Test białej rękawiczki…

Noc.

Zwiewna sukienka  zamieniona na wygodne dresowe spodnie i gole stopy, na których dopiero co gościły wizytowe czółenka. Siedzę, a właściwie półleżę w salonie Dziecków Starszych, w sypialni w kołysce już od kilku godzin smacznie śpi Zoñcia. Sen nie przychodzi, nogi wciąż podrygują, bo przecież dopiero co wywijały na parkiecie. Ach, jak mi tego brakowało! Tańca. Kondycja byle jaka, ale dałam radę dwa szybkie kawałki z rzędu. I nawet nie padłam na parkiet tylko na krzesło😉 Już nie mówię o nieustających podrygach na siedząco, bo muzyka wręcz zapraszała, by w jej rytm się poruszać. Ech… miłego słodkiego życia, córciu.

Ta sama sala co 8 lat temu, kiedy brali ślub, tylko dziś inaczej przystrojona i większości te same twarze urodzinowych gości. 39 sztuk. Jest przyjaciółka od przedszkola i trzy z liceum- brakuje tylko jednej, która na co dzień mieszka za granicą. Piękne dziewczyny! Trzydziestoletnie. Ech…

Ale oczywiście najbardzej mnie wzrusza obecność moich najbliższych: Rodzicôw, Dziecków Młodszych i Starszych, Zońci i Pańcia. Ci ostatni oczywiście byli najkrócej. Pańcio odwieziony przez ciocię wraz z kuzynostwem do ich domu, gdzie mieli  zapewnioną opiekę, a Zońcię zabrał jej tata, aby wykąpać i nakarmić; jak go zmieniałam to już spała, choć tym razem dłużej zasypiała; pewnie z powodu zbyt głośnych wcześniejszych bodźców- pierwsza impreza zaliczona i przetańczona u dida na rękach😉

Ale! Ja nie o tym miałam pisać. Ech… Do brzegu, a raczej do tytułu…

No niezupełnie, bo rękawiczka ani biała, ani nie na mojej ręce, ale test czystości pewnych lokali w pobliskim Miasteczku wyszedł nie najlepiej. Na oko. A nawet dwa. Moje. Trochę ślepe, więc na pierwszy rzut, nie dostrzegłam… brudu!

W Miasteczku jest kilka gabinetów kosmetycznych, niektóre na wyrost nazwane salonami urody. Od lat chodziłam do autoryzowanego przez pewną firmę kosmetyczną, z profesjonalną i miłą właścicielką i personelem. Czysto, miło, przyjemnie i profesjonalnie. Światowo. Niestety, kiedy zadzwoniłam po dość długiej niebytności z przyczyn wiadomych, to okazało się, że terminy na cokolwiek są bardzo odległe, gdyż właścicielka boryka się z brakiem personelu. Ja nie bardzo mogę umawiać się z dużym wyprzedzeniem, zresztą czasem coś wypada na już, teraz, natychmiast. No to zaczęłam pielgrzymkę po innych salonach, uszczęśliwiona, że z terminami nie ma problemu. Za to mam inny problem. Zupełnie nieoczekiwany. Brud. Z dwóch już zrezygnowałam, mimo iż z usługi byłam zadowolona. Ostatni mnie zmylił, bo gdy weszłam umówić się na termin i zobaczyłam dziewczyny w gustownych fartuszkach, z maseczkami na twarzy i oczywiście standardowo rękawiczki, to pomyślałam, że jest okej. Taaa… dopóki nie przyszłam na umówioną wizytę i nie usiadłam, a mój wzrok padł na stół. Ufajdany! Najbardziej brudna była lampa do utwardzania paznokci. Wszystkie trzy, bo tyle było stanowisk przy jednym długim stole. Odetchnęłam z ulgą, że nie musiałam do żadnej z nich wsadzać rąk, ale i tak czułam się niekomfortowo. Naprawdę się nie czepiam, no ale przepraszam bardzo, używanie jednorazowych pilników, rękawiczek, maseczek na twarz to naprawdę nie jest wystarczające. Stanowisko pracy MUSI być czyste, jak również sprzęt wielokrotnego użytku. Jestem w lekkim szoku Zdumiewa mnie fakt, że kobiety, które zarabiają, dbając o urodę innych, nie potrafią zadbać o czystość  stanowiska pracy. No i znów muszę szukać innego salonu kosmetycznego. Tym razem wezmę ze sobą patrzałki i zlustruję przed umówieniem się 😉

