Historia Niemca, którego bardzo chciała Wanda…

Aż w końcu go zdobyła, choć był już po przejściach, rozwodnik z dorosłym dzieckiem i małym dzieckiem z młodą dziewczyną, która go nie chciała, za to młodsza o 19 lat Wanda zagięła na niego parol i dopięła swego. Nie była przez nas lubiana, ale tolerowana, zaś Niemiec szybko złapał dobry kontakt z OM. To chyba jedyna para, którą poznaliśmy bliżej razem, ale zaprzyjaźnili się tylko panowie. Wandzie się zmarło nagle, we wrześniu minie 16 lat, a że mieszkali na kupie z jej matką, siostrą i bratem (do dziś niezamężnymi), to nagle się okazało, że mąż córki, siostry to nie rodzina. Przeniósł się na jakiś czas do nas i pewnie chętnie mieszkałby do dziś, gdybyśmy jednak nie zareagowali asertywnie, bo przyjaźń przyjaźnią, ale nie będzie mi się obcy facet szwendał po domu i mówił po niemiecku ;p Pisałam o tym lata temu na blogu, więc nie będę się powtarzać. OM go zameldował u nas i ten stan jest do dziś i poszukał lokum do wynajęcia. I ta przyjaźń obu panów trwa do dziś. Niemiec ma kilku znajomych w naszym kraju, kolegów z pracy w Berlinie, z którymi od czasu do czasu się spotyka, ale zawsze zaprasza na takie spotkania OM, nawet jak jego syn przyjeżdża, bo z córką nie ma żadnego kontaktu. Obecnie to kobieta w wieku Tuśki, ale jak była małą dziewczynką i żyła Wanda, to spędzała tu wakacje, albo brali moją Tuśkę i razem jechali na zwiedzanie Berlina z atrakcjami dla dzieci…

Niemiec przeżył ogromne rozczarowanie rodziną swojej byłej żony. My na to wszystko nie mieliśmy słów, bo tam się działy bardzo nieprzyjemne rzeczy po śmierci Wandy. Dostał od nas duże wsparcie, szczególnie od OM. Być może to zadecydowało, że postanowił zostać w kraju nad Wisłą, choć tak naprawdę został mu tylko tu OM. Nawet przyjaciółka Wandy i jej mąż, z którymi za jej życia spędzali sporo czasu, odwrócili się od niego, co akurat nas nie dziwiło, gdyż sam Niemiec mówił, że ta przyjaźń jest fałszywa, ale Wanda tego nie widzi.

Niemiec to już starszy schorowany pan, młodszy od mojego Taty 3 lata. Potrzebuje większego zaangażowania OM w pomoc, ale też i czasem zwyklej obecności, na którą zawsze może liczyć. Były już chwile grozy, że OM jechał w nocy sprawdzać… czy nic mu się nie stało. Jeździ z nim do jego lekarzy w Berlinie etc…

To był zawsze wysportowany człowiek, który jako pierwszy zaczynał sezon pływania w naszym jeziorze, grał w tenisa, w siatkę… Potem przyszła śmierć Wandy, skorupiak, stomia, samotność, choć nie do końca, bo ma przyjaciela. Na dobre i złe.

Piszę o tym dlatego, że mam często wrażenie, iż niektórym się wydaje, że jest jeden kanon przyjaźni. Że jak ktoś od siebie daje więcej niż sam otrzymuje, to nie jest już przyjaźń a wykorzystywanie (?)… a przecież życie codzienne pisze nam różne scenariusze. W przyjaźni niewiele potrzeba, wystarczy się lubić, szanować i być lojalnym, zawsze mieć dobro na pierwszym miejscu. Obopólne zaufanie i szczerość. Choć absolutnie nie musimy zwierzać się ze wszystkiego i wiedzieć o wszystkim.

Przyjaźń ma też różne etapy. Tak jak życie. Bywa, że przyjaźnimy się przez jakiś określony czas, a potem nasze drogi się rozchodzą. Definitywnie bądź mamy kontakt sporadyczny. Czy to była przyjaźń? I tak i nie, to zależy.

Miałam przyjaciela we wczesnym dzieciństwie. Takiego starszego brata. Potem przeprowadzka ograniczyła nam kontakty. Jeszcze w szkole podstawowej jeździłam do niego, on odwiedzał mnie… A potem to wszystko się rozjechało, bez powodu… To była przyjaźń na tamten czas. I tyle. Mam po niej cudowne wspomnienia i rodzinne opowieści i żadnej zadry w sercu.

Jestem przykładem też przyjaźni z byłym chłopakiem. Ba, to dzięki mnie, mojej interwencji nie doszło do popełnienia przez niego najgłupszej rzeczy, bo mi zwyczajnie zaufał, za to doszło do poznania jego żony, powrotu zza oceanu, gdzie już urządzał się na stałe. Jego pierwsza córka nosi moje imię. Obecnie mamy rzadki kontakt, ale wiemy, że zawsze możemy na siebie liczyć, zresztą z OM się lubią i bywa, że spotykają za moimi plecami 😉 A mogło być różnie, bo z jednej klubowej imprezy przyszłam z nim, a wyszłam z nimi dwoma, i OM już się ode mnie nie odczepił 😉 Tak, znali się z klubu. Był na naszym weselu 🙂

Z drugim przyjacielem od dzieciństwa ( ja 8 lat, on 4) mamy obecnie skomplikowane relacje. Skomplikowane, bo sobie pokomplikował życie. Tyle że coby nie zrobił, to moje serce zawsze będzie z nim, choć rozum opierniczy i wiem, że gdybym miała nóż na gardle, to pomoże. Nie raz, nie dwa to udowodnił.

Czy nadużywam tego słowa do tak wielu osób. NIE! Doznałam tak wiele dobra od moich przyjaciół i żadnej krzywdy, więc mam prawo ich tak nazywać. A że im się często również komplikuje życie i nie zawsze wpuszczają nas w te komplikacje, to jednak po czasie okazuje się, że wszystko da się nadrobić. Bo przyjaźń to szczególna więź, którą niełatwo jest zerwać. Chyba że ktoś się obraziłby za to, że przyjaciółki zabrakło, gdy dopadł cię pierwszy skorupiak. Może gdybym miała tylko ją, ale byli przy mnie pozostali, a ona przechodziła wtedy własną życiową traumę i odizolowała się od wszyskich. Po czasie sama nie mogła zrozumieć swojego zachowania, może dlatego zmieniła zawód i teraz jest psychoterapeutką 😉

O moich przyjaciółkach pisałam już wiele razy. Blog to tylko ułamek tego, czego doświadczam w życiu.

Nie, nie jestem osobą skłonną do zawierania nowych przyjaźni. Moje mają trwałe fundamenty, ogromną życiową bazę… nie mam pierdylion koleżanek, ale grupę Czarownic, z którymi regularnie się spotykamy od lat, już tak…

I bardzo lubię bycie sama ze sobą. Serio. Długo milczący telefon mnie nie przeraża i nie ma znaczenia kto pierwszy zadzwoni. Nadrabiamy rozmawiając godzinami.

Mam szczęście do ludzi…

W oczekiwaniu…

Już za chwilę będą własne cukinie 🙂

Dobrego tygodnia dla Was 🙂

18 myśli na temat “Historia Niemca, którego bardzo chciała Wanda…

  1. pisałam i u ciebie i u Rybeki w temacie przyjaciółek i przyjaźni. wrócę. Dobrego dnia i słonecznego. na mnie czekają dziś faktury, i plany finansowe dziś…bleee i fuj.

    Polubienie

    1. A ja wróciłam z ogrodu, nic nie robiłam, a jestem cała mokra. Jest okropnie duszno. Ale sfocilam już maleńką cukinię, bo zdjęcia w poście są chyba z piątku.
      Gotuję bób i zasiadam obejrzeć mecz 😅
      Ech… uporaj się z papierologia szybko!
      Cmok.

