Wiesz, jakiego słowa najbardziej nie lubię …brzydzę się nim i w ogóle?- zapytała się mnie koleżanka, podnosząc szklaneczkę z piwem do ust. Słowa na K – dopowiedziała, gdy spotkała moje pytające spojrzenie, które już prawie było spojrzeniem rozumiejącym, co ma na myśli, gdy zaczęła kategorycznie zaprzeczać…Nie, nie, to nie jest żadne brzydkie słowo…To słowo KREDYT, i aż się wzdrygnęła. Uwierzyła, że kredyt to Jej przyszłość. Bo przeszłość trzeba było jak najszybciej zamknąć i poradzić sobie z dwójką dzieci, po rozwodzie. Pracę miała, zdolność kredytową też i był to ostatni dzwonek, by jakoś się zabezpieczyć. Przecież pracę można stracić, a kupione mieszkanie czy tez lokal to inwestycja i zabezpieczenie na przyszłość. Ile to razy namawiała własnego męża na takie inwestycje, kiedy jeszcze nie był bankrutem życiowym. Więc jak Jej koleżanka podsunęła taką myśl i dodała, że to ostatni dzwonek by ktoś jej dał kredyt, to stwierdziła, że do odważnych świat należy i nie należy wymagać tylko od innych, ale od siebie też. Nie zarabiała kokosów, więc zdziwiła się, że może dostać aż 350 tys, brakowało tylko konkretnego lokalu. Ale i ten szybko się znalazł, w dobrym punkcie i okazyjnie, bo gdy tylko go kupiła, to miała od razu na niego kupca drożej o 70 tys. Więc pomyślała, że za taką cenę zawsze zdąży sprzedać. Tylko jednego nie przewidziała, że to nie Ona wzięła kredyt, tylko kredyt wziął Ją- w całkowite władanie…Nie przewidziała, że straci pracę, a następna będzie dużo gorzej płatna, że syn, zamiast dorabiać sobie na studiach, to weźmie równolegle drugi fakultet i na to dorabianie nie starczy mu już czasu; że kurs franka drastycznie wzrośnie, a cena za metr kwadratowy nieruchomości spadnie. Dobrze, że połowę pomieszczeń wynajmuje, na drugą ma pomysły, by w końcu zarabiać na raty kredytu, które nie są małe. Bo teraz pieniądze z wynajmu + cała pensja idzie na jedną ratę. Żyje z tego, co dorobi…a to nie są wielkie kwoty. Sen z powiek zabiera Jej świadomość, że ma oprócz tego inne długi i zobowiązania, a pracę niepewną. I wiesz… mówi do mnie, gdyby nie ten kredyt, to żyłabym sobie spokojnie, bo to, co zarobię teraz, wystarczyłoby na bieżące wydatki…I weź tu człowieku los w swoje ręce…tfu…weź sobie kredyt…
Ostrzegam przed trzymaniem borówek na przednim siedzeniu i podjadaniu ich w czasie jazdy…Wyjedzie jakiś kretyn na trzeciego i ostre hamowanie…się domyślcie sami 😉
Roksanko, a fee! Kto je brudne owoce:) Kredyt, to paskudztwo, z cala pewnoscia! Niechaj jednak kobieta pomysli o tym z innej strony… Majac kredyt, musi byc na obrotach, dzieki temu jest nuda jej nie grozi. Caluje slonce mocno, dziekuje za maila.
PolubieniePolubienie
Lilianko a fee 😉 skąd Ci przyszło do głowy ,że one brudne były?:))) Zdązyłam je umyć przed wyjazdem…:) O tak nuda jej nie grozi, choc pewnie wolala być bardziej obrotna niż na tych obrotach funkcjonować 😉 Buziaki 🙂
PolubieniePolubienie
Tez nie lubie tego slowa, a to przez to, ze Krzyś spłąca kredyt i gdyby nie to, to byloby o wiele lepiej…..
PolubieniePolubienie
Ale jesli kupił cos konkretnego lub zainwestował w cos to mu sie opłacało co??
