O wdzięczności…

Nie lubimy być wdzięczni. Za nic i nikomu. Z prostego powodu. Nie lubimy zobowiązań, a wdzięczność jakby naturalnie je wymusza. Na nas. Oczywiście nie na wszystkich i nie zawsze.  Wdzięczność ma również inne oblicze, o którym najczęściej zapominamy. Oblicze szczęścia. Jest jego ważnym elementem. Niestety nie każdy tę umiejętność posiada. A  umiejętność odczuwania wdzięczności, powoduje, że odnosimy sukcesy i zwyczajnie lubimy swoje życie. Warto  o tym pamiętać, właśnie teraz, gdy zbliża się koniec roku,  dla wielu z nas czas podsumowań. Zbyt szybko przyzwyczajamy się do tego, co jest nam dane. Nie doceniając i skupiając się na tym, co się nam nie udało. Tracąc całą energię na zapamiętywaniu i rozpamiętywaniu własnych i innych porażek. A przecież dzień nie składa się tylko z nich. Mamy za co dziękować. Każdy z nas.  Kultywowanie wdzięczności -wbrew pozorom -nie opiera się na iluzji i życzeniowym myśleniu, marginalizowaniu problemów lub ich całkowitym wypieraniu. Chowaniu głowy w piasek przed kłopotami i udawaniu optymizmu. To jest umiejętność akceptowania swojego życia takim, jakie ono jest, bez biernej postawy wobec niego. Bo przecież nawet, gdy jest nam źle, bo życie akurat chce nam dokopać, to i tak jest wiele rzeczy, z których możemy się cieszyć. Tylko trzeba o tym pamiętać i kultywować.

Warto!

„Wszelkie niezadowolenie z tego, czego nam brak, płynie z braku wdzięczności  za to, co posiadamy. „