Inwazja…

Czuję się, jak bym została przeciągnięta przez wyżymaczkę. Pogoda ducha gdzieś uleciała, co się i wizualnie na mnie odbiło, bo Tuśka, która jednak przyjechała w czwartek do babci, po powrocie na kablowała do OM, że jestem zmęczona, źle wyglądam, więc ten już snuł wizję, że po mnie przyjedzie, a Julek zostanie na pastwę losu pod blokiem. Wybiłam mu to z głowy. Szczególnie że Mam dostała wypis już po 10., więc około 14. wsiadłam do auta i ruszyłam w drogę do domu. Mogłam, bo przecież Tata nie wyjeżdża na weekend na wieś i mama nie zostanie sama w czterech ścianach. Fizycznie jest okej, psychicznie też nie najgorzej, ale to, że markery poleciały jeszcze wyżej, a na wynik hist. trzeba jeszcze poczekać minimum z dwa tygodnie, nie nastraja radośnie. Umówiłam już do hepatologa (Masko, akurat do Twojej polecanej) na następny wtorek, kiedy będę po piguły. Mogłam zrobić to już na ten wtorek, ale nie bardzo mogę przyjechać, a Mam sama nie chce, to raz, a dwa, dla niej to tempo jest za szybkie. Nie naciskałam, bo akurat w DM będzie wtedy Tuśka na badaniach (dwa dni), a ja zostaję z Zońcią,

Przez te kilka dni pogoda była cudowna, więc przynajmniej cieszyłam oko miastem otulonym barwami jesieni w pełnym słońcu w ciepłym podmuchu wiatru. Niektórych mocno ogłupiła, bo o godzinie czternastej, gdy na termometrze 24. stopnie, widziałam osobę w kurtce zimowej. Od samego patrzenia się zgrzałam 😉

Spieszyłam się, ale… potrafię się już zatrzymać…

43770148_520457615032352_2701549044957708288_n

Potrzebowałam chwili po obcowania z pięknymi okolicznościami, z ciszą. Kocham miasto za jego ruch, gwar, zmienność, ale gdy codziennie jest się w szpitalu, a potem non stop słychać pojazdy na sygnale to… Zatrzymałam się nad jednym z jezior, które mam na trasie, woda zawsze działa na mnie kojąco.

Stęskniony Pańcio, który chwalił się jakie literki i cyferki umie już pisać, więc trochę popisaliśmy, a potem zagraliśmy w grę, mimo iż moim marzeniem było własne łóżko. Ale przecież stęskniony czekał na mnie, więc nie mogłam odmówić. Myślałam, że już odtajałam od złych emocji, że wszystko ze mnie zeszło, ale choć we własnym łóżku szybko zasnęłam, to ranek przywitałam z muszlą w objęciach.

Podobno mamy w kraju inwazję biedronek azjatyckich. Personel na oddziale walczył z nimi, a ja z nim, czyli zakazem otwierania okien 😉  Przy takiej pogodzie? No nie da się! Oprócz biedronek solą w oku pań Pielęgniarek jest nowa ekipa sprzątająca rodem z Ukrainy. Gdy mają swoją zmianę, to oddział zarasta brudem, mchem i paprociami… Żadne wskazówki nie docierają, wszystko robione jest „po łebkach”, a każda uwaga jest odbierana jako… mobbing. Panie (dwie) zaś do pracy przychodzą wypindrzone, że ho ho… Nie widziałam. Ale! Nie odebrałam tego też jako uprzedzenie, złe nastawienie, bo dziewczyny z oddziału znam nie od dziś, więc coś musi być na rzeczy.

To nie jest lekka i przyjemna praca, ale jeśli ktoś się jej podejmuje, to powinien wykonywać rzetelnie. Proste. Jeśli ktoś na ten przykład w ramach buntu, bo uważa, że nałożono mu za dużo obowiązków, zaczyna olewać i markować pracę, to ja tego nie rozumiem. Jestem perfekcjonistką, jeśli chodzi o wykonanie zadań i wyznawcą zrobienia mniej, a porządnie. Zawsze to powtarzam swoim pracownikom. Wtedy widać, że ktoś pracuje rzetelnie, ale nie jest w stanie sprostać wszystkim obowiązkom, więc zostaje odciążony i dostaje  pomoc. Wolniej i byle jak na całym froncie robót, bo np. szefostwo ślepe i głuche na sugestie, więc się nie przyłożę i zadbam o siebie? To ja się pytam, co ty jeszcze robisz w tej pracy? We mnie się wszystko burzy i nie mam litości. O!

