Ani za, ani przeciw, czyli walentynkowo;)

                                                                      Tony Quirlan

W dniu Świętego Walentego już od samego rana każdy się zastanawia czy będzie jakaś niespodzianka. Czy ukochany/ ukochana dostarczy śniadanie do łóżka, a później zaprosi na kolację przy świecach. A może jakiś gustowny prezencik, coś z biżuterii lub seksowny ciuszek. Czekoladki, kwiatki, pluszowe serducho na patyku, w najgorszym wypadku anonimowa kartka. Ja już na nic nie czekam. Moja miłość zbyt stara już jest, a to przecież Dzień Zakochanych jest. Czy ja nie kocham, czy nie jestem kochana? Ależ nie…Ale już taka jestem, że bardziej mnie cieszą czekoladki czy kwiatki tak bez okazji, w taki szary dzień. Oczywiście, że ulegam temu całemu zamieszaniu, które towarzyszy w Walentynki, lubię patrzeć na uśmiechnięte twarze na ulicy, objętych czule anonimowych przechodniów, i gdy z telewizora płyną same miłosne słowa. I nie są to usta premiera Tuska 🙂 Choć kolor czerwony ulubionym nie jest, to w witrynach sklepów nie przeszkadza mi. Ani kiczowate gadżety. Co tam, niech każdy świętuje jak umie, jak chce. Czasem przeleci mi myśli co z tymi, co miłość omija szerokim łukiem. No cóż, pozostaje się im cieszyć szczęściem innych lub patrzeć na nich z zazdrością. Takie jest życie…więc docierają do mnie oburzone słowa: A co to za święto??? zapożyczone, kiczowate, wymuszone. Obyśmy tylko takie przykłady z innych brali, to nie byłoby tak źle. Bo ja ani za, ani przeciw, a raczej za niż przeciw:) W końcu demokracja jest. Kto chce niech świętuje, kto nie…to łaski bez.

A Wam Moje Kochane nie tylko w tym dniu życzę: DUŻO MIŁOŚCI … w takim wydaniu, jakim każda chce 🙂