Warto wiedzieć, że…

Coraz częściej sobie myślę, czemu ja do tej Kanady jednak nie wyemigrowałam. Znam odpowiedź, wiec nie będę tu analizować mojego ówczesnego wyboru. Czasem sobie myślę, że mogłabym mieszkać na jednej z kanaryjskich wysp, bo mi klimat tam służy, choć grecki klimat w sensie ludzkim odpowiada mi bardziej. Ale od niedawna to żałuję, że nie wyemigrowałam do kraju z moich marzeń z dzieciństwa, gdzie misie koala i kangury sobie biegają i gdzie produkują buty EMU.

Kiedyś chyba wspominałam, że moje piguły w Australii są dostępne od kilku lat i oczywiście refundowane. A teraz czytam, że będzie pierwszym krajem, w którym rak szyjki macicy nie będzie występował. Dzięki szczepieniom. Okej, u nas też jest już od lat dostępna ta szczepionka, niestety droga. A biorąc pod uwagę, że świadomość o tym, jak ważna jest profilaktyka, a  u nas ona mocno kuleje, to wiadomo, że mało kto szczepi swoje córki. Zresztą w pewnych kręgach „intelektualnych inaczej” nastała moda na nieszczepienia, więc takie osoby zaraz podniosą krzyk. Wkomponują się z krzykiem niektórych prawicowców, którzy uważają, że ta szczepionka sprzyja rozwiązłości. Wspominałam już o tym kiedyś, tak jak o tym, że Tuśka jest zaszczepiona. Wprawdzie miała więcej lat, niż jest zalecane, ale Rodzinna zaszczepiła też swoje starsze od Tuśki córki, więc widziała w tym sens, a ja jej ufam. Po prostu. Zamiast czytać wszystko jak leci w necie, warto udać się do zaufanego lekarza po poradę. No, ale Polacy wszystko zawsze lepiej wiedzą, są specjalistami w każdej dziedzinie, a w leczeniu się samodzielnie najbardziej, widać to po ilości  kupionych leków bez recepty.

Tu prywatna dygresja, i sorry, jeśli o tym pisałam, ale ja mam pamięć dziurawą jak durszlak.

Niedawno córka mojego kuzyna opublikowała post na temat naturalnego leczenia, z wyszczególnieniem Zięby i dodała, że gdyby zachorowała na raka, to nigdy nie podjęłaby leczenia chemioterapią, bo jest tyle sposobów naturalnych, a natura jest najlepsza. W tekście było też o kasie, jaką trzepią koncerny farmaceutyczne i lekarze. Nie mogłam nie zareagować, w końcu to rodzina! Napisałam jej mniej więcej tak: Obyś nigdy nie zachorowała, ale jeśli już to się stanie, to proszę, idź do lekarza; niemałą kasę bierze też ten pan. Nie odpowiedziała, ale post usunęła. Dobre chociaż to.

Wracając do Australii, dzięki powszechnemu darmowemu programowi szczepień, już zanotowano drastyczny spadek zachorowań. Ichni rząd finansuje szczepienia dla dziewczynek w wieku 12-13 lat od 2007 roku. Również dziewczyny do 19 roku życia mogą skorzystać z darmowej szczepionki. Lekarze twierdzą, że za 10-20 lat nie będzie nowych zachorowań. I za to będzie odpowiadać szczepionka GEDRASIL9- podaję nazwę, bo w Polsce jest dostępna, ale tak jak pisałam, nierefundowana*. Może jednak jakaś matka i babcia stwierdzą, że warto zainwestować w życie. Wiem, że niektóre samorządy ją finansują, więc warto się zorientować.

 

I jeszcze fantastyczna wiadomość. Polscy naukowcy odkryli, że wydzielająca się substancja z robaków (dżdżownic) porażonych prądem jest skuteczna na komórki rakowe płuc (niszczy je w 80%), nie uszkadzając przy tym zdrowych. Jest już opatentowana. Przy okazji warto wspomnieć, że robalom ta metoda nie zagraża życiu 🙂 A uzyskana substancja w przyszłości ma być też wykorzystana w leczeniu raka szyjki macicy i jajników.

