Liść jeszcze nie opadł…

Wprawdzie pierwszego rano obudziło mnie słońce, więc z łóżka miałam taki oto złocisty widok…

To już późne popołudnie było pochmurne i deszczowe. Acz w deszczu również jeszcze to co za oknem wygląda bajecznie… tu z okna kuchennego…

I widok z innej strony…

Nie lubię listopada, choć gdy jechałam wczoraj do ŚM drogą przez lasy, mimo siąpiącego deszczu to nie mogłam się napatrzeć na te wszystkie rudości, żółcie, czerwienie pomiędzy zielonym igliwiem otulające drogę z dwóch stron. Bajka.

Życie jednak to nie jest bajka.

Czy będziemy drugą Irlandią w sprawie prawa do aborcji? Czy raczej kolejny raz przejdzie fala oburzenia, sprzeciwu bez żadnych konsekwencji w postaci zmian w tym okrutnym dla kobiet prawie. Na razie to w Sejmie mamy kolejny projekt zaostrzenia.

62 myśli na temat “Liść jeszcze nie opadł…

  1. Prawie bym chciała, żeby to przeszło, bo jestem pewna, że nie ujdzie im to płązem, polegną te uje miedziane i smrodki i inne gnoje!!!!

    Ależ mną trzęsie….

    Polubienie

    1. a ja też jestem zła na lekarzy…
      i coraz mniej mam nadziei, że w PL ruch społeczny wywalczy cokolwiek…
      Nawet śmierć tego nie zmieni. Obym się myliła. Acz jak patrzę na to, co się dzieje w pandemii, to nie mam złudzeń…

      Polubione przez 1 osoba

      1. Śmierć jest cudza, o ile nie zdarzy się w najbliższej rodzinie. Cudza, czyli nieważna. Polacy ogólnie mają taki właśnie stosunek do wszystkiego, co „cudze” – jest gorsze, mniej ważne, nie zasługuje na uwagę, można zwyczajnie olać. Śmierć, godność, uczucia, własność… cudze, to nieważne.
        Popatrz na uchodźców, ta sama zasada. Albo na kradzież zniczy, metalu… czy czegokolwiek.

        Polubienie

          1. Oni tylko wypierają jej rzeczywiste powody, a nie samą śmierć. Taka śmierć do nich dociera.
            A cudza śmierć zajmuje tyle uwagi, ile trwa czytane newsa. Potem się o niej błyskawicznie zapomina, „nie dotyczy”, „to nie nas”, „mnie się to nie zdarzy”. Śmierci w wypadkach drogowych, śmierci w pandemii… Gdzieś daleko, poza zasięgiem wzroku, daje się wyprzeć sam fakt, nie tylko przyczyny.

            Polubienie

  2. Takiej właśnie kolorowej jesieni mi w moich okolicach brakuje. Tzn. bywają takie miejsca, ale trzeba poszukać albo wiedzieć, gdzie. Bo gatunki / odmiany drzew inne i inaczej reagują jesienią – dłuuugo są zielone, potem parę dni żółte i od razu buro-brązowe, gotowe do opadnięcia, zwyczajnie brzydkie. Chyba że już na etapie żółtości zrzuci je z drzew wiatr albo przymrozek, to wtedy jest piękny żółty dywan, jak w Polsce. U mnie pod oknem część kasztanowców już dąży do burości, a część jeszcze prawie całkiem zielona, tylko na obrzeżach korony żółtawa.
    A w ogóle to znajoma spod Walencji właśnie wysiewa / wysadza drugi rzut warzyw w ogrodzie, więc ten-tego… 😀 Będzie mieć świeżą sałatę, botwinkę i takie tam… Z gruntu, nie spod folii.
    I zaczynają kwitnąć drzewa poziomkowe, czyli już oficjalnie jest zima / przedzimie. 🙂 Owocki będą w grudniu, mniam mniam. O ile się zdąży przed ptakami… 😀
    A drugiego tematu nie będę komentować, bo szkoda zdrowia, jak się nie ma pozwolenia na broń, najlepiej karabin automatyczny. Albo zdrowe działko. 😛

    Polubienie

  3. Jestem bardzo zła, wiesz, bo czytałaś. Medycyna to nie matematyka, więc w sytuacji niewiadomej będą się zdarzały takie sytuacje przy obecnej oficjalnej wykładni przepisów. Lekarzy nie winię, sama zachowałabym się podobnie, i zaryzykowałabym więzienie tylko dla kogoś mi bliskiego. Inną sprawą jest, że lekarze jako obywatele mają prawo protestować i powinni z tego korzystać. Dobroci.

