Zajętość…

Tej zajętości to mi brakowało od dawna. Nie, żebym nie miała nic do roboty, wręcz naprzeciwko ;). Tyle że jak się ma energii co taplająca się mucha w smole, to niewiele można zdziałać. Nawet jak się bardzo chce. Często jednak nawet się nie chciało, bo obie energie- fizyczna i psychiczna-to najczęściej naczynia połączone. Krwinki wspięły się na wyżyny, więc i ja nadrabiam zaległości. To nic, że ból głowy towarzyszy mi od dwóch dni i trochę psuje radość z tej mojej aktywności. Grunt, że czuję w sobie moc, której już dawno nie miałam. Wprawdzie okoliczności się zmieniły i trzeba śnić całkiem inny sen- teraz do maja!- ale mam satysfakcję, że dałabym radę. Plan osiągnięty. A że z pomocą medycyny, no cóż, taki u mnie klimat ;p (Swoją drogą wystarczyłoby odstawić piguły i moje parametry dążą do normy, choćby kreatynina, która pierwszy raz od kilku lat we wtorek była w normie!!).

Uszczęśliwiona i obdarowana pigułami pognałam taksówką na bulwary, żeby zdążyć przed deszczem i zjeść swój pierwszy posiłek o godzinie 15 w miłych okolicznościach. Zasłużony!

Deszcz mnie uporczywie omijał, choć podobno lało w niektórych dzielnicach porządnie.

Nawet jak już wracałam do domu i przejeżdżałam przez miasto, to nie widziałam śladów po deszczu; ślady wypatrywałam w Miasteczku, i odetchnęłam z ulgą, że u nas na wsi też popadało. To był dobry wtorek. Męczący, ale bardzo, bardzo uśmiechnięty. Fajnie być pacjentką, którą zna się od 21 lat i na jej widok lekarka podchodzi i bierze cię w objęcia. I widzisz w jej oczach autentyczną radość. Nawet maski nie musiałam ściągać 😀

Zajechałam dziś do miasteczkowej cukierni, bo chciałam kupić coś słodkiego do kawy, na którą wybierałam się do LP. Tak zupełnie niespodziewanie, bez umawiania się. Wyszłam z cukierni mokra jak mysz, która wpadła w kocią pułapkę. Nie dość, że musiałam trzy razy zwróci kobiecie uwagę, żeby, po pierwsze nie wpychała się przede mną, bo ja trzymam dystans i też stoję w kolejce, a potem raz jeszcze, żeby mi nie wisiała na plecach w tej kolejce i na koniec, kiedy podeszłam do lady a ona za mną… to myślałam, że się tam upiekę żywcem. Pani nawet się nie zdenerwowała ;p I za każdym razem posłuchała. Na krótko.

Odreagowałam u LP. W sensie, ochłonęłam pod wiatrakiem. Przy kawie i rogalikach z serem i śliwką. Ten rok będzie kiepski w śliwki, w zeszłym gałęzie łamały się pod ich ciężarem. Oczywiście nie wyszłam z pustymi rękami.

dary z ogródka 🙂

Edytor tekstu mi tu zmienili. Chciałam napisać post jeszcze w ciągu dnia, ale widząc, że najpierw muszę się z tymi nowościami oswoić, zostawiłam to na czas nocny, kiedy już nic mnie innego nie pochłonie. Nie wiem, po co te wszystkie” ulepszenia”, dużo prościej było wcześniej. Szybciej. Ale! Jak zwykle wszystko potrzebuje czasu, by to oswoić i polubić ;p

P.S.

Któregoś dnia na dzień dobry dostałam kilka zdjęć Dzieci Młodszych- wyglądały jak z jakieś sesji, choć okoliczności przyrody takie dość zwiędłe i wyschnięte. (Ale oni pięęęękni!!). Widząc się z nimi w poniedziałek (pojechaliśmy razem na ranczo do Taty na późny obiad w karczmie), zapytałam się, z jakiej to okazji te zdjęcia. Okazało się, że zrobił im fotograf współpracujący ze schroniskiem, za to, że systematycznie dostarczają tam karmę i nie tylko.

Klimatyzacja szumi… mam nadzieję, że zaraz mnie uśpi. Pierwszy raz tego lata nie otwieram okna na noc, bo to bez sensu. Noc gorąca i parna. Jutro 34 w cieniu. Podobno już ostatni taki upalny dzień. Oby!

aaa i co tam panie w polityce? O mały włos umknęłoby mi, że szczury opuszczają tonący statek 😉

32 myśli na temat “Zajętość…

  1. O, nowy post 😀
    Zdecydowanie, to był udany wtorek i jak szybko i sprawnie się z tym uwinęłaś 🙂
    Dziwne te deszcze , u mnie lało strasznie (aż mnie zalało w garażu) a innych częściach miasta , nie spadła nawet jedna kropla.
    Och, jak nie lubię (i nigdy nie lubiłam) takich , co wchodzą na plecy. Niektórzy nie mają żadnych zahamowań i łamią granice strefy dystansu osobistego. Teraz to już nie tylko sprawa komfortu ale bezpieczeństwa. Niemniej,
    zawsze mnie to drażniło, widocznie mam bardzo rozległy ten swój teren osobistej strefy ;p
    Słyszałam, że wrzesień ma być upalny , może zdążę wypróbować jeszcze naszą klimatyzację , bo póki co , włączamy tylko okazjonalnie i rzadko obie równocześnie . Moja obecna podziemna miejscówka jest pod tym względem całkowicie idealna- mam constant 21-22 st i często zarzucam jakiś lekki sweterek , kiedy na dworze ponad 30 stopni :p
    A o polityce wiem niewiele , tyle co z nagłówków Onet i wiadomości TokFM , bo mi najlepiej w samochodzie odbiera. Przyznam, że po głosowaniu opozycji w sprawie podwyżek dla siebie i rządu , straciłam wszelkie nadzieje, że będzie lepiej. Późniejsze tłumaczenia były żenujące. Nie wiem jaki trzeba mieć deficyt empatii a nadmiar buty i arogancji , żeby w czasie , kiedy wiele ludzi traci pracę ,dochody, zajmować się ( jak zwykle, w trybie nagłym),
    nabijaniem sobie kasy :-Oooo Nie ogarniam tego i dlatego uciekające szczury , nie robią wrażenia; będą nowe.
    Bardzo podoba mi się kandydatura Doktora Oetkera na nowego MZ – przynajmniej słodko będzie 😉
    Pomidorki śliczne , aż czuć jak pięknie pachną .
    I znów mi się popłynęło :Ooo……..sorry
    Serdeczności :***

    Polubienie

    1. Pomidorki pyszne!
      Tak, będą (są!) nowe szczury i jak zwykle stanęliśmy na wysokości zadania, mianując na ministra MSZ miłośnika ONR. No brawo!!!
      Ach, miałam ci ja kiedyś pokój w piwnicy prawie 30m kw. Było w nim nawet łóżko. Dzieciaki przyjaciół jak przyjeżdżały na wakacje uwielbiały tam spać i grasować. Ile przedstawień tam powstało- dla nas dorosłych. Z pokoju wychodziło się bezpośrednio na zewnątrz. Ale przyszedł czas i najpierw zaanektowano mi go na biuro, a teraz na magazyn.
      No u mnie na górze przy skosach, to bez klimy chyba bym się ugotowała.
      Ściskam 😘😘😘i znajdź chwilę na sen 😉

      Polubienie

  2. Jak fajnie czuć tę energię w każdym Twoim słowie!!! ❤ 🙂 ❤
    Tylko niech jeszcze ta głowa odpuści, i będzie już całkiem OK. Ale że 34 C? Fju, fju… to u mnie na dziś tylko 33 w planach. 😀

    I jakie szczury? Żadne szczury, tylko sezon na odbiór odpraw. Nie udało się z podwyżkami, to trzeba inaczej. 😛 Wcale się nie zdziwię, jeśli będziemy mieli w Polsce ministrów sezonowych, takich na góra trzy miesiące. Wypłata odprawy, i następny proszę. 😛 Do rządzenia to oni przecież zbędni… A takiemu Rau to się ekstra kasa należy za wybitne osiągnięcia jak psu zupa, nie? Wiedziałam, że skądś pamiętam nazwisko tego idioty, no i dziennikarze błyskiem przypomnieli, skąd. Wybitny facet… 😦

    A u mnie kiepsko to wygląda covidowo. Połowa zakażeń z całego kraju w Madrycie, i nie są to małe liczby, oj nie. 😦 Wczoraj minister zdrowia błagał, żeby tzw. influencerzy przemówili młodzieży do rozsądku, bo "gdzieniegdzie" sytuacja się wymyka spod kontroli. Nietrudno zgadnąć, gdzie. 😦 W czterech dzielnicach z najwyższymi cyferkami robią masowe testy bezpośrednio na ulicach, żeby wyłapać jak najwięcej bezobjawowych. A do 10/09 już wszystkie szkoły będą otwarte… Zaczynają przedszkola, 4/09. Będzie się działo… 😦

    Poza wszystkim, to mi ostatni raz wypłacili rentę jako taką. Cholernie dziwne uczucie… :O

    Polubienie

    1. 😘❤️
      Tak mi pokazuje mój przemądrzały telefon. Teraz jest 29 i właśnie uciekłyśmy z Zońcią do chłodnego domu- od rana- ja w piżamie jeszcze- ganiałyśmy po ogrodzie.
      Ech… oni sobie zawsze poradzą, ci przy władzy. No, ale wybitnie te kadry sobie dobierają.
      Oj, niewesoło z tym covidem, nie. Ale niektórzy wciąż wirusa na oczy nie widzieli, więc masek i dystansu nie będą stosować, oj nie. Mądrość wiekuista przez nich przemawia- barany jedne!!
      Ale jak to? To już przeszłaś na emeryturę- tak myślę. No! Pilnuj, żeby nie była mniejsza niż renta, bo w naszej polskiej rzeczywistości to się zdarza.

      Polubienie

          1. Nie no, ufam, że jeszcze na koncie w banku też. 😀 😀
            Tu mi jeszcze prawie 6 lat pracy zostało, tak że ten… pocieszające. 😀

            A, i zapomniałam samokrytykę złożyć. Bo ja niestety z tych, co na plecy ludziom włażą, jak tylko na moment przestaną się kontrolować. 😦 Bo raz, że przestrzeń własna minimalna, a dwa że ślepowron musi się o rozmówcę prawie nosem ocierać, żeby go widzieć. Więc ja tę panią w cukierni rozumiem, choć nie popieram. 😛

            Polubienie

              1. Widzieć to ja ich też widzę, ino co nie odróżniam. 😛 No, powiedzmy A. Banderasa od sąsiadki z dołu to jakoś bym odróżniła… 😀

                Polubienie

  3. Górze, że szczury, które przychodzą to padalce…

    Co to jest to białe obok kalmarów?

    Nie raz myślę o lekarzach onkologach
    Im to pacjenci umierają częściej, niż np. dermatologom…

    Polubienie

    1. I to wybitne jednostki😉
      Pasta serowa z kawałkami papryki- dobre.
      Dlatego widok pacjenta, który od tylu lat się błąka po szpitalu- cieszy! Co jakiś czas wpadamy na siebie z panią Doktor, bo ona pracuje na radiologii.

      Polubienie

        1. Dokładnie. I choć różni są lekarze, to ja wierzę, że w większości zależy im na dobru pacjenta. Tylko że ten system (organizacja pracy, płace) nie sprzyja temu zawodowi, ale przed wszystkim- nam, pacjentom!

          Polubienie

  4. Roksano, dobrze,ze dobrze:) Czuje się Twoją energię:) Czytam na jakimś blogu,że to jednak spisek światowy z tym covidem,bo chcą nas czipować:))) tylko osoba nie pisze w jakim celu:)))

    Ja z pogrzebu wczoraj wróciłam – wujek,o którym Ci tu niedawno pisałam w kontekście głosowania na PiS…nigdy nie chorował,badal się co jakiś czas..zrywal porzeczki na niedzielny kompot..ech,Synowa lekarka z posesji obok była w ciągu 2 minut..by stwierdzić zgon..bardzo nam smutno,bo to wspaniały ,prawy człowiek był..Tysiące ludzi na pogrzebie,bo był znany i lubiany…starałam się trzymać dystans,choc to było niełatwe

    Polubienie

    1. Ewo, bardzo, bardzo mi przykro… Przytulam serdecznie❤️
      Niektórzy z głupoty inni z przekory nawet jak wierzą, to bagatelizują z różnych powodów. Czasem nawet racjonalnych z ich punku widzenia, nie biorąc pod uwagę problemu szerzej, sprowadzając go choćby tylko do „nie znam nikogo, kto chorował”, „ludzie umierają na inne choroby”… a potem to już krok do teorii spiskowych.
      Ściskam Cię mocno❤️

      Polubienie

  5. Fajnie się czyta o rozmnożonych krwinkach i kreatyninie w normie.🙂 Niech tak zostanie!
    Temperatury są iście afrykanskie. Ktoregoś dnia w tym tygodniu mój balkonowy termometr wskazywał 42 stopnie. Mogłam jajko upiec na wolnym powietrzu!

    Szczury są obrzydliwe. Fuj!

    Serdeczności, Kochana! Trzymaj się dzielnie!🌷❤🍀😘😘😘

    Polubienie

    1. Oby jak najdłużej był tak stan. Nie mam złudzeń, że piguły znów się postarają, żeby to zepsuć- ale coś za coś.
      Pada u Cię! ( widzę w telewizorni 😀) Oddycham z ulgą, bo po wczorajszej rozmowie z Tatą- ledwo przeżył ten gorący piątek- sama czekam aż deszcz przyjdzie do nas.
      Ściskam mocno 😘❤️🍀

      Polubienie

            1. Zawsze można zamówić na dowóz. W Hiszpanii a w sumie na WK jadłam tez dobre. Przede wszystkim dużym plusem jest, że owoce morza są świeże, nie mrożone.
              A pierwsze, kiedy pokochałam to w marinie w Mississauga. Wciąż ten ogromnym talerz z kopą kakamariw i krewetek mam przed oczami 😀

              Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz