Wracając pierwszego maja z DM do się na wieś, byłam świadkiem długaśnego korka na autostradzie w kierunku morza. Współczułam stojącym w autach, bo dalej S3 w rozkopach, więc stania na kilka godzin, po to tylko, by nad tym morzem przewiało, zmoczyło i wymroziło 😉 Pogoda na Majówkę nigdzie nie była przyjazna; w górach śnieg, mokro, zimno… i tłumnie. Ale jak tak widziałam ten sznur aut, to zatęskniłam za podróżą…gdziekolwiek, byle zmienić codzienność…
OM potrzebuje urlopu i wyjazdu, więc zaczął coś przebąkiwać o Mazurach. Ach, och… zachwyciłam się pomysłem, bo przecież wieki całe nie byłam, ale nie mogłam nic konkretnego zaplanować, póki nie ustaliłam w klinice terminu TK. OM marzył się dłuższy pobyt, przynajmniej 10-dniowy, ale w konkretnym terminie zabruździła kolejna wizyta po piguły (wbrew pozorom, wcale nie jest łatwo o taki wspólny czas, mimo iż sami tymi sterami i żeglarzami niby jesteśmy)… No, a potem to już włączyła mi się czerwona lampka. Co ja tam będę robić, jak nie będzie pogody? A jak będzie, to przecież w jeziorze ze swoją kondycją nie popływam, a i łódką na pełne słońce nie wypłynę. Ciszę i spokój mam na swoim tarasie…otulonym drzewami. Ale, tak naprawdę, to przeraziła mnie 8-godzinna jazda, po wąskich, krętych i dziurawych drogach. Nie ma takich? No niestety, trasa od nas nie uwzględnia dróg ekspresowych, nie mówiąc już o autostradzie. No i w tyle godzin to ja w Bieszczady dojadę, moje ukochane! Zobaczyłam na FB filmik z wejścia na Tarnicę podczas majówki- o matko! Ileż ludzi. Zdepczą i Biesy, ech…. Jak dobrze, że my od razu planowaliśmy w trzeciej dekadzie maja wyruszyć na odpoczynek. Podjęłam męską decyzję, że najszybciej będzie w góry Izerskie, o! Bo czas odpoczynku skrócił nam się do 6. dni… a tam spokojnie śmigniemy w trzy godziny, gdyż w końcu oddano (prawie) wszystkie odcinki S3 😀 Wybranie miejscowości i hotelu zajęło nam 15 minut- tak lubię!
Rok nam się zaczął potwornym stresem i obficie obdarował w smutek i ból… Obojgu nam potrzebny jest wspólny czas, z dala od skrzeczącej rzeczywistość w przyjaznych okolicznościach przyrody. Odrobiny przygody bez codziennej rutyny… Za dwa tygodnie będę już myśleć o pakowaniu, i…
Uwielbiam moją Ceśkę. Julek, wybacz tę zdradę. To jest miłość od pierwszego kilometra. No dobra, drugiego, bo ten pierwszy był z przygodami na stacji paliwowej. Ale! Najprawdopodobniej to nią wyruszymy na wakacje, bo OM czeka na nowe auto, które ma odebrać na przełomie maja i czerwca; stare zdążył sprzedać. I ja się zaczynam zastanawiać, jak się spakujemy??? OM patrzy na mnie dziwnie, ale do tej pory to w trasę jeździliśmy duużymi autami. Komfort wrzucenia wszystkiego co potrzebne i co niepotrzebne też (okazywało się po powrocie) jest bezcenny! Dla tego faktu preferuję podróżowanie autem, a w drugiej kolejności samolotem 🙂 Zawsze, ale to zawsze mam dylemat co wziąć! Może dlatego pakuję się na ostatnią chwilę?
Pogodnej niedzieli! Ja wciąż czekam na solidny deszcz!
Niedziela zaczęła się pogodnie, ale … w Irlandii to nic nie znaczy 😀
Dobre są takie plany … my chwilowo wygrywamy batalię z chorobą Kraciastego, ale z powodu antybiotyków śmigania po słońcu raczej nie będzie do następnego tygodnia, albo … kto wie.
PolubieniePolubienie
U nas też słoneczko i 7 stopni, ale ma wzrosnąć do 12. 😀Deszczu nie widać w prognozach.
