Czas miniony..

Wyjechał w nocy z niedzieli na poniedziałek do pracy i do dziś nie wrócił 😉 Zostałam słomianą wdową na włościach, czy jak to tam się mówi, z planami, co to ja teraz z tym czasem nie zrobię, a tak naprawdę to czas mi umyka błyskawicznie nie wiem na czym 😉 To znaczy, wiem. Na tym co do tej pory, wyeliminowałam tylko gotowanie. Dla się, się nie chce, więc nawet wątróbka, zamiast wraz z cebulką wylądować na patelni, została wrzucona do garnka, a potem do misek piesów. Sandwicze na ciepło naprzemiennie z pierogami oraz dużo owoców przegryzanych kalarepą. No cóż, główny zaopatrzyciel w produkty naszego domu, wziął sobie urlop i wyjechał… No to w końcu się zebrałam w sobie i wyruszyłam do Miasteczka na poszukiwanie… truskawek i moreli. A konkretnie na rynek, a raczej ryneczek, bo trzy stoiska warzywno- owocowe trudno inaczej nazwać. Zdobyłam tylko truskawki.

Kiedyś w samym centrum Miasteczka był plac, a na nim stragany z przeróżnym towarem, ale królowały warzywa, owoce i kwiaty. Plac był kolorowy, gwarny, tętniło życie. Dziś wciąż jest plac, ale zabetonowany, ze sezonową knajpką z piwem. Jest schludnie i pusto. Od czasu do czasu ożywa, jak są organizowane koncerty. Targ przeniesiono w inne miejsce, w którym z roku na rok zaczął się kurczyć- ubywało handlujących. Nie, nie uważam że źle zrobiono, bo ten plac to wizytówka Miasteczka. Miejski Rynek. Ale, szkoda, że na placu nie ma zieleni, drzew… Skwer byłyby chyba lepszym pomysłem, szczególnie że większe koncerty i tak odbywają się na stadionie lokalnej drużyny. I smutno mi, że czas, przemiany, zmieniły upodobania i teraz większość kupuje w hipermarketach, a małe i większe ryneczki giną z mapy miasteczek.

Mam miała swój ulubiony ryneczek niedaleko osiedla. Warzywa, owoce, ale i mięso kupowała tylko tam. Kilka alejek do przejścia, kolory i zapachy… Też to lubię, ale nie mam okazji, bo OM do domu przywozi z giełdy w ŚM, często prosto od rolnika, wszystko o co go poproszę. Jak się nadarzyła, to okazało się, że za bardzo nie mam gdzie… Ech…

*

Nie oglądam telewizji, ale co nieco do mnie dociera. Bardzo współczuje dzieciakom i rodzicom z podwójnego rocznika. Zamiast cieszyć się wakacjami, to przeżywają stres związany z rekrutacją. Jak słyszę, że każdy uczeń w końcu trafi do szkoły…jakiejś…to zgrzytam zębami. Pamiętam stres Miśka, który w DM złożył tylko do jednego liceum, i było to jego być albo nie być w DM. W południe wiedzieliśmy już, że dostał się do wszystkich trzech najlepszych liceów w ŚM, ale dopiero zakwitł mu banan na ustach trzy godziny później, gdy było już wiadomo, że pójdzie śladami starszej siostry… Współczuję, bo znalezienie się na liście to jedno, a drugie to nauka w szkole, w której ilość klas i uczniów w nich bardzo się powiększyła, co automatycznie pogarsza warunki nauki.

Ach, i rząd daje kolejne 500plus, tym razem niepełnosprawnym dorosłym. Ludzkie pany! Z ciężką ręką, która wyznaczyła próg dochodowy. Trudno to nawet skomentować.

70 myśli na temat “Czas miniony..

