Szkolne rozterki… ;)

Chcielibyście wrócić do szkoły? Ja jakoś niekoniecznie (przedwczoraj obejrzałam „7 uczuć” Marka Koterskiego), choć wspominam ten czas bardzo dobrze, z uśmiechem na ustach… (nawet dziś w rozmowie telefonicznej z Przyjaciółką wspominałyśmy, jak chętnie do niej uczęszczałyśmy) acz, może to dlatego, że ogólnie nie tęsknię za żadnym czasem minionym, skupiając się na tu i teraz…

W obecnej chwili to cieszy mnie fakt, że moje dzieci skończyły już swoją edukację, choć z ręką na sercu, to od ich liceum jakoś nie bardzo się nią przejmowałam, choć kilka pożarów było…

Mamo, czy ty musiałaś z nami siedzieć przy lekcjach? Bo ja niczego takiego nie pamiętam- wzdycha Tuśka, dodając- jak dobrze, że już weekend, bo jak dziecko chodzi do szkoły, to rodzice też jakby… No i to jest prawda, bo trzeba wstać o określonej godzinie, dostarczyć ucznia do budynku, najlepiej z odrobionym zadaniem domowym i śniadaniem zapakowywanym w lunchboxie, potem go odebrać, zapytać o zadanie domowe, a najlepiej samemu sprawdzić, dostarczyć na zajęcia dodatkowe…

Minęły dopiero trzy tygodnie, a Tuśka jojczy nad Pańciem, który delikatnie mówiąc, kompletnie nie przejmuje się szkołą, w której dla niego- jak na razie- najważniejsza jest…PRZERWA! 😀 Pańcio czyta sprawnie oraz liczy, potrafi przeczytać każde długie polecenie ze zrozumieniem, ale jeśli chodzi o sprawy manualne, czyli pisownia w linii i rysunek… to jakaś masakra! Nie pamiętam, co mieli narysować, ale użył tylko dwóch kolorów- czarny i brązowy :O No cóż… Mają już książki i Pani zadała im uzupełnienie 20 stron w ciągu dwóch tygodni, nie zadając innych prac domowych w tym czasie. Tak też brzmiał komunikat w Librusie, który dwukrotnie przeczytała Tuśka. Pańcio uzupełniał, niekoniecznie po kolei i niekoniecznie codziennie i tak dochrapał się dwóch minusów, którymi w ogóle się nie przejął w przeciwności do jego mamy, która postanowiła rzecz  wyjaśnić, bo biorąc pod uwagę średnią dwie strony na dzień to i tak był do przodu z wykonaniem zadania. No i usłyszała, że to nie przedszkole, że trzeba robić po kolei, że Pani mówiła uczniom, iż będzie codziennie sprawdzać, a jak zapytała się Pańcia, dlaczego nie zrobił, to zamiast pokazać kolejne zrobione strony, to odpowiedział zgodnie z prawdą, że poprzedniego dnia nie odrabiał, bo był…na taekwondo 😀 I kompletnie się tym nie przejął, mimo iż Pani postraszyła, że trzeci minus to jedynka. Wystraszyła się Tuśka. Trochę się podśmiewam i każę wyluzować, bo przejęte to moje Starsze Dziecko jakniewiadomoczym. Najbardziej tym, że Pańcio szkołę traktuje dość lekko.

70855328_469686533758219_2120914421961195520_n

cudna kalina 🙂

 

Słuchałam przez chwilę premiera, który grzmiał, że to oni są gwarancją rozwoju i stabilności dla przedsiębiorców. W piątek byłam u kosmetyczki, właścicielki gabinetu, która jeszcze do niedawna zatrudniała jedną osobę, i która powiedziała tylko, że choć nie zna dokładnie programów kandydujących partii (ktoś obiecuje przywrócenie handlowych niedziel, ale nie wiem kto), ale obecnie rządzący już tak dopiekli, że jedno wie, iż na nich nie zagłosuje.

Się wzięłam i zepsułam… kicham, kaszlę, stan podgorączkowy, czyli ogólnie niefajnie. A jutro znów do DM, bo w środę szpital i piguły. W planach miałam wcześniejszy wyjazd, żeby ogarnąć mieszkania, ale w obecnym stanie wątpię, żebym miała siłę, której ogólnie przecież nie mam.

Miłego tygodnia! 🙂

 

66 myśli na temat “Szkolne rozterki… ;)

  1. Ty weź i się nie psuj, bo jazda po piguły konieczna. 😍 Ja byłam chyba wyrodną matką, bo zeszyty sprawdzałam od wielkiego święta i zawsze tłumaczyłam młodym, że ja ku do szkoły chodziłam, a oni muszą teraz.🤔 Pozdrawiam i przytulam.😍

    Polubienie

    1. Staram się, łykam coś tam, a jutro i tak pojadę, bo muszę.
      Ha, ja u Tuśki to pamiętam, że robiłyśmy w domu dyktanda na wesoło i jakieś zadania matematyczne, ale ona brała udział w konkursach powiatowych, bo ich wychowawczyni 1-3 zajęcia wyrównawcze podzieliła i z jedną grupą pracowała, żeby nadgonić braki, a z drugą, żeby ich przygotować właśnie do uczestnictwa w konkursach. Zaś Misiek odrabiał wszystkie lekcje jeszcze w szkole, rzadko przynosił coś do domu. Ogólnie to nie znam czegoś takiego, jak siedzenie po kilka godzin z dzieckiem przy lekcjach. (A znam takie mamy, nawet dziś) Tuśka siedzi, bo Pańcio jak pisze przy niej to wolniej i ładniej, a jak sam to wiadomo😉Ale nie musi mu w niczym ( na razie) pomagać, więc to jej wybór 😀
      Uściski😘m

      Polubienie

  2. ach te choroby powakacyjne! Masakra jakaś. Życzę Ci zdrowia!
    Ja staram się unikać zatłoczonych miejsc, bo jak złapię bakcyla to ominie mnie super wyprawa pod koniec tego tygodnia, a bardzo bym tego nie chciała.
    Co do szkoły, to ja też bardzo się cieszę, że mam już za sobą okres edukacyjny dzieci, chociaż z drugiej strony, gdybym tak mogła cofnąć czas, zrobiłabym to bez mrugnięcia okiem, żeby kilka spraw potoczyło się inaczej:-)

    Polubienie

    1. Dziękuję🙂
      Mnie chyba zaraziły Dzieci (małe i duże). Ja też unikam zbiorowisk, i od przyjazdu z wakacji właściwie nigdzie nie byłam, gdzie tłoczno. Ooo, a co to za wyprawa się szykuje? Trzymam kciuki i zdrowia życzę!
      Czy chciałabym, żeby pewne sprawy potoczyły się inaczej? Jasne, że tak. Ale już dawno nauczyłam się tego, żeby nawet w myślach do nich nie wracać!

      Polubienie

  3. Kochana
    Do szkoły- nie!
    Nawet teraz śnią mi się matma lub jakiś egzamin!
    Film- super:)
    Zdróweczka życzę i miłych, spokojnych kolejnych jesiennych dni:)

    Polubienie

    1. Cha, cha … no każdy miał jakaś zmorę. Ja do dziś pamiętam zaliczenia z szerokości i długości geograficznych. Nie było zmiłuj: albo dwója, albo piątka- do skutku!
      Miałam też okres, gdzie śniło mi się, że chodzę do szkoły, ale nie znam planu lekcji🙈normalnie horror 🤪
      Dziękuję i wzajemnie 🙂