PolubieniePolubienie
no tak, powodem byl samochod…. tylko, ze az trzy lata, teraz to juz dwa zostaly ale jakie obciazenie co mieesiac;/
PolubieniePolubienie
Obciążenie obciążeniem, ale jaka wygoda ;))
PolubieniePolubienie
no tak;)
PolubieniePolubienie
czyli warto zapłacić za odrobinę luksusu 😉
PolubieniePolubienie
Z czasem przestaję się dziwić ludzkim zachowaniom… lecz podziwiam tych „odważnych”, bez wyobraźni. Każdy w swoim życiu ma pewne lekcje do przerobienia na własnej skórze. Niektóre lekcje wręcz na własne życzenie. Dobrze, że skutki w opisywanym przypadku są do opanowania. Nadejdzie kiedyś dzień tej wyczekiwanej, ostatniej raty! 🙂 Wytrwałości i powodzenia!
PolubieniePolubienie
Wiesz jak sie bierze kredyt na cos co na rynku zawsze mozna sprzedać , czasem nawet z zyskiem lub z niewielka stratą to jeszcze poł biedy, więc koleżanka w tragicznej sytuacji nie jest i dopóki spłaca to ciągnąc to będzie, bo syn choc teraz studije w stolicy to ma zamiar wrocic i byc moze lokal wykorzysta kiedys…co prawda cięzko jej strasznie ale dopoki daje radę…gorzej maja ci co przejedzą taki kredyt…ech…Dzięki i pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
„To kredyt wziął ją a nie ona kredyt”-rozbawily mnie te słowa jakże prawdziwe.Znam w kraju tych,ktorzy biorą kredyt by splacic kredyt i jeszcze kredyt by spłaqcic kolejny kredyt.Miotają się latami z tymi kredytami.A ja podziwiam ich glupotę.Jeden kredyt na kupno domu to lokata ale reszta to głupota.Pewnie dlatego jestem szczęśliwa między innymi,ze żyję spokojnie nie mając długów.Dzieci wzorują się na mamie i dobrze na tym wychodzą.
PolubieniePolubienie
Moja córcia powiedziała ,że raczej budować się nie będzie bo nie zamierza kredytu brać i spłacać go całe życie. Ja się budowałam juz 20 lat temu i powoli dom wykanczalam, choc zamieszkalismy szybko bo w 1,5 roku od rozpoczęcia, ale urządzać tak do końca to jeszcze do dzis nie skończyłam 😉 A teraz patrze ze zdziwieniem jak mlodzi rach ciach i wszytsko maja…w kredycie. Moze to i dobvrze , tylko co wtedy jak straci sie prace? Znam osobę co w jednym banku ma 3 kredyty , zadnego nie splacała a kolejne jej dawali, a teraz komornik…Nie rozumiem polityki banku, bo jesli kredytobiorca nie spłaca jednego to dlaczego dają następny??
PolubieniePolubienie
NIE dajmy się nabrać na te piękne reklamy! Życie na kredyt to droga ku ruinie.Tak wielu z nas doświadczyło tego.Spłacony kredyt to ulga a więc NIGDY WIĘCEJ KREDYTÓW !
PolubieniePolubienie
reklamy są kuszące i mówiące tylko o zyskach…straty jakie możemy ponieśc zawsze są malutkim druczkiem lub całkowicie przemilczane. Pozdrawiam cię serdecznie 🙂
PolubieniePolubienie
Bez kredytu (czytaj na wynajmowanym mieszkaniu źle) z kredytem (może?) jeszcze gorzej….i jak tu żyć ? 😦
PolubieniePolubienie
No właśnie, czasem kredyt to koniecznośc i zawsze jakies ryzyko…W rodzinie mam taki przypadek ,ze wzieli kredyt na mieszkanie, juz od roku powinni mieszkac, a deweloper nie zrobil odbioru i choc maja juz urządzone to wprowadzić sie nie moga, a jak na nich nie jest to spłacaja tylko odsetki od kredytu, a nie kredyt..Zeby cos ugrac musza zalozyc sprawe w sądzie deweloperowi…Masakra…Z drugiej strony jesli sie wynajmuje to placi sie komus i nigdy to twoje nie będzie…ech
PolubieniePolubienie
Z dwojga złego lepiej płacić za swoje niż za cudze….Wiesz co zauważyłam ? Coraz więcej starszych osob wpada w pułapkę kredytową i spłaca jeden kredyt drugim, dobiera jeszcze jeden a potem emerytury na raty nie starcza. Chyba ta dostępność towarów o jakich można było 25 lat temu tylko pomarzyć namieszała im w głowach…..
