Nie żegnam się, ale

No tak, ponad miesiąc…nic nie pisałam i kto chce wierzyć lub nie, dopóki tego nie opublikuję, nie zaglądałam ani razu na żaden blog…swój czy cudzy.

Nie wiem dlaczego tak się dzieje, czy to znużenie? Po trzech latach pisania…Podobno każdy ma kryzys, ale mnie się wydaje, że nie o to chodzi…Nie ukrywam, że się zastanawiałam nad moją nieobecnością, ba, w ogóle unikaniem blogu i tak naprawdę odpowiedź nie jest prosta. Czas to jedno…Dwa czas…Trzy…

Blog stał się źródłem kontaktu z wieloma wspaniałymi osobami. Jest to przecudowne doświadczenie jakie było mi dane. I zawsze pozostanie żal, że nie ma już tej intensywności w moim życiu. Z drugiej strony strasznie intensywnie żyję poza komputerem, który został ograniczony do minimum…właściwie tylko do pracy. I jest mi po prostu cudnie…

Jednak blog to forma pamiętnika…przynajmniej mój taki jest, więc będę tu zaglądać, coś tam zapisywać, nawet jeśli wszyscy ode mnie pouciekają, bo do nich nie zaglądam ;))…

……………………………………………………………………….

Cudnie słońce świeci i zagląda mi w okna…taaaa przydałoby się je umyć…Ale jak tu myśleć o tak przyziemnych sprawach, jak tyle wokół się dzieje?

Więc na razie pooddycham sobie pełną piersią nareszcie prawdziwie ciepłym wiosennym dniem, a jutro nadal mocno będę trzymać kciuki za Miśka, który pisze gimnazjalne testy…

Matko jedyna, a przecież niedawno był tak malutki…ech…