Dobrze jest mieć kogoś, kto pamięta, jak wyglądały różne rzeczy, gdy się dorastało. Miło mieć wspólną historię. Tak mają rodzeństwa. Mogą wspólnie cofnąć się do czasów z dzieciństwa, razem wspominać te miejsca, które się zmieniły pod wpływem minionego czasu… bliskich, których już nie ma…
Tak mają przyjaciele z dzieciństwa. Nie mam rodzeństwa, ale los był łaskawy i obdarował mnie przyjaźnią, która nie umarła z powodu mojej przeprowadzki. Zresztą niejedną, ale ta pierwsza, najdłuższa, która ma swój początek w dniu pierwszym września (pamiętnego roku) na dziedzińcu szkolnym jest dla mnie szczególna. Ma klucz do moich/naszych wspomnień z czasów, kiedy te wspomnienia powoli się zacierają… Taką zewnętrzną pamięć: ona moją, ja jej…
Nie pamiętam kiedy- chyba jesienią- byłam w DM tylko w celu towarzyskim, czy z powodu innych przyjemności niezwiązanych z chorobami, badaniami, szpitalem… A w tym tygodniu będę już drugi raz, bo zaraz spakuję podręczną torbę i wyruszam prosto na Sabat Czarownic- skład niezmieniony od lat 🙂 Pogadamy, pośmiejemy się, powspominamy, a na drugi dzień spotkam się z moją kolejną przyjaciółką- PT- bo dawno fizycznie się nie widziałyśmy, a rozmowy mimo włączonej kamery, to nie to samo, przecież. W środę zaś byłam w DM z córcią i wnusią. Wyskoczyłyśmy na obrzeża miasta w celu skonfrontowania Zońci z wybranym modelem wózka typu „parasolka”, bo Tuśka uznała, że lekka i szybko składana spacerówka jest niezbędna, kiedy tak dużo jeździ się autem z dzieckiem. (Pamiętam gdzie- już tego sklepu w tym miejscu nie ma- kupowałam Tuśkową spacerówkę, która posłużyła też jej młodszemu bratu). Potem była pizza, pyszne cappuccino z dodatkiem espresso i obłędne w smaku ciasto z owocami. W międzyczasie krótki przegląd kilku sklepów. Zdążyłyśmy wrócić tak, że odebrałyśmy jeszcze Pańcia z przedszkola 🙂 Intensywny wspólny czas całkiem normalny, dlatego męczący radośnie;)
Ścieżka podróży nie jest tak ważna, jak jej towarzysze- dotyczy to całego życia.
W czwartek obudziła mnie cicha, tak wytęskniona melodia dochodząca zza okna. Szybko wstałam i podciągnęłam żaluzje, aby na własne oczy zobaczyć jak spokojnie i równiutko pada deszcz. Wprawdzie momentami naprawdę musiałam wytężyć wzrok, ale ten widok bardzo mnie ucieszył. I siąpił tak sobie przez pół dnia 🙂 A późnym popołudniem wyszło słońce i takim obrazkiem się ze mną żegnało na koniec dnia:
widok z łóżka w sypialni 🙂
W piątek pojechałam w sprawie nagrobka. Wiedziałam, że chcę postawić sarkofag z granitu. I tyle. Ach, i żeby zajęła się tym Pani, co organizowała cały pochówek. Wprawdzie na oczy kobiety nie widziałam, bo wszystkim się zajął OM, ale nie wyobrażałam sobie spędzać niezliczone godziny najpierw w necie, potem objeżdżać zakłady kamieniarskie i dokonywać wyboru, który wcale łatwym nie jest… Sprawę załatwiłam w ciągu 20 minut, przy pomocy Tuśki, która już na mnie czekała z Zońcią. Zońcia wprawdzie marudna, bo głodna, ale te kilka minut wystarczyło, żeby Pani chciała ją „adoptować” 😉 Termin ustalony na koniec sierpnia-początek września. Bez zaliczki. Szybko, sprawnie i z uśmiechem… Pani pracuje w śmiertelnej branży, ale usposobienie ma radosne, co niesamowicie ułatwiło mi tę wizytę.
Bez wymieniłam na białe margerytki… W miasteczku, kiedy u nas siąpiło, spadła ulewa. Nieopodal Mam, grób się zapadł, a z daty wynikało, że jest starszy, więc pomyślałam sobie, że chyba oddałam w fachowe ręce całą tę operację stawiania pomnika…
Miłego weekendu! 🙂
Uwielbiam sobie wyobrażać, jak to było kiedyś i oglądać stare zdjęcia. Nie bardzo ma mi kto opowiadać, a szkoda. Chciałabym
PolubieniePolubienie
Od dawna miałam taką myśl, żeby każde zdjęcie opisać – mam tak opisane albumy z pobytu w Kanadzie- ale oczywiście tego nie zrobiłam, nie robię, a pamięć jest ulotna, szczególnie kiedy już nie ma osób ze zdjęć wśród nas i historia zdjęcia blaknie…
PolubieniePolubienie
Kochana
Często na swoim blogu wspominam. A to miejsca, ludzi, wydarzenia, smaki i zapachy z dawnych lat. Oglądam albumy ze zdjęciami i pamiątki rzeczowe.