      1. Też mam takie marzenia i ciągle pytam , dlaczego w ciepłym klimacie mają hale targowe a u nas nie ma.
        W moim DM jest parę targowisk -dużych , fajnych (ryb ani owoców morza niestety nie ma) i nawet stragany są wszystkie równe i na stałe rozłożone ale jednak to nie ten komfort , co w hali , gdzie nie tylko
        pogoda nie przeszkadza ale jest możliwość chłodzenia czy grzania ( patrz u nas zimą , przy np -10 , kiedy wszystko musi być przykryte , nie wspominając o biednych sprzedających w takim mrozie).
        I prawdę mówiąc miejsce jest, bo wszystkie nasze targowiska na dużych placach się mieszczą i nic innego tam nie ma , bo stragany są zainstalowane na stałe . Myślę , że kupujących by jeszcze przybyło ,
        gdyby był solidny dach nad głową , bo i teraz zawsze pełno ludzi , w sezonie owocowym, powiedziałabym
        nawet, że tłumy.
        Tylko z tymi świętymi rybami jest trudno , bo chyba na wymarciu (na straganach w Lourdes nawet nie było) no i przy przyrządzaniu zawsze kłopot z tą aureolką , wyrzucić głupio a upiec/ gotować
        się nie daje ;;))
        Serdecznie pozdrawiam , jak słomiana , słomianą :*** ( robię sobie również nieskomplikowane i szybkie obiady bez gotowania ; na jedną osobę zdecydowanie się nie opłaca;) )

        Polubienie

        1. 😂🤣
          Nie będę poprawiać, bo „święte” mnie ubawiły, dzięki Twojemu komentarzowi😘

          Najbardziej brakuje mi takiej rybnej. W DM na ryneczku było fajne stoisko, ale pani przeniosła się do typowego sklepu, gdzieś dalej. Takiego np. węgorza to kupię tylko ze znanego źródła- kiedyś od rybaków bądź właśnie u tej pani. Mam nawet u niej zamawiała i jeździła po odbiór taksówką, ale po jakimś czasie przestała, bo odkąd zaczęła handlować w sklepie, to towar był gorszej jakości.

          No i właśnie chodzi o taką halę, gdzie są stragany, a nie tak jak w DM duże targowisko, ale większość to budki, do których się wchodzi do środka. Choć jest blisko to nie byłam tam od lat. Mam chodziła tam tylko do ekologicznego sklepu, bo się przeniósł z ryneczku.

          Ja dziś załapałam się na łazanki z kapustą u LP 😋
          U Ciebie ta słomianość chyba dłuższa, u mnie kończy się już w sobotę.
          😘😘

          Polubienie

  1. I tu wychodzi obłuda rządu, bo choć każde większe miasto zgłasza potworne problemy w szkołach to politycy wiadomej partii twierdzą że nie ma żadnych problemów! 🙂 A już ponoć zdarzają się przypadki prób samobójczych wśród ósmoklasistów… Ale PiS czego się nie dotknie to zamienia się w g…..

    Polubienie

    1. Zwala wszystko na samorządy, twierdząc, że miały czas przez 3 lata się przygotować. Taaa z jakichś powodów był strajk, co chyba im umknęło.
      No właśnie, nawet jak pomysł nie jest od czapy, to realizacja w ich wykonaniu wszystko rujnuje.

      Polubienie

              1. Tobie również miłego! 🙂

                Ech, PISowi wzrosło o ten elektorat, który nie potrafił policzyć ile to faktycznie ma w kieszeni. Własnej, bo w cudzej to już potrafią 😉I tu jest szansa, że ktoś ich nauczy!

                Polubione przez 1 osoba

  2. O tym co w szkołach , nawet nie chcę komentować ; poziom zakłamywania rzeczywistości sięga kolejnych szczytów. Tylko tym razem dotyczy to dzieci , więc to wyjątkowo bolesne.
    Tak jak Ty praktycznie nie włączam TV i dobrze mi z tym , chociaż wiem, że dobrze nie jest i długo chyba nie będzie, bo ewidentnie kupili sobie wynik wyborczy ; ech….
    Leków też brak ….

    Polubienie

    1. Podobno braki nie tylko u nas, przynajmniej tak to tłumaczą, zaś farmaceuci twierdzą, że większość braków spowodowanych jest tym, że hurtownie eksportują. O tym, że kasy brak na leki onkologiczne- milczą. Ech…
      No szkoda dzieci- dorośli niezły chaos im zafundowali, który nie skończy się w momencie przyjęcia do szkoły.

      Polubienie

  3. U mnie targowisk do wyboru, do koloru, ale wyłącznie owoce, warzywa, odzież i tekstylia do domu. Zero mięsa i ryb, zero ogrodnictwa, ale w tym upale to nie dziwi. Tzn. owszem są takie rzeczy też, ale tylko na klimatyzowanych halach targowych, czyli pod dachem, nie na targowiskach na świeżym powietrzu. Z tego samego powodu nie ma budek z lodami, a stała budka ze słodkimi wypiekami zdarza się sporadycznie. Nie smażymy sprzedawców na wolnym ogniu w lecie i nie zamrażamy ich w zimie… 🙂 No i przepisy tutejszego odpowiednika Sanepidu są bardzo surowe, podstawą wszelkiej gastronomii jest klimatyzowany lokal, a stoliki na zewnątrz to tylko dodatek. Podczas jakichś festynów (częstych) sytuacja się oczywiście zmienia, ale to bardzo chwilowe. Jedno, czego żałuję, a co zabiły przepisy san-epid, to wiejskie winiarnie… Uwielbiałam atmosferę buszowania wśród wielkich beczek z winem i oliwą, nalewania sobie na spróbowanie do maleńkich naczyniek prosto z beczki, potem podstawiania pod kranik solennego, kilkulitrowego pojemnika celem zakupu… Młode wino, stare wino, brandy, jerez, jakaś mała beczułka czegoś specjalnego „tylko dla stałych bywalców” zakitrana w kącie, oliwa, która nigdy plastiku ani konserwantów nie widziała, za to miała oznaczenie, z czyich jest oliwek i która olivarera ją wytłoczyła i kiedy… Pokrojony chleb i oliwki do przegryzania smaków… To se ne vrati… Może i jest teraz bezpieczniej, ale… nigdy nie słyszałam, żeby jakiemuś tradycyjnemu winiarzowi udało się choćby lekko podtruć sąsiadów. 🙂

    Polubienie

    1. Ło matko, to co mają powiedzieć Azjaci? Tam gastronomia prosto z ulicy ma największe wzięcie 😉
      Ech, to wszystko UE zabija, te lokalne ręcznie i nożnie wyrabiane regionalne smakołyki- wszystko musi być sterylne w laboratoryjnych warunkach. Szkoda. Byłam wieki temu na targu w Rzymie…och, ach..

      Polubienie

      1. Wiesz co, tak się zastanowiłam… chyba nigdy, ani w mieście, ani na wsi, nie widziałam nikogo konsumującego cokolwiek „po drodze” – z wyjątkiem popijania wody, oczywiście. To się po prostu nie zgadza z hiszpańską koncepcją celebracji wszelkiego jedzenia. 🙂 Śniadanie – siadasz przy stoliku. Kawa i ciasto – siadasz przy stoliku. Lody – to samo. Nie mówiąc o czymś większym typu obiad… I to siadasz na długo, czyli w środku letniego dnia nie siądziesz w pełnym słońcu, tylko albo pod solidnym parasolem / zadaszeniem, albo gdzieś, gdzie jest klimatyzacja. Wiosną i jesienią owszem, siądziesz sobie z przyjemnością na słoneczku. Ale żeby gdzieś pędzić z jakimś kebabem czy innym gofrem w łapce? Nie. Nawet dzieci nie. Bo nie byłoby nawet gdzie kupić w postaci „do ręki”. Wyłączając festyny, bo to zupełnie inna para kaloszy. Chociaż też jakieś stoły ustawiają zawsze, bo… jakże to tak, w biegu? Bez sensu. 🙂
        Niedawno jakiś Polak pisał na FB, że chce rozwinąć swój biznes lodziarski na Hiszpanię, i prosił o porady, co i jak… Słabo to widzę, jeśli będzie chciał stawiać takie budki, jak w Polsce. Nie ta kultura. 🙂

        Polubienie

        1. Mnie takie celebrowanie się bardzo podoba. U nas też już to się zmienia, wszak budki z hot-dogami i innymi takimi zostały zastąpione sieciowymi fast-foodami w lokalach. Nawet jak jakieś są, to stolik też się znajdzie przed budą 😀 A tak serio, szczególnie w dużych miastach coraz częściej chodzi się do fajnych, klimatycznych (a czasem modnych i snobistycznych) restauracji. Brakuje takich właśnie lokalnych, rodzinnych, ale to już inny klimat…Takie znajdziesz w Hiszpanii, Grecji, we Włoszech… w każdym mieście, miasteczku, wsi… U nas to rodzynki na mapie PL. w miejscach typowo wakacyjnych, czyli klienci to urlopowicze.

