Wciąż na drodze życia…

Nieszczęścia chodzą parami, trójkami, a nawet całym stadem. Napisałam nieszczęścia, a powinnam napisać kłopoty. Tak właśnie, tak chcę myśleć. Bo to, co ostatnio mnie, nas spotyka,  to właśnie pasmo niekończących się (?) kłopotów.  Nie powinnam się stresować, przejmować, nie w mojej sytuacji zdrowotnej. Ale tak się nie da, musiałabym nie żyć, a żyję i cieszę się tym cholernie, mimo że padam na twarz wymęczona i fizycznie i psychicznie. To nic, że łzy polecą  ze złości i bezsilności… To nic, że finanse uszczuplone do niebezpiecznej granicy przez włamanie i kradzież, przez  błąd jednej cyferki w blankiecie  i przez jakiś wyciek w silniku w dużym autku, któremu właśnie skończyła się gwarancja, a koszt naprawy to tak około 10 tys.  To wszystko mały pikuś, bo to tylko pieniądze, czyli rzecz nabyta…Ale patrzeć na kogoś bliskiego, kto w jednej  chwili stracił coś, co kocha miłością niezmienną , co  jest pasją i sensem życia od ponad czterdziestu lat, to już nie żaden pikuś. Uwierzcie, strasznie trudno, ciężko, beznadziejnie…Zwyczajnie  bałam się, jak to przeżyje Tata, gdy pawilon z pszczołami się zapalił i spalił się w 2/3. Każde pogorzelisko to straszny widok.. Na szczęście te co ocalały, to silne i zdrowe roje. Są też uliki weselne, więc Tata pasiekę odbuduje. Już nie taką dużą…Ale bez  niej…to nie byłby mój Tata…

Tuśka tez mi dostarczyła chwil nerwowych…Na razie robimy badania i czekamy na wyniki. Jeszcze pod koniec miesiąca badania na Genetyce i mam nadzieje odetchnę z ulgą…Misiek…no i tu jest największy problem, co sen z powiek mi ściąga …Już dawno powinien być w domu…Ale przez cały czas gorączkuje, w nodze krwiak, szukają bakterii.  Coś, co w założeniu było  trochę skomplikowane, ale nie niosło za sobą żadnego zagrożenia, w praktyce okazało się, że jest inaczej. Jedyny plus tego to to,  że uzyskano  zamierzony efekt, czyli całkowity wyprost kolana. Tylko jakoś cieszyć się nie ma z czego… I nawet już nie chcę pamiętać różnych drobnych kłopocików takich jak np. zgubienie  drugich kluczy do domu, bo i po co? Życie i tak kopie, kiedy chce, i tak nas dopadnie nawet wtedy, gdy zamkniemy się w domu. Więc trzeba szukać tych jasnych stron i iść w tym kierunku , choć to czasem pod górę jest i z wiatrem prosto  w oczy. Z każdego upadku można się przecież podnieś, choć czasem wygodnie jest sobie tak poleżeć. Bezpieczniej, choć to akurat złudne  jest. Bo dopóki jesteśmy w ruchu, czy to mozolnie pniemy się pod górę, czy też na zakręcie  lub na bocznych drogach wpadamy w dziurę , to uczestniczymy w tej drodze i mamy na nią jakiś wpływ. I choć czasem zazdrośnie patrzymy, jak niektórzy mkną po szerokich autostradach, to cieszmy się ,że wciąż jeszcze jedziemy…Bo to tylko kłopoty…nie nieszczęścia są…

 

 

Kurki w śmietanie przywiezione przez mamę mają niesamowity smak…

 

 

47 myśli na temat “Wciąż na drodze życia…

  1. kiepsko;/ a z Tusia to cos poważnego? Mam nadzieje, ze nie;/ Faktycznie, klopoty to chodza calymi stadami, jak jedna rzecz sie wali, to onne zaraz tez. Podziwiam cie, ze sie nie zalamujesz, ja juz bym byla w depresji;/

    Polubienie

    1. Czepiają się jak rzep psiego ogona ;)..By się nie załamać potrzebuję wsparcia, które mam…choćby i tu od Was :* Co do Tuśki i ja mam nadzieję ,że tylko dmuchamy na zimne, jak na razie wszystko na to wskazuje…

