Skąpana w deszczu…;)

Można policzyć na jednej ręce, i to i tak by palców zostało, ile było tej jesieni (w moim regionie) typowo słotnych dni, takich z deszczem i szarugą. Pogoda sprzyjała spacerom i cieszeniem się aurą…Wczoraj za to był dzień okropny, ciemno od samego rana, silne wietrzysko, co rusz deszcz siąpił z nieba, a liście ostro wywijały na wietrze. A ja postanowiłam odwiedzić koleżankę i to pieszo a tak dla zdrowotności…Wykorzystałam moment, że nic nie padało i wyruszyłam. W drodze powrotnej jednak złapała mnie ulewa, dostałam przypływu energii i biegiem do domu…Po 400m (chyba?) ledwie dyszałam, a następne 300m już ledwie zipałam takiej dostałam zadyszki…Kiedyś zawsze najlepsza w biegach, nie pamiętam, kiedy ostatni raz biegałam. Kondycji ZERO! ale co tu się dziwić jak wszędzie ze względu na odległości wożę swoje cztery litery. Gdybym tak mieszkała w mieście, to może od czasu do czasu goniłabym za uciekającym autobusem lub tramwajem a tak?? Nie dość, że nieziemsko zmęczona to uchechłana po kolana, a przed domem Maksio skacząc z radości, poskakał trochę po mnie dokańczając dzieła. W drzwiach stanęłam mokra jak kura…ochlapana i wybrudzona łapami…Przywitał mnie serdeczny śmiech własnego męża, ale gdy widział, że słowa nie mogę wydusić, zrobił herbatę z rumem, zanim zdążyłam się przebrać w suche i czyste rzeczy 😉 A psa wrzucił do wanny, bo wyglądał jeszcze gorzej niż ja 😉

25 myśli na temat “Skąpana w deszczu…;)

    1. A ze mnie jak zobaczą mnie na rowerze …lub pieszo i uważam ,że to jest dramat o!..więcej ruchu, dla zdrowotności by się przydało…Więc tak trzymaj , ja się nieśmieję tylko podziwiam :)))

      Polubienie

Dodaj komentarz