Miałam dziś wizytę u lekarza specjalisty. ZUS był tak miły i umówił mnie na nią. Ale nie w trosce o moje zdrowie, tylko w trosce o własną kasę. Z jednej strony ucieszyłam się, bo do lekarza tej profesji są długie kolejki, a tu proszę, rach ciach i mam;) Z drugiej jednak nie, bo dobrze wiem, że ta wizyta będzie miała wpływ na kontynuację lub zerwanie finansowej współpracy ZUS-u ze mną. Wizyta jak wizyta. Pani doktor obejrzała sobie wyniki, zbadała i podziękowała. Bez jakiegokolwiek słowa na temat mojego zdrowia. No cóż, może to wielka tajemnica, ale próbowałam coś jednak z tej wizyty wynieść dla siebie. Usłyszałam tylko jedno zdanie: Powinna pani trafić pod opiekę neurologa.
Bezcenna wiadomość, szczególnie że wypowiedziała to lekarka o specjalności: neurolog.