      Polubienie

            1. tu na blogach jest taka opcja „usuń ” 😉 latwiej to zrobic niz w realnym zyciu , tu wybiermy sami z kim chcemy sie kontaktować, w realu czasem nie chcemy a musimy ;)Tu nie musimy nic 😉

              Polubienie

  2. Życze siły, powodzenia i szczęścia… Dużo zależy od Ciebie pamiętaj. Ja pamiętam pewien krótki okres czasu a w nim rozwód, przeprowadzkę, utrate pracy, śmierć ukochanej mamy, choroby… Masz rację, nawet nieszczęścia lubią towarzystwo. Pozdrawiam.

    Polubienie

    1. Ech no sprawdza się to niestety….i wcale nie jest pocieszające to ,że i inni też tak mają, ale najważniejsze ,że człowiek potrafi sobie z tym poradzić..Dziękuję i pozdrawiam ciepło.

      Polubienie

  3. Wiem, jak trudno tak myśleć, Roksannko, a jednak wybrałaś sposób, który pozwala nie spaść na dno rozpaczy. I tak trzymaj. Przecież prędzej czy później wszystko wróci do normy. Czyż nie było już tak wiele razy?Ściskam i serdeczne myśli posyłam.

    Polubienie

    1. Było. Dlatego z doświadczenia wiem,że nie ma co się poddawać, choć czasem trudno stawić czoło…Ale tak właśnie trzeba…Dziękuję za Twoje myśli :*

      Polubienie

  4. … na kurki to się wpraszam …. pomyśl po burzy zawsze wychodzi słońce … u nas … Maśkę coś pogryzło, autko w naprawie … itd … ech to życie … przytulam bardzo mocno … bo ponoć w kupie raźniej. .. całuski :>))

    Polubienie

    1. Ech zycie…nikt nie powiedział ,że będzie łatwe i pewnie każdemu coś rzuci pod nogi, więc nie ma co skupiać się tylko na sobie, bo masz rację ,ze w kupie raźniej 🙂 A kurkami częstuje, pyszne są!! Uściski .

      Polubienie

  5. Wiesz czasami nieszczescia lubia chodzic parami..ale pewnie juz wiecej do Ciebie nie przyjda::)))Zmartwilas mnie Misiakiem. Nie martw sie, bakterie zniszcza zanim ona zdazy otworzyc oczy.Mam nadzieje, ze Twoj Tata pogodzil sie ze strata i pewnie juz zaczyna odbudowywacpasieke bo przeciez roj musi gdzies mieszkac..Dobrze, ze ma zajecie. Buziaki mocne.Nawet nie wiesz jak mocne::))

    Polubienie

    1. Na szczęście bakterii nie wykryto. Załozono Mu znowu dren do nogi i krew mu spływa i wczoraj po raz pierwszy nie miał temperatury powyżej 37,5, a dziś rano miał normalną …ufff jeszcze jeden dzień bez i wyjdzie 🙂 Tata tak zajęty ,że strasznie przemęczony, pomagamy jak możemy by zabezpieczyć pasiekę i już wczoraj skonczył to robić…Można odetchnąć z ulgą. Dziękuję Ci Kochana, nawet nie wiesz jak dla mnie to ważne…Od Was tu czerpię też swoją siłę by zmagać się z tym wszystkim :***

      Polubienie

  6. kłopoty…najgorzej jak się namnożą w krótkim czasie…ile człowiek może przyjąć na „bary”?? Trzymam kciuki za wszystko co ma się rozwiązać, bo to co było już sie stało…tulę;-)

    Polubienie

    1. Dziękuję…Czasem można się zgiąć aż do ziemi pod ich ciężarem lub rozłożyć całkowicie, ale mając wokół siebie tyle życzliwych osób łatwiej się wziąć z nimi za bary 😉 Buziaki .