    Polubione przez 1 osoba

    1. A ja jednak mam żal/złość do lekarzy za zachowawczość. Bo wiem, że na ich miejscu znaleźliby się tacy, którzy postąpili by inaczej. Słuchałam prof. Dębskiej (bez oceniania) i z tego co medialnie jest wiadomo, były przesłanki zagrożenia życia. Ale też ich nie winię. Bo prawo jest nieprecyzyjne, prokuratura wiadomo w czyich rękach, a i sądy… Tyle że mimo tego są prokuratorzy i sędziowie, którzy w swej przyzwoitości dla litery prawa nie patrzą na osobiste reperkusje. A tu chodzi o życie!

      Wzajemnie 🙂

      Polubienie

      1. Chodzi o życie, ale chodzi też o czynnik ludzki. Potrafię sobie wyobrazić sytuację, w której, po takiej aborcji, kobieta zwraca się przeciwko szpitalowi i lekarzom, że jej dziecko mogło żyć, ale oni nie dość walczyli i wręcz wymusili na niej aborcję. Dlatego rozumiem, że lekarze postępują adekwatniej do sytuacji, gdy pacjenta znają i mu ufają.

        Polubione przez 1 osoba

        1. Ogólnie tak.
          Tylko że w tej sytuacji pacjentka obawiała się o swoje życie, co świadczą jej SMSy do rodziny.
          Prawnicy pracujący w fundacji, która wspiera kobiety, posiadają adresy do szpitali/ kontakty , gdzie aborcje wciąż są wykonywane, mimo dzisiejszego obowiązującego prawa, bo nie wahają się w decyzjach, kiedy to życie matki jest zagrożone. Pamiętaj, że wcześniej, mimo nie tak restrykcyjnego prawa, pacjentki w trudnej ciąży, z uszkodzonymi płodami były odsyłane, bo nie chciano wykonywać aborcji. Często zdarzały się takie sytuacje, że zwlekano z diagnozą, tak, by aborcja nie była już możliwa… Oczywiście, że to jest czynnik ludzki. Tyle że według mnie ktoś taki nie powinien być ginekologiem, a przynajmniej nie pracować w publicznej ochronie zdrowia. Problem jest złożony.

          Polubione przez 1 osoba

          1. Zgadzam się, że w sytuacjach o których piszesz lekarz nie powinien być lekarzem. Natomiast jeśli chodzi o pacjentów, po fakcie jest szukanie winnych. To, że ktoś walczy teraz o życie nie oznacza, że za chwilę nie zaatakuje swojego wybawiciela, żeby np. oddalić od siebie winę. Sprawy są cholernie złożone. Nie zmienia to faktu, że obecna interpretacja prawa jest chora, a ja sama optuję za aborcją na życzenie.

            Polubione przez 1 osoba

            1. To prawda, i wcale nie jest to rzadkie, bo w człowieku siedzi niepogodzenie się z faktem, że lekarze nie zawsze mogą pomóc czy uratować życie. A błędy lekarskie też się zdarzają często.
              Wszystko jednak zaczyna się od prawa. W tym przypadku okrutnego, ale też ułomnego, bo nieprecyzyjnego zaś mocno obwarowanego wysokimi karami. I tu znów czynnik ludzki, bo przecież to ludzie je stanowią. Niestety z tym prawem jest tak w każdej dziedzinie życia, że często pozostawia zbyt duże pole do interpretacji. Dlatego tak ważne, żeby nie stanowili go patałachy i ogarnięci ideologią fanatycy.