Z wiekiem są one czulsze i nie raz z łezką w oku.
Życzę zdrówka, pogody ducha i słoneczka:)
Pozdrawiam pięknie;)
PolubieniePolubienie
Blogi to takie pamiętniki, mniej lub bardziej osobiste…
Uściski serdeczne 😘
PolubieniePolubienie
Jesteś szczęściarą, że masz takie przyjaźnie zat dziecinnych. Ja takie osoby, które mogłam nazwać przyjaciółkami straciłam w tym samym roku, co Męża. Był, to dla mnie przeklęty rok. 😖 Mam teraz sporo znajomych, ale kogoś, kogo nazwę przyjaciółką, to nie.😖
Pielęgnuj te kontakty jak najdłużej i najlepiej. 😍 Udanego sabatu😍
PolubieniePolubienie
Bez dwóch zdań, co niejednokrotnie podkreślałam również na blogu🙂
Trudny skumulowany czas miałaś, a tęsknota przecież nie mija… 💕❤️😘
To moje pierwsze spotkanie (oprócz z Aliś) po śmierci Mam i pogrzebie z Dziewczynami- był śmiech i łzy. W ogóle rozmawiałyśmy o ważnych dla nas sprawach, bardzo szczerze. Te przyjaźnie od najmłodszych lat mają w sobie szczególną nić wzajemnego zrozumienia, akceptacji…
PolubieniePolubienie
Ludzie są dla mnie bardzo, bardzo ważni…
Mam całkiem sporo takich, którzy mi towarzyszą od bardzo dawna…
PolubieniePolubienie
No to z Ciebie też szczęściara 🙂
PolubieniePolubienie
Absolutnie😊
PolubieniePolubienie
😀
PolubieniePolubienie
Chciałabym, żeby moje przyjaźnie przetrwały długo, długo, żebyśmy mogły spotykać się na kawie (czy czymkolwiek innym), z siwymi głowami i choćby nawet lekko szwankującą pamięcią. Oby tak było.
Hm, pierwsze, co pomyślałam w sprawie nagrobka, to to, że jest chyba za wcześnie. Tak mi powtarzało kilka osób, w tym pan z zakładu pogrzebowego. Oczywiście, na pewno wiesz co robisz, tak mi się po prostu przypomniało, że mi mówiono, że najlepiej poczekać z rok, aż ziemia porządnie osiądzie. Bosz, ile „że” w jednym zdaniu…
PolubieniePolubienie
Oby! Marzenia się spełniają, trzeba im tylko w tym pomóc 🙂
Podobno teraz są nowe technologie stawiania. Nawet już po miesiącu stawiają, a po trzech można na każdym podłożu. U nas minie pół roku, bo tyle kazała odczekać. Ufam, że się zna, a przede wszystkim zna podłoże cmentarza, przy którym mieszka i niejeden grób i pomnik już stawiała. A z tym rokiem to mi się kojarzy coś innego: pomnik stawia się przed pierwszą rocznicą śmierci… Z tym, że mnie „gna” coś innego…
PolubieniePolubienie
Nie mam niestety z kim wspominać swojego dzieciństwa. Starsza siostra od 2 lat jest po drugiej stronie. Muszę sobie sama przypominać i oglądać zdjęcia.
Dobrze, że masz takie przyjaźnie…
Serdeczności pozostawiam
PolubieniePolubienie
Dzięki przyjaźniom moje dzieciństwo jest bogatsze we wspomnienia…
Smutny to czas, kiedy człowiek nie ma już z kim je dzielić…
Uściski serdeczne.
PolubieniePolubienie
Z przyrodnim bratem w zasadzie nie miałam wspólnej historii. Mam ją z czworgiem kuzynostwa, ale też krótką i poszarpaną. Od liceum dzielę historię z przyjaciółką. Tak więc sama muszę to wszystko składać w całość. Żeby wspomnienia nie uciekały, pisałam bloga. Część historii wyparłam z pamięci. Wspominam tylko to, co miłe, dobre, wzruszające. Właśnie szykuje mi się rodzinne spotkanie, czyli taki mój sabat. To zawsze poprawia humor.😃
Serdeczności na nowy tydzień!🌷🌷🌷
PolubieniePolubienie
Kuzynów od strony Mam widywałam rzadko, ale świetnie się z nimi dogadywałam. Od strony Taty, jestem najstarsza i większy kontakt miałam z dwiema najmłodszymi siostrami Taty, z którymi od dzieciństwa jestem po imieniu.
Bardzo lubię rodzinne spotkania, z każdej strony, również z OM.
Radośnie dobrego i słonecznego czasu 🌻🌻🌻
PolubieniePolubienie
A te największe przyjaźnie, to z liceum, czy jeszcze z podstawówki?
Boże, parasolka! Przecież ona już duży dzidziuś, no tak!
Gdy byłam w ciąży z Tamalugą, wybraliśmy się na zakupy po akcesoria dziecięce. Przez dwadzieścia lat tego nie robiłam, więc nie miałam pojęcia, gdzie szukać. Spisałam adresy sklepów z internetu i wyobraź sobie, że z tych 6 czy 7 sklepów, nie było ani jednego! Nie wiem kiedy ktoś uaktualniał te dane, ale w dwóch miejscach zastaliśmy szczere pole, w jednym pusty kontener, a pozostałe dawno zmieniły branżę. Byłam szczerze zdziwiona i sfrustrowana, że tak naprawdę w DM nie ma żadnego sklepu ze wszystkim, co potrzebne. Musieliśmy jechać na prawobrzeże, a tam – oprócz dwóch większych obok siebie, które pewnie znasz – jeszcze kilka innych.
PolubieniePolubienie
Z podstawówki!!! Choć z Aliś to my w jednej ławce teoretycznie 13 lat, a praktycznie 12 lat przesiedziałyśmy 😀Potem nam się drogi szkolne rozeszły, bo mnie się zachciało pobyć studentką, a jej wyjść za mąż😀
Właśnie byłyśmy na prawobrzeżu, ale i tak decyduje się na inny model- taki jak miał Pańcio tylko nowsza wersja, bo się jej przypomniało, że była z niego bardzo zadowolona.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja niestety mam rodzeństwo,na które patrzeć nie mogę 🙂 A i powspominać nie bardzo jest z kim bo całe to towarzystwo się porozjeżdżało i jeżeli kogoś widzę to jedynie na Facebooku,a to już nie to samo jak usiąść przy piwku i powspominać jak to się czereśnie kradło,albo kąpało w rzece „na waleta”… (nie to żebym się tak kąpał! 🙂 🙂 ) Podobnie z ludźmi ze szkół, rzadko kogo się spotyka…Czasem mam wrażenie że tylko ja na tym zadupiu zostałem 🙂 🙂
PolubieniePolubienie
Ja wyjechałam, ale mam do kogo i gdzie wracać, więc może łatwiej jest podtrzymywać relacje ze szkół. Zresztą co kilka lat robimy klasowy zlot „maturzystów” , a z niektórymi dziewczynami mam kontakt osobisty przynajmniej raz w roku, poza FB – lubimy się spotkać w szerszym gronie 🙂Dwie z nich były nawet na pogrzebie Mam, nie licząc moich przyjaciół.
PolubieniePolubienie
Heh,takie zloty to rzeczywiście dobry pomysł,choć gdy każdy ma swoje życie trudno coś zorganizować…
PolubieniePolubienie
dla chcącego nic trudnego 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pewnie że tak 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kurczę, rodzeństwa brak, z kuzynostwem zawsze był brak kontaktu, bo 300 km do tych najmniej oddalonych robi swoje… Potem trochę tego kontaktu nawiązaliśmy, ale wspólnych wspomnień brak.
W efekcie z tych przyjaźni, które przetrwały, najstarsze datują się z początków pracy zawodowej, bo ludzie z LO się rozpierzchli po świecie – jak się czasem spotkamy, jest OK, ale te spotkania są tak rzadkie…
A co do pomnika, nie ma to jak mieć zaprzyjaźniony zakład pogrzebowy z odpowiednimi kontaktami w branży. 😀 W razie potrzeby, prowadzi za rękę jak po sznurku.
Aha, jakbyś się martwiła, to nie umarłam, tylko aż do czerwcowych poprawek ratuję / wspieram swoich „egzaminacyjnie oblanych” znajomych, a sama czekam na własne wyniki aż do piątku – wtedy powinnam „częściowo zmartwychwstać”. 😀
P.S. No i w tym momencie mi się włączyła wyobraźnia wizualna… 😀 😀 😀
PolubieniePolubienie
Trochę wspólnych wspomnień mam z kuzynostwem… tyle że teraz jeszcze rzadszy mamy ze sobą kontakt.
Mam wrażenie, z właśnie jestem tak prowadzona, a właściwie wszystko za mnie jest robione. Pani powiedziała, że zadzwoni jak już zaczną prace. I oczywiście uspokoiła odnośnie terminu- nie, nie za wcześnie, oni wiedzą jak stawiać.
Iza, ufff, bo miałam na alarm bić ;pp tylko ten niedoczas, w który wpadłam od niedzieli jakoś mi w tym przeszkodził 😉 Trzymam kciuki, tak tylko profilaktyczne, bo jestem pewna, że będzie pięknie! I obyś po tym zmartwychwstaniu od razu nie padła ;ppp – mnie też się włączyła wyobraźnia 😀
PolubieniePolubienie
Wiele razy Ci już pisałam, że trochę zazdroszczę tych sabatowych zjazdów 🙂 To ogromne szczęście mieć takich przyjaciół 🙂
U mnie leje i wieje już od kilku dni. Wyciągnęłam z szafy puchówkę, bo marznę 😛
I za słońcem tęsknie.
PolubieniePolubienie
Zgadzam się!!! 🙂
Było słońce, ale dziś się zmyło i nawet coś pada. A niech pada, jak już i tak zimno jest. Deszczu wciąż u nas za mało. Puchówka tez w użyciu, choć ta z cieńszych, ale jednak…
PolubieniePolubienie