          Polubienie

    2. Izaszjg , ja to właśnie zazdroszczę tych hal targowych, klimatyzowanych czy ogrzewanych ( w naszej strefie)
      Jak dla mnie , to rewelacja , bo i targowisko z atmosferą i możliwość zjedzenia czegoś i węzeł sanitarny na miejscu. No i niezależne od pogody, a to w naszym klimacie bardzo ważne, tak ponad pół roku potrzeba schronienia albo przed zimnem albo (coraz częściej) upałem.
      Najpiękniejsza hala targowa to dla mnie była w Barcelonie – cudo 🙂 Jak piszesz o oliwie , to aż się rozmarzyłam….bo u nas najwyżej zakitrane eko-jaja z zaprzyjaźnionego bio-gospodarstwa dostanę 😉

      Polubienie

      1. A wiesz, że w halach to ja rzadko bywam? W mojej dzielnicy jest mała i bardzo „taka se”, a prostszy dojazd mamy do zwykłego targowiska niż do którejkolwiek hali.
        Z tym, że targowiska mają jedną wadę – ceny są wystawiane nie za kg, tylko za dwa kilo (albo i za 5), i nie każdy chce sprzedawać mniejsze ilości. A na nas dwoje – po co nam 2 kg fasolki czy pomidorów, kilo zupełnie wystarczy. Z tym, że my jesteśmy nietypowi, tu są przeważnie duże rodziny. No i te ceny… półdarmo.
        Za to kiedyś widziałam kobietę wyjeżdżającą z targowiska dosłownie i literalnie z… taczką arbuzów. 😀 Licząc, że takie maleństwo z 5-7 kg waży, to 30 kg wiozła na pewno.
        U nas najpiękniejsze jest Mercado de San Miguel w samym centrum, ale ceny tam mają „narzut turystyczny”. 😀 Jak dla mnie – bez sensu. Ale to i tak godzina z hakiem drogi ode mnie, więc problem decyzyjny z głowy. Za to raz na miesiąc – dwa poświęcam te 2-3 h i wybieram się do najsłynniejszej ciastkarni w Madrycie, na Puerta del Sol – La Mallorquina. O borze szumiący… od samego patrzenia się tyje. Obejrzyj fotki w necie, to zrozumiesz. 🙂
        Iza

        Polubienie

          1. Torty to ja niekoniecznie, choć są takie jak bezowy czy jagodowy i te domowe, ale inne ciasto jak ma dużo „mokrego” to😋😋 …. kurczę! Przypomniałaś mi, że … Zapomniałam dziś w eko- sklepie kupić jagodziankę- gigantkę! Noszzzz nie przeżyję! 😱

            Polubienie

              1. Izaaaaa!!! Ja na diecie jestem !! Litości !!
                Ależ mnie skręciło , chociaż torty też normalnie mnie nie kręcą (z wyjątkiem bezowych -Pavlova mniaaam , makowych i orzechowych ) ale sam widok tych słodkości- boski 😉
                Wiem , że u was smakowały mi jakieś ciasteczka migdałowe , podobne do francuskich makaroników.
                Cały urlop je wcinałam i jeszcze na drogę zabrałam , a droga długa była .
                Mnie tam nic nie jest za słodkie , niechby i 300% cukru miało ::pp ale póki co szlaban, buuuuu 😦
                A tutaj nasze (mam po sąsiedzku , niestety)
                https://www.kandulski.pl/galeria,19,torty-tradycyjne https://www.cukierniasowa.pl/pl/produkty/items/40

                Oj , miło było pomarzyć…
                Słodkich snów 😉

                Polubienie

              2. Dieta to jest stanowczo wymysł szatana, więc unikam. 😀
                Znaczy, jestem permanentnie na diecie ŻP, ale to się przecież nie liczy, nie? Gdyby nie ŻP, to bywałabym tam co tydzień, a nie co +/- 6. 🙂 Mnie też ten widok powala za każdym razem, a doliczcie jeszcze zapach…
                A propos zapachów, to silną wolę trenuję codziennie rano, jak Turek na parterze dokładnie pode mną otwiera swój bar śniadaniowy i zaczyna smażyć churros. 😀
                Ciasteczka migdałowe? Takie kwadratowe makaroniki? Mniaaaam 🙂

