Był kiedyś taki sklep…czyli wspomnień czar ;)

Pewex.

Kto pamięta? Kto korzystał? A może  jeszcze coś macie w domu zakupionego w tym sklepie- synonimie towarów luksusowych.  Za dolary lub inne waluty wymienialne oraz bony towarowe PKO.

Ja mam! Talerzyki  deserowe z duralexu 😀 Ktoś pamięta, co to? ;p

W mieście portowym o dolary trudno nie było, ale my mieliśmy swoje źródło, bo rodzinę za oceanem. W listach, w kartkach i osobiście dostarczali w różnych nominałach. Oprócz tego, mama często kupowała bony od znajomej, żony marynarza. Nigdy nie zapomnę różowego ( brudny róż wykończony szarymi wstawkami- do wyboru miałam szary z różowym wykończeniem) puchowego długiego płaszcza, w którym wyróżniałam się na ulicach, oraz żółtej letniej kurtki, którą wprost uwielbiałam. ( Szczególnie do błękitnych spodni, przywiezionych przez sąsiada- marynarza).  I sukienki, którą kupiłam na własny ślub cywilny. I czerwonych kafelek do kuchni- to już za bony OM, który będąc w RFN na praktykach zarobił w markach, wpłacił na konto, a później procenty odbierał w bonach, bo taki był lepszy przelicznik, i oddawał je mnie 😀

I milupę ( mleko) dla Tuśki, która była na receptę ( zerowa) i  w ogóle mało dostępna jak wszystko w tamtym czasie, a Tuśka chlustała, wypijała mało naraz i powoli przybierała na wadze, więc Rodzinna, która  się na własnej skórze  przekonała (została opluta), że chrześnicę wcale nie jest tak łatwo nakarmić, zarządziła, że pokarm musi być treściwy.

Mieszkając  blisko granicy z  NRD, gdzie jednak zaopatrzenie w sklepach było dużo lepsze niż u nas,  mając sąsiada marynarza, babcię, która potrafiła szyć i robić piękne rzeczy na drutach i szydełku, oraz możliwość kupowania w Pewex-e nie narzekałam na niedosyt ciuchowy. Podbierałam też rodzicom. Tacie dwa swetry- za duże, ale o to chodziło- a Mam jakieś bluzki a nawet sukienki. W jednej z nich byłam na studniówce 🙂

Ostatnio jak z Aliś wspominałyśmy modowe szaleństwa tamtych lat, to przypomniałyśmy sobie, że  w podstawówce hitem były sukienki jeansowe, rozpinane z długim rękawem. Hitem, bo można było w nich chodzić zamiast znienawidzonego fartucha ;p I zwykłe białe trampki, noszone aż podeszwy odlatywały ;D ech…

***

Pięknie się zrobiło 🙂 W końcu można szeroko otworzyć drzwi i powiększyć pokój o taras…Ptaszki świergolą, zieleń się zieleni najpiękniejszą barwą w roku, a zasadzone kwiatki w donicach pięknie kwitną.  Pańcia słowa babcia wstajemy choć usłyszane grubo przed budzikiem od razu w taki dzień stawiają człowieka do pionu. Szkoda czasu na spanie, nawet jeśli się spało z takim fajnym facetem jak Pańcio ;D

Usiadłam późnym popołudniem na tarasie i zastygłam w stuporze…szczęśliwa, że w końcu mogę. Że nawet w słońcu, które zbliża się już ku zachodowi mogę ogrzać swą twarz, łapiąc cenną witaminę. Że piec w końcu nie chodzi…;p

Odzyskałam swój telefon! Jakoś przeżyłam bez niego, ale łatwo nie było. I OM dojrzał aby w końcu zmienić swój archaiczny na  coś nowszego. Oprócz kontaktów, których nie miałam, brakowało mi najbardziej  dostępu do WA. I jak byłam w DM, to chciałam zrobić zdjęcie kwitnącego kasztanowca, bo na trasie do, żadnego kwitnącego nie widziałam. Jutro, a właściwie dziś przyjrzę się bzom, bo podobno już  kwitną.

Miłego i cieplutkiego weekendu! 🙂

 

 

 

 

 

25 myśli na temat “Był kiedyś taki sklep…czyli wspomnień czar ;)

  1. Oby pogoda się utrzymała bo każdemu chwilę słońca się przydadzą 🙂
    A co do wcześniejszych czasów, może i nie było luksusów i wyboru jak teraz ale tamte czasy miały swój klimat .

