Po raz pierwszy- zawsze musi być ten pierwszy raz- zakupiłam koktajlową sukienkę tak bez okazji. Za namową Tuśki, która wypatrzyła ją w jednym z sieciowych sklepów, pognałam, a właściwie pojechałam, wiedząc tylko, że jest z grubej koronki na podszewce, i w kolorze cudownej, butelkowej zieleni. Mojej ulubionej.
Mając osiemnaście lat, byłam posiadaczką przepięknej sukienki, z modnej wtedy bukli, ale nie fason, ani materiał, tylko kolor był jej największym atutem. Moim zdaniem- intensywna butelkowa zieleń. Uwielbiałam ją, darzyłam ogromną miłością, choć ogólnie sukienki czy spódnice to nie był mój ulubiony strój. I wciąż nie jest 😉 Do mojej szafy- mimo wszechobecnej wtedy szarości na ulicach- wpadało wiele kolorowych, oryginalnych strojów. Zaprzyjaźniony z rodzicami sąsiad marynarz- ojciec kolegi z klasy- mama mojego przyjaciela, która w tych szarych czasach sporo podróżowała oraz przysyłane w listach dolary przez wujka zza oceanu- to wszystko ułatwiało zakup kolorowych ubrań. Tak, miałam nawet wtedy różowy puchowy płaszcz i intensywnie żółtą kurteczkę. Jednak to właśnie tamta sukienka była moją największą dumą, a kolor stał się ulubionym na całe moje życie. Wbrew pozorom, jednak nie zdominował mojej szafy, a następnych sukienek w tym kolorze już więcej nigdy nie posiadałam- aż do dziś. Wisi w szafie i czeka na okazje. Choć nie do końca jest prawdą, że zakupiłam ją tak bez żadnego konkretnego celu. Ale nie wspomnę o nim, bo choć to właśnie kolor jest głównym motywem, to niekoniecznie TA sukienka musi być użyta w tym celu. A przynajmniej nie tak szybko i, że najpierw wydarzą się inne okazje z jej i moim udziałem ;)… Jednak nie mogłam się pozbyć myśli, że o to właśnie kupiłam sukienkę o jakiej myślałam… i niech jeszcze to w myślach pozostanie, bo choć ta przyszłość od dawna zaplanowana jest w butelkowej zieleń, to nie spieszę się do niej…
O nie!
Każdy z nas ma jakiś ciuch, kolor, który darzy zdecydowanie większym sentymentem, niż pozostałe ;).
PolubieniePolubienie
Z którym tak się… trudno rozstać 😉 wiem coś o tym 😉
PolubieniePolubienie
No dokładnie tak. Mam kilka t-shirtów, które musiałem już kilka razy wyciągac z rąk Mamy Sz. stojącej nad koszem na śmieci, haha.
PS. Sorki za podwójny koment, coś się w systemie pokiereszowało ;).
PolubieniePolubienie
czasem coś się podwójnie opublikuje, nie ma sprawy 🙂
Oj ja wyrzucam gdy OM nie widzi, a potem udaję, że nic nie wiem na temat zaginionej rzeczy 😉
PolubieniePolubienie
No właśnie… A potem „Kochanie, gdzie jest ten albo tamten mój T-Shirt? – Nie wiem – pada odpowiedź A ja przecież błysk cwany w oczach widzę.” ;P
PolubieniePolubienie
OM szuka w dziwnych miejscach doprowadzając mnie do szału, ale przecież nie mogę sięprzyznać, że wiem…;P
PolubieniePolubienie
Każdy z nas ma jakiś ciuch, kolor, który darzy większym sentymentem niż pozostałe ;).
PolubieniePolubienie
Haha, pozdrawiam…. mając na sobie właśnie jesienną sukienkę w kolorze butelkowym 🙂
PolubieniePolubienie
Nie ma to jak się „wystroić” w temat 😉 Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
z pewnością jest piękna skoro z takim uczuciem o niej piszesz. I ten kolor!