 

Miłego, pełnego słońca weekendu! Korzystajcie z pięknej pogody na łonie 🙂

 

32 myśli na temat “Inwazja…

  1. Piękne jezioro, lubię duża wodę, uspokaja mnie.
    Pogoda dziwna jest w słońcu gorąco, niektórzy w krótkich rękawkach, inni rzeczywiście w puchówkach – świadomość, że to połowa niemal października pewnie robi swoje. Złych biedronek jeszcze nie spotkałam, może do warszawy nie doleciały?

    Polubienie

    1. ja też ich nie widziałam,
      ale podobno do sal po drugiej stronie korytarza się dostały. Sama jestem przez coś pogryziona na dłoni, bo w mieszkaniu okno przez 24h otwarte, ale tych w kropeczki nie zauważyłam.
      Lekkie puchówki to ja jeszcze rozumiem, ale klasyczne zimowe kurtki? Kiedy od kilku dni jest taka zwariowana pogoda…

      Polubienie

        1. Ja mam zawsze kłopot, gdy jadę do miasta na kilka dni, bo niezwyczajna, żeby od rana do wieczora przemieszczała się, więc skompletowałam cebulkowy ubiór. Jak musiałam wyjść przy 10 stopniach (rano), to pod cienkim wełnianym szerokim krótkim płaszczykiem, miałam kurtkę skórzaną, która spokojnie może robić za marynarkę, więc jak już się ociepliło, to płaszcz w rękę, a potem już w mieszkaniu zostawał, jak wychodziłam ponownie, a pod kurtką krótki rękaw 🙂

          Polubienie

  2. nie lubię rosnących markerów, długiego czekania na wyniki, tulenia muszli

    i leniwych pracowników
    one są na etacie?

    Trzymaj się roksanko i daj sobie troszkę jednak odpocząć!

    Polubienie

    1. cóż, jak widać mój organizm też nie lubi…

      nie, to zewnętrzna firma, która je zatrudnia, a tę firmę szpital.

      Próbuję. Jeszcze nie wylazłam z łóżka, ale kaczka mnie wzywa, bo nie wiem, czemu mi się rosołu w ten upał zachciało ;p

      Polubienie

        1. ta sama do tej pory miała kompetentne salowe, ale podejrzewam, że rotacja pracowników i ich brak wymusiła zatrudnienie kobiet, które nie dość, że na robocie się nie znają, to mają osobliwe do niej podejście.

          z francuskiej jest najlepszy! ja tylko taki gotuję :)))

          Polubienie

    1. Przez pierwsze 60km jazdy z domu do DM mijam cztery, jest gdzie się zatrzymać 🙂
      A wiesz, jak rzadko to robiłam do tej pory? Bo 120km do pokonania to śmignięcie, zadanie do wykonania z punkt A do punktu B… szkoda czasu… Już mi go nie szkoda.

      Polubione przez 1 osoba

  3. Jeziora… kocham… (z oczu wylatuje cała masa serduszek)

    Czytałam o tych biedronkach, co to nie są biedronkami, tylko czymś innym, nieprzyjaznym. Jak te ćmy bukszpanowe.

    A Ukrainki? Też gdzieś czytałam, że nie chce się niektórym pracować. Zasłaniają się „ne rozumiju” i pozostali pracownicy muszą robić za siebie i za nie. Cóż…

    Polubienie

    1. Podobno uczulają, no a w szpitalu to już całkowicie niepożądany element.
      Kurczę, źle świadczy to o kobietach, bo zięć i tata mają pracowników (faceci) z Ukrainy i ci są bardziej robotni niż niejeden stały pracownik.
      Może to chodzi o profesję? No, ale sprzątać też ktoś musi i nie można iść z łaski, bo nie ma innej roboty. Podejmujesz się, to wykonuj ją dobrze.

      Polubienie

      1. Wiesz co podejrzewam? Że układy panujące w tej agencji pośrednictwa szybko okazały się folwarczne.
        A może być tak, że agencja sfinansowała im podróż do Polski i nie mogą trzasnąć drzwiami, muszą odpracować – albo zwrócić dług natychmiast, a jeszcze nie mają z czego. Bywa. Albo polskie przepisy dot. zezwolenia na pracę nie pozwalają im trzasnąć drzwiami u pierwszego pracodawcy…
        Ja się tutaj (a moja Najstarsza w UK też) trochę napatrzyłam na los imigrantów spoza UE (Ukraińców też, ale stanowczo nie tylko) i już wiem, jak to czasem potrafi wyglądać, z agencjami pośredniczącymi zwłaszcza – przestałam osądzać.
        A że 2-3-6 miesięcy temu agencja miała inny pomysł na swój biznes i lepsze efekty, to jeszcze o niczym nie świadczy. Pomysły przychodzą i odchodzą… 😦
        Co nie znaczy oczywiście, że nie mogą się trafić egzemplarze, co przyjechały na gościnne występy, a nie do pracy. 🙂 Natomiast kilka takich egzemplarzy w jednym miejscu i czasie – od razu mi śmierdzi.