      Polubienie

  4. Mój Patryk mimo że już 3 klasa na karku, nadal bardzo nonszalancko podchodzi do spraw szkolnych i ja, niczym Twoja Tuska, muszę wiecznie wszystkiego doglądać, sprawdzać, kontrolować. Na szczęście oceny dobre, ale martwi mnie taki olewczy stosunek do szkoły. Ale jest też jeden jedyny plus tego, co też możesz Tusce przekazać, otóż nasze dzieci na pewno nie będą cierpialy z powodu nadmiernego stresu związanego z edukacją 😀 a że my osiwiejemy…cóż 😀😂

    Polubienie

    1. 😀😆
      To prawda! I o tę nonszalancję właśnie chodzi. Też twierdzę, że przynajmniej omija go stres związany ze szkołą, co przecież jeszcze może się zmienić. I takie podejście jest dla niego zdrowsze😉Oby tylko nie przerodziło się w totalne olewanie, choć tu na straży stoi Tuśka 😂

      Polubienie

  5. Mój córek tak miała aż do studiów , ze nie traktowała szkoły poważnie .
    Jak pani pytała czy ktoś rozwiązał zadanie to się nie zgłosiła , chociaz miała gotowe.. Pani ją osobiście zapytała , podkręciła głową przecząco , pani podeszła , zadanie w zeszycie rozwiązane było ; pyta dlaczego zaprzeczała , wzruszyła ramionami ( w domu powiedziała ze jej się nie chciało mowic , ze ma)
    Oj czesto takie numery odstawiała. O zadaniach domowych tez niechętnie pamietała, wolała się bawić 😜
    A w ogóle po 3 mies powiedziała , ze juz jej szkoły wystarczy, ze juz koniec i juz się jej znudziło 🤪
    No Kochana, jak się premiera słucha , to trudno się nie zepsuć 😝 To stres dla organizmu , lepiej nie ryzykuj zdrowiem : p . Uściski i serdeczności oraz solidne kopnięcia dla infekcji, niech idzie skąd przyszła. Szybkiej i zdecydowanej poprawy 😘😘

    Polubienie

    1. Czyli jest szansa dla Pańcia 😆
      Ale wiesz, na takie podejście to mogą sobie pozwolić tylko geniusze😉
      Przez przypadek go posłuchałam! Tuśka dziś zadała mi dziwne pytanie: mamo, kiedy ostatnio oglądałaś wiadomości? To jej mówię, że przecież jestem na bieżąco- tak jakby nie wiedziała, że ojciec ma TVN 24 włączony non stop, a ona: WIADOMOŚCI. Obejrzeli z R. niedzielne i dziecka szok przeżyły, nie tylko z powodu treści, ale firmy przekazu etc…
      Masz solidne kopnięcie 😀Jest lepiej, bo bez temperatury! Ale dziś tylko na taras wyszłam i to na krótko. Kaszel się pięknie odrywa i nie kicham już 50 kichnięcia na minutę😉
      Dzięki 😘😘

      Polubienie

      1. Mam tak samo ; uwielbiałam szczególnie liceum i mam częsty kontakt z dawną paczką
        a ilekroć ich widzę to czuję się jakbym miała 17 lat :p
        Ale też nie chciałabym do tamtych czasów wrócić.
        Wiadomości nie obejrzę , boję się o swoje serce 😉

        Polubienie

    1. Nie mogę pojąć, że dla władzy potrafi każdą głupotę powiedzieć. Ale oni suwerena traktują jak idiotów, i niestety, to działa, wystarczy przekaz TVP- inteligentny człowiek nie zdzierży tej tuby propagandowej, a jednak średnio mają ponad 2 mln widzów.

