„Azali to wasza mać?”…

Zagubiłam gdzieś swoje poczucie humoru. Śmiech z czegoś już tak łatwo nie przychodzi. Choć zawsze w ramach rozrywki bardziej ciągnęło mnie do dramatów, mrocznych sensacyjnych klimatów w świecie literatury czy filmu, ale dla równowagi nie unikałam lekkich, przyjemnych komedii w obrazie i słowie. Lubię się śmiać. Potrafię nawet sama z siebie. Najbardziej lubię w fajnym towarzystwie, gdzie wszyscy dobrze się bawią rozmową.

Ostatnio przez cztery dni na stoliku nocnym nie było żadnej jeszcze nieprzeczytanej książki. Zagapiłam się z zamówieniem, które wyjątkowe też długo do mnie szło. No to przerzuciłam się na seriale, wiadomo jakie… Ale! Deficyt śmiania się zbyt mocno mi zaczął doskwierać, więc zaczęłam się zastanawiać, czy coś ze mną jest nie tak. Postanowiłam to sprawdzić. W pakiecie do zamówionych książek znalazła się polecana przez czytelników i promowana przez samego autora komedia kryminalna. Podobno śmiech od pierwszych stron i tak do końca- świetny czarny humor. Z zapałem zabrałam się do czytania… Kiedy już straciłam wiarę w to, że mnie uśmiechnie, to w końcu nastąpił ten moment…na dwieście którejś stronie, i to byłoby na tyle. Raz.

Ewidentnie jest ze mną coś nie tak. Aż się boję sprawdzić jak, bo jeśli nie uśmieje mnie sprawdzona od lat książka, z której cytat jest w tytule posta, to już nie wiem…

A potrzebuję uśmiechu, bo rzeczywistość skrzeczy. Może nie ta bezpośrednio osobista, ale… Coraz straszniej wokół. Nawet magnolia przymarzła i teraz walczy o przetrwanie. I mamy już suszę- ziemia w ogródku jak popiół. Z każdym dniem ma być coraz słoneczniej i cieplej. Niby cieszy, ale…

Jakiś czas temu przeczytałam „Rejwach” Mikołaja Grynberga. Historie prawdzie, mimo iż momentami niemieszczące się w głowie. Oszczędne w słowach, ale gęste od emocji- smutek przeplatający się z czarnym humorem- świadectwo życia ludzi…

Polecicie coś do uśmiechnięcia się? Książkę, film…

P.S. Wspierajmy nauczycieli i zdających ósmoklasistów!

 

 

 

54 myśli na temat “„Azali to wasza mać?”…

            1. Ooo miło, że jesteś 🙂 i widzę, że miłośniczek Chmilewskiej jest więcej. „Wszystko czerwone” to pierwsza jej książka, którą przeczytałam we wczesnej podstawówce, i chyba jedyna, przeczytana kilkakrotnie.
              Serdeczności dla Cię.

              Polubienie

  1. Z książek, które zawsze mi pomagają na nastrój to polecam kryminały Lee Childa. To nie komedie. Ale tam zawsze dobro zwycięża i wieje takim optymizmem!!!

    Nie dziwię się Twojemu braków humoru…
    Może nie szukaj uśmiechu tylko wzruszenia?

    Polubienie

  2. Rudnicka zdecydowanie, „Natalii” są jeszcze dwa tomy, „Drugi przekręt Natalii” i „Do trzech razy Natalie”, a na dniach ma wyjść prequel. „Wiedźmę” Białołęckiej też TAK. I „Dożywocie” Marty Kisiel. Rogoziński- coś z cyklu z Różą Krull albo Joanną Szmidt, zdecydowanie NIE dwie ostatnie. I jeszcze dla wielbicieli czeskiego humoru- cykl z arystokratką Evzena Bocka. Mi nie do końca podeszło, ale znam wielbicieli, co się przy tym zaśmiewają.

    Polubienie

  3. Przeczytaj coś o Pani Bukowej np. „Wielki ogarniacz życia, czyli jak być szczęśliwym nie robiąc niczego”. Są 2 części do czytania i „Weź się ogarnij” – ćwiczenia dla ogarniętych inaczej. Wbrew pozorom nie są tak głupie jak wskazywałyby tytuły. Mądre. Zabawne. Dla mnie idealne.

    Polubienie

  4. Nie czytam książek co mnie uśmiechają, więc się nie wypowiem 😀
    O zgrozo, śmiesznego filmu ostatnio też nie oglądałam – pochłonęły mnie zatrważające dokumenty!
    Kurcze…nie wiem jak pomóc 🙂
    Może z takich lepszych filmów i do śmiechu i do refleksji- „Choć goni nas czas”. Widziałaś?

    Polubienie

    1. No mnie z kolei reportaże w wersji papierowej. Jakoś ta rzeczywistość mocno okrutna.
      Nie widziałam, tak sądzę,bo tytuł nic mi nie mówi, ale że mam dziurawą pamięć to wszystko możliwe. Sprawdzę sobie.

      Polubienie

  5. Jedyna książka, nad którą się śmiałam to ”Cale zdanie nieboszczyka” Chmielewskiej. Ale to było 45 lat temu. Wtedy jej język był oryginalny i bawił.
    Dziś chyba już nic mnie nie śmieszy,a niewiele uśmiecha.
    Na poprawę humoru słucham jak gra Kenny G. W jego muzyce jest tyle światła, ciepła i optymizmu, że słuchając, chce się żyć,

    Polubienie

    1. Sławetne szydełko 😉
      I coś w tym jest, bo późniejsza Chmielewska już tak nie śmieszyła.
      Troszkę mnie pocieszyłaś, że nie tylko ja tak mam, lchoć nie wiem czy to dobrze… ech…
      I tak, ciągle zapominam o muzyce…

      Polubienie

            1. Stasiu,
              ale może to czas najwyższy, żeby coś zmienić w swym życiu? Znaleźć robotę na umowę i zadbać o zdrowie nie tylko fizyczne? Może warto wyciągnąć z tej sytuacji jedyne słuszne wnioski? Powodzenia.

              Polubione przez 1 osoba

Dodaj odpowiedź do Stanley Maruda Anuluj pisanie odpowiedzi