              Polubione przez 1 osoba

      2. Dość prosto się dyskutuje na takie tematy nie musząc podejmować takich decyzji. Fajnie tak dowalać siedząc za monitorem. To łatwe. Wszystko jest wtedy takie albo białe albo czarne. Rozumiem prawo do krytyki, ale nie oceniajmy tak od siekiery. Zwłaszcza nie znając sprawy. Przekaz nmedialny ma to do siebie, że nie zawsze jest prawdziwy. On gra na emocjach.
        Cyt. „A ja jednak mam żal/złość do lekarzy za zachowawczość”. To nie jest zachowawczość. To ZDROWY ROZSĄDEK. Lekarze to też są ludzie. I nie oceniajmy wszystkich, bo jeden nie tak coś zrobił.
        Straszne jest to, co się stało. To nie podlega żadnej dyskusji. Najgorsze jest, że nic to nie zmieni. Będzie trochę szumu i …. ucichnie. Oszołomy idą dalej w swoich pomysłach.

        Polubienie

        1. Gdzie tu widzisz jakieś dowalanie? Chyba tylko suwerenowi, który wciąż popiera tych popaprańców z PIS. Tych właśnie oszołomów.
          I mam prawo do złości i żalu. I gdzie tu widzisz generalizowanie? Rozumiałabym niezrozumienie moich komentarzy, gdybyś była tu od niedawna i wpadła od tak. Dobrze wiesz jak cenie sobie lekarzy, mam ich wielu pośród przyjaciół i w rodzinie. Napisałam też, w którymś komentarzu, że być może będę adwokatem diabła, ale niestety dostrzegam też i doświadczałam na własnej skórze (wprawdzie drobnych i naprawialnych) lub byłam świadkiem skutków zaniedbań bądź traktowania delikatnie mówiąc ” z góry” i lekceważąco, więc żeby to wybrzmiało jasno” NIE WINIĘ TYCH KONKRETNYCH MEDYKÓW, NIE PRZESĄDZAM CZYM SIĘ KIEROWALI, ALE BYŁY MEDYCZNE/PRAWNE PRZESŁANKI DO ABORCJI TYLKO ZABRAKŁO ODWAGI-rzetelnego podejścia do pacjentki. I TAK, ROZUMIEM ŻE TEJ ODWAGI MOGŁO ZABRAKNĄĆ (ale nie powinno!) GDYŻ MAMY TAKIE A NIE INNE PRAWO ABORCYJNE. A najsmutniejsze jest to, że gdyby trafiła do szpitala, w którym dokonuje się aborcje ciąż zagrażających zdrowiu i życiu zgodnie z obowiązującym prawem, to ta kobieta by żyła. Dlatego mam żal. Gdyby był całkowity zakaz aborcji to nie miałabym żalu/złości do medyków. I mylisz się, że wszystko jest czarne lub białe. I Wszystkie tu mówiłyśmy/ pisałyśmy, że problem jest bardzo złożony. Wiem, że dyskusja pisana nie jest łatwa i czasem trudno o zrozumienie, a nadinterpretacja słów występuje dość często, tak jak niedoprecyzowanie, ale bez przesady, ja tu żadnego dowalania nie widzę, ale może ja ślepa i niekumata, to proszę o konkrety, to się odniosę.

          Polubienie

  4. Ja się lekarzom nie dziwię, bo nikt nie chce iść do więzienia, a pójdzie dopóki rządzą te oszołomy! Ziobro nie popuści żadnemu lekarzowi i będą się na nich mścić. Takich przypadków będzie coraz więcej w tym chorym kraju!

    Polubione przez 1 osoba

              1. to się nie mieści w głowie, a u tych oszołomów i popaprańców wszystko jest możliwe.
                Dziś prezes NBP ogłosił cud gospodarczy. Odkleił się całkiem od rzeczywistości, a w ocenie jest na szarym końcu wraz prezesami Ukrainy i Białorusi.