                Polubienie

              3. A ja tego jednego mam po sąsiedzku , normalnie widzę z okna , to jest dopiero męka.
                Churros mi nie smakowały aż kupiliśmy takie (kolejka była po nie dłuuuga) pyszne , że 2 razy jeszcze w tej kolejce stawałam.
                Tak , kwadratowe ;;))
                Pozdrawiam 🙂

                Polubienie

  4. A w moim mieście (38 tys) sa dwa licea i 5 zespołów szkol, i muszę przyznać, że miejsc jest az w nadmiarze, nie wszystkie szkoły zrobił nabór, a nawet zwiększono liczbę oddziałów w ogólniakach w stosunku do roku ubiegłego, odpowiednio dla gimnazjalistów i ósmoklasistów. Nie piszę tego jako zwolenniczka jedynej słusznej partii:) Widać można…. A 500 plus dala niepełnosprawnych zszargało mi nerwy. Dobrze, że nie dożyła tego moja przyjaciólka, która walczyła o samodzielne życie dokonując cudów ze swoją skromną rentą. Nie dostałby pomocy …..

    Polubienie

    1. Najgorzej jest w dużych miastach, bo tam oprócz lokalnych abiturientów, to składają też z okolicy. Moje dziecka chodziły do liceum 120km od domu. W ich liceum było od 8-10 klas z jednego rocznika. Dziesięć lat temu, najniższa punktacja z jaką przyjmowali to 157. Wątpię, żeby podwoili. Najbardziej będą poszkodowane te ambitne, dobrze się uczące dzieciaki, które chciały uczyć się w konkretnym liceum.
      W Miasteczku. (14tys.) jest jedno liceum plus technikum. W tamtym roku już był kłopot z obsadą wszystkich klas licealnych, mimo że tam przyjmowano nawet z 60 punktami. Jest różnie.

      Ech… no bardzo źle świadczy o rządzących. Tak naprawdę to nie chodzi im o ludzi tylko masy/ grupy wyborcze.

      Polubienie

      1. A mnie jest bardzo szkoda gimnazjów. Bo to wcale nieprawda, że każdy uwielbia swoją podstawówkę. Nasza osiedlowa ma niby dobrą jakość nauczania, ale kołchoz straszny. W dodatku moja Najstarsza, ucząca się tam jeszcze przed epoką gimnazjów, trafiła na taką klasę, że… Udało mi się ją przenieść do równoległej klasy dopiero na ostatni rok, czyli parę lat za późno. Młodsze bardzo się cieszyły, że tylko 6 lat kołchozu…

        Polubienie

        1. Moje zdanie o gimnazjach chyba znasz, bo wielokrotnie wypowiadałam się za a nie przeciw. W tej poprzedniej reformie- moim zdaniem- nieporozumieniem były trzyletnie licea zamiast czteroletnich. Może system 4-4-4, byłby trafniejszy? Nie wiem. Ale teraz to już po ptokach…

          Polubienie

            1. No nie, i przez kolejne trzy lata, dopóki młodzież po gimnazjum nie opuści liceów, to szkoły będą przepełnione, nauczyciele będą uczyć na podstawie dwóch podstaw programowych… i znów potrwa, żeby nowy system zadziałał, tyle że może być dużo trudniej, gdyż deforma nie dotyczy tylko profilu szkół, a tego co i jak się w nich naucza.

              Polubienie

  5. Ja po prostu, na temat naszego rządu, to się nie wypowiadam, bo byłyby to obelżywe słowa…
    Co, do rynków, to brakuje mi dawnych, gdzie w hali było mięso od rolników, a na zewnątrz owoce i warzywa. Teraz są owszem hale, ale tam stoiska firmowe zakładów mięsnych, a owocami i warzywami handlują nie rolnicy, tylko zatrudnieni sprzedawcy, przez jednego lub dwóch handlarzy…

    Polubienie

    1. Ano właśnie…
      Kiedyś na rynek w DM raz w tygodniu przyjeżdżał pan z rybami ze swoich stawów. (Czepiłam się tych „świętych „ryb i odczepić nie mogę😉). Ooo i brakuje mi sezonowych „ kwiaciarek”, czyli kwiatów z własnej działki… ech, no czasy minione jak nic…

      Polubienie

  6. W galeriach to ja nawet ciuchów nie kupuję. Dużo lepsze są z rynkowych budek, o! Tak, jak warzywa i owoce.
    Moja chrześnica jest załamana, bo nie dostała się do żadnej ze szkół i to obniżyło u niej poczucie własnej wartości. Szkoda, że o tym nie mówią wielkie głowy.

