Między ludźmi…

Zignorowałam budzik na śniadanie (nie pierwszy raz), zwyczajnie nie dając rady zwlec się z łóżka. Momentalnie zasnęłam i dopiero kiedy po półtorej godzinie zadzwonił ponownie, zeszłam na dół po wodę, aby mieć czym popić piguły. Akurat przyszła Tuśka, która obudziła Pańcia (on też ma melodie do spania) i zabrała go, więc ja z powrotem hyc do łóżka i spaś, spać, spać…Żebym jeszcze późno wczoraj  zasnęła, ale nie. Zwyczajnie muszę zregenerować siły po wojażach, nawet jeśli nie są one zbyt intensywne czy uciążliwe.  Bo przecież nie musiałam  w poniedziałek zrywać się wcześniej niż zwyczajowo to robię. Badania obie z Mam miałyśmy po 12., na dodatek wciąż w starym miejscu- Genetykę przeniesiono na teren innej kliniki- co spowodowało, że nie było tłumu pacjentów, jak to najczęściej bywało. Na szczęście w starym miejscu zostali  lekarze, którzy od lat przeprowadzają badania i ja osobiście mam do nich pełne zaufanie. Poszło szybko i sprawnie, a wyniki moje i Mam są w porządku, tak wykazało usg., jedno i drugie, markery będą za ok. dwa tygodnie; wcześniej poznam te robione na oddziale przed dostaniem kolejnych piguł.  Wróciłyśmy do mieszkania, zjadłam obiad, chwilę odpoczęłam i postanowiłam wrócić do domu.

 

Niedzielne spotkanie rozpoczęło się od telefonu  Aliś, że przyjedzie po mnie  taksówką. W restauracji zjawiłyśmy się pierwsze, zaraz potem dołączyły do nas trzy koleżanki- w takim gronie spotykamy się dość często, nie tylko w neutralnych okolicznościach, ale również się odwiedzamy w domach, czy tak jak w moim przypadku dziewczyny odwiedzają mnie w szpitalu, kiedy przebywam w nim nieco dłużej. Dlatego jesteśmy mniej więcej na bieżąco  z tym, co się w naszym życiu dzieje, mimo że z dwiema z nich nie widziałam się przynajmniej pół roku. Na końcu dołączyli do nas trzej panowie,  z pięciu, którzy mieli się pojawić. Szkoda, że tych dwóch nie dopisało, bo jednego z nich nie widziałam szmat czasu, a pozostałych ostatnio trzy lata temu. Gdyby dopisali, to byłaby nas połowa z 20. osób, które przystąpiły do matury. Byliśmy zgraną klasą, spotykaliśmy się również po szkole, dlatego łączy nas wiele wspomnień, takich, które wywołują niepohamowany głośny śmiech.

Restauracja była pełna ludzi, za oknem siąpiący deszcz, a my kolorowi, radośni, uśmiechnięci, gadaliśmy, gadaliśmy, gadaliśmy…(Od razu na wstępie był zakaz o polityce, religii i chorobach ;ppp). I piękne jest to, że lata upływają, a my wciąż śmiejemy się z tego samego, mamy o czym rozmawiać i czujemy tę nić porozumienia, wspólnoty, serdeczności, wciąż tak samo mocno jak kiedyś. Chce się nam ruszyć tyłki w niedzielny wieczór, zostawić domowe pielesze, czasem pokonać kilometry, aby się kolejny raz spotkać z ludźmi, z którymi już na co dzień wcale blisko się nie jest. I to jest fenomen. To takie spotkanie, po którym wyjściu już planuje się kolejne 🙂