                Polubienie

      1. Ale te wcześniejsze odmowy były z powodów prywatno-ideologicznych, a nie z powodu zagrożenia więzieniem i utratą PWZ. Odróżniajmy to… i nie wymagajmy od każdego zachowań ponadstandardowych. Nie każdy musi być bohaterem, czy jest lekarzem, czy żołnierzem, czy ratownikiem. Odznaczenie za bohaterstwo przyznane 30 lat później nikomu tych 30 lat w życiorysie nie zwróci. No i od początku świata dlatego te odznaczenia przyznawano, że bohaterstwem wykazywali się nieliczni. Reszta po prostu porządnie wykonywała swój zawód, starając się nie ponieść przy tym strat własnych. Minus jednostki amoralne z drugiego końca skali, ale im z kolei wydawano wyroki sądowe. 🙂

        Polubienie

        1. Iza, otóż to wystarczyłoby porządnie wykonywać swój zawód.
          Być może jestem tu adwokatem diabła, ale w tym przypadku (przynajmniej natenczas) wszystko wskazuje, że było zagrożenie życia. Słuchałam wczoraj prof. Dębskiej, która wymieniła (ogólnie nie przesądzając tego przypadku) przesłanki do aborcji. W tym przypadku one były. Potwierdziła tylko moje odczucia… no i jest rodzina i pełnomocnik rodziny, która mówi stanowczo, że było zaniechanie w szpitalu i oczywiście w tle polityka. Ale to tylko tło. Wkur… ze tak istotne, że ktoś traci życie.
          Zdaje sobie sprawę, że nie bohaterstwa oczekuje się od lekarzy, ale również nie wyczekującej postawy. Nie potrafię w tym konkretnym przypadku nie mieć do nich uzasadnionych (według mnie) zastrzeżeń. I tyle.
          A ogólnie to jest zupełnie inna dyskusja, bo wiadomo, że polityka i obecna ustawa przyniesie wiele tragedii. I o nie przede wszystkim oskarżam rząd, gooope społeczeństwo, które na nich głosowało i zagłosuje, ale trudno nie patrzeć na to z innej perspektywy.
          A propos bohaterstwa, gdyby nie ono, to nie byłoby postępu w medycynie…Wystarczy poczytać historie 😉

          Polubienie

          1. Ależ oczywiście, że bohaterowie są potrzebni – i pożyteczni społecznie. Zdarzają się w społeczeństwie od czasu do czasu, na szczęście. Ale Florence Nightingale była jedna. Maria Curie też. I całkiem sporo innych, chociaż nie tłumy. Nie przypadkiem są znani z nazwiska, i to po wielu latach. Pojedynczy są też lekarze, którzy świadomie ryzykują własną wolnością / zdrowiem / życiem. Bardzo podziwiam np. Lekarzy bez Granic – ale gdyby wszyscy lekarze aż tak się angażowali, to kto by leczył nas, tu i teraz, w spokojnej Europie? Bo już ratowników to od początku uczą, że martwy ratownik nie pomoże już nikomu więcej, więc oni mniej ryzykanckich ruchów wykonują.
            Idealizm vs realia – o tym w sumie jest ta dyskusja. 🙂

            Polubienie

            1. Uwierz, bohaterów jest dużo, dużo więcej…
              Ale już doszłyśmy do konkluzji, że wystarczy rzetelnie, zgodnie z wiedzą i prawem wykonywać swoją pracę. ( Dobrze, żeby polityczne i ideologiczne zakazy jej w żaden sposób nie ograniczały). Dziś nie ma zakazu aborcji, jeśli ona zagraża życiu ciężarnej. Nawet z powodów psychicznych…I są placówki, które wykonują aborcje takich przypadków. Gdyby ta kobieta trafiła do jednej z nich, to dziś by żyła.
              I tak mi przyszło do głowy, a może w tym szpitalu właśnie byli na dyżurze lekarze, którzy nie wykonują aborcji z zasady? Wszystko jest możliwe.

              Polubienie

          2. A propos tych konkretnych lekarzy, to pewnie liczyli, że zadziałają błyskawicznie i zdążą przed sepsą. No i się przeliczyli, więc teraz bekną. (choć Suski stwierdził, że trudno się mówi, z biologią nie wygrasz 😛 ) Kalkulacja ryzyka im stanowczo nie wyszła, ale nie wątpię, że się uczciwie odbyła wcześniej. Nikt nie lubi powiększać listy swoich klęsk zawodowych, ani prywatnego cmentarzyka. A tu nie dość, że cmentarzyk, to prokurator. Bardzo nie wyszło….

