Pustka…

Dobrze jest zostać babcią…Dziadkiem zresztą też.

Dyżurnym tematem moich rozmów z PT są nasze dzieci. Nawet najkrótsza rozmowa kończy się zapytaniem i relacją co u nich.  Nic dziwnego, przyjaźnimy się od czasów, kiedy jeszcze nie było ich na  świecie, a że są mniej więcej w tym samym wieku, to i radości, problemy podobne ( syn PT jest starszy od Tuśki dwa lata, a po czterech latach w tym samym miesiącu urodził się Misiek a tydzień później na świat przyszła córcia PT). Cała czwórka skończyła to samo liceum, studia już każde wybrało inne. Dzieci PT za nauką wyższą wyjechały do innych miast.

Z całej czwórki tylko Tuśka założyła rodzinę, nad czym PT ubolewa, twierdząc, że przynajmniej na jej syna już czas. I pewnie nie martwiłaby się jego obecnym stanem singla, gdyby ten stan nie trwał już któryś z kolei rok, po rozstaniu z dziewczyną, którą kochał od liceum i wiązał z nią poważne plany. Gdyby po niej miał drugą, trzecią, czwartą, co spokojnie mogło się stać, gdyż powodzenie u płci przeciwnej ma ogromne. Córcia również rozstała się ze swoim chłopakiem, który obecnie zdążył się zaręczyć z inną. Również nie narzeka na brak adoratorów, ale poważnego na horyzoncie wciąż brak. PT jak to matka, chciałaby, żeby jej dziecka miały już ustabilizowane życie rodzinne- przynajmniej kochającego partnera u boku.

Niedawno jak rozmawiałyśmy, to powiedziała mi, że do jej koleżanki przyszedł chłopak córki i zapytał się o zgodę na oświadczyny.  I wiesz, on- ten chłopak- jest w wieku naszych dzieci. Po czym usłyszałam, że może tak powinnam dać sygnał Miśkowi, że nie mam nic przeciwko, a wręcz odwrotnie. Bo wiesz, peroruje dalej, przegapi czas, a nie ma na co czekać…w ich wieku rówieśnicy już się deklarują.  I namieszała mi w głowie, bo ja nie mam w zwyczaju mieszać się do związków swych dzieci. Każdą decyzję przyjmuję i akceptuję, bo to ich życie nie moje. Z drugiej strony…To właśnie  m.in przez brak deklaracji ze strony Miśka, rozpadł się jego prawie pięcioletni związek. I choć w jego wieku OM był już żonaty i na świat przyszła Tuśka, to nie widzę potrzeby „poganiania” do ożenku…własnego syna.

 

Trend jest taki, że coraz później ludzie łączą się w pary, zawierają związek małżeński, decydują się na dzieci. Statystyki potwierdzają, że maleje przyrost pierwszych dzieci, za to nastąpił wzrost kolejnych w rodzinie. Być może to efekt 500plus, ale myślę sobie, że w dłuższej perspektywie wcale nie jest dobrze, jak dziecko jest jedynakiem, dlatego rodzice często decydują się na drugie i kolejne. Nic nie mam przeciwko jedynakom, sama nie mam rodzeństwa i przyjaźnie się od dziecka z dwiema takimi co również go nie mają. Jednak uważam, że w rodzinie jest siła, a los potrafi nieźle w naszym życiu namieszać.

Weźmy takiego singla, obojętnie jakiej płci, któremu nawet się dobrze wiedzie zawodowo, prywatnie ma przyjaciół, a rodzinnie tylko rodziców. Lata mijają, rodzice odchodzą za wcześnie i taki ktoś nagle zostaje sam. Z dalszą rodziną wcześniej też nie miał kontaktu, więc tym dotkliwiej odczuwa pustkę emocjonalną. I nie chodzi o to, by na siłę łączyć się w pary, płodzić dzieci, żeby uciec przed samotnością. Tylko żeby nie przegapić, nie żałować potem, nie patrzeć z zazdrością na pary i na cudze dzieci.

Oczywiście  singlem też fajnie jest być, można realizować się poprzez swoje pasje, rozwijać się zawodowo, podróżować, żyć po swojemu bez większych kompromisów.  Tylko prawda jest taka, że fajnie, jeśli naprawdę tego oczekujemy od życia, a nie akceptujemy to, co „zgotował” dla nas los. Bo potem dopada pustka…

 

W niedzielę obejrzałam ( w ramach resocjalizacji i powrotu na jasną stronę mocy ;))  bardzo wzruszający film familijny „Był sobie pies”, w którym pokazany jest sens życia według psa i pada tam znamienne zdanie, że żaden pies, żaden człowiek nie powinien być sam. Film polecam przede wszystkim  małych widzom, bo pokazuje różne strony odpowiedzialności za zwierzaka. Ostrzegam, że można się spłakać, ale uśmiechnąć również i to bardzo!