        Własne cztery ściany… trochę bezpieczeństwa, i organizm reaguje. Taa 😦
        ❤ ❤ ❤

        Polubienie

        1. Podejrzyliwaś jakaś jesteś ;p
          Pewnie jakieś egzemplarze tak mają… czort wie…
          Ale!
          Poprzez agencję zatrudniają ich firmy do siebie i to one decydują czy chcą mieć takiego pracownika, czy nie. Jak nie, to agencja niech szuka innej roboty, innej firmy. Firmy zewnętrzne wysyłają do konkretnej pracy ( przykład szpital), więc to oni odpowiadają za przeszkolenie. Ty się odnosisz do „trzaśnięcia drzwiami”- uwierz trzaskają, jak im nie pasuje. Zmieniają pracę. I to agencja staje na głowie, żeby im kolejną robotę znaleźć, o ile sami sobie nie znajdą. No chyba, że to jakaś mafia, a nie agencja 😉
          Mnie chodzi o coś innego, czyli podejście do pracy. Każdej. O uczciwe podejście. Rzetelne wykonywanie obowiązków, na swoim froncie robót. Wszak za to każdy pracownik ma płacone. Inna sprawa, że muszą się dzielić zarobkami z pośredniczącą agencją, więc często drugi wyjazd jest już na bezpośrednie zaproszenie pracodawcy.
          A tak na marginesie, to moje pytanie odnosi się nie tylko do imigrantów spoza UE, a nawet przede wszystkim, do naszych rodzimych pracowników. Właściwie cały ten akapit…

          Coś w tym jest…
          Buźka:* i dzięki, oko pocieszyłam, trochę pozazdrościłam 😉

          Polubienie

          1. W temacie rzetelnego podejścia do pracy to wiesz, że się z Tobą zgadzam. 🙂
            Natomiast o agencjach mam zdanie jak najgorsze. Długo by mówić… i to nie tylko o takich, które zatrudniają ludzi na najniższym poziomie kwalifikacji. Mnie raczej zaskakuje, że mogą istnieć porządne agencje, faktycznie służące OBU stronom. I z tego właśnie wynika pewna moja tolerancja dla niekoniecznie porządnej roboty wykonywanej w tym systemie. Ale może nie widziałam tego mchu i paproci… 🙂

            Polubienie

            1. Wiesz, ja nie mam praktycznie żadnej wiedzy na ich temat. Znam osobę, która pracuje w takiej agencji, ale ta akurat wysyła naszych rodaków za granicę w roli opiekunów. Znam dość obszernie struktury ich działalności i wydają się bardzo przejrzyste. Była też taka sytuacja u mojego taty, że przysłano mu dwóch pracowników do pracy bez żadnej umowy, więc ich od razu odesłał, więc pewnie są i takie, co niekoniecznie dopełniają wszystkich formalności i zobowiązań. Ale to też od pradodawcy zależy, czy przyjmie bez niezbędnych papierów. Papierologia jest spora, urzędnicy utrudniają, agencje kombinują.
              Iza,
              niezależnie od tego u mnie tej tolerancji brak. Bo mogę zrozumieć brak umiejętności i potrzebę czasu na naukę i nawet niemożliwiść nauczenia się, ale olewanie już nie. To zwykle lenistwo i arogancja wobec pracodawcy i nie chodzi mi tu o agencję tylko o tego bezpośredniego. No wyobraź sobie, że ktoś „zły”na agencje, np. odgrywa się na swoim podopiecznym.

              Polubienie

  4. Trzeba się zatrzymywać w pięknych miejscach…

    Polecana Pani Doktor jest bardzo kompetentna, bardzo miła, komunikatywna i niezwykle życzliwa.Pokieruje, wytłumaczy co trzeba, nigdy nie okaże nawet odrobiny zniecierpliwienia. Mam nadzieję, że i w przypadku Twojej Mamy będzie skuteczna.