I tak o to natura (pełzająca) wraz z nauką i medycyną, coraz skuteczniej będzie mogła walczyć ze skorupiakami.  A  wszystkim zwolennikom leczenia się samemu, niezależnie od choroby, bo lekarze to przecież samo zło, życzę, żeby choć trochę się zreflektowali, bo z takim podejściem, to są na dobrej drodze do pogorszenia swojego zdrowia albo drodze na…cmentarz.

***

Jest lepiej, ale katar nie odpuszcza! Kaszel również, ale jest dużo lżejszy. Za to wyższa temperatura postanowiła się poddać i spaść, jak ta za oknem  wzrosła. Niestety, ta za oknem stwierdziła, że na wiosnę jeszcze czas, wszak wciąż jest przecież zima, więc się więcej nie będzie wygłupiać i podskakiwać. No to dalej nie wychodzę, nawet na taras.

I jeszcze OM się zepsuł, wydaje mi się, że jest  bardziej chory niż ja. Niestety,  mój OM, nie jest z tych facetów, co to katar, kaszel, podwyższona temperatura, to przyczółek do paniki, że już umiera i kładzie się pokotem na łóżko i jęcząc, każe się obsługiwać. On ZAWSZE JEST ZDROWY, nawet jak jest chory. I gadaj z chłopem! Raz, tylko zapalenie płuc wyautowało go z pracy.

 

edit

  • doczytałam, że od 2017 ( lepiej późno niż wcale) szczepionka jest refundowana przez NFZ, na mocy uchwały z 2015 roku. Pytanie tylko, czy wszystkie gminy wdrożyły program profilaktyczny, uświadamiając przy okazji rodziców i same dziewczynki. Dziś, kiedy ruch antyszczepionkowy się uaktywnił, taka rzeczowa, uświadamiająca  rozmowa przeprowadzona przez kompetentny osoby, jest bardzo wskazana.

P.S. bardzo dziękuję za komentarz p. Elżbiecie 🙂

55 myśli na temat “Warto wiedzieć, że…

  1. Przez te sposoby naturalne już wiele osób się na raka przekręciło, a są tacy którzy zbijają niezłą kasę naciągając na przeróżne kuracje osoby chore na raka. Inna sprawa, że w naszym kraju onkologia na jakimś wybitnym poziomie nie jest więc tacy szarlatani mają pole do popisu…

    Polubienie

    1. Onkologia może i ma poziom w sensie kadry, choć skąpej, to wciąż z dostępem do leków nowszej generacji nie jest najlepiej. Przede wszystkim obowiązują sztywne procedury leczenia. Ale coraz częściej się mówi o indywidualnym podejściu do pacjenta. Zobaczymy, Z drugiej strony grozi nam zapaść, jeśli chodzi o leczenie w Polsce. Wszystkiego jest za mało!

      Polubione przez 1 osoba

      1. Umieralność na nowotwory wciąż jest u nas bardzo duża…Inna sprawa, że ludzie się nie badają i zwykle jak trafiają do lekarza to jest już za późno…

        Polubienie

          1. Tak,ale jednak część krajów europejskich wydaje się pod tym względem być lepiej rozwinięta, a u nas robi się niewiele nawet by zwiększyć wykrywalność.

            Polubienie

            1. Robi, tyle że nie zawsze z dobrym skutkiem, bo u nas z programów profilaktycznych najczęściej korzystają ci, co i tak poszliby profilaktycznie się przebadać. Rodzinni powinni dawać skierowana, a rzadko to robią, nawet jak już coś dolega. No i druga sprawa, za mało mamy specjalistów, więc dostać się…szkoda słów.,

              Polubione przez 1 osoba

              1. Tak,to prawda. Kobiety pod tym względem są jeszcze chociaż trochę lepsze, bo faceci to zaczynają się badać gdy umierają…

                Polubienie

              2. Coś w tym jest, Choć mam taką jedną, a nawet dwie (Przyjaciółki), które nawet pod groźbą unikają lekarzy. Jedna twierdzi, że jest zdrowa, druga się boi. I gadaj z takimi…wrr…chyba posunę się do szantażu!

                Polubione przez 1 osoba

  2. Milo mi czytac o leczeniu w Australii tak pozytywnie, wiem na wlasnej skorze jak bardzo dba sie tutaj o ludzi chorych. Co jak co, ale o zdrowie spolecznosci rzad dba, na to musza byc pieniadze.