      Polubione przez 1 osoba

      1. Jak to dobrze nie mieć polskiej TV 😀 😀
        Moje dziewczyny mieszkające w PL w ogóle nie mają telewizora, więc się nie skuszą, bo nie ma jak, a reszta z rozmysłem nie ma polskich kanałów, i spokój. 🙂 Newsy TVN to mogę sobie poczytać, nie muszę oglądać 😛
        Dopóki Pańcio umie, co ma umieć, to stosunek do szkoły może mieć dowolny 😀 Chociaż rozwoju mięśni ręki trzeba dopilnować, fakt. Osobiście NIENAWIDZIŁAM szlaczków (idiotyczne zajęcie), więc Pańcia rozumiem doskonale. Oj tam, najwyżej na medycynę pójdzie, tam sami tacy „jak kura pazurem”… 😀 Zresztą, kto teraz pisze ręcznie? Poza notatkami z wykładów…
        Niech go Dziadek z Wujkiem nauczą pisma technicznego, będzie widział sens tej roboty. A szlaczkami niech się zajmują inni. 🙂

        Polubienie

        1. Oj , ja protestuję !!
          Piszę ładnie i wyraźnie. Raz w aptece pani spytała „czy to dziecko pisało tą receptę ” i głupio jej było jak powiedziałam, że ja osobiście (choć wtedy młoda byłam) a poza tym czasem farmaceuta zauważał , że bardzo czytelnie- może nawet „za „czytelnie 😉
          Pozdrawiam

          Polubienie

          1. Ajda, w takim razie powinni Cię gdzieś wystawić jako ekspozycję stałą, bo jesteś jedynym znanym mi egzemplarzem. Hall Wydziału Lekarskiego proponuję…
            Podejrzewam, że po prostu olałaś te tajne kursy bazgrolenia na VI roku – albo nikt Ci nie powiedział, że są. 😛

            Polubione przez 1 osoba

            1. iza ale że mają mnie wypchać jak jakiegoś lisa czyi zakonserwować jak Lenina ….??
              Nie no , jesse bym sobie trochę pożyła a potem to mogę i w hallu straszyć 😉

              Polubienie

              1. Biorąc pod uwagę, że Lenin w aktualnej postaci nie ustoi ani minuty, to chyba jednak wypchać. 😀
                Ewentualnie możesz się zgodzić tam stać w swojej aktualnej postaci w godzinach największego ruchu studentów. Tabliczkę stosowną się dorobi – wiesz, grawerka w mosiądzu… I będziesz się przyczyniać edukacyjnie dla przyszłych pokoleń medyków. 🙂
                Chociaż nie, nie stać… demonstrować swój charakter pisma, siedząc w stroju służbowym przy jakimś eleganckim biurku i wypełniając publicznie, co tam masz do wypełnienia z papierologii. Młodzież się dowie A) że lekarz MOŻE czytelnie pisać, oraz B) ile papierologii ją czeka. 😀 Piękne z pożytecznym…

                Polubienie

              2. Iza eskalujesz z wymaganiami ::pp Poleżeć to jeszcze bym mogła ale stać ze szklanymi oczkami i wypłowiałym włosiem to nie dla mnie. A pisać tak publicznie przez parę godzin :-Ooo Na samą myśl nadgarstek mnie boli i za leniwa jestem 😉
                A tak poważnie, to teraz ręce do klawiatury bardziej przystosowane jednak, zwykłe pisanie faktycznie nadwyręża mi nadgarstek.
                A młodzież chyba i tak zawsze przeżywa boleśnie zderzenie z rzeczywistością a już papierologia jest tragiczna i ciągle jej więcej :PP
                Roksanno , powodzenia i szybkiego załatwienia spraw szpitalnych :***

                Polubienie

              3. Dzięki😘
                Na szybkie się nie zanosi i już powoli zaczynam żałować, że przyszłam wcześniej niż zazwyczaj. Gęsto od pacjentów!
                Siem nie wyspałam i głodna jestem, o!