Połowa z nas tkwi w udanych bądź mniej udanych związkach pierwszego kontaktu, czyli swych jedynych małżeństwach ;). Z tym że jedna osoba zdążyła się rozwieść, ale niemąż  nie zdążył się wyprowadzić jak pobrali się ponownie. Jedna dziewczyna jest rozwódką, druga rozwódką i wdową po drugim mężu, obecnie testującą nowego partnera, kolega jest wdowcem i w drugim związku małżeńskim, i jeden w aktualnej separacji. Nieobecnych nie obgadywaliśmy, jeno wspominaliśmy ;p Szczególnie jednego kolegę, który w czasach szkolnych był z nami bardzo blisko, i dopóki się nie ożenił, to się z nami spotykał, a potem może był z dwa razy i to dość dawno. Rasia zna go od dziecka, kumplowali się, a teraz nie ma nawet do niego numeru telefonu, bo przepadł jakiś czas temu, gdy zmieniała komórkę. Jej były mąż jest chrzestnym jego dziecka, a ona, gdy spotkała żonę naszego kolegi ( pracuje w pewnej administracji) to usłyszała, że nie dostanie do niego numeru telefonu, a jak chce rozmawiać, to może przyjść następnym razem ( kolega pływa w rejsach), to ona zadzwoni do męża i da jej porozmawiać. Jak Raśka jest wygadana, tak ją zamurowało. I do dziś nie może tego przeżyć. Oczywiście wcześniej już żona owego kolegi sygnalizowała, że jej mąż nie będzie chodził na żadne spotkania klasowe. Mamy zagwozdkę dlaczego, choć pewnie wiąże się to ze zwykłą kobiecą zazdrością- jak twierdza broni dostępu- bo być może obiło jej się o uszy, że miał w klasie swoją niespełnioną do końca miłość…

Miłego!

30 myśli na temat “Między ludźmi…

  1. W pewnym sensie to nawet trochę zabawne. Ale tylko w pewnym sensie, tylko trochę. No może w sumie nie do końca. Ech, babie trzeba założyć chomąto, a chłopa – pilnować i nie spuszczać z oka nawet na chwilę. Bo jak się tylko spuści, to… się puści. Tak nie inaczej.

    Może do tej senności dokłada się też pogoda? Mnie nawet kawa nie pomaga i co rusz patrzę tęsknie w stronę łóżka.

    Polubienie

    1. Kurczę, no ja rozumiem, no dobra nie rozumiem, że można nie puścić chłopa na takie spotkanie, ale żeby nie dać numeru telefonu?? I to osobie, z którą zna się prawie od przedszkola???
      Z którą wcześniej miało się bliższy kontach rodzinnie już…Doszłyśmy do wniosku, ze to iż jest teraz rozwódką, mogło być powodem…

      Coś w tej pogodzie musi być, bez wątpienia!

      Polubienie

  2. no widać pan dostaje coś w zamian za tkwienie w toksycznym zwiazku
    powodzenia

    a ja właśnie remontując łóżko znalazłam nieswoje stringi w stelażu
    niestety domyslam się, kto zawinił, i choćbym chciała męża nie mogę posądzić, bo jako żywo nie bywa w tym domu beze mnie
    a szkoda, by sie skończyło to ciągłe spijanie z dziubków:pp

    Polubienie

    1. Nie wiem czy dla niego on jest toksyczny, może tak lubi? 😉 Ma odskocznię jak wypływa w morze…;p

      :DDD
      Zawsze możesz udać, że masz pomroczność jasną i to co niemożliwe może być możliwe ;p
      Ale nie mów, że Ci tęskno do jakiś dzikich awantur ;)) Choć w związku dobrze jak jest urozmaicenie, bo tak panie, nuda…;ppp

      Polubienie

  3. Ale fajnie tak spotkać się po latach 🙂 Ja niestety nie mam zbyt dobrych wspomnień ze szkolnych lata, ale może kiedyś uda się spotkać z niektórymi 🙂

    Polubienie

    1. Teraz dużo łatwiej podtrzymać szkolne kontakty, bo są portale społecznościowe 😉
      Moje dzieciaki mają swoich przyjaciół właśnie z czasów liceum, a nie studiów, i cały czas utrzymują kontakt, spotykają się w większym gronie.

      Polubienie

  4. Super, że wyniki są dobre! 🙂

    Wiesz, że ja też odsypiam wojaże? Mogłabym spać non stop. Pewnie trochę przez tą hemoglobinę. Ale generalnie padłam po chrzcie, dzisiaj też padłam po wycieczce…nie pomogła kawa.
    Spanie jest fajne 🙂

    Polubienie

    1. Nie przewidywałam innych u Się- to tylko usg- dlatego ciut denerwowałam się maminymi.

      Tobie też czerwone krwinki lecą w dół? I co na to lekarze?

      Dziś już się lepiej czuję, ale padnę chyba przy…k u r k a c h ! Jeszcze takich brudnych nigdy nie miałam!