    Polubienie

  3. Cieszę się, że – choć powoli – to skutecznie pozbywasz się choróbska. Kaszel zwykle utrzymuje się najdłużej, ale i on się skończy niebawem.
    Na zawsze zdrowego faceta nie ma rady.
    Nie wiem, który gorszy – ten zawsze zdrowy czy ten, który z drzazgą w palcu pędzi na sygnale do chirurga…
    Wracajcie szybko do zdrowia! Buziaki!😘

    Polubienie

    1. Bardziej mnie męczy katar, którego się pozbyć nie mogę, Dzisiejszy poranek dużo gorszy przez to. Dziś, też koniec antybiotyku.
      Na OM nie ma, jak mu wczoraj Tuśka powiedziała, że jest naprawdę chory, to kategorycznie zaprzeczył… Dobrze, ze w niedzielę była Rodzinna i antybiotyk bierze, Co z tego, jak i tak pracuje,
      Zdecydowanie wolę wersję OM, bo to klon mojego ojca, to się przyzwyczaiłam 😉 Aczkolwiek, więcej ja mam stresu, że się zaprawi poważnie.

      Dziękujemy!!! Buziaki:***

      Polubienie

  4. mój też zepsuty, monż znaczy

    jakąś agresję we mnie wzbudza wszysto co związane z szarlatanerskim podejściem do leczenia, wrrrrr
    Bardzo dobrze, że napisałaś to tej dziewczynuie, czasem kropla drąży kamień
    czasem człowiek tylko macha ręką
    a powinno się wyrażać swoje zdanie
    ja teraz odmóiłam wzięcia udziału w uświetnianiu mszy z udziałem arcybiskupa Jędraszewskiego, i napisałam wyraźnie, dlaczego, choć kusiło mnie po prostu machnąć ręką i powiedzieć, że nie mam czasu np
    ale trzeba byc uczciwym wobec siebie

    Polubienie

    1. Się jakoś tak zepsuli, Twój na Twoje urodziny, mój na swoje ;p

      Nie wdaję się w fejsbukowe komentowanie różnych takich, ale gdy na tablicy bliskiej mi osoby, której prababcia, a moja babcia zmarła na raka, właśnie dlatego, że za późno został zdiagnozowany, czytam coś takiego, to nie mogę nie zareagować. Gryzło by mnie sumienie.

      W pewnych sprawach można sobie machnąć tą ręką, ale czasem trzeba wyrazić głośno swoje zdanie, tak jak piszesz, żeby być w zgodzie z samym sobą,

      Polubienie

  5. Dzień dobry. Mieszkam w Polkowicach na Dolnym Śląsku. Pracuję w Polkowickim Centrum Usług Zdrowotnych i muszę Pani powiedzieć, że w naszej gminie dziewczynki, są szczepione przeciwko hpv. W ramach programu gminnego od 10 lat szczepione są nastolatki (14-15 lat), szczepionki są bezpłatne (wszystkie dawki). Dzięki współpracy ze szkołami, rodzicami a nawet niektórymi księżmi (tak, tak). Szczepienia to u nas coś normalnego, nie wzbudza żadnych emocji.
    Pozdrawiam

    Polubienie

    1. Dzień dobry :))
      To świetna wiadomość, i dziękuję za nią.
      Wiem, że niektóre samorządy podjęły się refundować i rozszerzać profilaktykę przeciw HPV, już jakiś czas temu, aczkolwiek nieliczne, Ale doczytałam, że od 2017 roku NFZ refunduje szczepionki, po przyjęciu ustawy z 2015 o szczepieniach. Pytanie czy w każdej gminie jest przeprowadzana akcja uświadamiająca, wdrożony jest program profilaktyki.

      Polubienie

      1. My w ramach programu „Chronię życie przed rakiem” robimy również cytologię (kobiety od 16 roku życia), USG i mammografię dla pań od 40 roku życia lub młodszych ze wskazania. I proszę mi wierzyć, że po tych kilku latach naprawdę fajne jest to, że kobiety czekają na początek marca, na badania.
        Dopiero teraz zaskoczyło mnie to, że to co dla nas jest normalne dla innych niekoniecznie.

