„Rozmiar ma znaczenie”…?

No, która z nas nie chciałaby być szczupłą? I nie chodzi mi tu o konkretne wymiary, ale tak by czuć się dobrze w swej figurze, w swej wadze…Nie martwić się, że obfitszy obiad, ciacho z kremem czy kolacja o późnych godzinach  pójdzie w bioderka, czy też w oponki na brzuchu. Och, jeść to, co się lubi w ilościach jakich się chce, nie zważać na porę dnia. I nosić ten sam rozmiar sprzed lat…Marzenie…Ale jak wiemy, marzenia się spełniają i producenci wiedza jak klientki przyzwyczajają się do swoich rozmiarów i sięgają  z wieszaka zawsze ten mniejszy sprzed kilku sezonów 😉 wyszli nam naprzeciw rozciągając rozmiary damskiej konfekcji :))) Przeczytałam dziś właśnie w Newsweek, że średnio z prędkością około 1,3 cm na dekadę przybywa materiału, a rozmiar ten sam. Biorąc pod uwagę, że są osoby, które nie tyją i nawet centymetr im  nie przybył w bioderkach od nastoletnich lat i noszące rozmiar kiedyś np. 36 to w wieku 40 lat dojdą do 32. No można popaść w anoreksję 😉 Bo co tu ukrywać metki z rozmiarem działają na naszą psychikę. Sama noszę 36 lub 38 i ostatnio z Tuśką kupowałyśmy takie same dżinsy, tylko Ona 25 a ja 28.. i tak się tym teraz dołuję podjadając wieczorami czekoladę ;DD No  trzy rozmiary większe …Masakra!! ;DD