Dobrze, że wygrywacie! Ja się bronię przed, bo coś smarkam i kaszlę, więc przez trzy dni mój nos był tylko przez chwilę na tarasie 😀
Miłej niedzieli!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Haha, ja kocham już moją Ryjówkę, której jeszcze nie mam 😀
Az zaraz zerknę na Góry Izerskie, bo wstyd się przyznać, nie znam 😛
PolubieniePolubienie
I to jest dopiero miłość- wytęskniona 😉
To pasmo górskie w Sudetach🙂
PolubieniePolubienie
Ha, czyli tutaj mamy tak samo ;)) Jestem zepsuta podróżowaniem naprawdę dużym kombi i cały czas martwię się , że mój osobisty 2 numery mniejszy; jednak mi nie starcza. Boję się , że warzyw z rynku nie zmieszczę w bagażniku:p
I dlatego, mimo, że całkiem fajny, nie mogę pokochać….bo (za) mały ;;PP
Jak pomyślę, że jeździliśmy w piątkę (z Rodzicami) i psem (dużym wówczas) do Francji; to nadziwić się nie mogę.
Teraz tej samej wielkości samochodem zabieramy się akurat we dwoje :-Oooo
U mnie 8 stopni mimo słońca, a wczoraj padał grad i było go tyle , że na parę godzin zrobiło się biało :-O To chyba Zośka , ta od zimna, wcześniej przyszła.
Serdeczności i udanego wypoczynku :**
PolubieniePolubienie
😂
Od kilku lat (zaraz będzie 5.) nie potrzebuję osobistego dużego auta i wbrew pozorom szybko się przyzwyczaiłam do mniejszego niż duże kombi, ale jak gdzieś nim wyjeżdżałam, to sama, więc… Nie jestem miszczem pakowania (wrzucam jak leci) – w moim przypadku najczęściej na tylne siedzenia- po kombiakach, każdy bagażnik jest za mały i niewygodny w użyciu 😉
Nigdy nie zapomnę widoku z czasów słusznie minionych, jak moi kumple (już wtedy mieli tak około 1,90) wraz z rodzicami pakowali się do malucha i wyruszali na wakacje na Mazury😆 Ten obrazek to trauma na całe życie 😜
A tak serio, jak OM chciał, żebym jechała jego autem do DM to oponowalam, już dzięki Julkowi przekonałam się, jakie są korzyści w parkowaniu małego auta w mieście, zawsze się znajdzie jakiś skrawek pomiędzy, żeby się wcisnąć🙂 Ceśka jest już większa, ale tez daje radę.
Podejrzewam, że w okolicy zimnych ogrodników lepiej nie będzie☹️ Ale gdyby jeszcze było deszczowo, to nawet zimno by mi nie przeszkadzało. Tak jestem,a właściwie ziemia, spragniona deszczu. W maju powinno popadać, a tu jak kropidłem, przynajmniej u nas.
Buziaki 😘
PolubieniePolubienie
Jaka znowu trauma, bardzo wesołe wspomnienie. 😀 Maluch, z tyłu dzieci szt. 3, w tym niespełna 3-latka, więc cały osprzęt dla takiego malucha, sprzęt campingowy (z wyjątkiem namiotu, bo jakieś prymitywne domki były), i heja nad jezioro na 2 tygodnie. Najlepszy był wianuszek zdumionych widzów, jak wypakowywaliśmy to wszystko… 😀 😀
Pakuję mało (zwykle i tak coś zostaje nienoszone), ale dbam, żeby na miejscu była pralka. Przeważnie mieścimy ciuchy w jednej walizce na spółkę. 🙂 Do tego dochodzą osobiste plecaki z laptopami, czyli nasza biblioteka. A w ogóle teoria jest taka, że poza plecakiem na laptop i drobiazgi wystarczyłaby bogata karta kredytowa, ale jakoś nigdy nie doszliśmy do tego ekstremum. 😀
Na którą miejscowość trafiłaś palcem? 🙂
PolubieniePolubienie
Kochana,
to jest moja maksyma podróżowania: dokumenty, kasa i karta 😆No ale jak widzisz i ja zabieram co tylko mogę, bo z drugiej strony wychodzę z założenia, że nie jadę po to, by latać po sklepach 😉 A i zdarza mi się😜
Bosszzz najmniejszym autem jakim podróżowałam był trabant, i to tylko we trójkę, jako to dziecko, więc leżałam sobie na tylnym siedzeniu z nogami opartymi o szybę, więc… co się mi dziwisz 😀Ale podziwiam, podziwiam!
Jako że ja już starsza pani lekko schorowana, to padło na Świeradów 😎
PolubieniePolubienie
Cudnie ❤ Cmoknij go w coś ode mnie.
Nie no, w mniej niż 4-5 osób to zaczęliśmy podróżować, jak nam dzieci dorosły, wcześniej nawet 16-17 latki nie miały nic przeciwko 3 dniom w trasie z uwagi na cel tych podroży. 🙂 Ale wtedy to już było kombi…
PolubieniePolubienie
Nie ma sprawy,cmoknę😘
W kombi to my nawet spaliśmy na wakacjach 😀
PolubieniePolubienie
Co do spania w aucie, uwielbiałam stareńką Skodę 100. Miała tę zaletę konstrukcyjną, że tylna kanapa i przednie fotele rozkładały się całkowicie na płasko, tworząc ciągłe, wygodne łoże dla dwójki dorosłych lub trójki małych dzieciaków. Trzeba tylko było uchylić którąś szybę z lekka, żeby zapewnić dopływ tlenu. Wygodniejsze to było niż namiot…
PolubieniePolubienie
Ze skód to tylko octavi nie mieliśmy, a zatrzymaliśmy się na formanie- to znaczy Tata się zatrzymał (my po nim jeździliśmy 3 skodami).
A spaliśmy w fordzie scorpio, jak dobrze pamiętam.
PolubieniePolubienie
W górach 1,5 metra śniegu, a beztroska para zasuwała po nim w adidasach i z odkrytymi kostkami…właściwie na czterech, bo cały czas się ześlizgiwali! Ludzka głupota mnie zadziwia! Ale za to jak pusto na szlaku było, kiedy na dole lał deszcz, a na górze sypał śnieg 🙂
Uwielbiam podróże. Zresztą wiesz 🙂 Fajnie,że uda Wam się gdzieś wyskoczyć i oderwać się od tej codziennej rutyny.
Na spontanie kupiłam bilety do Rumunii. Jedziemy na babską wyprawę 🙂 A później znów do ukochanej Muszyny 🙂
Odliczam dni do kolejnego urlopu 🙂
PolubieniePolubienie
Podobno do odważnych świat należy, ale tu odwaga została zastąpiona głupotą. Nie odważyłabym się wyruszyć w wysokie góry, nieodpowiednio ubrana, nieprzygotowana na zmienną pogodę.
Rumunia??? No odważna jesteś 😉Chyba ciut stereotypowo ją postrzegam, bo to ostatni kraj w Europie, do którego chciałabym pojechać. Taka Gruzja mi się marzy… No ale Ty pewnie w góry zdobywać szczyty jedziesz 😀
PolubieniePolubienie
MI też bardzije Gruzja niż Rumunia 😀
Ale akurat bilety były tanie i jedziemy z koleżanką tylko na weekend- o dziwo!- zwiedzić Belgrad 😀
PolubieniePolubienie
Ale to też fajnie, bo można za niewielkie pieniądze zobaczyć stolicę europejskiego miasta. Wszędzie znajdzie się coś ciekawego do zobaczenia, poznania, posmakowania innej kultury😀
PolubieniePolubienie
W Rumunii to chyba Bukareszt
PolubieniePolubienie
Ha, ha,
fakt😀 Ale Serbia graniczy z Rumunią, więc kto wie, którą stolicę będzie zwiedzać Laila.
Medal za czujność 😉
PolubieniePolubienie
Branie dużej ilości rzeczy na wakacje skutkuje wielką ilością rzeczy do rozpakowywania, więc staram się brać mało
A że to tylko starania, to już inna historia
PolubieniePolubienie
Hmm… jakby to powiedzieć, ja niekoniecznie wszystko rozpakowuję, a nawet zabieram z auta🙈Wystarczy mi sama świadomość tego, że tam jest, jakby co😉
PolubieniePolubienie
O!o!o! Dokładnie o to chodzi ;)) Ja pakuję w różne torby, część jest na „wszelki wypadek” (np zima latem albo lato zimą , albo jakbym w hotelu zgubiła walizkę :p) i te zostają w samochodzie. Tylko raz się przydało; przejeżdżając przez Alpy w końcu sierpnia, wyciągaliśmy ciepłe kurtki (wzięte do Toskanii::pp) bo spadł śnieg i było + 2 stopnie; a nocowaliśmy tam ,no i z futrzakiem na spacer trzeba było iść.