    Polubienie

  2. Pewex -pierwsze LEGO dla syna. Kosztowało równowartość pensji jego ojca. Pamiętam z jakim zachwytem patrzyłam na pralkę za 800 dolarów. Dla mnie to był absolutny kosmos!W moim zasięgu były druty, maszyna do szycia i czasem Moda Polska. Ale i tak było fajnie:)
    Miłego słuchania ptasich treli:)))

    Polubienie

    1. Było fajnie, śmiesznie i strasznie, ale człowiek młody to radził sobie ze wszystkimi sytuacjami 🙂

      Z ‚ Modą Polską” kojarzy mi się taka sytuacja:
      Wypatrzyłam tam cudny strój kąpielowy dwuczęściowy, ale bardzo drogi. Poszłam do taty i mówię czy da mi pieniądze na kostium. Pomarudził ale dał. Na drugi dzień, pyta się czemu się nie chwalę zakupem, no to mu pokazałam. A on oczy w słup, a po chwili się zaczął śmiać- był przekonany, że dał pieniądze na kostium składający się ze spódnicy i marynarki ;p Tak że tak 😀

      Ptaszki dają cudny koncert od rana!
      Buziaki 🙂

      Polubienie

  3. Pewex to pamietam tylko z ogladania i podziwiania towarow. Moje najciekawsze ciuchy to przerobki ze starych ubran mamy, pamietam jedna spodnice rozpinana, byla cudna, sprulam plaszcz a krawcowa uszyla. Potem byla Moda Polska i Cepelia.

    Polubienie

  4. no ja pamiętam, ale z zakupów to chyba tylko róż do policzków, bourjois, do dzisiaj lubie tylko ten róż:)))

    a mój mąż podrywał mnie na cukierki z pewexu, jedne z nielicznych, jakich nie lubiłam :ppp

    Polubienie

    1. Ja się nie malowałam, ale Mam kupowała czasem jakiś kosmetyk.
      ja ciułałam te dolary z kopert, żeby coś konkretnego kupić 🙂

      A słodyczy nigdy nie kupowałam, ale jak zostały jakieś centy to cola w puszce była obowiązkowa 🙂

      Polubienie

  5. Pamiętam Pewex 🙂
    Cały jeden w mojej mieścinie.
    Mam kupiła mi tam pierwszą lalkę Barbie – w różowej , długiej , tiulowej sukience. Wyginały jej się nogi i miała długie blond włosy! 🙂

    Słońce dzisiaj znikło i jakoś chłodniej się zrobiło. Cieszę się, że Ty już możesz wystawić twarz do słońca i złapać trochę witaminy D.
    MIłego weekendU! 🙂

    Polubienie

    1. No tak 🙂 Zakup lalki dla mnie, to wyrzucony pieniądz ;P Tata się zorientował, że w wieku 9 lat nie posiadam takowej i mi kupił, bo jak to dziewczynka etc… I siedziała na regale, a Babcia, która albo u nas była, albo przyjeżdżała, szyła sukienki, robiła na szydełku i…sama zmieniała ;p
      Ja lubiłam misie, właściwie jednego, aż się zużył, więc w zastępstwie dostałam większego w kratkę :)Ale już go tak nie kochałam jak poprzedniego 😉

      Wystawiam, ale o późnej porze, bo i tak słońce jest mocne, a przecież nie bardzo mogę, z drugiej strony witaminy D mi brakuje. U nas ładnie i ciepło- w końcu!

      Dla Cię również!!!

      Polubienie

  6. oczywiście,że pamiętam Pewexy:)
    Na niewiele mnie było stać,ale jakoś uciułałam przy pomocy rodziców na
    markowe dżinsy czy perfumy.Z nabyciem waluty nie było żadnych problemów,w akademiku mieszkało międzynarodowe towarzystwo.
    Potem kupowałam dziecku mleko i jakieś odżywki w słoiczkach.
    Ech, to były czasy..łza się w oku kręci:))
    Przyjemnego weekendu,dobrej pogody Ci życzę.