            Polubienie

            1. Zero szans urodzenia żywego, a tym bardziej zdrowego dziecka, bo płód z dużymi wadami, wody odeszły, więc ryzyko zakażenia istniało. Procentowo to zawsze loteria. I to nie było oczekiwanie na poród, a na obumarcie…
              Liczyli na cud…

              Polubienie

              1. Chcieli się wstrzelić między obumarcie płodu a gwałtowny rozwój sepsy, no i nie wyszło. Może ten płód uparcie nie chciał umrzeć na dobre i przeciągnął sprawę ponad ich oczekiwania…
                Może sam strach, a może tam faktycznie klauzula sumienia zadziałała dodatkowo…
                Huk wie, efekt jaki jest, każdy widzi. 😦
                Mnie interesuje liczba noworodków w przyszłym roku. 😛 Bo ile młodych kobiet wyjedzie na stałe, to i tak nikt nie będzie liczyć, choćby dlatego, że nie mają obowiązku się spowiadać na granicy.

                Polubienie

              2. Ich motywacji nie znamy, czy to strach czy klauzura sumienia. Przesłanki były do aborcji i to jest raczej fakt. Chyba że coś nowego wypłynie.
                Co tu dużo mówić, urodzenia nam spadają. W tak chorym kraju tylko odważni świadomie się decydują na powiększenie rodziny.

                Polubienie

              3. Lekarz zawsze albo oględnie (tak jak wczoraj prof. Dębska) albo będzie bronił drugiego lekarza. Tak ten system działa od lat. I to zawsze i wszędzie. Ja miałam skopaną decyzje o leczeniu. Przyjęto mnie nie do tego szpitala i nie na taka chemię na jaką powinnam być. Leczenie rozpoczęłam 3 (tylko) tygodnie później dzięki własnemu uporowi w wywalczeniu terminu w nowym miejscu. Chciałam korekty tej decyzji, ale lekarz, który mnie operował, notabene kumpel mojego przyjaciela, powiedział szczerze ( dając mi nawet opis operacyjny ), że dokument podpisany jest przez profesor ( nie pracuje już na tym oddziale) i nie da się z tym nic zrobić. Tam każdy kryje każdego, ot co! Nawet w tak błahych sprawach.
                Wiesz, że ja mam duży szacunek, empatię i wdzięczność dla medyków, ale ich czarne strony dostrzegam, nie udaję, nie gloryfikuję. Uważam, ze warunki pracy maja bardzo ciężkie, dlatego jak napisałam na samym początku, jestem zła na tych lekarzy, ale ich nie winię, choć uważam, że rak związanych prawem nie mieli. Co tu dużo mówić, nie musieli/nie powinni być tchórzami.
                Nawet Ziobro nie potrafił wsadzić do więzienia lekarza swojego ojca…

                Polubienie

          1. Wyłącznie w ramach tego, co mu wolno zgodnie z prawem.
            Zastosuje niedozwoloną, choć teoretycznie skuteczną, metodę i spowoduje powikłania – pójdzie siedzieć. Zastosuje niezabroniony, ale niezalecany chwyt Kristellera – i będzie musiał się bronić, że przecież pomógł pacjentce W TYM KONKRETNYM przypadku, choć zgodne z najlepszą praktyką to nie jest.
            To jest tak, jak nauczycielem… On może wiedzieć, że ze szkolnym chuliganem poradziłby sobie jedynie metodą brutalną, ale nie wolno mu jej zastosować. W efekcie chuligan dalej terroryzuje szkołę, ale nauczyciel nie popełnia czynu karalnego i nie wyrzucają go za to z pracy. Dziwisz mu się?

            Polubienie

            1. Nie da się wszystkich przypadków (szczególnie w medycynie) prowadzić pod jedną linijką.
              Z drugiej strony, jeśli coś jest niedozwolone, to z gruntu albo jest niebezpieczne, albo nieskuteczne. Zupełnie czym innym jest coś niezalecane, ale w danym przypadku jedynym rozwiązaniem…
              A przykład poskromnienie chuligana metodą brutalną do mnie nie przemawia. Agresja wywołuje jeszcze większą agresję…

              Polubienie

    1. I się nie dziwię.
      Najczęściej obawy dotyczyły zdrowia dzieciątka noszonego pod sercem, ale teraz ten strach jest podwójny, gdy ma się świadomość, że lekarze mogą mieć związane ręce.
      Uściski😘❤️

      Polubienie

  5. Jestem za aborcja na życzenie. W sprawie tej biednej kobiety, na początku myslalam że winien jest tylko tk, Godek i cała reszta, ale jak na światło wyszły relacje koboety, która z nią leżała… Lekarze potraktowali ja jak bydło. Ustawa ustawa ale oni nie zrobili nic by ją ratować, wręcz przeszkadzała na oddziale swoim cierpieniem zaklocajac ciszę nocną. Pozostawiona sama sobie, skazana na śmierć. Teraz swoje historie opowiadają inne kobiety, które były w podobny sposób potraktowane i to na długo przed haniebną decyzja tk. W 2004 roku zmarła w Pile młoda kobieta chorująca na ciężka przypadłość jelit, również nie dokonano aborcji chociaż wtedy nie bylo tych cyrków co teraz. W tamtych czasach lekarze nie musieli się bać Ziobry , a mimo to skazywali kobiety na tortury. Coś mi się wydaje że za tragedia Izy (mimo mojej nienawiści do PiSu) bardziej stoją lekarze i ich bezczynnośc niż zmiany w ustawie. Jedynym rozwiązaniem jest aborcja na życzenie. Bez tego non stop będzie dochodzić do tragedii. Bo kompromis aborcyjny i tak był do dupy.

    Polubione przez 1 osoba

    1. W PL niestety od lat na porodówkach często można było spotkać lekceważący stosunek do rodzących. Przez lekarzy i położne. Chyba wszyscy znamy w rodzinie, wśród znajomych historie „nieludzkiego” traktowania. Stąd też powstała Fundacja Rodzić po Ludzku. Dużo się poprawiło, ale nie wszędzie. Sama nie odważyłam się rodzić bez dodatkowej opieki, a i Tuśka miała ją opłaconą. Dlatego, mimo iż wyrok TK miał ogromny wpływ, bo jeszcze pogorszył sytuacje rodzących, ale znając już pewne fakty, to byłam/ jestem zła na lekarzy! Bo zwyczajnie nie skorzystali z furtki jaką daje ustawa. Ale po, tym co relacjonowała pacjentka z tej samej sali… to przerażajace, to wyglada na błąd lekarski i zaniedbanie. I tak sobie pomyślałam, jeszcze przed tą publikacją, że taka ciężarna to powinna leżeć na sali odgrodzonej szybą ( ja tak leżałam po porodzie syna) od dyżurki pielęgniarek, żeby być monitorowana non stop. A tu się okazuje, że tego monitorowania zabrakło, a przynajmniej było niedostateczne…
      Również jestem za aborcją na życzenie do 12 tyg, ale przede wszystkim jestem, żeby nie funkcjonowała „klauzura sumienie” w publicznej ochronie zdrowia.

      Polubienie

      1. Na oddziałach ginekologicznych i położniczych az roi się od błędów i zaniedbań, które kosztują czyjeś zdrowie lub życie.kilka dni temu, po 12 latach rodzina zmarłej pacjentki i jej dziecka wygrała proces ze szpitalem w Poznaniu, dodam że szpital z najlepszym i najnowocześniejszym sprzetem do ratowania noworodków. Kobieta podczas porodu wykrwawiła się prze to że lekarz zamiast zrobić CC wyduszał jej dziecko z brzucha. Ani ona ani dziecko nie przeżyli. Mam wrazenie, że lekarze z Pszczyny po tym jak odkryli co narobili olejwajac pacjentkę , a przede wszystkim po tym jak sprawa stała się medialna, wykorzystali wyrok TK by umyć ręce i jeszcze zrobić z siebie ofiary. Słuchałam rozmowy z panią prokurator, ok. 4tej rano wykazano że płód.nie żyje a oni zwlekali z CC do 8 rano. Po co? Bo nadal bali się ustawy? Nie sądzę. Prędzej dlatego że lekarze muszą się wyspać. Zazwyczaj w polskich szpitalach, jak coś się dzieje w nocy to pacjenta może spotkać wscieklosc personelu medycznego , wyrwanego ze snu.

        Czuje ogromną wscieklosc. Jak, kurwa, jak , można tak postępować?

        Polubienie

        1. Też mam to w tyle głowy, że to się zadziałało na nocnej zmianie; wiem (a przecież ja bywam/leżę na oddziale ginekologicznym) jak to jest, że nikt nie wyrywa się do zabiegu, tylko czeka na dzienną zmianę. No jak napisałam w komentarzu do Ajdy, trudno nie mieć wrażenia, że zdrowie pacjentki było gdzieś tam na końcu w tej hierarchii. I trudno się z tym pogodzić.
          Jeśli zwlekali tyle godzin… a przecież pacjentka gorączkowała już od późnego wieczora.
          Błędy się zdarzają, lekarze są ludźmi nie cyborgami, to rzecz oczywista, ale w PL od lat, mimo transformacji na porodówkach jest psychoza strachu. Kobiety szukają, bo chcą rodzić w miejscach im przyjaznym.

          Polubienie

        2. Mam to samo. Relacje współpacjentki zmieniły i moje podejście do sprawy. Niestety.

          Ale poza tym… Ze względów zawodowych (słownictwo medyczne) czytuję na FB bloga histopatolożki „Patolodzy na klatce”, który dla osób niezainteresowanych medycyną jest pewnie średnio ciekawy. Natomiast jej ostatni wpis jest tak interesujący (i mrożący krew w żyłach), że aż Onet go zacytował.
          Otóż: aktualnie w ustawie jedynymi przesłankami aborcji jest ciąża z przestępstwa i bezpieczeństwo matki, tak? Nie ma tam uwzględnionego bezpieczeństwa nikogo innego… A jak się okazuje, powinno być! Bo nie każda ciąża jest pojedyncza! Zaś w ciąży mnogiej (bliźniaczej czy większej) jeden z płodów może zagrażać pozostałym, bo nie mając wykształconych niektórych organów korzysta z funkcji życiowych rodzeństwa, nadmiernie je obciążając i powodując wady „z przepracowania”. Można by ten jeden pasożytniczy płód usunąć dla dobra pozostałych, jest to technicznie możliwe choć bardzo, bardzo trudne – ale nie wolno, bo ustawa nie chroni życia ani zdrowia tych pozostałych płodów! Wyłącznie matkę… Czyli dopóki to matki życie nie jest zagrożone, nie można zrobić NIC. A płód pasożytniczy rzadko powoduje zagrożenie matki, on może sobie spokojnie a tajemniczo zniknąć (wchłonąć się) w okolicach połowy ciąży i całkiem często to robi (aż dwie kobiety spośród ograniczonego w końcu grona czytelniczek napisały, że u nich tak właśnie się stało). Był, wchłonął się, a co zaszkodził rodzeństwu po drodze, to jego… A jeśli się nie wchłonie, to ma całe 9 miesięcy na to szkodzenie. Funkcje życiowe wyjątkowo żywotnego rodzeństwa mogą go utrzymać przy życiu aż do porodu. Ze szkodą dla nich samych, oczywiście.

          Polubienie

          1. To jest horror! Nieludzkie prawo! I niezależnie czy, jak, i na ile zawinili w tym przypadku lekarze, to obecne przepisy aborcyjne są zbrodnią nie tylko na kobietach. Na dzieciach i lekarzach również! I wszelkie decyzje to pośrednie lub bezpośrednie pokłosie tego wyroku! PIS jak zwykle umywa ręce i nie widzi żadnych skutków przyczynowych.

            Polubienie

  6. Nie chcę być obrońcą lekarzy , nie znam się na tym , ale pamiętam , co przeżyła moja najlepsza przyjaciółka :
    pęknięcie pęcherza płodowego w 23 tygodniu , chyba jakaś resztka wód pozostała , niemniej bariera p/ bakteryjna
    już nie istniała , bo pęcherz płodowy był otwarty. Dziecko bez wad , upragnione . Mąż lekarz , miała najlepszą opiekę w największej w PL klinice gin- położniczej . I leżała plackiem ponad dwa tygodnie , licząc na cud , że się uda. Oczywiście dostawała antybiotyki , cały czas miała badane wykładniki stanu zapalnego . Właściwie tych szans nie było ale też czekano aż dziecko umrze albo po prostu się urodzi , żeby nie miała poźniej wyrzutów sumienia , że nie wszystkiego spróbowano. Chodzi mi o to , że nie wiem , na ile ryzykowne było odczekanie tych 24 godzin , jak była monitorowana w tym czasie ? Jakie podjęto konkretnie działania , żeby zapobiec rozwojowi zakażenia i sepsy. Oczywiście tutaj była inna sytuacja , bo płód miał liczne wady a i odpłynięcie wód podobno było całkowite . Wygląda na to, że jednak może nowe prawo miało wpływ na wyczekującą postawę lekarzy . Nie wiadomo czy postępowanie prokuratorskie rzetelnie to wyjaśni . Straszny to dramat .
    Obecna zaostrzona propozycja , to moim zdaniem odwracacz uwagi od czegoś „grubszego” , czym lepiej , żeby się ludzie nie zainteresowali ; bo wiedzą , że taka wersja nie przejdzie.
    Gdzie się nie obejrzeć , wszędzie pełno spraw nad którymi tylko można załamać ręce , pełno granic , wydawałoby się , nie do przekroczenia … a jednak zostały przekroczone. A słupki się trzymają , suweren zadowolony , w maseczkach chodzić nie musi , szczepić się nie musi również ; można normalnie żyć ….
    Zółtości , rudości i wszelkie czerwoności są piękne ale to tak krótko trwa . Pewnie już jest mniej niż na zdjęciach , wiatr przyśpiesza zdecydowanie przejście w zimową szarość . A tej mówię zdecydowane stop ! wstęp zabroniony ! Ale podobnie jak suweren , zasady , tak i zima olewa od tylu lat , moje zakazy . Bardzo dzisiaj poźnojesiennienieprzyjemnie było . Gdzie słońce ? Iza oddaj 😉
    Pozdrawiam
    (ups dużo wyszło :O )

    Polubienie

    1. Niewątpliwie miało, pytanie tylko w jakim stopniu. Zresztą o tym przestrzegali lekarze, że interpretacja tego prawa będzie im wiązać ręce.
      Wiesz, ja mam obawy czy to będzie rzetelnie wyjaśnione, bo wiadomo jak to jest, że środowisko lekarskie stoi za sobą murem, a z drugiej prokurator, który być może będzie chciał udowodnić, że to nie wyrok TK przyczynił się do śmierci, a błąd lekarzy. Ja też się nie znam, więc nie wiem, czy to był błąd lekarzy, czyli błąd w sztuce- niewiedza- czy „zachowawczość”. Z SMS-ów pacjentki plus tego co mówi jej była współlokatorka sali, to wygląda na to iż ten monitoring pacjentki nie był wystarczający. Czy była na stałe podłączona do monitorowania tętna płodu? W całej tej historii mam poczucie jednak, że lekarze najmniej obawiali się o jej życie. Pytanie dlaczego. I jeszcze jedno, ta świadomość, że była furtka ( w 2020 roku dokonano w PL 1053 aborcji)- inne miejsce, inny lekarz i być może kobieta by żyła. Dlatego mnie trudno nie mieć żalu i złości do lekarzy, tych konkretnych. Wściekłość na rządzących, tych hipokrytów do potęgi entej, to inna sprawa. I wiem, że tu akcenty powinny być rozłożone sprawiedliwie, ale każdy przypadek jest inny, a ta dyskusja dotyczy tej konkretnej sprawy.

      Wiatr robi swoje, niestety. No iście listopadowo już jest, ale na pamiątkę jak było, opublikowałam zdjęcia z środy :))

      Polubienie

    2. Nie oddam!!! 😀 😀 Przynajmniej na razie…
      Przy aktualnych cenach energii potrzebujemy tego słoneczka do ogrzania się, a zimno się zrobiło jak w psiarni. Wy macie ogólnie za małe okna, żeby to dobro porządnie wykorzystać. 😛
      Tym niemniej potwierdzam – słoneczko jest u mnie. 🙂 Jeśli się w przyszłym tygodniu zrobi trochę cieplej zgodnie z prognozą, to trochę podeślę.

      Polubienie

Dodaj komentarz