Też potrzebuję tej świadomości 😉
No i poduszeczki małe pod głowę zabieram, bo inaczej szyjny wysiada.
PolubieniePolubienie
Matko!!!!!
Umiecie ludzi zaskoczyć 😨😨😨😨😨
PolubieniePolubienie
I to Cię martwi ? 😉😀
PolubieniePolubienie
Absolutnie 😁
PolubieniePolubienie
😀❤️
PolubieniePolubienie
Dokładnie! Się rozumiemy 😀
Z poduszeczkami jest tak, że już chcę je zabrać, ale najczęściej zapominam.
PolubieniePolubienie
Mnie ból mobilizuje do niezapominania 😉
A w sprawie Skód; mieliśmy( tzn Rodzice) 3, jak się urodziłam była Oktavia , potem 1000MB ,
spałam w niej po drodze do Bułgarii :p
PolubieniePolubienie
Skody były co 3 lata wymieniane na kolejny model, jak się nie mylę, to było
ich co najmniej 5. A pierwszym autem, to była syrenka 😀No a nasze pierwsze auto po ślubie to… żuk na budowę domu- kupiony za kasę weselną. Na a potem – skoda 😆
PolubieniePolubienie
Ale wam fajnie… Ja lubię podróżować pociągiem, chociaż, wiadomo, że są pewne ograniczenia. Ale jeśli nie bierzemy dużo, i chcemy dojechać szybko i bez korków… Może to też trochę wynika z tego, że prawie zawsze w podróży auto odmawia nam posłuszeństwa. Jest to niepojęte. Na co dzień wszystko OK, a gdy tylko wypuścimy się w trasę, nie długą przecież, bo nad morze, to ostatnie dni spędzamy na dłubaniu i naprawach. To znaczy Tomek spędza. W zeszłym roku musieliśmy nawet zamówić do Międzyzdrojów jakieś małe gówienko, i do ostatniego dnia nie wiedzieliśmy, czy dojdzie i czy wrócimy do domu 😀 A idź, pan, w cholerę, z takim wypoczynkiem 😀
PolubieniePolubienie
Nie wyobrażam sobie podróży z tobołami i dzieckami- małymi -pociągiem. Zgubiłaby jedno albo drugie 🙈
A wiesz, że w podróży to tylko dwa razy w życiu zepsuł nam się samochód? Raz wracałam z rodzicami z Wszystkich Świętych- dobrze, że w Poznaniu, blisko warsztatu, więc naprawiono w 2 godziny- a raz jak z DM wracaliśmy całą czwórką- potrzebna była laweta. Na tyle jeżdżenia, co z rodzicami i później sama czy z OM, to uważam, że mam szczęście 😀 I właśnie sobie uświadomiłam, że zupełnie obcy jest dla mnie obrazek faceta dłubiącego przy aucie- nie licząc z filmu 😀
PolubieniePolubienie
Ekhm… Głęboki wózek z najmłodszą, reszta za rączkę, i trasa ode mnie do Słupska z przesiadką we Wrocku. Sama, bez chłopa, bo nie miał urlopu. Plus powrót tą samą trasą, oczywiście. 😀 Wszyscy żyją nadal.