        Polubienie

        1. Wierzę! I bardzo się cieszę, że tak jest!
          Dla mnie normalnym była profilaktyczna mastektomia z jednoczesną rekonstrukcją pacjentek z BRCA, a okazuje się (po 18 latach), że wiele pacjentek spotyka się z odmową, bo NFZ uważa, że nie ma takiej procedury. Jak widać w naszym kraju są równi i równiejsi, zależnie od tego, gdzie mieszkają.

          Polubienie

          1. Nam bardzo pomagają ogromne podatki od KGHM. To dzięki nim gminę stać na finansowanie badań wszystkich markerów nowotworowych. w ramach programów profilaktycznych robimy je wszystkim mieszkańcom bezpłatnie. Robimy fajną profilaktykę ale na zewnątrz zderzamy się z nfz i czarnym ludem nazywanym „systemem”.

            Polubienie

            1. Domyślam się, a nie każdy samorząd na to stać, Są też takie, które refundują in-vitro, oczywiście w limicie, ale jednak, bo obecny rząd wycofał się z programu refundacji;/ Boję się, że jak pisowcy przejmą samorządy, to z takimi programami może być kiepsko…

              Teraz jest sporo programów profilaktycznych, ale problem w tym, ze są nieefektywnie wdrażane, dlatego Twojej gminie to się medal należy!!! (Przepraszam, ze tak na Ty, ale tu na blogach używamy takiej, bezpośredniej formy :)). Mówią o tym sami lekarze. Idzie na to sporo pieniędzy, a efekty marne, a przyczyna jest złożona. Również tkwi w samych pacjentach, którzy się nie zgłaszają,

              Polubienie

  6. Ciekawi mnie czy te dżdżownice trzepane prądem będą wielokrotnego użytku, skoro to nie grozi ich życiu. Pewnie tak, jak inne zwierzątka laboratoryjne. Takie rozkminki deszczowym popołudniem, no ale wiesz, ja z tych eko-świrów, co z płonącego domu wyniosą chomika zamiast niemowlaka. Zła i niemoralna wręcz na wskroś 😉

    „A wszystkim zwolennikom leczenia się samemu, niezależnie od choroby, bo lekarze to przecież samo zło, życzę, żeby choć trochę się zreflektowali, bo z takim podejściem, to są na dobrej drodze do pogorszenia swojego zdrowia albo drodze na…cmentarz”. Odkąd mam takie podejście, nie choruję 😉 Napisane z przekorą, ale to zdanie z notki zabrzmiało dość radykalnie, choć rozumiem (chyba, że źle), że chodzi o skrajności. Pewnie gdybym zachorowała poważnie, zwróciłabym się do lekarza, z tym, że wybierałabym go z miesiąc, żeby nie trafić na konowała. Bo uważam (opierając się na 6 latach pracy z lekarzami plus lekarzu rodzinnym, który wypisywał mamie recepty jak obłąkany, nie widząc, jak to pogarsza jej zdrowie), że konowałów naprawdę mamy masę :/ Są też dobrzy, oczywiście, ale liczba tych, którym odebrałabym prawo wykonywania zawodu, mnie przytłacza. No i też uważam – jak ta kuzynka – że koncerny trzepią niezłą kasę. Co lekarzom po zdrowych ludziach?

    O tej szczepionce wspierającej rozwiązłość czytałam i przyznam, że wciąż nie ogarniam toku myślenia osób, które uważają, że lepiej nie szczepić dziewczynek, bo to tak, jakby dawało się przyzwolenie na seksy w przeróżnych konfiguracjach. A nieszczepiona będzie grzeczna. Tja.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Po dwóch tygodniach są w pełni żywe bez żadnego uszczerbku na zdrowiu. Nie wyczytałam, że poddawane są wielokrotnie tej procedurze, ale możliwe, że tak.
      Można być świrem, ja tam świrów lubię, bo ktoś musi być 😉 aczkolwiek, wiedząc, jak skorupiak potrafi człowieka przeczołgać, a na końcu jeszcze odebrać poczucie człowieczeństwa, bo tak się czuje człowiek wyjący z bólu, to nawet jakby powstała hodowla dżdżownic i po takim trzepaniu prądem one by umierały, to sumienie by mnie nie gryzło.Też jestem zła i okrutna ;p