      Polubienie

        1. One są w skrzyniach i w innej części ogrodu, nie tej gdzie miałam inwazję ślimaków. Tam jak już, to tylko te z domkami, więc nie robiłam nic. Ale chodzę i sprawdzam, bo ja tym darmozjadom nie wierzę. Na razie ich nie widzę, choć dalej na posesji, gdzie jest wysoka trawa (za 4 ogrodzeniem 😅) OM mówi, że jest ich dużo tyle że po drodze mają kury kaczki i perliczki. Mogą przejść działką sąsiada i akurat do nas przy domu właśnie stamtąd przychodzą jak już.
          Ps. Mam dwie dalie oprócz tych mini i je na wszelki wypadek obsypałam granulkami, bo zaraz będę kwitnąć, a u nas od czasu do czasu popada, więc te małe śliskie mogą wyłazić

          Polubienie

  2. Mam jedną przyjaciółkę od 30 lat. Zdarzały się nieporozumienia, ale takowe zawsze starałam się wyjaśniać. Mam też jedną bardzo bliską koleżankę od ponad 30 lat. Myślę, że zawsze mogę na nie liczyć, choć tak się składało, że to ja byłam tą, która niosła pomoc, wsparcie. Szanuję i pielęgnuję te relacje. Mam też kilka sprawdzonych koleżanek, z którymi regularnie się spotykam. Żeby przyjaźnie, koleżeństwo przetrwało, podstawą jest szczerość. Miałam również przyjaciółkę, która mnie rzuciła i nigdy nie dowiedziałam się dlaczego (a może to nie była przyjaźń ).

    No i nie mogę nie wspomnieć o moich dwóch synach, z którymi mam bardzo fajne relacje. Mogę z nimi poplotkować, pogadać na poważne tematy, czy się poradzić i działa to w dwie strony.

    Roksanko dobrego samopoczucia, pięknego dnia, uściski i najlepszości 😘💚 Dorota

    Polubienie

    1. A może była na tamten czas.

      Fajnie mieć takie relacje z synami. Tak się zastanawiam jak to jest między mną a Miśkiem, to kiedyś mieliśmy chyba lepsze relacje we dwoje, teraz najczęściej jak już to zawsze jest z Atą, jakoś tak rodzinnie gadamy i przez telefon i na spotkaniach. Mnie to kompletnie nie przeszkadza.
      Wzajemnie, Dorotko 😘😘

      Polubienie

  3. W przyjaźniach mam pecha, tak po prostu. Pogodziłam się z tym, a nwet jakoś przestałam wierzyć w przyjaźń. Za to mam świetną rodzinę i to w dużej mierze wypełnia moje pustki. Jest ok.

    Polubienie

  4. Kurcze

    Zawsze piszesz tak mądrze i do głębi że mi brakuje moich krótkich słów do komentarza..

    Za dużo myśli za nami sił dzisiaj

    Jeżeli ktoś waży to co daje żeby odzyskać to nie ma miłości. Przyjaźń to jest jak miłość. Nie patrzę ile daję..

    Polubienie

    1. Oj… dziękuję. Nie wiem czy mądrze, staram się pisać tak jak czuję i czerpać z mojego doświadczenia, które może być całkiem inne niż u niektórych…
      Tak. I wiele osób ma też problem z wdzięcznością- źle im się kojarzy.

      Polubienie

  5. Przyjaciółki miałam w życiu dwie (2,5, jeśli liczyć Anię). W obu przypadkach po wielu latach zostałam potraktowana per „Murzyn zrobił swoje”. Zabolało na tyle, że… już nie.
    Plus jednego przyjaciela, którego sobie wychowałam 😀 od czasów, kiedy miał ze 16 lat i oberwał w głowę dziennikiem – od tego się zaczęło. 🙂 Jak miał tych lat 45+, zaczęło mu się wydawać, że moje bezinteresowne wsparcie rozciąga się na jego sprawy stricte służbowe w wielkiej korporacji. I ciężko się obraził, że jednak nie. Cóż, taki los freelancerów…

    Polubienie

    1. Uśmiałam się z tej połowicznej Ani😀
      Ja jeśli się na kimś zawiodłam to na dwóch bardzo bliskich koleżankach. Z jedną od razu urwałam kontakt, choć nasze dziewczyny mają i to nawet błysku, ale przyjaciółkami nie są, bo Tuska ( mimo iż znają się od przedszkola) wielokrotnie się zawodziła, w różnych sytuacjach, ale się lubią. Zwykła zazdrość, która była w tej rodzinie od zawsze, bo tam siostra siostrze w kolejnych pokoleniach…
      A z drugą mam sporadyczny, bo dzielą nas tysiące kilometrów, ale to nie one rozluźniły więzi, tylko priorytety życiowe… przestałyśmy nadawać na tej samej fali 😉Acz wspólny czas to był jeden z tych najzabawniejszych i obfitujący w różne przygody…

      Polubienie

Dodaj komentarz