PolubieniePolubienie
Też tak uważam ,że jak płacić to na swój rachunek nie cudzy. A co do osób starszych, to myślę ,ze dlatego tak się dzieje, bo za ich młodych czasów też kupowali wszystko ( co było dostępne) na kredyt czyli na raty, (zakładowe kasy zapomogowe itp. ) więc jakby zaprawieni są, jednak czasy są inne i kredyty też więc łatwo w pułapkę wpaść , szczególnie jeśli emerytura tylko goła… No i ta mnogość wszystkiego kusi, a stare już zbyt stare …Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂
PolubieniePolubienie
I to w szponach strasznych … współczuję wszystkim w podobnych sytuacjach…. Pozdrawiam :>)
PolubieniePolubienie
No potrafi taki kredyt niezle za skórę zaleźć…Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
Pomimo wielu dołów finansowych wystrzegam się kredytów jak ognia..ale wiem ,ze niektórzy są zmuszeni.Nic nie jest za darmo….można się wpuścić w niezły kanał.
PolubieniePolubienie
I zanim człek z takiego kanału wylezie to nieźle sie namorduje…Ja tez sie boje kredytów, ba jak juz zaczynam placic rachunki po terminie to czuje sie malo bezpiecznie…
PolubieniePolubienie
a ja tak z innej beczki…Trochę sezon urlopowy udzielił mi się i wena też jakoś „urlop” sobie wzięła 😛 A że u mnie wbrew wszelkim trendom sezon pracy zawodowej w pełni a na studiach egzaminy, tym bardziej czasu na siedzenie w rzeczywistości wirtualnej brak…Lecz obiecuję, że wszystko nadrobię, już zabieram się do czytania i zapraszam na nowości do mnie :Dpozdrawiam :))
PolubieniePolubienie
Witaj :)) Ja tam u Ciebie jestem na bieżąco , choc nie zawsze komentuje…też poprawę obiecuje ;))) I zyczę mniej pracy, więcej odpoczynku 😉
PolubieniePolubienie
Żuczek boi się kredytów, więc mamy tylko taki w sumie mały w porównaniu do Twojej koleżanki.. ja też miewałam czasem ochotę wziąc los w „swoje ręce” i zrobic cos z życiem by było nam lepiej ..byc na swoim.. ale gdy popracowałam trochę w banku i czytając podobne teksty do Twojego pomyślałam, że może dobrze, że taki Żuczek jest z boku.. sama nie wiem.. jest mi dobrze tak jak jest, mamy właśnie na bieżące wydatki więc po co utrudniac sobie życie strachem o jutro, o pracę.. życzę wszystkiego dobrego Twojej znajomej mam nadzieję, że się nie podda i wyjdzie z tej sytuacji zwycięsko :)) pozdrawiam . Buziaki*^*
PolubieniePolubienie
Najważniejsze ,że jest dobrze teraz , kredyt musi być przemyślany, biznes plan solidny,a i tak zawsze jest ryzyko „popłynięcia”.Z drugiej strony kto nie ryzykuje ten nie ma i trzeba mieć wariant „b” czyli jak ja to mówię ,ze jakieś zabezpieczenie.Dlatego moje zdanie jest takie ,że kredyty są dla bogatych ;)Miłego dnia zycze i buziaki zostawiam 🙂
PolubieniePolubienie
dobre to ostatnie zdanie.. nie dosyc,że taki ma kasę to jeszcze, na kredyt sobie może pozwolic, czyli dodatkową kasę :)).. a pewnej pracy to teraz nigdzie chyba nie ma więc.. czasem przemyślisz, ale jak kredyt np. mieszkaniowy biorą na 30 lat.. kto przewidzi co wydarzy się w ciągu tak długiego okresu? …pozdrawiam poniedziałkowo i udanego tygodnia życzę*^*
PolubieniePolubienie
To prawda…nie przewidzisz, choć kredyt na mieszkanie w większości na wiele lat, też jest jakimś zabezpieczeniem , bo zawsze można sprzedać, zamienić na mniejsze itp…Tylko u nas jest dość dużym miesięcznym obciążeniem, a gdy jeszcze ceny galopują i życie staje się drozsze, lub brany w innej walucie, której wartośc wzrasta, to można niezlą sobie pętle na szyje zarzucic…Najgorszy jest ten brak stabilizacji, ja mam tak co miesiąc, nigdy nie wiem ile pieniedzy będę miala na życie i tak od lat…Czasem sobie myślę ,że stala pensja przynajmniej pozwala by sobie coś zaplanować…Sciskam serdecznie i buziaki sle 🙂
