W poprzednią niedzielę przy obiedzie Tuśka poruszyła sprawę wyboru katedry, w której miałaby pisać pracę inżynierską.
Tuśka: Nie mogę się zdecydować, którą mam wybrać. Mam podać trzy, w kolejności w jakiej bym chciała najbardziej. Średnia ocen ma decydować..
Ja : To w czym problem…?
Tuśka: Bo dostanę się do każdej, a nie wiem, do której wolę…
Ja: A ile bierzesz pod uwagę?
Tuśka : Dwie: Ekologie, którą lubię i miałam jako jedyna z roku celujący u profesora; i Gleboznawstwo, z którego prace są chyba ciekawsze i trudniejsze i może takie bardziej przydatne by były…
Narzeczony : Nie, tylko nie Gleboznawstwo, będziesz musiała odkrywki robić.
Tuśka: No to co…(ale mina niepewna, bo do prac ziemnych nigdy się nie garnęła )
Narzeczony: No to ci kupimy nowe dwa szpadelki, bo jeden na pewno połamiesz…
Problem przy stole nie został rozwiązany.
W ostatnią sobotę Tuśka przyjechała do domu i obie rządziłyśmy w kuchni: ja gotowałam obiad, Ona robiła sałatki na urodziny do przyszłej teściowej.
Tuśka: W poniedziałek muszę dać odpowiedź co do katedry, a dalej z decyzją w polu jestem.
Ja: Ty mi lepiej powiedz, o co naprawdę chodzi..
Tuśka: No bo wiesz, ten od Gleboznawstwa to zabójczo przystojny jest. No i co tu dużo ukrywać, inaczej na mnie niż na innych patrzy, bo tylko do mnie używa imienia, a nie nazwiska; większość nazwisk nawet z grupy to w ogóle nie pamięta, zresztą choć zaliczyłam na pięć, to wezwał mnie do omówienia pracy…no i takie tam, wiesz, to się wie…
Ja: Czyli R. ( Narzeczony) może być wkurzony ?
Tuśka: No On go zna, bo tez miał z nim zajęcia i przyznał, że przystojny jest, a wiesz, jak facet tak mówi o drugim facecie, to coś w tym musi być…
Ja: Ciekawe 🙂 to znaczy sama jestem ciekawa, jak wygląda…tfu to znaczy, jestem ciekawa, jak zdecydujesz…
Tuśka: Ekologia – łatwa i przyjemna przynajmniej dla mnie, Gleboznawstwo- to wyzwanie…
Ja: Popatrz na to sercem…tfu znaczy się rozumem …
Taaa…no to Jej poradziłam…;)