A auto zepsuło nam się w trasie raz, gdzieś w okolicach Lleidy, na zjeździe na autostradę. Za to po otwarciu klapy (już w towarzystwie hiszpańskich policjantów) ukazała się naszym oczom… wysuszona na wiór łopatka czegoś w rodzaju jelenia czy łosia, zaklinowana już prawie pod przednią szybą. Miny zgromadzonych – bezcenne. 😀 Do tej pory nie wiemy, skąd to się wtedy wzięło…
PolubieniePolubienie
A nie, przepraszam, drugi raz było wcześniej, na jakimś zadupiu górnym w trasie do Boszkowa. Lata osiemdziesiąte. Małż wyruszył do domu po część zapasową, metodą „czym się da”, a nas przenocowała sołtysina. Boże, jakie maliny miała w ogródku!!! I świeży groszek!!! ❤
PolubieniePolubienie
Mieliśmy stłuczkę na rynku w Starym Sączu. W czasie, kiedy Tata obrywał poszarpaną maskę trabanta, nas ugościli dobrzy ludzie- nawet nocleg zaproponowali, ale powiązany drutem samochód był gotowy do jazdy przez całą Polskę. Wzbudzaliśmy sensację z bebechami na wierzchu 😀
Kiedyś było łatwiej o pomoc i życzliwość- tak mi się wydaje.
PolubieniePolubienie
Pomoc i życzliwość też 🙂 ale wtedy był taki przepis, że sołtys na swoim terenie ma pomagać takim rozbitkom życiowym, jak my. Więc prosto do sołtysa ruszyliśmy po pomoc. Nie wiem, jak teraz z przepisami…
PolubieniePolubienie
No patrz, albo rozbitkiem nigdy nie byłam albo niedoinformowana jestem, bo nie kojarzę, żebym choć o takim przepisie wiedziała.
PolubieniePolubienie
🤣 wyobrażam sobie, to brzmi jak z jakiegoś horroru…obce ciało😜
Boszzz to były czasy, kiedy miejscówki zdobywało się wejściem przez okno- ja mam tylko takie wspomnienia. Albo leżało się na bagażach w korytarzu…
PolubieniePolubienie
Mówiłam, że masz fajnie? 😛
PolubieniePolubienie
No już nie zaprzeczam 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Z tą wycieczką to świetny pomysł, bo nawet kilka dni odskoczni od tego wszystkiego i odpoczynku się Tobie przyda. Szkoda tylko że pogoda ostatnio jakby się uwzięła…
PolubieniePolubienie
Zanim wyjadę pogoda się zapewne zmieni 😉
PolubieniePolubienie
Tego Ci życzę 🙂
PolubieniePolubienie
Dzięki🙂
Pogoda to najmniejszy problem, zresztą ja wolę chłodniej i z chmurkami, jakby co. Sił mi potrzeba.
PolubieniePolubienie
To nie zastanawiaj się długo tylko sioooooo na wycieczkę 🙂
PolubieniePolubienie
Siły zbieram łykając tonę piguł 😉
PolubieniePolubienie
Ciekawe co na to Twój żołądek i wątroba… Mnie, choć żrę leki dużo krócej, nie raz wieczorami potwornie dokuczają…
PolubieniePolubienie
Coraz gorzej. Może coś skrobnę w temacie…
PolubieniePolubienie
To akurat dobry temat,a gdybyś tak jeszcze jakieś dobre leki osłonowe zaproponowała… Ja już dwa dni nie biorę prochów by dać kiszkom odsapnąć,ale mięsień ma teraz pole do popisu i nie folguje sobie…
PolubieniePolubienie
Sama takich nie biorę, więc… Warto zapytać lekarza albo farmaceutę, bo znając lek podstawowy najlepiej dobiorą.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
TO juz teraz zyce Wam udanej wyparwy..odpocznijcie, spedzcie ze soba duzo czasu i badzcie szczesliwi a do tego czasu milego pakowania 😉
PolubieniePolubienie
Dziękuję 😘
Pakowanie nigdy nie jest miłe, to stresujące zajęcie 😉
PolubieniePolubienie
Przyda Ci się choć taka krótka odskocznia od dnia codziennego. 😍 Ja moją będę miała pod koniec czerwca i już do niej tęsknię. Po raz pierwszy pojadę z Gutkiem na kilkudniowy wypoczynek. Zobaczymy, jak piesu tam się będzie zachowywał. Właśnie zastanawiam się, gdzie on będzie spał, bo nie wezmę ogromnego transportera do mojego fiacika…😯 Będzie chyba konieczny transporter duży siatkowy na wyjazdy. 😍😄 Pozdrawiam i prytulam😘
PolubieniePolubienie
Jak dobrze, że czasy się zmieniły i teraz w wielu miejscach zwierzaki są miłe widziane i traktowane jak pełnoprawny wczasowicz 😀
Uściski 😘😘
PolubieniePolubienie