Milego weekendu! 🙂

P.S. Odkryłam patent na komplementy: strzelić sobie selfie z Zońcią i opublikować na FB.  Wszyscy się zachwycają, że taka śliczna i podobna do babci 😆

 

 

 

47 myśli na temat “Test białej rękawiczki…

    1. nawet nie wiesz ile musiałam naprosić się OM i wyzwać go od starych dziadków, bo czekał aż młodzież ruszy, a ona się jakoś nie kwapiła na początku ;P Już zapomniałam ile taniec wydziela endorfin

      Polubienie

  1. A najlepsze jest to, że nawet jednorazowe pilniki nie wystarcza, bo np. Cążki co skórek jednorazowe nie sa, zaś rzadko kiedy w tych salonach stoi enklawa – jedne czym mozna na prawde wysterylizowac sprzet.. brr.

    Polubienie

  2. Nie ma to jak imprezy, w których bierze udział kilka pokoleń! Jeszcze raz WSZYSTKIEGO CO NAJLEPSZE!!!😘😘😘

    Też mam ten problem, że rozgladam się po kątach w takich miejscach i zawsze coś wypatrzę, co potrafi mnie zrazić na tyle skutecznie, że rezygnuję z uslugi. Kosmetyczka, fryzjer, restauracja. Brrrr! A już najgorsze są stanowiska manicurzystek u centrach handlowych. Jakoś nie widać tam miejsca i sprzętu do dezynfekcji, a przecież – jak już wcześniej napisała inmyminds – tylko autoklaw daje gwarancję czystości narzędzi. Tak naprawdę te panie, używając rękawiczek i maseczek, chronią tylko siebie.

    Miłej niedzieli!😃😘😘😘

    Polubienie

    1. Dziękuję :***
      O tak, i na pamiątkę zostały zdjęcia, i jeszcze kawałek tortu w lodówce 😉
      Z daleka to ja nie widzę, dopiero jak usiądę i z bliska się przypatrzę. No jestem niemile zaskoczona i trochę zbulwersowana. A wydawałoby się, że konkurencja duża i trzeba walczyć o klientów.
      Wzajemnie i buziaki:***

      Polubienie

  3. Kochana!
    Czysto lubiłam od zawsze. I gdziekolwiek jestem zwracam na to uwagę.
    W moich uczęszczanych „salonach piękności” jest miło i czysto, na szczęście.
    Milutko pozdrawiam, zdrówka i uśmiechu życzę:)

    Polubienie

  4. Ach te tańce 🙂 Mi też ich bardzo brakuje , a pozwalam sobie na nie od święta 🙂

    Ja wczoraj zrobiłam test rękawiczki w szpitalu….i to co się tam dzieje powoduje gęsią skórkę. Aż włos mi się jeży na głowie jaki brud panuje w szpitalach!

    I chętnie skomplementowałabym Cię na tym FB 🙂

    Polubienie

    1. no u mnie też raczej świąteczne,
      choć zdarza mi się samej w domu, ale to nie to samo przecież 😉
      No proszę Cię! oddział u nas okropny, obskurny, ale w miarę czysty na szczęście.
      Znajdę Cię! 😉

      Polubienie

  5. Najwazniejsze ze dalas rade na imprezie 🙂 super 🙂
    a niestety co do salonow kosmetycznych bywa i tak jak opisalas to ;( szkoda ;(
    nie mam Twojego fb, wiec nie moge ocenic czy Zońcia podobna do CIebie:)

    Polubienie

  6. Ja też ostatnio potańczyłam. Po baaaardzo długim czasie.
    Nie mam pojęcia jak to wygląda u kosmetyczek, bo w życiu nie byłam. Teraz to nawet jeśli miałabym ochotę pójść, to nie pójdę, bo mnie skutecznie zniechęciłaś 😀

    Polubienie

      1. Tylko wiesz, jak się człowiek nie zna, nie orientuje, to jak znaleźć taką perełkę? Komentarzom internetowym nie do końca ufam. No zielona jestem w temacie, jak nie wiem. Powiem ci po cichu, że marzę o profesjonalnym masażu, bo plecy mnie wykańczają, ale… nie mam pojęcia co się tam robi… Hahaha!