      Spanie jest bardzo fajne :))) Mnie dziś obudziło koszenie trawy, oczywiście po kolejnym przysypianiu 😉

      Polubienie

        1. U mnie niedokrwistość powodują piguły. No i teraz żelazo było też na pograniczu to kazali łykać 😦

          Staram się pamiętać o dodatkowej pigule 😉

          Polubienie

  5. ☺Super wiadomość o wynikach☺
    Co, do postępowania niektórych połówek, to czasami nie trzeba się wypowiadać, najbardziej śmieszyło mnie to, że zostałam zapytana kiedyś, czy mi nie przeszkadza, że moja połówka podwozi trzy Panie do pracy, gdy jedzie autem. Oczy przy tym miałam, jak pięć złotych i spytałam się tylko, dlaczego ma mi, to przeszkadzać, przecież pracują w tym samym miejscu.

    Polubienie

    1. Też się cieszę 🙂

      :DD
      Zawsze jestem mocno zdziwiona jak niektórzy zwracają uwagę na to, co dla mnie jest rzeczą normalną, nie budzącą żadnych skojarzeń czy podejrzeń. Dla mnie zaufanie w związku to podstawa. Kropka.
      Pamiętam dyskusję tu na blogu i w realu na temat wyjazdów osobno na urlop. W realu tym kobietom, co to się wydawało, że nigdy w życiu, nagle, po upływie czasu się odwidziało i zmieniły zdanie, a wcześniej patrzyły na mnie jakbym była z kosmosu ;pp

      Polubienie

  6. Co do wyników to zawsze ci kibicuję, nawet jeśli o tym nie piszę:)

    Fajną macie paczkę – super sprawa. To się naprawdę rzadko zdarza.

    Pamiętam jak moja klasa spotkała się po raz pierwszy po 20 latach, a za koleżanką przyszedł… jej mąż. Czy o zazdrość chodziło, czy o coś innego – nie wiem. On sam wytłumaczył swoją obecność tym, że „przecież chodził do „tej szkoły” przez jakiś czas 😀 Siedział z nami cały wieczór i musiał czuć się dość głupawo. Na własne życzenie.

    Co do waszego kolegi, który „miał w klasie swoją niespełnioną do końca miłość”… Hmmm… Dobrze się domyślam? :p

    Polubienie

    1. Dzięki:*

      Jakoś mam szczęście do ludzi, szczególnie do tych z długoletnim stażem przy mnie a ja przy nich, raczej się nie wykruszają. I to jest piękne.

      Mieliśmy kiedyś takie klasowe spotkanie, gdzie dwóch kolegów przyszło z żonami – jedna z nich chodziła do klasy niżej- i więcej nigdy to się nie powtórzyło, chyba że było spotkanie organizowane przez szkołę na któreś dziesięciolecie. Śmialiśmy się, że więcej nie przyjdą albo nie puszczą chłopaków, bo u nas wspomnienia to niezły hardrock ;pp

      Nie, pudło, choć krótki epizod mieliśmy;p To moja przyjaciółka, oj gdyby to nie była maturalna klasa i nie działo się w czasie matur, to kto wie jakby się to skończyło, a tak Ona w wakacje wyszła za mąż…

      Polubienie

  7. Kochana !
    Ja, choć jestem już po maturze 35 lat nie byłam nigdy na żadnym spotkaniu klasowym. Dlaczego, bo go po prostu nie było, a szkoda.
    Senność, to chyba ostatnio „przypadłość” wszystkich, bo pogoda taka.
    Życzę Ci miłych w zdrowiu kolejnych dni:)
    Przytulaski:)

    Polubienie

    1. Morganko.
      my się mobilizujemy sami. Każdy ma jakiś kontakt z kimś i tak puszczamy w obieg, że tego dnia i o tej godzinie gdzieś tam… Nawet udało nam się spotkać dwa razy z koleżanką, która na stałe mieszka w Australii :)))
      Oficjalnie przez szkołę mieliśmy dwa razy…ale to dla wszystkich roczników.
      Dziękuję Kochana!
      Tobie dużo radości i spokoju przed tak ważnym dniem!
      Buźka 🙂

      Polubienie

  8. Wiesz, podziwiam ile w Tobie energii, jestes bardzo aktywna, podrozujesz a teraz to spotkanie klasowe, masz pozytywna osobowosc.
    Tez znam takie kobietki, co to musza pilnowac, kontrolowac meza, az zal patrzec na to.