24 myśli na temat “Pustka…

  1. Dosyć bliski mi temat, ponieważ mój brat 34 letni jakoś sobie życia nie może ułożyć. Ma za sobą 4 dłuższe związki i jak myślał – poważne. Niestety się posypały, w różnych powodów. Ostatni zaś to najbardziej bolesne dla niego rozstanie i jak dotąd od tamtej pory nic. 😦 Ja jak ja, ale mama to bardzo nad tym ubolewa, że lata lecą i zostanie w końcu sam. 😦 Mi też jest przykro… sama mam lat 25 ledwo i wyszłam za mąż i planuję założyć rodzinę w bliskiej przyszłości, a on ciągle sam 😦 Może też za długo się zbierał do żeniaczki? Ehh, może jeszcze kogoś pozna…

    Co do filmu to oglądałam jakiś czas temu… PRZEPIĘKNY! Płakałam jak bóbr 😉

    Polubienie

    1. Ej, ale miał związki i się nie udało…bo tak czasami się dzieje. Ale to zupełnie co innego, niż taki singiel, który nawet nie próbuje i nie dlatego, ze mu tak jest dobrze, ale z innego powodu: strachu, nieśmiałości., unikania okazji…etc…

      No ja się też spłakałam, ciesząc się, że nie oglądałam w kinie 😉

      Polubienie

  2. To, że nie dzieli się z kimś stołu/łóżka nie jest z gruntu równoznaczne z poczuciem pustki. A i życie w parze nie gwarantuje braku poczucia samotności.
    Znam wielu singli z odzysku nie zamierzających tego stanu zmieniać. Dla nich singelstwo jest bardzo wygodną a przede wszystkim bezpieczną formą życia.

    Polubienie

    1. Oczywiście. Pustkę można wypełnić ogromem wypełniaczy- od koloru do wyboru. Każdy ma inny charakter i potrzeby oraz spojrzenie na własne życie. Na różnym jego etapie. Bo dopóki jest się młodym, pięknym i zdrowym… Nigdy nie twierdzę, że bycie singlem to zło, jeśli komuś to odpowiada. Jeśli ktoś nie tęskni za życiem we dwoje. Jeśli to wybór.
      A samotność we dwoje i tkwienie w niej, to zupełnie inny temat,

      Polubienie

      1. Pomijając kwestię ciągłości gatunku, jesteśmy tak zakodowani, żeby myśleć egoistycznie kto nam na starość poda przysłowiową szklankę wody. Nie rozpatruje tego ani w kategorii dobra, ani zła.

        Polubienie

  3. Wdaje mi się że nie ma reguły. Pewnie, że lepiej nie być singlem i mieć rodzinę, ale często rodzina po prostu nie udaje się… no bo przecież zakłada się ją z zupełnie obcą sobie osobą. A miłośc to nie wszystko, ważne jest to co się wyniosło z własnego domu.
    Mój Młodszy też jest singlem i też chciałabym żeby nim nie był.
    🙂

    Polubienie

    1. W każdej są wyjątki 😉 A tak serio: lepiej dla tych, co tego chcą, oczekują od życia, czyli większości. A to że nie wychodzi, to zdarza się bardzo często i są tacy, co po jednej nieudanej próbie zamykają się w sobie i boją się wejść w kolejne relacje.
      No bo my matki, chciałybyśmy, żeby nasze dzieci były w pełni spełnione i szczęśliwe 🙂

      Polubienie

  4. Ja z tych, co na singla się nie nadaja, ale też nie umiałabym byc z kims tylko dla zabicia samotności, więc chyba miałam szczęście, że poznałam tego jednego jedynego w odpowiednim momencie…

    Mam 2 synów i córkę i tylko o córkę się martwię, bo teraz jest sama i już się o staropanieństwo zamartwiam:pp

    Polubienie

    1. Tyż, choć, tfu, tfu jakbym miała teraz zostać sama, to nie poszukiwałabym kolejnego OM na siłę ;p no ale też sama bym nie była, bo są najbliżsi!

      :DDD rozbawiłaś mnie tym staropanieństwem! Ale! bądź czujna, my taką mamy w swej najbliższej rodzinie, co to właśnie rozpadł jej się 10-letni związek, a na karku 34 lata 😉

      Polubienie

  5. Mam bezdzietną przyjaciółkę. Ma męża, od wieków tego samego, ale nigdy nie było dobrego czasu na dziecko. Najpierw studia, potem kariera, wyjazdy itp. Rodzice i brat (też nie miał dzieci) od dawna nie żyją. Nie został jej nikt z bliskiej rodziny. Ona już nie pracuje i popada w coraz większą hipochondrię i… pieniactwo. Albo biega od profesora do profesora ze swoimi urojonymi chorobami, albo „walczy” na pisma z połową instytucji w DM. Smutne to.

