Poniżej będzie o cierpieniu, a właściwie o niecierpieniu. No bo jak się czegoś/ kogoś nie cierpi, to się przy okazji człowiek nacierpi. Choć napisałam u Niedyskretnej, że pod Jej (nie)cierpieniem mogę się podpisać, to jednak spróbuję znaleźć coś jeszcze… No i kurcze wyjdzie na to, że jestem największą cierpiętnicą na Blogu 😉 Z racji tego, że temat mnie dopadł w momencie sprawiania kaczki na obiad (jak widać kobieta potrafi robić kilka rzeczy naraz) to zacznę od tego, że:
Po pierwsze…
Nie cierpię skubania skubanych kaczek francuskich. Skubanych, bo już z piór oskubanych ( robota taty). No nie cierpię wybierania z nich pypci, dostaję wtedy szczękościsku i marzę o gołej kaczce prosto ze sklepu 😉 Z racji tego, że robota mi się dłuży, a nie lubię cierpieć, to moja kaczka w efekcie końcowym wygląda tak, jakby ją jakiś Indianiec dorwał i oskalpował 😉
Po drugie…
Nie cierpię pakowania się, a jeszcze bardziej rozpakowywania. Podręczna walizka, która mi towarzyszyła 2 tygodnie temu z wizytą u przyjaciół wciąż jeszcze stoi nierozpakowana i patrzy na mnie z wyrzutem, a ja ją omijam szerokim łukiem. Tak jest zawsze.
Po trzecie…
Nie cierpię skner, chytrusów, pazerności. Uważam, że chytry zawsze dwa razy traci, a na pewno traci w moich oczach. I wcale nie chodzi mi tu, że ktoś oszczędza i racjonalnie wydaje swoje pieniądze czy inne dobra. Nie cierpię z kimś rozliczać się co do grosza, gdy np. jesteśmy na wspólnym obiedzie. Nie cierpię, jak wszystko przelicza i komentuje ile kosztuje. Strasznie mnie męczą takie osoby.
Po czwarte…
Nie cierpię brukselki…I nie wiem dlaczego, ale już tyle razy próbowałam i za każdym razem na wymioty mi się zbierało. A jeśli o tym mowa, to…
Po piąte…
Nie cierpię chemii. I nie chemii jako przedmiotu w szkole, bo akurat byłam dobra, a nawet bardzo dobra. I nie takiej chemii między ludźmi, bo taką uwielbiam. Uwielbiam od razu poczuć, że ktoś jest mi bliski. Ale chemii, która lekiem jest na” skorupiaka”. Nie cierpię jej fizycznie i psychicznie. Fizycznie, bo mam dużą wrażliwość i powala mnie na łopatki, a psychicznie, bo choć wiem, że mimo trucia leczy, to jednak po osobistych doświadczeniach przyszło mi do głowy, by po raz drugi nie bawić się w małego chemika i nie doświadczać jej na sobie. Rozsądek wygrał, ale ciało i dusza cierpiała.
Po szóste…
Nie cierpię, gdy ktoś nawala i nie uprzedzi. Nie uprzedzi, że nie przyjdzie, że się spóźni, że czegoś nie zrobi, gdy miał zrobić. Nie cierpię, gdy bez słowa wyjaśnienia przechodzi nad tym i nie widzi w tym nic złego.
Po siódme…
Nie cierpię, gdy ktoś trzyma psa na łańcuchu. W swoim najbliższym otoczeniu miałam kogoś takiego i zawsze, go witałam słowami: cześć zły człowieku. Teraz jego pieski mają kojec 🙂
Po ósme…
Nie cierpię zakłamania. Podszywania się, knucia, intrygowania. Ludzi, którzy w imię swoich racji potrafią zrobić nagonkę na drugą osobę.Nie cierpię perfidii nawet w najlżejszym wydaniu.