    Polubienie

    1. Dziękuję 🙂
      Wiesz, to wcale nie jest aż tak łatwe i pewnie nie byłoby możliwe, gdybym nie miała stworzonych warunków do tego, a mianowicie wszystkie moje zawodowe obowiązki wziął mąż, a teraz pomaga mu córcia, a on więcej udziela się w domu. Nic nie muszę na tak zwaną godzinę ( oprócz piguł ;)), więc robię wszystko swoim rytmem. Dlatego do DM też jeżdżę już zawsze z noclegiem, co kiedyś nie zawsze robiłam, bo nie było takiej potrzeby, a teraz byłoby mi zwyczajnie za ciężko…
      Mobilizuję się, bo wiem, że lepiej nie będzie- najwyżej na chwilę- a tylko gorzej, więc warto wykorzystać ten darowany mi czas 🙂

      Pytanie czy muszą, czy raczej chcą, bo inaczej się uduszą ;)))

      Polubienie

  9. Brakuje mi takich spotkan, ale jeszcze do takich wroce jak Maluch bedzie troszke wiekszy 🙂
    a co do tego kolegi to mysle ze to pzrez jego zone…tez mam takiego kolege, ktorego dziewczyna odcina od znajomych….przykre…

    Polubienie

  10. Takie spotkania klasowe to fajna sprawa. 🙂 Nie czuje się upływu lat, to dalej ci sami ludzie. Ale te spotkania odbywają się coraz rzadziej, bo rozsiało nas po świecie i po Polsce, no i czas płynie… W przyszłym roku kolejna okrągła rocznica matury – pewnie coś będzie. 🙂
    Ale ta Twoja uwaga, że dzięki mediom społecznościowym łatwiej, przypomniała mi naszą nietypową grupę, która powstała dzięki NK. Wcale nie klasowa, ale szkolna i zupełnie przypadkowa – ot, kiedyś na stronie szkoły na NK powstał wątek, już nawet nie wiem, na jaki temat w oryginale. W każdym razie super nam się gadało, więc na stronie szkoły stworzyliśmy wątek własny „O wszystkim i o niczym” – i hulał znacznie intensywniej niż teraz FB. 🙂 A grupa była o tyle ciekawa, że łączyło nas tylko ukończone LO, natomiast różnice wiekowe przekraczały 40 lat (!!!) – i nikomu absolutnie to nie przeszkadzało, porozumienie było pełne. A potem zrobiło się jeszcze ciekawiej, bo zupełnym przypadkiem nawiązaliśmy kontakt z podobną grupą z krakowskiego LO, i tak spotykaliśmy się codziennie na NK, a w realu też całkiem często. Oni (oraz ich rodziny) przyjeżdżali do nas, my do nich… pomimo, że rozsiało wszystkich po świecie od Kanady po RPA. Jakaż była radość, jak Wojtek z Toronto specjalnie na kolejne nasze spotkanie przyleciał… a innym razem 70-letni Jacek całą noc jechał pociągiem z Warszawy, a następną noc wracał, bo przecież musiał każdej z nas kwiatki na Dzień Kobiet wręczyć. 🙂 Jak nam nasz wątek przypadkiem się skasował i płakaliśmy strasznie, że nam kronika 2,5 roku życia zniknęła, to nas krakowiacy do siebie przygarnęli i pocieszali, kopiowali dla nas to, co w ich prywatnych zasobach z naszego wątku zostało, zdjęcia przede wszystkim… A potem aż do końca jeździliśmy do naszego seniora Jacka na warszawską onkologię… 😦 A potem wspieraliśmy koleżankę z Wałbrzycha, jak usiłowała ogarnąć realia po czwartym porodzie, a inną po utracie pracy… Były wspólne rozpacze i wspólne wielkie radości, fajnie było. 🙂 Grupa zresztą do dziś funkcjonuje, choć to już ponad 10 lat minęło. :))) Wprawdzie w mocno ogryzionym składzie, z 30-35 osób zrobiło się jakieś 10, no i już od dawna na FB, ale jednak…

    Polubienie

    1. Ależ to piękna historia!!!! :)))
      Normalnie się wzruszyłam. Bo to trzeba chcieć, poświęcić swój czas…ech…
      Warto pielęgnować takie relacje. Czas robi swoje, weryfikuje, ale jednak fundament pozostanie 😉

      Trzy lata temu zorganizowaliśmy spotkanie z jedną z równoległych klas. Też fajnie było.
      Niedawno odnalazła mnie koleżanka z podstawówki, chodziła do innej klasy.

      Polubienie

      1. A do mnie dziś zadzwoniła koleżanka z klasy, niewidziana od jakichś 2-3 lat – niby za interesem, ale godzinę przegadałyśmy. :))) Jak w zeszłym roku przypadkiem natknęliśmy się na inną koleżankę w parkowej restauracji, to na godzinie stanowczo się nie skończyło… 🙂

        Polubienie

Dodaj komentarz