Porzucony, bezrobotny…

Spotkałam go przy okazji zakupów. Wiedziałam, że od kilku miesięcy ma status „porzuconego”. Żona odeszła, mając dość obojętności z jego strony. Z decyzją nosiła się kilka lat, bo przecież od takiego faceta się nie odchodzi. Spokojny, pracowity, inteligentny, poukładany, oszczędny. Nudny…Odeszła. Kotami się podzielili, dzieci nie mają. Rozwodu również, na razie to tylko separacja. Bez złości, gniewu. Związek już dawno wypalony. Jednak on był mocno zaskoczony. Nigdy by nie pomyślał, że stać ją na taki krok. Pracodawca po prawie 30. latach zwolnił go z pracy. W nowej przepracował rok.  Do statusu „porzucony” może dodać „bezrobotny”…

Rozmawialiśmy kilkanaście minut. Nadrabiał miną, sztuczną wesołością. Znam go od lat, wiem, że nowa rzeczywistość go przerosła. Emocjonalnie.  To nie typ, który po 50. wszystko zaczyna na nowo, z wiarą w sukces. Przecież do tej pory wszystko toczyło się swoim rytmem. Rytmem, do którego był przyzwyczajony.

PIĘKNYCH, RADOSNYCH, RODZINNYCH ŚWIĄT!!!

DOBRYCH! CIEPŁYCH! MAGICZNYCH!

Życzę by nikt w tych dniach nie czuł się samotny. Nie był obok, tylko razem!

Wesołych!