    Polubienie

    1. Ludzie różnie się starzeją. Co do dzieci, to uważam, iż niektórzy nie powinni/nie muszą ich mieć, i jak to jest ich świadomy wybór, a nie los zadecydował, to potrafią, żyć nie żałując podjętych decyzji.
      Mam koleżankę bezdzietną w separacji z mężem i Ona z kolei sporo czasu poświęca dzieciom swojej kuzynki, u której jednego z nich jest matką chrzestną. To jej jedyna rodzina, bo jest jedynaczką a rodzice nie żyją. ma dwa koty i biega na jogę oraz organizuje nam „zloty czarownic” 😀

      Polubienie

  6. Przyznam, że zirytowałoby mnie takie „życzliwe” popychanie w stronę ścieżki życiowej słusznej dla osoby popychającej. Ja wiem, że życzliwie, rozumiem, że to z troski, ale takie działania są często drażniące. Piszę to jako osoba od lat popychana do legalizacji związku, o dzieciach nie wspomnę. To „urocze”, kiedy inni wiedzą lepiej, co jest dla mnie dobre. Zaiste. Widać Miśkowi nie była pisana ta z 5-letniego związku. Gdyby była, może poczułby to coś i poszliby do urzędu (bądź do kościoła). Zgadzam się z komentarzem wyżej – życie w parze nie chroni przed samotnością, jak i singiel nie musi odczuwać pustki. Single sami wybierają swój los, co odróżnia ich od samotnych, którzy CHCĄ kogoś mieć, tylko nie wychodzi.

    Polubienie

    1. 🙂 wiem 🙂
      Uśmiecham się, bo dobrze Cię rozumiem, jak i to, że miałaś prawo ten tekst odebrać właśnie w ten sposób.
      Obie z PT jesteśmy dość w bliskich relacjach z własnymi dziećmi, również naprzemiennie 😉 PT wie jak bardzo jej syn przeżył rozstanie i zwyczajnie boi się, że nie będzie potrafił ułożyć sobie życia z kimś innym, a chciałaby- jak to matka- żeby nie był sam. Bo widzisz, to wybieranie bycia singlem rzadko jest wyborem, raczej akceptacją sytuacji. Bo coś nie wyszło, bo się nie wydarzyło, a nie potrzeba życia w pojedynkę- to są wyjątki! Często jest to też wynikiem braku bezpieczeństwa emocjonalnego w dzieciństwie, odrzucenia, choćby przez jednego z rodziców…

      Co do Miśka, to ja akurat śpię spokojnie, bo to jest facet, który od liceum nie był sam. Obecnie w trzecim związku. W czasie tego prawie pięcioletniego związku zapytałam się RAZ, czy może w najbliższym czasie przewiduje jakieś zaręczyny, a pytanie padło TYLKO z powodu mojej sytuacji zdrowotnej. I tylko dlatego, ze Duśka zaczynała coraz częściej- pól żartem pól serio- o tym napomykać w naszym towarzystwie. No a potem się rozstali w zgodzie, choć Miśkowi z tym łatwo nie było, bo jak mi powiedział- trudno jest przekreślić tyle wspólnych lat ( i podzielić się wspólną Kotą),
      Jak mi syn oznajmi, że chce żyć bez zawarcia małżeństwa, to mi nic do tego, oby tylko jego „połówka” również tego chciała.
      W życiu swoim dzieciom nie powiedziałam, że mają założyć rodzinę i mieć dzieci, bo tak wygląda szczęście. Co innego pogadać sobie z troską o tym z Przyjaciółką, która z troski zasugerowała, żebym dała sygnał Miśkowi, iż Atę akceptuję nawet jako żonę 😀 To takie zboczenie terapeutki, co to niejedno z ludźmi przerobiła a we własnym życiu przeszła. Czasem sama siebie powstrzymuje w cuglach, powtarzając: kochaj i akceptuj tak jak … 🙂
      Się rozpisałam, ale muszę stanąć w obronie PT, bo po pierwsze nigdy nawet w żartach, nikogo by nie popychała do niczego, jeśli już zawsze stara się pokazać kilka stron danej sytuacji.
      I jest w tym naprawdę dobra! 🙂

      Polubienie

  7. Film obejrzymy w weekend z Igą 🙂

    A co do jedynaków….kiedyś bardzo chciałam mieć dwoje dzieci. Taki był plan. Ale się posypał i wszystko wskazuje a to, że córa będzie jedynaczką. Dlatego staramy się dbać o więzy z rodzeństwem ciotecznym. Dzieciaki są w podobnym wieku. Może dzięki temu będzie jej mniej pusto, kiedy odejdziemy.