    A tak w ogóle to na przekór wszystkiemu cieszmy się słonkiem! 🌞😘🌞😘🌞😘

    Polubienie

    1. Dla ducha i ciała 🙂
      Oj, cieszę się! Mam otwarte drzwi na taras, bose nogi, ptaki przylatują i podjadają owoce z bluszczu okalającego, a na kuchni pyrkoce rosół 😉 W domu czyściutko, bo Ela była w czwartek, normalna przyjemna codzienność 😉 Na tę chwilę nie myślę, ale żal mi, że DM już od dłuższego czasu kojarzy mi się przede wszystkim ze służbą zdrowia…
      Dziękuję, przynajmniej wiem, że znajdzie się w dobrych rękach. Wcześniej w tym samym dniu będzie tam miała usg., żeby nie iść tylko „na gębę”.
      Buziaki :***

      Polubienie

      1. Warto też przed wizytą zrobić badania z krwi. A USG to na pewno wiesz u kogo najlepiej robić.
        Trzymam kciuki! Serdecznosci dla Mamy i dla Was wszystkich!😘😘😘

        Polubienie

  5. Czekanie na wyniki jest okropne, wtedy gorzej spie albo wcale i czas sie tak dluzy.
    Moja stala dolegliwoscia jest podwyzszona temperarura i nawet kilka kresek w gore daje mi zle samopoczucie.
    Przyroda, zielen i woda tez mnie relaksuje.

    Polubienie

    1. Mam się tym czekaniem denerwuje, więc i ja też. Tym bardziej, że markery świrują.
      Ech, to faktycznie niefajnie z tą temperaturą, trudno się przyzwyczaić. No i czasem strach, bo nigdy nie wiadomo z jakiego powodu, czy tylko z urody, bo tak masz, czy jednak coś się dzieje.
      No, gapiłam się jak ciele, z wyłączonym myśleniem, potem jeszcze długo siedziałam w aucie przy otwartych drzwiach i dalej się gapiłam.

      Polubienie

  6. Uwielbiam takie jeziora!😍
    Ja mam dwojakie doświadczenia z pracownikami zza wschodniej granicy. U Kocura w zakładzie pracuje ich bardzo wielu i tu jest byle jak, nie da się uwagi zwrócić, często są negatywnie nastawieni do innych współpracowników. Choć wśród nich też są super ludzie. Ja osobiście zetknęłam Się z Ukrainką w Warszawie. Obsługiwała w restauracji, w której mieliśmy targową kolację i nie umiała mi powiedzieć, gdzie mam się udać. Tak się tym przejęła, biedna, że zostawiła swoją pracę i szukała ze mną 😀

    Polubienie

    1. Ja też, do których jest dostęp gdzieś z bocznej ścieżyny 🙂
      🙂
      Język bywa barierą, ale nie powinien być przeszkodą w chęciach do pracy i uczenia się Moi bliscy mają bardzo dobre doświadczenie ( jak na razie), fakt Tata się dogada, ma też w biurze „swojaka”, czyli dziewczynę z „naszych”, która nie tylko biegle w mowie, ale i w piśmie. A zięciowi na początku w dogadywaniu się pomagał OM.

      Polubienie

    1. Tegoroczne lato i jesień fantastyczne! Niepokojące jednak są pojawiające się anomalia pogodowe na całym świecie. To źle wróży naszej planecie. I tu mnie bierze nerw na człeka, który sam doprowadza do tego…
      Słonecznej niedzieli 🙂

      Polubienie

  7. Kochana!
    Będzie dobrze, wierzę w to i życzę Ci z całego serca tylko dobrych wiadomości i zdrówka!
    U nas także piękna słoneczna, kolorowa jesień, podziwiam każdego dnia:)
    Buziaczki przesyłam:)

    Polubienie

  8. To te azjatki już do nas dotarły? Miałam nadzieję, że inwazja nas ominie.
    W naszym sklepie Społem też zatrudniono Ukrainki. Reszta personelu załamana. Pracują od 3 miesięcy i nadal nie wiedzą (nie chcą wiedzieć) gdzie co jest. Utrudniają, spowalniają… Szkoda, bo z doświadczenia wyniosłam całkiem inny obraz Ukraińców w pracy.

    Polubienie

    1. No na Pomorzany na pewno, choć ja ich nie widziałam- uwierzyłam na słowo.
      No my też. I u przyjaciół pracują i również sobie ich pracę chwalą. Ale coraz częściej słyszę, że nie wszędzie jest tak, jak być powinno.

      Polubienie

Dodaj komentarz