Porzucenie…

OM spakował walizkę (tak, to już ten wiek, kiedy walizka zastępuje plecak na stelażu. A tak w ogóle ktoś z Was podróżował z plecakiem? My tak. OM miał granatowy, ja czerwony), wrzucił do niej swoje rzeczy i porzucając wszystko, wyjechał. W Bieszczady.  Ja zaś najchętniej zamknęłaby się w sobie. Zanurkowała pod koc i przespała trochę tę teraźniejszość, która stała się jakaś taka cienka, przezroczysta, jakby miała się rozedrzeć. Nic nie jest pewne, stabilne…

Wczoraj, kiedy po raz pierwszy od ponad dwóch tygodni miałam prawidłową temperaturę, postanowiłam nie odwoływać wizyty u fryzjera. (Zabukowałam już kolejne pod kątem ślubu). I skorzystać z tego, że byłam w mieście, odwiedzić sklep ze zdrową żywnością, choćby po rewelacyjne pierogi z jagodami. Udało się. Jeszcze się wahałam, czy nie wrócić inną trasą, żeby zajechać na cmentarz, ale czułam, że muszę do domu. Pod domem, widząc, że podjeżdżam, pani swym autem zatarasowała mi wjazd i udała się do sklepu. No cóż… Jak wróciła, to widziała, że brama otwarta, a ja wciąż w aucie. Nawet nie skinęła głową, marudząc jeszcze i opóźniając odjazd. No cóż…

Tak, wiem, powinnam siedzieć w domu, bo dziś już rano miałam stan podgorączkowy, który nie odpuszcza, ale nie jestem umierająca, biorę leki, pilnie się inhaluję, więc… I mam plan, żeby do soboty być okazem zdrowia, bo nasza Księżniczka kończy dwa latka. Dida nie będzie. Poważna sprawa.

Miałam pisać zupełnie o czymś innym, ale wszystko mi się rozmyło. Może powrócę do tematu, a może nie…

A teraz przygrzeję sobie pierogi, bo muszę się podtuczyć; ważę 54,5 i zamówione rzeczy, w tym spodnie rozmiar 36, okazały się przyduże. Zaraz sen z oczu będzie mi spędzać zakup kreacji na ślub Miśka, jakby sam ślub i wesele nie spędzał, zamiast opętańczej radość. To kolejny temat- porzucony. Mam zamiar się dopieszczać i jeść tylko to, na co mam ochotę. Bez nadmiernego gotowania. Niech będą jakieś plusy z tego porzucenia…

Uśmiechu dla Was 🙂

30 myśli na temat “Porzucenie…

  1. Nie lubię tej gorączki i już!
    Ciebie też nie lubię za ten rozmiar i już!
    Kocham pierogi z jagodami i za to że je zjadłaś też chyba znienawidzę!

    Polubienie

      1. Ten, kto wymyśli metodę transferu dobrego jadła po elektronach internetowych, zasłuży na dwie nagrody Nobla naraz, ot co!!!! 😀 Z fizyki, i pokojową…
        A po drugie, zgadzam się z Rybeńką do ostatniego przecinka. 😛

        Polubienie

          1. Takie okoliczności życiowe… 😛
            Ale w zamian powiem Ci coś… zabawnego (?)
            Otóż – dzisiaj do mnie dotarł kurier, a do mojej koleżanki – pakiet wyborczy!!!
            Jak tylko dziewczyna przestanie używać SŁÓW, to chyba musimy wspólnie (zdalnie) uczcić ten nagły wzrost poziomu usług pocztowych.

            Polubienie

  2. O matko! 36! Zamień ten rozmiar na temperaturę! No wpadłam w czarny dół…moje kupione w internecie spodnie okazały się za małe! A nie kupiłam 36, o nie! Bieszczady- nie, boję się niedźwiedzi i żmijowiska jakieś są, a zplecakiem -tak! Jak fajnie się plecy prostowały:) To se ne vrati ! Zdrowiej! ( a babę bym chyba wytrąbiła!

    Polubienie

    1. Chętnie. Oszukują z tymi rozmiarami i nie mogę się już połapać. Bez mierzenia trudno kupować. Pal licho tiszerty (wszystkie przyszły za duże, bo wzięłam rozmiar M gdyż góra to loteria- albo S albo M) ale to i tak takie domowe, więc nie ma tragedii.
      Moja pierwsza wędrówka w wieku 14 lat z plecakiem po Mazurach. A potem to już co roku…
      Ech…
      A Bieszczady to miłość!

