W niepewnej przewidywalności…

Bezsprzecznie nikt nie lubi zakazów i nakazów, które przemeblowują życie, więc trudno się dziwić różnorodnym reakcjom na nie. Naturalną rzeczą jest to, że część społeczeństwa się buntuje. Wewnętrznie. Werbalnie. Czynnie. Nic tak jak obostrzenia covidowe nie wywróciło naszego życia, więc trudno też się dziwić, że niektórzy je łamią. Zaskoczeniem może być tylko to, że tyle osób nie ma poczucia odpowiedzialności, solidarności…wyobraźni, nie mówiąc już o podstawowej wiedzy. Okradzeni z poczucia bezpieczeństwa i jakiejkolwiek przewidywalności, negujemy wszystko bądź przesadnie panikujemy. Z jednej strony mamy chaos i nieosadzone w prawie zakazy i nakazy, a z drugiej…nasze życie zawodowe oraz prywatne i zdrowie. W wielu sytuacjach kolizja nieunikniona. Wyrzeczenia.

W całym życiu pewnie każdemu przytrafiło się złamanie jakiegoś zakazu. Nie, że od razu ciężkiego kalibru, takiego, który rzutowałby na własne czy innych bezpieczeństwo. Łamiemy zakazy, szczególnie wtedy, kiedy nam samym wydają się idiotyczne, nieużyteczne, szkodliwe. Kiedy dotkliwie ingerują w nasze życie. W czasie pandemii rozkwitło nam podziemie, bo to nie jest tak, że jak czegoś nam władza zabroni, to tego już nie ma. Dobrym przykładem jest zakaz aborcji. Ale ja nie o niej…

Z mediów możemy się dowiedzieć, że są organizowane imprezy w lokalach mimo ich zamknięcia. Odbywają się też huczne imprezy rodzinne i towarzyskie oraz wesela, choć branża weselna jest nieustająco zamrożona od października. Nasi przyjaciele w kwietniu wybierają się na ślub i wesele. Niezbyt liczne, bo 30-40 osób, gdyż (podobno) ma być tylko najbliższa rodzina. Część rodziny młodego przechorowała covid-19, ale nie wszyscy. Z rodziny Młodej- nie wiem. Ryzykują, nie tylko możliwość zarażenia się, ale też łamiąc restrykcje, bo do tego czasu nie zniknie zakaz przebywania pięciu osób spoza domowego gospodarstwa, nie mówiąc już o organizacji wesel. Moja przyjaciółka zaraziła się wirusem, przyjmując w domu dwie obce „osoby”. To jest loteria. Nieprzewidywalność.

Tak się zastanawiam, czy sama zawsze stosowałam się do nakazów. Otóż, kiedy byłam na cmentarzu i w promieniu 10m od grobu Mam nie było nikogo, to ściągałam maseczkę. Większych przewinień nie mam ;P A Wy?

Nie sądzę, żebyśmy szybko wrócili do tej normalności i przewidywalność, jaką mieliśmy przez pojawieniem się wirusa. Zmuszeni jesteśmy, by nauczyć się z tym żyć. Bo to nie jest na chwilę. Minął już rok. Oczywiście, że sytuacja w końcu będzie normalniała i bardziej przypominała życie sprzed. Oby jak najszybciej i jak najbardziej.

Obawiając się dyskwalifikacji do szczepienia, na początku myślałam sobie, że jak się zaszczepią moi Bliscy to moje bezpieczeństwo wzrośnie, i że to wystarczy. Szybko zmieniłam zdanie. Mimo że nie mam żadnej gwarancji, że uzyskam odporność, to chcę mieć poczucie, że zrobiłam wszystko, żeby się chronić, jak również chronić innych. Kolejny nowy termin mam w przyszłym tygodniu- dostałam wiadomość zamiast kwiatka w Dzień Kobiet 🙂 Rodzinna powiedziała, że od kiedy są szczepienia, to u niej zachorowalność spadła o 60%. I czy to nie jest piękna rekomendacja, by się zaszczepić?

32 myśli na temat “W niepewnej przewidywalności…

  1. Bardzo chcemy się zaszczepic, ale na razie bezskutecznie:( Mąż ma cukrzycę i pani prof. stanowczo odradziła w tym przypadku Astrę; A Pfizera jakby nie widać na horyzoncie, a zresztą nasza kolejka gdzieś w nieokreslonej przyszłości majaczy.
    A od rana esemes, że zięć koronowany:) ,no i z jednej strony boję się o całą czwórkę, ale z drugiej dobrze, niech już mają to za sobą…Pola wróci do przedszkola( nie chodziła od listopada, żeby nie przynieść zarazy:) ),będą mogli spotykać się z innymi,bo znajomi już odchorowali…tak się pocieszam:).
    Pozdrawiam ! U mnie tyle słońca , że zaraz wystawiam leżaki,kocyk i łapiemy D3!

    Polubienie

    1. Trzeba się jakoś pocieszać w tym niełatwym czasie. Oby korona lekką im była!
      Ze źródeł wiem, że coraz więcej osób się zgłasza z grupy 70+, którzy nie chcieli się rejestrować w pierwszych terminach, jest też duża grupa, która się zgłosiła, ale nie dostała terminu- i tu zalecenie szczepienia mRNA, a tych szczepionek dostawy są ograniczone. Ale nie tylko z powodu opóźnień dostaw od producenta. Część idzie bokiem, dla pewnych grup tzw.. swoich dla władzy. To też wiedza ze źródła.
      Korzystaj ze słoneczka :)) U nas też od rana świeci, ale o 9 jeszcze był mróz. Muszę w zdrowiu dotrwać do szczepienia, a to niełatwe zadanie 😉 Ech…Wyjdę dopiero po południu, od jutra ma być już maraton deszczowy.
      Serdeczności i moc zdrowia :))

      Polubienie

  2. Nie jestem bez winy, choć się staram i bardzo ładnie noszę maseczki.
    Córka wpadła do koleżanki na małe spotkanie towarzyskie i wróciła jako królowa. Też trochę się cieszę, że już ma to za sobą.
    Nie zatrzymamay teraz tego już
    Tylko szczepienia mogą nas ratować , jeśli w ogóle…

    Polubienie

    1. Najczęstsze zarażenia są właśnie w kontaktach osobistych. Na początku też się pocieszałam, że Misiek już to przeszedł, ale wolałaby, żeby w ogóle nie chorował…Gdyby jeszcze zachorowanie dawało gwarancje, że ponownie się nie zachoruje… ech… Ale! Nie ma co się martwić na zapas.
      Szczepienie może nie zatrzymać, bo nie chroni wszystkich skutecznie przed samym zakażeniem, ale przed ciężkimi jego skutkami już tak. I na pewno mocno wyhamuje. Może w końcu wirus zacznie mutować w drugą stronę… łagodną dla zdrowia 😉

      Polubienie

      1. Wczoraj (?) Pfizer ustami swojego CEO twierdził, że zaszczepieni ich szczepionką nawet jeśli się zarażą, to nie sieją, bo nie osiągną stężenia wirusa w organizmie wystarczającego do tego, żeby siać. Ponoć robili badania w Izraelu.

        Polubienie

  3. Nie chodzę po wsi w maseczce. Nikt nie chodzi. Ale przy takiej „gęstości zaludnienia” nie ma opcji by się zarazić lub zarazić kogokolwiek innego. Mam więc czyste sumienie. Współczuję tylko mieszkańcom miast , którzy nawet na moment nie mogą odetchnąć świeżym powietrzem bez maseczki na twarzy.

    Co do obostrzeń. Myślę że chcemy czy nie, to jest naturalna kolej rzeczy że ludzie po pierwsze nie boją się tak jak rok temu a po drugie, mają po prostu dość. Można zacisnąć poosladki i wytrzymać bez normalnego życia tydzień, miesiąc, dwa, ale rok? W dodatku końca nie widać… Czlowiek żyje tylko na linii praca ( jeśli ją ma) – dom. Żadnych przyjemności. Odskoczni od codzienności. Głupiej kawy w ulubionej kawiarni. Covid zabija, ale depresje i inne nerwice też zabijają ludzi. A o tym już wszyscy zapominają. Niedawno jak otwarto hotele i stoki było widać jakie piętno odciska pandemia. Ludzie zwariowali ze szczęścia mogąc wyjechać w góry. I można ich hejtowac, ale jak tak się głębiej zastanowić, jest w człowieku taką chęć by „odbić ” sobie ten stracony czas. Obserwowałam to wszystko co prawda z kanapy przewijając wiadomości i nianczac szczeniaki,ale gdzieś tam podskornie czułam że się tym ludziom nie dziwię. Chcieli się nacieszyć po zamknięciu i może też na zapas, bo jak powszechnie wiadomo, nigdy nie wiadomo co rząd wymyśli , najlepiej z dnia na dzień 😉

    Polubienie

    1. Dziecka Młodsze jadą na ranczo i tam w lesie spacerują z psem. Nie wiem, czy przypadkiem w parkach też nie obowiązuje noszenie masek.
      Radość z poluzowania to ja rozumiem bardzo dobrze. Chciałabym też się cieszyć i móc wyjechać do hotelu, w którym jest przestrzegany reżim sanitarny, a na ulicy nie spotkać tłumu ludzi w większości bez maseczek i pod wpływem alkoholu. Było to zachowanie bardzo egoistyczne… i być może nikt tam od nikogo się nie zaraził, ale władza widzi i w każdym momencie może przez tych, którzy perfidnie nie przestrzegają obostrzeń znów wszystko pozamykać. Pomijam już, zdemolowane domki czy pokoje- oczywiście z tej radości 😉 Z jednym z tą władzą się zgadzam- to od nas samych zależy przebieg pandemii. Od naszych zachowań. Myślę, że jeszcze długo nie będziemy mogli „odbić” sobie, raczej musimy nauczyć się z nim żyć.