                Polubienie

        2. Żebyś Ty widziała minę mojego OM jak na południu PL w hotelu w telewizorni było TVN24- normalnie pełnia szczęścia 😂
          Ja często mam włączone i robię swoje(czytam, piszę, inne zajęcia domowe) choć bywa, że nie włączam w ogóle.
          Ha! I tu trafiłaś jak kulą w płot, bo Dziadkowi projekty to ja kreśliłam i opisywałam pismem technicznym (kazał mi szkolić rękę przepisując Potop😂😂😂), a Wujcio to już tylko w komputerze, nawet nie miał na studiach- tak jak ja, czy Tata- rysunku technicznego. Nie wie, co to rapidograf 🙈

          Polubienie

          1. No to kurde, na co czekasz?! Nawet nie musisz tego outsoursować… 😀
            Głowę Ci daję, że jak powiesz Pańciowi, że Dziadek kiedyś będzie potrzebować jego pomocy i po to ma się nauczyć, to w miesiąc-dwa będziesz miała kreślarza z wzorcowym pismem technicznym. 😀
            A szlaczki są GUPIE i już!!! Żaden człowiek inteligentny, bez względu na wiek, nie będzie się zajmował takimi idiotyzmami… Ja Pańcia popieram całą mocą.

            Polubienie

            1. A wiesz, że to właśnie pismo techniczne trzymało moje w ryzach… jak już przestałam kreślić, to teraz czasem sama siebie nie rozczytam.
              Te szlaczki teraz są mniej głupie niż kiedyś, bo najczęściej są to literki albo takie linie przygotowujące rękę do pisania liter. No, ale są nudne😀 No i sęk w tym, że w szkole nie zaakceptują pisma technicznego, a szkoda 😉

              Polubienie

              1. Elementy składowe szlaczków nijak nie mają wpływu na ich wartość intelektualną.
                Ech, szkoda… chociaż, jak będą mieć do wyboru gryzmoły albo pismo techniczne, to kto wie… 🙂
                Ja od miliona lat piszę 98%+ na klawiaturze, sama siebie jeszcze przeczytam, ale bywa, że z trudem. Z tegoż powodu nie pisuję listów ani kartek świątecznych. Wypracowania oddaję w maszynopisie – najpierw je pisałam ręcznie, ale oprócz normalnych błędów językowych to dodatkowo mi się literki przestawiają (przyzwyczajenie do autokorekty w komputerze) i trzeba było przepisywać X razy, więc odpuściłam. Częściowo również z litości dla sprawdzającego… 😛
                Żebyś Ty widziała aktualnie moje notatki z zajęć… Nie dość, że nabazgrane, to jeszcze w 3 różnych językach na jednej i tej samej stronie. A zdarza się i czwarty… Za parę lat nawet ja tego nie rozszyfruję. 😀

                Polubienie

              2. A nie, bo swoją najmłodszą to zwolniłam ze szlaczków. 😀 Wytłumaczyłam, że ona inne rzeczy rysuje, nie szlaczki, więc rękę trenuje tak czy owak, pokazałam blok rysunkowy, i się skończyły głupoty. Młoda do tej pory w czołówce rodziny jest, jeśli o kaligrafię chodzi… Jeszcze w LO w plecaku mogło niczego nie być, ale blok i z 10 ołówków zawsze…

                Polubienie

      2. To tylko świadczy o inteligencji Polaków… Wierzą w każdą bzdurę… Gdyby w TVP powiedzieli że na Żoliborzu wylądowało UFO bo kosmici chcieli złożyć pokłony Kaczyńskiemu to też znalazły by się osoby które by w to uwierzyły….

        Polubienie

  6. Ja uwielbialam szkole i w wakacje nie mogłam się doczekać żeby do niej pójść. Starszy zawsze był bardzo dobrym uczniem ale nigdy specjalnie nie starał się o to 😉 Tzn lekcje odrabiał w szkole bo w domu to by była „marna cja czasu” 😀 I to wystarczało . Teraz go proszę żeby zajrzał chociaż i trochę zagłada ale w LO to już inna bajka 🙂
    Zdrowia życzę 😘😘Ja i Starszy też mamy kaszel, ból gardła i osłabienie. Mały nas załatwił osmarkanymi całusami 😂

    Polubienie

    1. No ja już w liceum straciłam całkowitą kontrolę nad nauką dzieci. Misiek kiedyś powiedział, że to, iż nie goniłam go do nauki, to ( to było najlepsze, co mogłam zrobić przy zdolnym ale leniwym, jak uświadomić mu tylko, że jak sobie pościeli…), że uczy się dla siebie. Wiedział, że jak chce się uczyć w DM, to musi dostać się do dobrego liceum, więc mimo iż nie uczęszczał na wszystkie lekcje, bo wtedy był po operacji z nogą w obręczy, to na koniec roku okazało się, że skończył jako najlepszy uczeń, o czym niekumata matka, która na apelu denerwowała się, że syn musi tyle razy wychodzić po nagrody, przeczytała o tym w gazecie 😂 Na studiach na liście był w pierwszej 10. Nie wspomnę o Tuśce, która na studiach miała stypendium naukowe.
      No, ale dzieci są różne i trzeba znaleźć drogę do własnego.
      Ach, no mnie sprzedały moje Dziewczyny, na bank. Najłagodniej i tak przechodzi Zońcia.
      Zdrówka dla Was😘💕

      Polubienie

  7. U nas jest odwrotnie
    Najmłodszy strasznie się przejmuje
    My to musimy uspokajać że naprawdę nic się nie stanie jak zaliczy jakąś uwagę w szkole!
    Teraz się już trochę zmieniło ale byłam załamana poziomem jego stresu. Szkoła owszem, jest wymagająca ale naprawdę dla nich najważniejsze jest dziecko.

    Zdrówka!!

    Polubienie

    1. Ooo to faktycznie trudne.
      I tu tak dużo zależy właśnie od szkoły. Na naszego Pańcia te pierwsze minusy nie zrobiły wrażenia, ale mogę sobie tylko wyobrazić, jak przeżyły to inne dzieci, bo nie tylko on je dostał. Szczególnie że to w pierwszych 3 tyg. nauki.

      Dzięki😘

      Polubienie

      1. U mojego reakcja byla przesadzona zdecydowanie
        Teraz jak już ma ustaloną pozycję w szkole, jego osiągnięcia w matematyce dały mu duże poczucie własnej wartości i już się mniej stresuje
        Ważna jest taka równowaga. Bo powinien być stres, żeby była jakaś motywacja;))

        Prawda jest tez taka, że szkoła jest dla sredniakow robiona. Dzieci poniżej i powyżej się czasem nie odnajdują

        Polubienie

        1. Tak, stres bywa też. motywujący. Jak to w życiu, najtrudniej o tę właśnie równowagę.
          Prawda! I dlatego tak ważne jest podejście nauczyciela. Tuśka trafiła na genialną panią od 1-3, ale to niestety rzadko się zdarza. Pani Pańcia- według mnie- niestety nie ma na taką zadatków, no ale zobaczymy.

          Polubienie

  8. @Ajda: To ja Ci powiem, na czym u mnie papierologia polega… i cały system. 😛
    Otóż owszem, lekarz osobiście wpisuje wszystko do formatki systemowej. Tak POZ, jak i specjaliści. Ale to jest jeden i ten sam system dla całego kraju, wszystko siedzi w tym systemie – wyniki laboratorium, wszelkie obrazowe, recepty, zalecenia, epikryzy itd. Przy czym do tegoż systemu są podpięte wszystkie apteki (z dostępem ograniczonym wyłącznie do recept), więc do apteki pacjent idzie z kartą magnetyczną systemu, żadnych recept się nie wypisuje. Czytnik kart, i farmaceuta widzi wszystkie aktualne recepty dla danego pacjenta – stałe ważne przez rok, doraźne przez 2 tygodnie. Pacjent dostaje do łapki od lekarza tylko wydruk rozpiski dawkowania leków, żeby mu się nie po…myliło, co rano, a co wieczorem. Chociaż też nie wiem po co, może to dla mniej kumatych, bo do wszystkiego można się też zalogować z poziomu pacjenta na własnym komputerze – pooglądać, wydrukować… Aha, no i skierowania się drukuje – też nie wiem, po co, no ale OK…
    Dofinansowania leków dla ubezpieczonych – bajka. Przykład dla porównania: euthyrox 25 na receptę kosztuje słownie 0,22 euro, bez recepty 7 z dużym kawałkiem.
    Tylko z kolejkami do specjalistów problem identyczny jak w PL… dzięki czemu na SORach też się czeka parę godzin, ale mniej niż w PL. No i jest komu robić prawdziwy triage… Za to karetki w ogóle nie wożą prostych przypadków na SOR – wyposażone po dach w przenośną diagnostykę, stałe łącze danych do szpitala celem konsultacji Rtg / EKG na bieżąco + drukarka (ww. dawkowanie leków) oraz szafkę pełną ortez, sensownych opatrunków itd.