      Że trzepią, że jest lobbing, to oczywiste i nie będę temu nawet zaprzeczać. Bo to zawsze dla kogoś jest biznes.
      Wiesz, grypę, przeziębienie można samemu sobie wyleczyć, gorzej np. takie bakteryjne zapalenie płuc, bo można zejść z tego świata. Tak, chyba nie ma pacjenta, który nie trafił raz w życiu na konowała albo lekarza, który go zlekceważył. Nawet ja trafiałam. Rzadko, bo jak wiesz, zawsze się konsultowałam z moimi zaprzyjaźnionymi, gdzie się udać…Bardzo dużo lekarzom zawdzięczam. I bardzo dużo w tej naszej służbie zdrowia mi się nie podoba, łącznie z podejściem do pacjenta. Ale o tym też wiesz 🙂

      Czasem jak się czyta takie bzdury, to ręce opadają! ale niektórzy to kupują, i to jest bardziej przerażające!

      Polubienie

  7. Powiem szczerze, że nie wiem czy u mnie w regionie jest coś takiego. Aż muszę się zainteresować. W każdym razie głośno się o tym nie mówi, a przecież jestem w dość regularnie.

    Mi cały czas po głowie chodzi przeprowadzka. Jest mnóstwo obaw i znaków zapytania, ale też dużo pozytywnych emocji. Boję się, że jak tego w pewnym momencie nie zrobię kiedyś będę bardzo żałować.

    U mnie dzisiaj leje deszcz, a pojutrze ma padać śnieg!
    Córka nadal zepsuta :/

    Polubienie

    1. Córcia jeszcze ma trochę czasu, ale dobrze o tym pamiętać!

      Sama nie wiem, czy żałuję. Wiem, że mnie to wszystko mocno mierzi…i nie mam już sił boksować się,

      Padało, taka szara zgnilizna, i zimno, a ma być jeszcze zimniej, Myślałam, że wiosną pojadę do DM w przyszłym tygodniu, ale nie zanosi się na to.

      Polubienie

  8. No jak czytam o nowotworach płuca i o wykrywalności, to nieodparcie mi się przypomina nasz Jacek… 😦
    Znaczy, przesympatyczny kolega, dżentelmen starej daty, który w wieku lat 70 z małym plusikiem zawsze miał siły i ochotę na spędzenie dwóch nocy w pociągu, żeby zjeść z nami obiad z kolacją. 🙂 Ochotę miał, bo był po prostu Jackiem ❤ , a siły miał dlatego, że w tym wieku nadal aktywnie uprawiał sport – narty, pływanie, żagle, siatkówka…
    No więc jak któregoś razu nie przyjechał, to wszyscy się przerazili… Okazało się, że zawał i wieńcówka (skąd, gdzie, jakim cudem?), potem wiele miesięcy po szpitalach, bo zawał uszkodził lewą komorę… Badali mu tę klatę w tę i na powrót, rzygał już ta troską, a po roku czy więcej okazało się, że wieczne osłabienie i duszności to mniej lewa komora, a bardziej 3/4 płuca zajęte nowotworem. Po ponad roku nieustannego przebywania w towarzystwie tłumu lekarzy, bo jak nie warszawska Klinika Kardiologii, to Anin… I po badaniach praktycznie co tydzień-dwa w tym czasie. Więc z tą wykrywalnością i badaniem się, to tego-ten… Ciekawe, czy któryś lekarz zadał Mu tradycyjne pytanie "dlaczego nie zgłosił się wcześniej i na co właściwie czekał, do diabła?". 😛 Nie zdążyliśmy Go zapytać…
    A co do profilaktyki, to tutaj jest całkiem niezła na oko, ludzie przypilnowani medycznie i wysportowani (jak połowa narodu dojeżdża rowerem do pracy / szkoły i ma prywatny lub (darmowy) osiedlowy basen + kort, to trudno nie być wysportowanym, a jak nie masz bad. profilaktycznych z ostatniego półrocza, to masz wyższe stawki wszystkich ubezpieczeń i cześć). Jak ktoś już wygląda na niedołężnego w autobusie, to okazuje się, że 9 z przodu, bo ci z 8 jeszcze całkiem do rzeczy i sobie śmigają bez problemu. 🙂 Dzieciaki też kwitną, nie wiem, czy jedno otyłe widziałam, za to grających w piłkę tłumy na każdym skrawku płaskości. A przy tym wszystkim, nigdy nie widziałam tylu przypadków płaskostopia na raz… Głównie (nie wyłącznie) dziewczyny i młode kobiety, więc chyba zamiłowanie do szpil(ek) jest winne, bo co by innego?

    Polubienie

    1. Takich przypadków pewnie wiele- zaniedbań, braku tzw czuja…Przykre to..
      Moja znajoma od swojego gina usłyszała: pani chyba z 10 lat nie była u lekarza. Odpowiedziała, że była pół roku temu, u niego. Sześć lat życia od wykrycia. No, ale rak jajnika nie na darmo ma ksywkę „cichego zabójcy”. Jaki jest bezobjawowy, sama się przekonałam.

      Czasami jest tak, że skurczysyn się dobrze ukrywa. Żona Profesora medycyny, kilka lat się diagnozowała i nie mogli nic wykryć. Możesz sobie wyobrazić, jak wiele badań przeszła, w końcu miała do nich ułatwiony dostęp. Aż w końcu ujawnił się szpiczak, cztery lata- jak dobrze pamiętam- walczyła, ale nie udało się.

      U nas za rzadko robi się choćby badania krwi, moczu, a one powinny być robione raz w roku, bo wiele chorób można z takich podstawowych badań wykryć. I to nastawienie do lekarzy oraz mała dostępność, zniechęca ludzi do badania się.

      Polubienie

      1. Czuja… Hm. Jackowi sylwetkę serca oglądali do upojenia, tylko nikt NIGDY nie popatrzył te 5 cm w bok, bo po co? A ona przecież nie była obrazowana na tle jelita grubego, c’nie?
        Jakby Go leczyli na nogi czy na prostatę, łatwiej byłoby strawić, że już Go nie ma…

        Polubienie

        1. Nie wiem czy łatwiej,
          bo lekarz powinien szukać przyczyny objawów, gorzej, jeśli je przypisze jednemu narządowi i skupi się tylko na nim.
          Nie wiem ile to lat temu było, ale dziś coraz częściej robią kompleksowe badania, drążąc temat, choć wciąż takie błędy się zdarzają,

          Polubienie

  9. Hm. I cóż mam powiedzieć. Mojego męża pokonał skorupiak. Leczenie konwencjonalne – chemioterapia wyniszczyła organizm, a rak miał się coraz lepiej. Odnosiłam wrażenie, że choroba i zastosowane leczenie ścigają się co go pierwsze zabije. Gdyby mnie dopadło to choróbsko, to zabiegałabym o terapię celowaną. Nie wiem tylko, czy wszystkie rodzaje raką (a jest ich ok dwustu) leczą tą metodą. Puki co, trzymam się kupy, ale niestety w mojej rodzinie zarówno ze strony taty jak i mamy to bydlę zbiera żniwo. Mój region (Świętokrzyskie) należy do pięciu najbiedniejszych w Polsce, więc nie ma szans, żeby gmina zafundowała nam jakąś profilaktykę, czy szczepionki przeciw HPV za darmo. Muszę zapytać córę czy zaszczepiła swoją starszą, bo młodsza musi jeszcze parę lat poczekać.

    Polubienie

    1. Margo, bardzo mi przykro, przytulam.
      Nie każdy rak reaguje na chemioterapię. A najgorsze jest to, że wiele ośrodków nie bada materiału pod kątem reakcji, tylko wdraża standardowe procedury i testuje na pacjentach. U nas wciąż tak bardziej jak za króla ćwieczka, niż innowacyjnie…
      I niestety, nie każdego raka można leczyć docelowo.
      Czy robiłaś testy genetyczne? Bo jak w rodzinie występuje określony rodzaj raka, to być może na podstawie genów. Jest też nowy gen wykryty, który odpowiada za niedziedzicznego raka piersi.

      Moja babcia od wykrycia skorupiaka żyła tylko trzy miesiące. Nawet operacji nie zrobili, bo nie było sensu. I to była słuszna decyzja, bo moi rodzice uruchomili wszystkich lekarzy- przyjaciół. Babcia miała taką nadzieję, że dzięki nim uda się z tego wyjść. Rozpoznanie było zbyt późne…

      Polubienie

      1. Dzięki. Nie robiłam testów, ale badam się na bieżąco i obserwuję organizm. Zresztą żaden ze skorupiaków w mojej rodzinie nie powtórzył się dwa razy. Mąż odszedł 9 lat temu 9-go marca. Co ja wtedy przeżyłam przez tę naszą służbę zdrowia! Do dziś pamiętam jak by to było wczoraj. Wyrzuciłam nawet coś z siebie na tym drugim blogu -” Ostatnich czternaście dni” – IV.2011r.

        Polubienie

          1. Marzec pewnie jest trudnym dla Ciebie miesiącem…

            Nie przepraszaj, i bardzo dobrze, że podałaś namiary, bo przez, to poznam lepiej o czym mówisz/piszesz, a i inni może zechcą.
            Dziękuję.

            Polubienie

        1. Nie muszę sobie tego nawet wyobrażać, bo sama zachorowałam w 2008 roku, i powiem tak, że jak po 6 latach znalazłam się na tym samym oddziale- ci sami lekarze i personel- to okazało się, że podejście do pacjenta całkiem inne. Zmienił się ordynator i to wystarczyło. Oczywiście warunki sanitarne nie uległy zmianie.

          Pogrzebię w Twoim archiwum.

          Polubienie

          1. To jest w margo163 – wybierasz „było-minęło” i klik na kwiecień 2011. Pokazuje się „dni płyną” i kalendarz kwiecień 2011r – klik na siódmy kwiecień i już. Jeśli chorowałaś, to znasz temat od podszewki. Fajnie, że udało ci się to choróbsko pokonać. Moja mama zachorowała w 1997 r. Choć nie dawali jej wielkich szans, wyszła z tego. Dlatego łudziliśmy się, że mężowi też się może uda. Masz rację co do roli ordynatora. Od niego zależy jak oddział funkcjonuje i czy pacjent czuje, że chcą mu pomóc, czy czuje się intruzem i zawalidrogą. Spotkałam się w szpitalu na dwóch różnych oddziałach i z jednym i z drugim podejściem.

            Polubienie

            1. hi, hi, byłam, klikałam, ale jak to ja ślepa, że są starsze wpisy (w tym miesiącu) i odnośnik do nich. Zaraz sobie poczytam. I tak mam zamiar poczytać całe archiwum, jak będę kilka dni w DM, bo postanowiłam wziąć Malucha.
              Margo,
              raz wygrałam- ze skorupiakiem z 1999 roku. Drugi raz, jak zachorowałam, to była taka połowiczna wygrana, bo przesunięcie wyroku w czasie. Ono trwa już prawie 10 lat, od prawie czterech, walczę ze wznową.
              Zawsze trzeba mieć nadzieję!
              Moje ostatnie pobyty w szpitalach – dwóch różnych- to duże uznanie dla całego personelu, ale również do warunków w jakich przyszło mi leżeć, Dużo się zmienia, ale wciąż niedostatecznie.
              Jaki jest szef, jest ważne w każdej profesji, bo jak to mówią- ryba psuje się od głowy.

              Polubienie

              1. Trzeba przyznać, że na przestrzeni ostatnich lat są zmiany na lepsze w naszej służbie zdrowia, choć daleko im do stanu zadowalającego. Dasz radę ze swoją chorobą. Mam koleżankę która wojuje ze swoim skorupiakiem od dwudziestu lat i wciąż jest górą. Ty też sobie z nim poradzisz, bo masz predyspozycje psychiczne i wolę walki. Będzie dobrze. Bardzo, bardzo dobrze.

                Polubienie

              2. w sumie, to i mnie stuknie na początku przyszłego roku 20 lat od momentu pierwszego skorupiaka 🙂
                W tej kwestii w tej chwili jestem optymistyczną realistką, czyli musimy jakoś razem ze sobą żyć: ja i skorupiak. Szans na pozbycie się go nie mam żadnych, ale na życie w symbiozie jak widać już tak; w końcu żyjemy już tak ze sobą długo. Raz ja go sponiewieram raz on mnie ;p

                Margo, przeczytałam, łzy same płynęły, z bezsilności, wściekłości. Wciąż nie ma u nas zagwarantowanego godnego odchodzenia…
                Przykre, smutne, rozdzierające…
                Ściskam :*