      Polubienie

      1. O zdemolowanych domkach i pokojach nie słyszałam, ale też fakt jest taki że ograniczam tv do minimum i nie śledziłam tematu az tak dogłębnie. No demolowania to akurat nic nie usprawiedliwia.

        Zamykać już podobno nic nie zamierzają, wręcz przeciwnie, otwierać szkoły tuż po Wielkanocy. Cóż… Uznali że skoro nauczyciele zaszczepieni to można otwierać. Tyle tylko że nadal mnóstwo starszych osób nie jest zaszczepionych. A często mieszkają z wnukami. I będzie powtórka z rozrywki jesiennej. Generalnie jako matka ucznia klasy 4 wiem doskonale że nauka zdalna to opcja gorsza a dzieci cierpią siedząc w domu, ale osobiście uważam że szkoła to dużo większe zagrożenie niż centra handlowe , hotele , czy restauracje. I prędzej bym otwierała gastronomię niż Polska szkołę, przepełniona , niedostosowana kompletnie do sytuacji.

        Polubienie

        1. Było o tym tez na FB.
          Obejrzałam dziś rozmowę z profesor pracującą na oddziale covid, która sama w grudniu przeszła bardzo ciężko koronę. Potwierdziła, że coraz więcej jest młodych pacjentów z ciężkim przebiegiem, który kończy się nawet śmiercią. Pojawiają się też pacjenci już zaszczepieni, ale chorują lżej. I wystosowała apel, żeby wszyscy na siebie bardzo uważali, bo to, że wirus mutuje to jest pokłosie większej jego transmisji, a ta wynika z naszych poluzowanych zachowań.

          Ale chyba tylko podstawówki? Są dane, że dzieci do 12 roku życia są mniej narażone i również mniej sami zarażają. Co do gastronomii to ja mam mieszane uczucia. Dopóki nie można usiąść na zewnątrz… to znając realia, sama bym nie zdecydowała się bywać. Nie za bardzo przestrzegali restrykcji kelnerzy, właściciel, a zachowania klientów tez były różne. Akurat w restauracji czułabym się najmniej bezpiecznie. Bo tam się przebywa w jednym miejscu na tyle długo, żeby się zarazić, szczególnie ze ludzie przy stolikach są bez maseczek.
          Myślę, że hybrydowy system byłby bezpieczniejszy na początek, jeśli chodzi o szkołę.

          Polubienie

  4. Nie noszę maseczki na wieczornych spacerach z mężem. Zdejmuję ją po wyjsciu z klatki schodowej, a zakładam, kiedy tam wchodzę. To jedyny przypadek łamania restrykcji.

    Moi już zdrowi, ale ponieważ jedna z wnuczek nie chorowała, więc w dalszym ciągu będziemy ograniczac kontakty. Mam nadzieję na powrót do jakiejś normalności, gdy wszyscy będziemy zaszczepieni, ale to nieprędko nastąpi.
    Bądźcie zdrowi!❤🍀❤

    Polubienie

    1. I nieszkodliwy dla nikogo 🙃
      Ufff jak dobrze!
      I brawo za rozsądek. Jak to moja PT powiedziała, ze Bóg ją opuścił- tyle czasu siedziała w chacie w górach unikając kontaktów, pracując online, a wróciła do DM i przyszło do niej znajome małżeństwo. Efekt: cała trójka z covidem; oni oczywiście pierwsi mieli objawy.
      Bądźmy zdrowi! Buziaki😘😘❤️

      Polubienie

      1. Ja właśnie dlatego uważam – czułabym się jak skończona idiotka, gdybym po roku unikania zakażenia z powodzeniem, zakaziła się akurat teraz, kiedy u nas wszystko zmierza ku lepszemu. 😛
        Znaczy, ku lepszemu zmierza ogólno-covidowo, a nawet pogodowo 🙂 , bo dziś właśnie gruchnęła wieść, że będziemy mieć regionalne wybory w maju – jakby nie było kiedy…. Bo się nasza… powiedzmy, pani wojewoda… z prawicy gryzie agresywnie z centralnym rządem socjalistów. I postanowiła uprzedzić ewentualne wotum nieufności. Ci politycy to naprawdę bardzo się nudzą…