      Polubienie

    1. Czasem nie widać od razu tych jaśniejszych stron, ale czas pozwala nam się jeszcze raz przyjrzeć i je dostrzec i czasem tak jest ,że nie ma tego złego…Oby tylko mieć ten czas…:*

      Polubienie

  7. Co za duzo to niezdrowo, więc uważaj na zdrowie ! Wszystko minie i będzie dobrze ! Tak jak w zyciu, raz jest tak a następnym razem tylko strzelić sobie w łeb ale w końcu wychodzi sie na prostą ! Tylko zdrowia straconego w tych walkach nie można odzyskać ! Więc pamiętaaj o tym ! Wspieram Cię całym sercem i myślami !!! Uważaj Kochanie na siebie !!! Buziaskam serdecznie !!!

    Polubienie

    1. Uważam…I Dziękuję za wsparcie…Ty wiesz jakie jest dla mnie ważne :)Nauczyłam się pewne sprawy sobie odpuszczać…tylko właśnie jak o zdrowie chodzi, szczegolnie bliskich…to strasznie trudno…Moc uścisków i buziaków.

      Polubienie

    1. Misiu Moja…no jasne ,że pojdą…zawsze sobie idą choć najpierw bałaganu narobią…Jeśli nie jutro to wtorek i środa jestem w Dużym Mieście i wtedy wszystko emalią opiszę. Ja wiem ,że Ty jesteś…

      Polubienie

  8. Marną jestem teraz osobą do pocieszenia. Nam się utopiło 30 tyś. I to cudzych. Ręce mi opadły, ale cóż. Trzeba jakoś z tego wyjść i zapomnieć, jak na razie, o zmianie pracy.Kochana, przytulam i mogę powiedzieć tylko tyle, że przecież wciąż jest jutro, i są przyjaciele, życzliwe dusze. Buziaki :*

    Polubienie

    1. Cholewka! Ale to tylko pieniądze, czasem ciężką pracą okupione , ale niewarte rozpamiętywania. Najważniejsze, że mamy siebie tam i tu i za te tu mocno dziękuje :***

      Polubienie

  9. jejku kochana naprawdę człowieka boli cierpienie bliskich- dla mojego Żuczka też pszczoły mają znaczenie i widzę jak do nich codziennie zagląda, dokarmia, bo teraz te deszcze i zimno.. życzę wszystkiego dobrego dla Ciebie i Twoich bliskich .. trzymaj się, buziaki*^*^

    Polubienie

    1. Trzymam się…wszystko powoli ogarniamy, a jak Misiek wróci do domu to już na pewno będzie dobrze. Jest lepiej, zalozyli dren, bakterii nie ma, temp spadla i czekamy na odjeie antybiotyku…Dziękuję i buziaki :*

      Polubienie

  10. Początek drastyczny ale pogoda ducha i wiara jaką posiadasz, jest dla serca mojego plastrem miodu ze zgliszczy.To tylko przeszkody, które trzeba pokonać.Nie pikuś, ale i nie koniec świata.Tak trzymaj Roksanko kochana, a nie dopuszczaj wątpliwości.Słabości nie dla nas.Myśli mają moc,a pozytywne myślenie ma moc stokrotną.Serduchem tulę.

    Polubienie

    1. Muszę tak trzymać bo inaczej bym zwariowała.. Wiesz jest mi łatwiej , bo mam świadomość, że kiedyś przyjdzie to gorsze, więc teraz mimo przeszkód trzeba czerpać z życia co najlepsze…I o tym gorszym nie mysleć, wymazac z pamięci gdy teraz można jeszcze normalnie życ…A pozytywne myslenie mam taka nadzieje ,że pomoże ten stan utrzymac jak najdluzej…Dziękuje Kochana i mocno się przytulam do Twego serducha :)*

      Polubienie

  11. Wszystko, co zle mija i to tez minie.To zawsze tak jest,ze jak sie zacznie cos sypac,to ze wszystkoch stron,ale jeszcze bedzie dobrze,zobaczysz :)Przytulam.

    Polubienie

    1. Straszny widok…w jednym ulu jest kilkadziesiąt tysięcy…Ech…A z Miskiem dobrze wedlug Niego samego, a wedlug profesora najszybciej w czwartek z opcja na piatek wypis…

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do ~roksanna Anuluj pisanie odpowiedzi