    Polubienie

    1. Dziś z kuratorium pani głosiła, że miejsc w DM jest więcej niż uczniów. Okej, przecież nie o to chodzi, żeby poupychać dzieciaki, gdzie bądź. Współczuje bardzo, ale może w drugim naborze dostanie się do szkoły z wyboru.
      Ach, na Turzynie to cuda dię kupowało, a ja miałam sąsiada marynarza i facet przywoził dla mnie ekstra ciuchy 😀

      Polubienie

      1. Ja już nie wiem komu wierzyć, bo za każdym razem słyszę co innego. Raz mówią, że miejsc więcej, także spokojnie, za chwilę, że jednak jest problem, potem znowu „zwalają” na dzieci przyjezdne. No, cóż. Zawsze może znaleźć sobie szkołę za granicą.:D

        Ech Turzyn… 😀

        Polubienie

        1. No przecież, szczególnie jak ta granica blisko 🙄🥶
          Ja też nie wiem, oprócz tego, że zafundowali ogromny stres. Przyjezdni zawsze byli, a w tym roku z powodu podwójnego rocznika jest ich więcej. W małych miejscowościach, często w poprzednich latach nie było kompletu naboru w szkołach, więc tam rekrutacja wyglądała spokojniej. No, ale przecież Zalewska ma wszystko policzone. Dziecka ze stolicy wyślę do Radomia na ten przykład… ech.
          Trzymam kciuki!
          No to był raj 😉

          Polubione przez 1 osoba

  7. Kochana
    Mnie brakuje smaków, zapachów z dawnych lat. Kiedy owoc i warzywo pachniało z daleka. Nie wspomnę o smaku, niepowtarzalnym! ech…
    Zdrówka, pogody ducha, miło spędzonego weekendu:)
    Buziaczki:)

    Polubienie

    1. „Lubieżne patrzenie” ❤ ❤ ❤ To jest właśnie to, co ja robię najczęściej!!!
      Bo bliższy kontakt fizyczny może doprowadzić do upojnego wieczoru, a w konsekwencji do ciąży… spożywczej. 😀 😀 😀

      Polubienie

  8. Witam w klubie słomianych! 😃 Ciesz się, że u Ciebie trwa to kilka dni! Ja zwykle jestem sama dwa miesiące.

    Jeżdżę czasem na nasz Manhattan, żeby sobie powąchać to i owo.😉Bardzo lubię wiejskie targi, na których można kupić warzywa i owoce „prosto z wozu”, choć to już coraz rzadsze zjawisko.

    Cieszę się, że moja Najstarsza właśnie zdała maturę, Średnia skończyła szóstą klasę, a Najmłodszy dopiero zaczyna szkolną edukację i koszmar, który przeżywają tysiące uczniów i rodziców, nas ominął.
    Moim zdaniem Zalewska powinna za ten cyrk odpowiedzieć przed sądem. Niektórzy politycy, którzy wypowiadają się na temat sytuacji dzieci, które się nie dostały do liceów i techników też zasługują przynajmniej na to, żeby im gęby obić.

    Miłego weekendu! 😘😘😘

    Polubienie

    1. Długo, no, ale jak mus…
      Mój właśnie wrócił i już zdążył wybyć z domu 😀Był może z półgodzin. Nawykłam.

      LP ma dojście do pani, która wytwarza sery- twarogi- z różnymi ziołami i przyprawami- pycha. Zamawiam, ale te dostawy są bardzo nieregularne.

      Gratulacje dla Najstarszej!!! Nasz jak i Twój Najmłodszy rozpocznie swoją przygodę ze szkołą. Ech… oby już nikt więcej niekompetentny nie brał się za żadne reformy. A Zalewska zamiast za kraty to pojechała w nagrodę do Brukseli, dzięki obywatelom 🙈
      Pięknego weekendu 😘

      Polubienie

  9. W Polsce jest moda na betonowanie. W Szczebrzeszynie w okół gminy było pełno zieleni, drzewa, ławeczki żeby usiąść, ale jakiemuś mędrcowi to przeszkadzało i teraz plac w okół gminy wygląda jak jakieś lotnisko… 😦

    Polubienie

Dodaj komentarz