PolubieniePolubienie
Nie chce mi się o życiu „rozkminiać”, ale te smaki, którymi kusisz….najpierw kurki w śmietanie, potem borówki (podejrzewam, że to te jagodami u nas zwane) normalnie kołtun mi się wywinie chyba 😉
PolubieniePolubienie
I co wywinął się? ;))Borówki u mnie zwane amerykańskimi to fakt takie duuuże jagody na duuużych krzakach rosnące :)) „rozkminiać ” – jakie cudne słowo ;DD
PolubieniePolubienie
A… amerykańskie, znam takie, działkowe….myślałam, że Ty o leśnych, a „rozkminiać” od Starszaków pożyczyłam 🙂
PolubieniePolubienie
No tak i te małe i te starsze stosują swój słownik j. polskiego…;) Jest co pożyczać 😉
PolubieniePolubienie
Zawsze istnieje ryzyko. Chciala sobie polepszyc los::)) a czasami wychodzi odwrotnie::))Jak Misiak i Tuska…Borowki mniam..mniam..Buziaki
PolubieniePolubienie
Kto nie ryzykuje ten nie ma… Misiek już w domu jeszcze nie całkiem jest ok., a przede wszystkim 4 tyg nie może stawac na tej nodze, a Tuśka ma ostatnie wyniki w czwartek. Buziaczki :)*
PolubieniePolubienie
Wszystko przeczytalam „od deski do deski”. Komentuje teraz- juz jestem. No coz, prawie kazdy kredyt jakis posiada. Pociesz sie, ze mam dom, ktory dopiero za jakies 20 lat bedzie moj. Poki co- wlasnosc banku. Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
Wiem ,że już jesteś 🙂 i dziękuję za uwagę :)…To prawda co napisałaś ,że teraz prawie każdy z kredytem w kieszeni. Na dom czy mieszkanie, choc to są zapewne duże sumy to jednak jakieś poczucie zabezpieczenia jest, bo przeważnie nieruchoności nie tracą aż tak na wartości ,a często zyskują, więc w razie czego…Sciskam serdecznie :)P.S my tez bralismy jak sie budowalismy , ale przez te zawirowania systemowe % poszly tak w gore z dnia na dzien ,ze trzeba bylo szybko splacic, na szczescie cos co wczesniej mialo niska wartosc zdrozalo tak ze na kredyt starczylo i jeszcze cos tam zostalo. wtedy wiele osob bylo w klopotach…A ja wtedy nie moglam pojac jak moga sie warunki z dnia na dzien tak zmienic…no ale coz Polska z socjlistycznej w kapitalistyczna sie przeobrażala 😉
PolubieniePolubienie
No właśnie:( A jakie ja mam szanse na wlasne mieszkanie bez kredytu:( Mnie jak na razie to spedza sen z powiek. ehhhhhh
PolubieniePolubienie
Żadne, chyba ,że wygrasz w totka, ale tu jest jeden podstawowy warunek…trzeba grać 😉
PolubieniePolubienie
Takie czasy,ze bez kredytu czesto nie da rady.Oby tylko byl na nasze finansowe mozliwosci.Pozdrawiam :))))
PolubieniePolubienie
O właśnie gdy się ma stabilizacje finansową kredtyt nie straszny, ale w tym swiecie nic nie jest pewne dzis masz jutro możesz nie mieć…Usciski 🙂
PolubieniePolubienie
Oj tak, kredyt to najgorsze slowo pod sloncem…. A borowki? Chcialabym Cie widziec:-)))
PolubieniePolubienie
Hehehe borówki rozsypały się po autku i miałam tylko robotę, na szczęście tylko części gole ciała sobie usmarowałam, ale i tak musialam na stacje zajezdzac by doprowadzic się do porzadku 😉
PolubieniePolubienie
no tak kredyty potrafią dopiec, tutaj na szczęście są nisko procentowe i powiem Ci, ze szwedziska na samych kredytach jadą
PolubieniePolubienie
Chyba w wiekszkosci krajow cywilizowanych ich obywatele zyja na kredyt, stad ta sila bankow , ale i teraz upadłośc, bo dawali kredyty jak popadlo…Będać w Kanadzie już pare lat temu zastanawialam się jak to możliwe ,żeby jedna osoba w rodzinie pracowala i domek na przedmiesciach to nie marzenie tylko rzeczywistośc, ale tam kredyt wlasnie pod hipoteke bardzo niski % i mogl być ruchomy lub staly jak kto sobie wybral …ech…
PolubieniePolubienie
Ale jak tu nowe lokum nabyć bez kredytu? Chyba muszę w politykę uderzyć – tam i zarobki większe, i kredyt z mniejszym oprocentowaniem na Wiejskiej dają..