      Polubienie

  3. To dobry pomysł, zebys zamieniła rozmiar na temperaturę, bo to niesprawiedliwe, że nosisz 36! 😀
    Nie poddaję się i nie mam walizki. Ale jak juz ją kupię, to będzie musiała mieć opcję poruszania się po schodach.😉
    Buziaki!😘😘😘
    Powodzenia w poszukiwaniu kreacji na ślub. Na pewno będziesz wyglądała zjawiskowo.❤❤❤

    Polubienie

    1. Gwoli ścisłości to dół 36 a górę 36 bądź 38 zależy od fasonu. W innych okolicznościach nie martwiłaby mnie ta waga, ale to zawsze jest niepokojące.
      Ha, ha… moją nosi OM albo inne dobre dusze, bo mi dźwigać nie wolno. Zawsze na każdy wyjazd bierzemy dwa małe plecaki ( OM większy) i tak uprawiamy turystykę😉
      Dziękuję. Nawet nie zaczęłam i nie mam pojęcia, gdzie mam jej szukać. Na Tuśki wesele weszłam do pierwszego sklepu i kupiłam, ale jego już nie ma. Szkoda, bo mieli piękne rzeczy i dobre gatunkowo, ale był z tych droższych, a czynsz trzeba płacić nawet jak nie ma klientów lub jest ich zbyt mało. W tym samym sklepie kupiła swoją kreację Tuśkowa teściowa.
      Ściskam 😘😘❤️

      Polubienie

  4. Przez wiele lat były plecaki. I piesze rajdy, i wędrówki wakacyjne po Tatrach. Potem torby podróżne. Raz była walizka z kółkami. Teraz mam żakardową torbę w koty. Cudo, które kupiłam w sklepie omalże budowlanym. Leżało sobie w towarzystwie drugiej torby w inne wzorki, bodajże sowy, pośród lodówek i mikrofalówek. Nie jest duża, dzięki temu muszę się ograniczać w pakowaniu. To dobrze.
    Roksanno, ja też wciągam żarcie jak odkurzacz, aby nie stracić na wadzę. Rozmiaru nie podam, bo Rybeńka mnie ubije.

    Polubienie

    1. W szkole podstawowej naszą wychowawczynią była pani od geografii- ileż rajdów organizowała, pieszych i rowerowych – mam fajne wspomnienia.
      U nas długo nie było walizek, ewentualnie torby na kółkach. Nigdy się nie ograniczam (chyba że lecę samolotem), bo podróżuję autem (zawsze mieliśmy duże kombi albo suwy) i traktuję auto jak szafę😂Nawet nie wyciągam (y) wszystkiego po przybyciu do celu.

      Kurczę to nie tak. Gdybym wciągała jak odkurzacz to bym na pewno utyła. Ale jem wszystko- potrafię „wylizać” tłuszcz chlebem z patelni po żelki i pączusie. Tyle że jem regularnie 5 posiłków- tak mnie wyćwiczyły piguły. I piję dużo wody, bo mam kreatyninę za wysoką. Latem z napojów jedynie jedna kawa, a reszta to woda.

      Polubienie

      1. U mnie było tak samo (siwiejące nerki), ale w tym roku wyjątkowo się pocę, czyli tracę mikroelementy, więc wodę częściowo zastąpiłam sokiem pomarańczowym. Mniaaam… i staram się nie myśleć, ze to dodatkowy cukier. 🙂

        Polubienie

        1. Właśnie rozmawiałam z Miśkiem i on o tych mikroelementach i elektrolitach do mnie, bo przecież też się pocę teraz i jeszcze trzy razy mnie pogoniło… W DM robiłam sobie soki, ale po przyjeździe tylko woda. Nie mam miejsca na nic więcej. Jak chodziłam do restauracji to też zawsze prosiłam wyciskany sok. Lubię 🙂

          Polubienie

          1. Ale nie, że oprócz, tylko zamiast. 🙂
            Ja zawsze miałam problem z pojemnością na płyny. Teraz trochę mniejszy, bo jednak te 38 C swoje robi. A ja nie chcę robić za wyschniętą mumię. 😀

            Polubienie

            1. wiem,
              ale wody piję za mało się okazuje, bo mi mocno podskoczyła k. Inaczej było przez te 9 tygodni w DM, bo tam, nic nie robiłam tylko piłam, i wtedy spadła do wartości jakiej dawno nie miałam, choć wciąż powyżej normy. Dlatego teraz nic innego nie piję i zastanawiam się, czy nie zrezygnować z kawy, choć przy moim niskim ciśnieniu ona mnie ratuje.
              Matkojedyna umarnęłabym przy tej temperaturze. Jak mnie się to lato w tym roku podoba tu u nas na zachodzie 😀

              Polubienie

  5. Przykro mi, że Om wyruszył w Bieszczady bez Ciebie, b chyba wydaje mi się, że planowaliście obydwoje wypad w Bieszczady. Co, do sklepów, to jest mi przykro ogromnie, jak znikają te sympatyczne, dobrze zaopatrzone. Na temat rozmiaru 36 się nie wypowiem, bo zazdraszczam… Przytulam i pozdrawiam 🙂 🙂 🙂

    Polubienie

    1. Nie Bogusiu, od razu jeszcze przed chorobskiem powiedziałam, że nie jadę. Choć być może zmieniłabym zdanie, ale uniemożliwiła mi to choroba. Żal tylko, że nie spotkam się z Przyjaciółmi, ale jesteśmy na telefonie😉 Nie mam sił na jazdę 9 godzin, a potem jeszcze na łazikowanie, bo przecież nie usiedziałabym w miejscu. OM pojechał, bo tak się ułożył grafik w firmie- to była jedyna okazja, a potrzebował odpoczynku. A i tak jest na telefonie. No chyba ze nie ma zasięgu 😂
      Ściskam mocno ❤️

      Polubienie

Dodaj komentarz