PolubieniePolubienie
Kolor ma znaczenie, w innym taka piękna już by nie była. Zresztą w innym nawet w sklepie nie było…
PolubieniePolubienie
Wyobrażam sobie, że pięknie wyglądasz 🙂 Bo choć Cię nie widziałam, to poprzez blog jakieś wyobrażenie Twojej osoby oczywiście mam i właśnie w tej butelkowej zieleni jest Ci najładniej :):)
PolubieniePolubienie
:)) wyobrażenie może być nawet urealnione, bo w archiwach błąkają się jakieś zdjęcia, a na ścieżkach w tajemniczym kręgu to siedzę ja w innym kolorze ;P
PolubieniePolubienie
Tak myślałam, ale jednak i tak dobrze nie widać 😉
PolubieniePolubienie
Jak się domyślasz, to taki był zamiar coby wyrazistości za wiele nie było…;)jak się ogarnę i nie zapomnę to może wyraziste wyślę @ 😛
PolubieniePolubienie
Pewnie, że się domyślam, bo sama tak robie ;))
Oo, byłoby mi bardzo milo 😉 Z góry dziękuję.
PolubieniePolubienie
pokaż ją:)
PolubieniePolubienie
Może to zrobię 😉
PolubieniePolubienie
Przyszłość w butelkowej zieleni, właśnie dzisiaj kupiłam sobie butelkową biżuterię- kocham tę barwę …. podobno oznacza szaleństwo”)
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://kadrowane.bloog.pl/
PolubieniePolubienie
Szaleństwo…? coś w tym jest, to barwa mocno nasycona, jeśli nie szaleństwem to na pewno energią i nadzieją…:)
PolubieniePolubienie
Życzę Ci jak najwięcej okazji, by ten kolor (na sukience tej i następnych 🙂 pokazywać światu…. Ściskam
PolubieniePolubienie
Dzięki…już mgliście te światowe okazje się wyłaniają…oby czas był łaskawy! Buzia.
PolubieniePolubienie
Roksanno, doczytałam się czegoś, co mnie na chwilę… zamroziło.
Z całego serca Ci życzę, aby to właśnie jak najdłużej promienie słońca podkreślały kolor tej sukienki.
Buziaki 🙂
PolubieniePolubienie
Dziękuję kochana! Ależ Ty spostrzegawczy wrażliwiec jesteś :)*
PolubieniePolubienie
gratuluję miejsca w kultowej loży
PolubieniePolubienie
A dziękuję ślicznie! zaskoczona zostałam jakiś czas temu, i siedzę tam sobie cichutko, jak mysz pod miotłą ;P
PolubieniePolubienie
życzę ci aby ta sukienka i okazja razem do siebie pasowały.
serdeczności
PolubieniePolubienie
Dziękuję!!!
PolubieniePolubienie
zdjęcie poproszę, nigdy nie miałam żadnego ciuchu w takim kolorze, a nie przepraszam, rajstopy i buty. Piękny kolor.
PolubieniePolubienie
ja mam jeszcze spodnie i sweterek…ale odcień ciut inny. A zdjęcie pewnie zrobię…
PolubieniePolubienie
Dziewczyny, a ja o odcieniu butelkowym pierwszy raz słyszę! Ale podoba mi się to określenie. Serdeczności.
PolubieniePolubienie
Ha! ja nazywam tak nawet dwa jego trochę różniące się odcienie…
PolubieniePolubienie
Nie znoszę sukienek. Prócz jednej. Czarnej, długiej, prostej. Takiej, która się i na wyjście nadaje, i którą do traperów założę. Zdecydowanie wybieram drugą opcję zresztą. I przez to, że w niej latałam (kiedy jeszcze słońce było) na co dzień, teraz na przyszłoroczną studniówkę muszę szukać czegoś nowego, a z tym, podskórnie czuję, problem być może.
PolubieniePolubienie
W mojej szafie wisi ich kilka, kupowane zawsze z powodu jakieś okazji, a nie bo je lubię nosić, choć awersji nie czuję 😉 I muszę przyznać, że latem bywają zbawienne- te nadające się do japonek 🙂
PolubieniePolubienie