PolubieniePolubienie
Trudno bez kredytu , bo ceny są z kosmosu , biorąc pod uwagę nasze średnie rodzime zarobki…No wiesz , ci co politykują zawsze bliżej żłobu 😉
PolubieniePolubienie
Sama mam kłopoty. Co prawda nie zaciągnęłam kredytu w banku tylko u rodziny, ale szlag wszystko trafia i trudno będzie spłacić. Ostatnie tygodnie to dla mnie koszmar, ale idę do przodu. A mam inne wyjście? :-)Buziaki :*
PolubieniePolubienie
O tak przyj do przodu mimo wszystko…Dług to dług , ale u rodziny już nie taki bezwzględny w skutkach…Tu można liczyć na wyrozumiałość i współczucie , czyli na odroczenie spłaty…Ale nerwy i tak zżerają, bo kto lubi mieć długi…ech.. Przytulam i buziakuję :*
PolubieniePolubienie
cho..rne czasy. Znam takie osoby, które nie mają wyjścia i biorą te chociaż małe „zapomogi” z wielkimi odsetkami, bo im renty nie starcza na leki i przeżycie. I tak tworzy się błędne koło. I tylko banki mają się dobrze. Są nachalne i upierdliwe aż do bólu. Zwłaszcza w stosunku do tych co się oprzec i wybronic nie potrafią. Buziaki.
PolubieniePolubienie
Dokładnie tak Sofi, najgorsze są te małe pożyczki na duże procenty. Kuszą , mamią, a gdy człowiekowi nie starcza , a takich ludzi nie tylko starszych jest wielu to i biorą nie mając innego wyjścia i wpadają w pułapkę kredytową…Uściski 🙂
PolubieniePolubienie
Kiedyś to trzeba było za kredytem biegać, dzisiaj kredyty pchają się do nas, kusząc i zapraszając.Jest to dobra sprawa ale tylko w przypadku, kiedy mamy jakieś zaplecze.Osobiście nie lubię dużych kredytów.Moc uścisków Roksanko
PolubieniePolubienie
Czasem nie rozumiem banków, kiedyś bralismy kredyt , który miał mniejszą wartość niż sprzęt na który był brany , na dodatek cała suma kredytu była zabezpieczona żywą gotówką w banku (zablokowane konto taty) i mielismy i tak trudności by go pozyskać…A niektóre banki dają tylko na podstawie zarobków , które przecież mogą ulec zmianie.. No a już calkiem nie rozumiem dawania kredytu jeśli ma się dług w tym samym banku… Buziaki serdeczne 🙂
PolubieniePolubienie
Nie cierpie kredytów. Jestem tak nauczona przez ojca że najpierw opłaty, poźniej bierzące wydatki a jak coś zostanie to przyjemności. Dopiero ostatnie półroku głównie wydatki związne z uczelnią sprawiły że zrobiłam debet na karcie ale nie było wyjścia. Kredyty bierze się jak dla mnie w oststeczności na duże rzeczy jak dom , mieszkanie, samochód a życie na kedyt jest tylko dla…. bogatych
PolubieniePolubienie
Twoja kolejność wydatków jest mi bardzo bliska, tak jak i nie branie kredytów konsumpcyjnych, ewentualnie coś tam na raty…I ogólnie kredyt mnie przeraża…choć czasem bywa nie takim diabłem strasznym jak go malują 😉
PolubieniePolubienie