    Polubione przez 1 osoba

    1. No wiem, że u Ciebie dopłaty i świadczenia super są. Ja w Pl też już długo nie pracuję ale za Odrą podobna biurokracja, może nawet pacjent tego nie widzi , ale te formalności z kasami chorych i innymi urzędami są coraz bardziej rozbudowane. No i recepty pacjent nadal dostaje . tyle że drukowane a nie gryzmolone ::pp

      Polubienie

        1. Ale jak już coś jest gryzmolone… 😦 Z mojego punktu widzenia najgorzej jest wtedy, gdy Polak z zagranicy leczy się w PL, a potem zabiera do siebie info, co też mu w PL zrobili / wykryli. Szpitale to jeszcze pół biedy, bo drukują – chociaż też lubią używać swoich wewnętrznych skrótów, które „przecież cały szpital zna”. Szkoda, że reszta świata nie… 😦 I nie mówię o skrótach powszechnie znanych, typu tt / kdl.
          Ale z prywatnych gabinetów to wychodzi głównie DEZinformacja dla zagranicznych kolegów po fachu, a potem tłumacze rwą włosy z głowy. Gdyby życzenia się spełniały, to pogłowie lekarzy zmniejszyłoby się o 75%. 😛 Najczęstsza porada „idź do apteki, może farmaceuta to odczyta”. Farmaceuci ratują system… A podobno lekarze z definicji są ludźmi światłymi i świadomymi odpowiedzialności za pacjenta. Aha, aha… jasssne (Ajda, sorry 🙂 )

          Polubienie

          1. No, nie dalej jak przedwczoraj rozszyfrowywaliśmy w trójkę zalecenia Tatowego lekarza. Bo co z tego, że recepta wydrukowana jak kartka z zaleceniami to jakiś szyfr nabazgrany kurzym pazurem🙈No, a Misiek w aptece, nie widząc tej kartki, ale wiedząc, że owa jest, nonszalancko stwierdził, że pacjent wie hak stosować. Taaa…

            Polubienie

            1. Ja to jestem bezczelna i pyskata, więc jak czegoś nie mogę przeczytać, to używam numeru tel. na pieczątce i mówię szanownemu medykowi, żeby zajrzał do kartoteki i odtworzył, co też raczył pacjentowi nabazgrać, bo jak ja całą treść merytoryczną zastąpię adnotacją [nieczytelne], to chyba jednak nie będzie to, o co mu chodziło. 😛
              Ostatnio tak zrobiłam swojej własnej okulistce, jak oddawałam swoje kwity sprzed paru lat do tłumaczenia. 😀 Nijak nie mogłam sobie przypomnieć dokładnej treści, a odszyfrowanie graniczyło z cudem.

              Polubienie

  9. Jeszcze nie czytałam ostatniego wpisu i nie wiem czy ci się polepszyło, więc na wszelki wypadek tego ci życzę:)
    A Tuśce się nie dziwię ani trochę, tylko ciiii. Żeby nie było, że matka wariatka 😛

    Polubienie

Dodaj komentarz