Po dziewiąte…
Jak już wspomniałam, mogłabym skopiować tekst Niedyskretnej właściwie co do każdej literki, może oprócz jednego: chrapania. Bo ono mi tylko przeszkadza 😉 Ale jedno muszę powielić i wyszczególnić, a mianowicie:
Po dziesiąte…
ZIMY!
Nie cierpię jej!!!!! Za to, że jest taka długaaaaaaaa!!!! Za to, że już niby odpuszcza, da poczuć zapach wiosny i wredna wraca z powrotem, i leci z nami w śniegowe kulki 😉
Jak widać, nie ma życia bez cierpienia, więc cierpię.
A jeśli ktoś ma ochotę podzielić się swoim, to: ZAPRASZAM!
A co tam, za oknem mróz, śnieg, buro szaro ewentualnie biało, więc można narzekać:
Do dzieła!
a ja sie lubie pakowac, za to rozpakowywac te znie;))
PolubieniePolubienie
Pakowanie związane jest z obietnicą, pewną tajemnicą, która czeka na nas ,więc chętniej to robimy nawet jeśli nie lubimy 😉
PolubieniePolubienie
Wiesz jestem chemikiem z wykształcenia le tez nie cierpie chemii tej , której i Ty nie cierpisz, ,nie znosze tez skner bo mnie aż mdli na ich widok. Miałam kiedyś znajoma której bardzo współczułam po śmiercimęża, ale teraz mam jej dosyć bo ona okazała sie wykorzystywaczką , biadoliła ciągle , siedziała u mnie , jadła czasami spała. A jak sie kiedys spytałam moze ja wpadne do Ciebie to ona a poco masz sie meczyc…pzreciez tak czesto sie widzimy,,,juz sie nie widujemy często…bo mnie sie znudziło ciagle ja goscic u siebie Jak sie okzazało nie byłam jedna u której też bywała,,,Straciła bo nie tylko ja sie na niej poznałam.Piozdrawiam serdecznie
PolubieniePolubienie
O rany, niektórzy mają tupeciarski sposób na życie..wrr Bo jak inaczej to nazwać? Ja w swoim dość bliskim otoczeniu mam kogoś kto wszystko przelicza na złotówki, choć tych mu nie brakuje. I dobrze, ale szkoda, ze innym zatruwa każdą przyjemność, marudząc ile co kosztuje. Serdeczności.
PolubieniePolubienie
Jak ja takich ludzi nie cierpię, wiesz jak pisałaś chytry dwa razy traci.A Ci co wszystko rza złotówki pewnie maja w oczach komputerki …Czy oni sa szczęśliwi pewnie nie…Lubie sie dzielic ale nie cierpie cwaniaczków którzy wykorzystuja innych…
PolubieniePolubienie
Czasem mam wrażenie, że jedyne szczęście to fakt zarabiania, a są bardzo nieszczęśliwi jak muszą wydawać, a już do rozpaczy doprowadza wydawanie na przyjemności ;)… Nikt nie lubi być wykorzystywany…
PolubieniePolubienie
To i ja się do „nie -cierpnictwa” dorzucę: jak i Ty NIE CIERPIĘ: brukselki, choć wszystkie inne kapustne lubię bardzo, CHEMII, mimo iż nie ja, ale mi bliscy musieli mieć, NIESŁOWNOŚCI, to już kiedyś u siebie pisałam. A z takich swoich NIE CIERPIĘ dodam: leni i malkontentów, śmiecenia i coraz bardziej wulgarnego życia. Pozdrawiam bardzo zimowo
PolubieniePolubienie
Co jest nie tak z tą brukselką? Bo ja również inne kapustne jak najbardziej lubię :))Oj zimowo, choć słonecznie dzisiaj było :)))Pozdrawiam cieplutko.
PolubieniePolubienie
Moje niecierpienia to głównie cebula i flaczki:_))))
PolubieniePolubienie
Ha, to ja Ci powiem, że to może ulec zmianie, w przeciwieństwie do brukselki ;)Kiedyś nie lubiłam cebuli duszonej i smażonej- dziś lubię. A flaczki oswajałam powoli, najpierw jadłam samą wodę, bo lubię na ostro- o ile wodę można jeść- czyli samo rzadkie, a powoli nauczyłam się reszty, czyli gęstego. Ale jem tylko własnej roboty- czyli maminej- nie jem w barach i restauracjach.
PolubieniePolubienie
No, tak, wszystko może się zdarzyć, ale w moim przypadku będzie ciężko:) Jak wyczuję cebulę w zupie… to już po jedzeniu:) lubię tylko cebulkę prażoną:))) Aha, do mojej listy niecierpienia muszę jeszcze dopisać galaretkę drobiową czy wieprzową;))) I golonkę;)
PolubieniePolubienie
Oj to kulinarnie, żeśmy sie nie zgrały, bo ja golonkę lubię, galaretkę też, rzadko, ale z przyjemnością zjem 😉
PolubieniePolubienie
Ujmijmy to tak; siedząc przy jednym stole o talerz się nie pobijemy:)))
PolubieniePolubienie
:))) no chyba, że za ostatni kawałek szarlotki tudzież innego domowego ciasta 😉
PolubieniePolubienie
Wyobraź sobie ,że nie cierpię tych samych rzeczy co Ty ;))).. Miałam też „przyjemność” skubania kaczki.. 😉 .. o kłamstwie, obłudzie i fałszywej przyjaźni nie wspomnę.. a zimna w szczególności nie cierpię!.. biały śnieg już tak mnie drażni, wsiadanie do zimnego samochodu po pracy też.. maruda jestem i tyle 😉 pozdrowienia serdeczne*^*aylaa
PolubieniePolubienie
Czyli moje niecierpienie jest uniwersalne 😉 Dziś był piękny słoneczny dzień, szkoda tylko, że taki mroźny ;((( Też nie lubię wsiadać do zimnego auta, dobrze, że skrobać szyb nie muszę, bo stoi pod wiatą.Ściskam serdecznie:*
PolubieniePolubienie
:))))))))))) Nie wytrzymię przez tę kaczkę:)))))))) Jesteś niemożliwa:)))))))))))))
PolubieniePolubienie
:)) Wytrzymasz, sama chciałaś moi wynurzeń 🙂 Każdy by stracił cierpliwość, bo te francuskie mają czarne pypcie, rzuca się to w oczy a wyleź nie zawsze chce 😉
PolubieniePolubienie
Czarne pypcie mają:)))))))) Się poryczałam:))))
PolubieniePolubienie
Orzesz…śmiać się z cierpienia nie wypada ;)))) Ale niech Ci tam, na zdrowie, bo ja je tracę ile razy skubię 😉
PolubieniePolubienie
Mysle ze kazdy moglby wymienic wiele takich rzeczy wiec nie ejstes najwieksza cierpietnica 😉
PolubieniePolubienie
I wiele się pokrywa. Wiem, bo jest wiele rzeczy, których człowiek bardzo nie lubi.
PolubieniePolubienie
Dla mnie pakowanie sie nie jest problemem, bo zawsze mysle o tym, ze jade gdzies ( wakacje, spotkanie z przyajciolmi, rodzina). Nie cierpie flaczkow i nigdy ich nie jem. Nie skubalam kur ani indykow, ale tez nie wyobrazam sobie tej czynnosci. Nie jem podrobow, ani wszelakich kozuchow. Gdybym widziala, ze zabija sie zwierze, aby je zjesc- na 100 % zostalabym wegetarianka ( w sumie miesa nie jem duzo). Nie lubie spoznien, chociaz czasami mi sie zdarzaja. Nie cierpie chamstwa, nietolerancji, zaklamania. Bardzo nie lubie kiedy dzieci kloca sie miedzy soba o glupoty i nie zauwazaja piekna swiata. Nie lubie gdy odchodza ludzie- Ci, ktorzy zmieniaja swiat na wszechswiat i Ci, ktorym sie juz znudzilam, nie pasuje do ich zyciorysu lub zwyczajnie nie maja dla mnie czasu. Nie lubie wielu rzeczy, ale tyle samo a nawet wiecej kocham nad wszystko. Tak wiec czesciej pisze i mowie- uwielbiam, kocham, lubie i widze, ze wiele rzeczy ma sens. Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
I o to właśnie w życiu chodzi jak pięknie i mądrze napisałaś, by skupić się na tym co kochamy, uwielbiamy i lubimy :)) Kożuchów też nie lubię, ale już zapomniałam o tym, bo nie pijam kakao, zup mlecznych nie jem 😉 Pozdrawiam serdecznie:)
PolubieniePolubienie
A ja niecierpię niecierpieć 🙂 Poza tym dopisuję się do kilku punktów: po pierwsze i najważniejsze ZIMY, po drugie chemii (choć sam nie mam, albo o tym jeszcze nie wiem „skorupiaka” to wiem co to znaczy i to doskonale), skubania kaczek też nie choć rzadko to robię, ale zakłamania też niecierpię. Hmm mógłbym tu jeszcze wymieniać, ale tylko pozdrowienia gorące zostawię 🙂
PolubieniePolubienie
a i zapraszam czasem do mnie 🙂 http://www.tatomania.blog.onet.pl
PolubieniePolubienie
Dziękuję za zaproszenie, na pewno skorzystam 🙂
PolubieniePolubienie
Witaj…wcale nie jest mi żal zimy, że tak jej nikt nie lubi, mogłaby jeszcze wziąć sobie to do serca i odpuść 😉 Doświadczeń ze „skorupiakiem” nie życzę, ani na własnej skórze, ani na innych, ale bliskich, zresztą dalszych również, bo tego to się nawet wrogowi nie życzy. Odpozdrawiam bardzo serdecznie 🙂
PolubieniePolubienie
też mam kilka swoich niecierpień, nawet większość pokrywa się z Twoimi. Co do tej zimy, to też jej nie cierpię, ale nic nie mogę zrobić. Mam nadzieję, że się niedługo skończy, bo inaczej w deprechę popadnę. Pozdrawiam słonecznie. Trzymaj się ciepło. 🙂
PolubieniePolubienie
No każdy z nas ma, a zima w nich wiedzie prym 😉 Fajnie, że jesteś, musimy się jakoś trzymać i odliczać dni do wiosny 🙂 Uściski:)
PolubieniePolubienie
Znajdzie się spośród tych rzeczy coś dla mnie 😉 Zima może i miałaby swój urok gdyby rzeczywiście trwała miesiąc a nie pół roku :/Może dla odmiany napisz teraz co lubisz? 😀
PolubieniePolubienie
I tu się z Tobą zgadzam, miesiąc góra dwa, grudzień i styczeń zimowy i starczy 😉 Może napiszę, ale o matko takie wyliczenie zajęłoby mi ogrom czasu 😉
PolubieniePolubienie
-zamiast skubać kaczkę wproś się do restauracji z owym centusiem i zamów najdroższe danie z karty (oprócz brukselki), a potem stwierdź że zapomniałaś portfela :)-obojętnie gdzie się jest czy na super wakacjach, czy w szpitalu walcząc ze skorupiakami, zawsze pakowanie oznacza powrót do siebie, do domu-gdy ktoś Cię wystawia do wiatru – potraktuj go tak samo. Może zrozumieNiestety nie mam dobrych rad na zakłamanie i zimę… Trzeba to przeżyć 😀
PolubieniePolubienie
:))) Twoje rady muszę sobie wziąć do serca 🙂 Szkoda tylko, że na zimę nie ma mocnych 😉 Bo tych zakłamanych to można unikać, a zimy się nie da;((
PolubieniePolubienie
O, może się skuszę, bo wreszcie łańcuszek dla mnie: mogę sobie bezkarnie, brzydko pomarudzić :-)))
PolubieniePolubienie
:))) z czystym sumieniem i rozgrzeszeniem- możesz :)))
PolubieniePolubienie