Chyba nikt nie chce w życiu być sam…wszyscy czekamy lub szukamy swojej drugiej połówki. Niektórzy tak panicznie boja się samotności , że za wszelką cenę tkwią w nieudanych związkach, lub co chwilę pakują się w niesamowite historie. Moja starsza, bardzo dobra koleżanka, po rozwodzie powiedziała ,ze ona nie chce być sama, nie potrafi i że musi sobie kogoś znaleźć. Najpierw było sanatorium gdzie poznała S. Początek jak to bywa był obiecujący, ale koniec …no cóż wylądowała u psychologa. Facet okazał się psychopatą, kontrolował każdy krok, robił drakońskie awantury z wyzwiskami…tylko dlatego, że nie chciała zrezygnować z przyjaciół i znajomych.Okazało się też , że jego pierwsza żona popełniła samobójstwo…Następny był F, pan poznany przez internet w serwisie randek. Były miłe emalie, telefony, spotkanie w realu ,nawet wspólny Sylwester. Później F stawał się coraz mniej uchwytny choć zapewniał, że mu zależy i żeby nie doszukiwała się drugiego dna.Więc nie doszukiwała się, choć intuicyjnie czuła ,że coś jest nie tak. Zrodził się szatański pomysł by owego pana sprawdzić. Obie, pod innymi imionami i danymi osobowymi zalogowałyśmy się w randkach. Ja pisałam za oceanu, ona za granicy(żeby wykluczyć telefony i szybkie spotkanie) Co się okazało?? Nie trudno zgadnąć ...F prowadził korespondencje z nami obiema…tak samo czułą i obiecującą. Wymieniałyśmy się emaliami i gdy emocje opadły to miałyśmy niezły ubaw.Doprowadziłyśmy do spotkania i trzeba byłoby zobaczyć minę F… Nie zraziło Jej to do internetu i kolejnego pana W też wyszukała sobie w randkach. Tym razem za oceanu.Pisał pięknie,dzwonił często, zapewniając Ją o swojej miłości i że w końcu odnalazł swoją połówkę. Chciał jak najszybciej, żeby do niego przyjechała.Więc choć został jej rok by ukończyć licencjat, sprzedała mieszkanie i wyruszyła za głosem serca.Prosiłam ją , żeby nie podejmowała pochopnych decyzji,że przez dwa miesiące, tylko z emalii i rozmów telefonicznych nie można tak naprawdę poznać drugiego człowieka. A pisać i mówić piękne słówka, takie jakie właśnie spragniona miłości kobieta chce usłyszeć lub przeczytać…każdy facet potrafi…Mówiłam Jej,żeby nie paliła za sobą mostów. Wyjechała…głos serca był silniejszy, zadzwoniła zaraz po przylocie, rozmawiałam z W….i nie spodobał mi się jego ton i charakter rozmowy, taki niby rubaszny ,ale czułam intuicyjnie,że coś jest nie tak…Wyszła za niego za mąż, wiedząc, że popełnia straszną pomyłkę ,ale wierząc, że jakoś się ułoży- tylko w taki sposób mogła zostać tam legalnie. Teraz jest w trakcie rozwodu,W okazał się największą kanalią jaką spotkała w swoim życiu….wylądowała w ośrodku dla żon maltretowanych… Z dala od rodziny, przyjaciół, bliskich…Ktoś powie…na własne życzenie. Ona tylko szukała swojej drugiej połówki, nie chciała iść przez życie sama…..za wszelką cenę???
Dzień: 27 listopada 2004
Luksus…
Wczoraj po jakże męczącym dniu pozwoliłam sobie na odrobinę luksusu. Zrobiłam sobie aromatyczną kąpiel i tak zanurzona w pianie z kubkiem gorącej czekolady w ręku zatopiłam się w lekturze. Ktoś powie co to za luksus?…no cóż dla mnie luksusem jest CZAS…czas, który mogę poświęcić tylko dla siebie. Czas, w którym nikt mi nie przeszkadza, nikt ode mnie nic nie chce, a ja spokojnie mogę oddać się czytaniu…lub pogrążyć się w marzeniach. Ostatnio się tak nie rozpieszczałam… szybki prysznic wieczorem, szybki rano i ciągły pęd…i ten lęk, że nie zdążę, że czegoś nie zrobię. Warto się czasami zatrzymać….i zafundować sobie odrobinę luksusu.