        Polubienie

        1. O matko! chyba nie podejrzewasz mnie o znawstwo? 😉 A chciałabym, ale niestety nie czuję jakiejś wielkiej potrzeby dbania o cerę i takie tam. Ale od czasu do czasu potrzebuję mieć paznokcie pomalowane profesjonalnie! Masażu nie mogę stosować, żadnych gorących kamieni, więc… Nawet u mojej fantastycznej fryzjerki nie zgadzam się, żeby mnie masował fotel podczas mycia głowy 😉
          Tak że tak. Ale brud potrafię dostrzec ;p
          I kurczę, wśród moich licznych koleżanek z DM nie znam takiej, co biega regularnie do kosmetyczki, za to na jogę, albo buddyjskie spotkania i takie jakieś z misami to i owszem, więc jakbyś reflektowała…:D

          Polubienie

          1. Za misę to ja może podziękuję. Zwłaszcza, że najpierw przeczytałam „z misiami” i myślę, ja pierniczę, co to jest, do cholery??!!” 😀 😀
            Masażu pożądam najsampierw, ale do kosmetyczki też bym chętnie poszła. Paznokcie robię sobie sama, ale tak jak ty – mogę się nie malować, ale paznokcie muszę mieć zadbane.
            PS. Wiesz, że słownik nie podkreślił mi słowa „najsampierw”? To jest takie słowo?!

            Polubienie

            1. Masz coś przeciwko misiom?😜 no ja bardziej im bym ufała niż tym misom 😀 Pluszowym!
              U mnie to słomiany zapał króluje w tej kwestii- czyli oddania się w profesjonale ręce 😉

              Jest, jest bo to takie wzmocnione jest.

              Polubione przez 1 osoba

  7. może wyjściem byłaby kosmetyczka mobilna, ja taką miałam, przyjeżdżała i wnosiła do domu cały sprzęt, wszystko miała sterylizowane (specjalne opakowania i oznakowania) w jednym ze szpitali, foto na fejsie przepiękne

    Polubienie

    1. miałam taką raz, do makijażu w dniu wesela Tuśki. Problem, że z taką tez trzeba umawiać się z dużym wyprzedzeniem. Wcześniej miałam naprawdę fajny salon, potem to Tuśka mi robiła hybrydę, no a teraz testuję…
      Dziękuję 🙂

      Polubienie

  8. no i fajnie, że pohasałaś sobie. Odsapnęłaś „po”, a frajda w pamięci pozostanie i jest co wspominać. Może to i drobiazg ale jaki przyjemny. O kosmetyczce wiem tylko tyle, ile widzę z boku, jak synowe korzystają z usług w warunkach domowych. Takie ze mnie „chłopskie dziecię na gnoju chowane”, któremu nie szkodzi tylko woda i mydło i to te dla alergików.

    Polubienie

    1. Z tym odsapnięciem, to jeszcze nie tak do końca, choć już dziś mogę powiedzieć, że wróciłam do normy.
      Ha! no ja ci do kosmetyczki to tylko od wielkiego dzwonu, bo sporadyczne manicure i pedicure oraz drugi raz henna po czterech latach to, żadne upiększanie urody ;p Tak że tak 😀

      Polubienie

  9. Bo piękna, i babcia i Zoncia😃
    Moja koleżanka robi paznokcie w domu. Każdą z nas ma swoją kopertę z pilnikiem i takimi tam. Bardzo dba o czystość. Pracowała w salonie i mówi, że się napatrzyła.

    Polubienie

    1. ha, ha,
      Tobie też się udzieliło 😉 :***
      Kochana, przez lata jeździłam prywatnie do domu, nawet się zaprzyjaźniłyśmy, ale ja się rozchorowałam, a ona urodziła bliźniaki i się wyprowadziła do domu za ŚM, więc… Przez jakiś czas robiła mi Tuśka, ale zrezygnowałam z hybrydy i teraz potrzebuję raz na jakiś czas, bo sama sobie pomaluję.
      Widać, że ten brud i nieprzestrzeganie podstawowej higieny to nagminne jest, ech…

      Polubienie

  10. Do kosmetyczki nie chadzam, pazury potrafię zrobić sobie sama, od czasu, gdy chciałam być elegancka na chrzcie syna i po powrocie do domu musiałam usuwać wszystkie zadziory, jakie mi pozostawiała pani manikirzystka. Fryzjerkę mam od lat sprawdzoną, ale za każdym razem, prawie mam ciut zmieniony kolor, co je by mi się nie znudził. 🙂

    Polubienie

    1. Kiedyś miałam szaloną fryzjerkę, od której nie tylko ze zmienionym kolorem (odcieniem) wychodziłam, ale również i z nową fryzurą 🙂 Ale to dlatego, że odwiedzałam ja kilka razy w roku, nie tak jak teraz co 5-6 tygodni, no i przestałam się farbować.

      Polubienie

Dodaj komentarz