    Polubienie

    1. A moje dzieci nie chciały jeść tego dobrodziejstwa w słoiczkach 😉 raz mój Tata spróbował i stwierdził, że wcale się nie dziwi, że tym plują ;P
      Pamiętam zaś kolejki po bobofruty – soki. Kupowałam całymi opakowaniami, bo Tuśka je jakoś tolerowała.

      A czasy były…o nasze dzieciństwo, młodość , dorastanie, więc zawsze łza się zakręci i człowiek się uśmiechnie 🙂

      I pogoda i przyjemnie jest- dziękuję!!!
      Wzajemnie!!1 🙂

      Polubienie

  7. U nas niestety brzydko! Ale bzy pachną a w Wadowicach kasztany kwitną imponująco! Co do Pewexu znam tylko z opowieści, barbie te sprawy, ale za to mamcia mi opowiadała jak farbowala bibuł kiecki:-D

    Polubienie

    1. No czytałam, że pogoda niesprzyjająca, ale powinno się to zmienić, czego życzę!
      Farbowanie, ścieranie pumeksem jeansów- teraz chyba nikt tego nie robi ;p

      Polubienie

      1. Mylisz się!;-)
        Ostatnio miałam zlecenie o tym jak robić dziury i przetarcia. Takie spodnie są bardzo modne i nie każdy chce płacić za nie grube stowy;-) ja kupilam dziurawce na ciuchach:-)

        Polubienie

          1. ze są modne to wiem, bo łatwiej z dziurą kupić ( sama mam 3 sztuki) niż bez ;p

            Nie pomyślałam, że wciąż aktualne jest własnoręczne „umadnianie” jeansów 🙂

            Polubienie

  8. reklamówka za 15 centów, jaki to był szpan 😀
    potem biovital dla dziecka i pierwsze lego.
    Nie wspominam dobrze tych czasów, nie mając znajomości, w obcym mi mieście byłam znękana biedą i bezradnością

    Polubienie

    1. O tak! Reklamówki były wręcz pożądane ,D
      To były czasy, w których młodzi na swoim bez pomocy rodziny mieli napawdę trudno – wszystko trzeba było zdobyć albo załatwić. Odpowiednie znajomosci były bezcenne.

      Polubienie

  9. jestem w tym wieku, ze pewex mi nieobcy. ratowal szara codziennosc 😉 mam w poblizu czerwono kwitnace kasztanowce, ale jakos sie nie biora do kwitnienia… pomalutku sie ta wiosna bierze do roboty 😉 pozdrawiam

    Polubienie

    1. U nas bez jakiś jeszcze mizerny, choć juz pachnie.
      Miejmy nadzieje, ze teraz szybko nadgonić zaległości, aczkolwiek szkód, które poczyniły przymrozki nie da sie naprawić .
      Pozdrawiam 🙂

      Polubienie

        1. ja to najbardziej się martwię, ze nie będzie czereśni i truskawek 😦

          a teraz mi burza zburzy kwiecie borówki zanim ją uwiecznię na fotce- bateria padła.
          grzmoty słyszę!

          Polubienie

  10. ☺ Ja do dziś pamiętam Pewex, jak również komis, gdzie kupowało się gumy Donald i szpanowało się historyjkami. ☺ Na ciuchy nigdy nie miałam pędu, bo kupowałam materiały i Mamcia szyła mi wszystko – robi, to do tej pory, jedynie brak mi małych zakładów szewskich, gdzie robiono cudowne buty, z mięciutkiej skóry. ☺
    ♥ Ty dziś miałaś Pańcia, a ja byłam u moich cudownych dziewczynek i całe popołudnie spędziliśmy przed domkiem, bo tak było ciepło. ♥

    Polubienie

    1. Ja buty na zamówienie miałam robione jak byłam dzieckiem.- tak do 5 lat.
      Moja Mam ma do dziś fioła, jeśli chodzi o buty :))
      Potem sąsiedztwo NRD nas ratowało- jeździliśmy tam z Tatą właśnie po buty, salami i metkę ;P
      Ostatni zakup to karmelowe czółenka salamander 🙂

      Pogoda wciąż piękna:)) Pańcio rowerem może przyjechać do babci, do której jak sam mówi ma najbliżej 🙂

      Dobrych wspólnych chwil z bliskimi dla Cię!

      o jacie, u mnie grzmi!!!!

      Polubienie

Dodaj komentarz