    Polubienie

  8. Ja jestem zwolenniczką pozwolenia każdemu,żeby przeżył życie tak,jak ma ochotę,w sposób jaki mu najbardziej odpowiada.Jeśli są ludzie,ktorzy nie chcą się z nikim wiązać – ich sprawa:),jeśli nie chcą mieć dzieci – niech mają wolny wybór:) Najważniejsze ,aby być dojrzałym ,pewnym swoich wyborów,dokonywac ich swiadomie nikogo nie krzywdząc przy okazji,aby nie żałować potem tego,jak się spędziło życie..,a to,jak wiadomo,nie zawsze jest oczywiste:) Trochę mnie też zawsze bawią rozbrajająco- naiwne deklaracie typu – „prawdziwa miłość nie potrzebuje papierka”..otóż, z prawnego punktu widzenia – guzik prawda:))

    Polubienie

    1. Amen.
      Pięknie by było, jakby ludzie żyli według własnych wyborów i byli szczęśliwi, Bez żalu, ze coś ich w życiu ominęło ważnego. W zgodzie ze sobą. Bez wiecznego gdybania gdyby…
      I masz rację, bo wszystko pięknie jak zdrowie dopisuje i razem się godnie starzejemy bez większych kłopotów 😉 życie weryfikuje i brak papierka czasem je mocno komplikuje.

      Polubienie

  9. Chyba jeszcze nie jestem w stanie obejrzeć tego filmu. Zwłaszcza, że na afiszu jest Pan Roniowy… 🙂

    Coś w tym jest… Moja sąsiadka kiedyś nie kryła oburzenia, że w wieku 26 lat już miałam dwoje dzieci. Potem już nie była taka oburzona, bo jej córka jest w moim wieku, a ona nadal nie została babcią. Moja ciotka, mająca dwie córki też prawie w moim wieku, zawsze powtarzała, że jej córki są wyjątkowe i się „nie spieszą”. I tak, jedna z córek nadal z nią mieszka (!), a druga szybko wyszła za mąż, bo zorientowała się, że zegar tyka i urodziła dziecko dwa lata temu. Ciotka została więc w końcu babcią, ale dobiegając 70tki. Nie ma sił, ani zdrowia zająć się wnuczką.
    Heh, my z kolei, z koleżankami (gdy nasze dzieci były nastolatkami) zawsze żartowałyśmy, „oby tylko nie zostać jeszcze babcią”. Teraz pytamy się nawzajem z niepokojem „Ale kiedyś zostaniemy babciami, prawda?” Bo takie to czasy nastały.

    Polubienie

    1. Pomyślałam o Twoim rudzielcu…

      Tak sobie myślę, że jak zwykle punkt widzenia…bo jak dziecię młode, to jeszcze ma czas, a później okazuje się, że jest już dość późno…i sytuacja staje się nerwowa. 😉 A w życiu jak to w życiu, nie ma monopolu na od-do, bo sobie możesz planować, a los i tak swoje. Dlatego wkurzają mnie takie „gadki” w kontekście, bo ciut mi zalatują hipokryzją, Misiek po maturze zamieszkał z dziewczyną, biorąc pod uwagę fakt, że i tak od 16. roku mieszkał sam, więc miał taką możliwość bez jakieś prawdziwej rewolucji- mam tu na myśli wyprowadzkę z domu. Moja bardzo bliska koleżanka ma rocznikowo o 3 lata starszego syna, przez kilka lat uważała, że lepiej jak mieszka z nimi i takie tam, bo ma czas ” na dorosłe życie”, i fajnie mieć dziecko przy sobie. Dziś już nie jest tak fajnie. Chłopak nigdy nie miał dziewczyny, szkoły wyższej też żadnej nie skończył choć zaczynał kilka, nie ma stałej pracy i mieszka w z rodzicami.
      I tak samo jest z singlami, którzy są przecież różni. Mało, kto jest nim z wyboru, mimo iż tak mówi. Bo mało kto, nie chce ułożyć sobie życia we dwoje. Tyle że singli można podzielić na tych, co akceptują taką sytuację, wykorzystując ją do realizacji swoich pasji, swojego rozwoju, i nie szukają nikogo na siłę, i takich, dla których znalezienie kogoś jest priorytetem mimo wszystko.
      Dziś granica wieku się znacznie przesunęła i nie jest to złe, ani niepokojące, grunt, żeby niczego nie przegapić, aby potem nie żałować.

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do Ken.G Anuluj pisanie odpowiedzi