        Polubienie

          1. No, masz bardziej skomplikowanie, fakt. 😦
            Czytam o tym, co się tutaj dzieje, i prawnie narobili niezłego bagna. W efekcie nie wiadomo, co ma moc prawną, a co nie. Kryzys polityczny jak cholera, w środku pandemii.
            A na koniec pewnie i tak wygrany będzie Vox, czyli Pis po hiszpańsku. Też umieją łowić w mętnej wodzie, jedyne co im wychodzi. 😦

            Polubienie

              1. U nas akurat jest tak, że w rządzie regionalnym utworzyły koalicję 3 partie prawicowe, które postanowiły się porozumieć, bo umieją w arytmetykę powyborczą, a 2 największe (lewica i centrum) jakoś tego nie umiały. No i mamy, co mamy.

                Polubienie

  5. Z tego co słyszę to w zaszczepionych grupach zachorowalność spada, więc jest i dla Ciebie nadzieja. Cały ten covidowy cyrk się w tym roku nie skończy, co do tego nie mam złudzeń, ale miejmy nadzieję, że w przyszłym wrócimy do normalnego życia.

    Polubienie

        1. Trochę jest chaos, jeśli chodzi o kolejność. Osoby 70+ i przewlekle chore mają rekomendację szczepienia się szczepionkami mRNA, czyli Pfizera i Moderny, a były wstrzymane i. zmniejszane dostawy przez producenta. Ale! Obok po cichu tymi szczepionkami są szczepieni ze służb specjalnych! Szczepienia grupy 0 zostało wstrzymane, a teraz są szczepieni AstraZenecą. I to jest skandal! Ogólnie to nie jest tak, jak opowiadają w mediach rządzący, zrzucający całą winę na brak dostaw.

          Polubione przez 1 osoba

  6. Przestrzegam. Praca – dom – sklep, ale nic poza tym. Przy czym nie jojczę, że o matko, zamknęli mnie w piwnicy. Jest mnóstwo fajnych rzeczy, które można robić w domu 🙂
    Nie spotykam się z nikim. Kontakty jedynie telefoniczno-mailowe. Jestem w stanie jeszcze długo tak wytrzymać – dopóki się nie zaszczepię (a to nie będzie prędko, bo jestem na końcu kolejki).
    Traktuję ten czas jako okres, który należy po prostu przeczekać i PRZEŻYĆ.
    W życiu by mi nie przyszło do głowy ruszyć w tango, bo w tv powiedzieli, że można. Nie tv i nie chaotyczne decyzje debili na górze rządzą moim życiem, to ja decyduję, co robić. Zdecydowałam jeszcze długo żyć i tyle 🙂

    Polubienie

    1. Ależ to jest podejście bliskie mojego. Tyle że z córką i Najmłodszymi się spotykam i bardzo rzadko z Dziećmi Młodszymi i Tatą.
      Jako jedynaczka lubię być sama ze sobą w domu😉Acz nie lubię być ograniczana w żadnych kontaktach, więc tęsknie za normalnym spotkaniem z przyjaciółmi. I staram się oceniać sytuacje tu i teraz,ze świadomością, że wystarczy tylko jeden kontakt… ech. Jak się syna dziś zapytał, co ja na to, żeby przyjechali w sobotę, to jednak przełożyliśmy ten przyjazd, bo raz- ja wciąż słaba, a dwa-szczepienie mam w środę, więc minimalizuje wszelkie zagrożenia. A teraz chodzę i myślę, ze jak zejdę po tym szczepieniu z tego padołu łez, to będę żałować, że nie spędziłam czasu z Bliskimi. 🤪

      Polubienie

  7. Ludzie się zrażają, bo obserwują statystyki, które teoretycznie powinny być spadkowe. 😛
    Zgubiłam maseczkę i od dwóch dni siedzę w domu 😀
    Czasami zdejmuję gdy odprowadzam Tamalugę do przedszkola, bo po drodze nikogo nie mijamy.

    Polubienie

      1. Znalazłam właśnie!
        Tak, mam kilka tych z filtrem, ale jakoś ich nie mogę nosić :/ Mają dziwny zapach i wbrew temu, co twierdzi reszta domowników – nie da się w nich oddychać. Ja się przywiązałam do takiej jednej, materiałowej, dosyć cienkiej i przede wszystkich na rzep z tyłu, nie na uszy, bo to też mi przeszkadza. Często nawet zapominam, że ją mam na sobie. 🙂

        Polubienie

Dodaj komentarz