                Polubienie

  10. Auatralia kojarzy mi się z bezkresną plażą i wiecznymi wakacjami:) Ale społeczeństwo to raczej bardzo zdrowe nie jest.Zabijają je choroby cywilizacyjne,otyłość,cukrzyca nawet wśród dzieci..,choć pewnie amerykańskich statystyk jeszcze nie przebili.
    Myślę,że żaden przeciętnie rozgarnięty człowiek nie kwestionuje kluczowej wręcz roli profilaktyki,badan,zwłaszcza w kontekście poważnych chorób.Ale profilaktyka to też ,a może przede wszystkim styl życia,dieta.
    Ja mam predyspozycje genetyczne do chorób typu insulinooporność(może nawet cukrzyca),nadciśnienie,miażdżyca..i ta wiedza,nawet gdyby była potwierdzona „papierkiem” niespecjalnie mnie ratuje:)
    Bo nie wymienię,nie poproszę o usunięcie swojego układu trawiennego,tudzież krążenia..Więc jako laik myśle,że jedyne ,co mogę zrobić,to tylko starać się”odwrócić”rodzinne skłonności.Bo z moich obserwacji wynika,że „magiczne tabletki” na wszystko jeszcze nikogo nie wyleczyły z przewlekłych chorób typu miażdżyca,cukrzyca,hashimoto..,owszem łagodzą objawy.Ale nie leczą.Bo nikomu się zwyczajnie nie opłaca leczyć dietą czy zmianą trybu życia.Jakkolwiek całkowite odstawienie cukru nie ma nic wspólnego z szarlatanerią!!:))
    System ubezpieczenia zdrowotnego i struktura wydatków na służbę zdrowia W Polsce także nie budzą wielkich nadziei. Politycy nie mają wiedzy na temat zdrowia i posługują się „ekspertami”,niestety, często tylko z nazwy.
    W rezultacie budżet państwa dopłaca ogromne pieniądze do refundowanych leków, podczas gdy wielu pacjentom można by pomóc za 1/10 tych pieniędzy poprzez rzetelną poradnię dietetyczną.A pieniądze przeznaczyć np.na bezpłatne szczepienia.
    Mowię to bez cienia pretensji do lekarzy,mam kilku w najbliższej rodzinie.Zresztą staram się zbytnio nie zawracać im glowy swoją osobą:)

    Ja się zgadzam z tym,co piszesz,zwracam tylko uwagę na pewne „niuanse”:)

    Ja o niejakim Ziębie usłyszałam stosunkowo niedawno – wiem,ze wcale nie tak rzadko lekarze widują przy łóżkach pacjentów onkologicznych książki tegoż,a w rozmowach z pacjentem przewija się witamina C.
    Smutne to wszystko..

    Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie

    Polubienie

    1. I to są cenne niuanse. Komentarze są też po to, żeby uzupełnić post. Nawet jak czasem się różnimy w ocenach, poglądach, to wymiana myśli jest potrzebna i uzupełnia obraz. Bardzo sobie to cenie. Bo czasem człowiek skupia się tylko na jednym, coś mu tam umyka- istotnego.
      Tak zgadzam się z Tobą, Styl życia jest bardzo ważny. To cywilizacja, wszechobecna chemia spowodowała, że chorujemy częściej. I wierzę w słowa: „jesteś tym, co jesz”.
      I ubolewam, że lekarze albo nie mają wiedzy, albo czasu, chęci, żeby poinformować pacjenta albo skierować do specjalisty- czy to dietetyka, czy psychologa…
      Wyobraź sobie, że o witaminie C to ja usłyszałam od swojej onko. Nie jako alternatywę, ale żeby ją przyjmowała dodatkowo. I robię to, jednocześnie biorąc chemię. Nie wiem co na to mój skorupiak, to znaczy wiem, bo była wznowa wznowy, ale przy mojej tak drastycznie obniżonej odporność, rzadko mi się przytrafia choróbsko tak, jak teraz. Dlatego wiem, że na pewno mi nie szkodzi 😉 Co innego, jak ktoś wierzy, iż wstrzykiwanie witaminy wyleczy raka.
      Na pewno warto prowadzić zdrowy styl życia! To nie uchroni każdego przed zachorowaniem, bo to zależy od organizmu, ale na pewno jest zdrowiej żyć. Powiem jeszcze tak, że w dużej mierze to winna samych pacjentów, bo który się stosuje do diety nawet, jak ją lekarz zaleci? Wolą łykać tabletki. Świadomość pacjenta to ważna rzecz, a ona wciąż jest niska.

      Serdeczności 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz