Zdążyć za życia…

Przezorny zawsze ubezpieczony- ta maksyma przyświeca wielu, także i nam. Niestety czasem przezorność jest niewystarczająca, szczególnie kiedy doradca wprowadza w błąd przez swoje niedopatrzenie. Czasem okoliczności, w jakich trzeba podjąć czynności zabezpieczające są trudne, niewystarczające, a jedna mała nieruchomość bruździ w tym, żeby czuć się bezpiecznym, w prawie.

Wydawało się, że firma została zabezpieczona w razie śmierci jednego ze wspólników. I tak by było, gdyby nie jeden element, co uświadomił notariusz, u którego odbył się podział spadku. Zaczęła się wędrówkach po prawnikach, bo czas naglił. Nieprzespane noce i wizja czarnych scenariuszy to codzienność. Do wtorku. W poniedziałek późnym popołudniem zostałam poinformowana, że moja obecność dnia następnego w kancelarii jest konieczna. Szybka decyzja, jeszcze szybsze spakowanie podręcznej torby i spokojna jazda do DM. Wolałam tak, niż wstawanie bladym świtem i gnanie na złamanie karku z obawy utkwienia w korkach.

Dla całej naszej trójki było niewiadomą na czym stanie i czy rozwiązanie będzie już tym ostatecznym. Na szczęście w listopadzie zmieniły się przepisy na korzyść (nastąpiła dobra zmiana!), więc szanse na uratowanie spółki były duże. I tak się stało, a ja zostałam jako spadkobierca 1/4, wspólnikiem. Na ten czas. Lecz najważniejsze, to widok, jak z Taty choć trochę schodzi napięcie ostatnich tygodni.

Najlepszym wyjściem jest zabezpieczenie wszystkiego za życia, w pełnym zdrowiu. Bo mimo iż wszystko wydaje się proste w sprawie dziedziczenia- jak w naszym przypadku- to kiedy rodzice nie są zwykłymi emerytami tylko prowadzą firmę, jako daną spółkę, mogą powstać schody, które prowadzą do jej likwidacji, jeśli nie było wcześniej pewnych zapisów w statucie. Nie było.

W obliczu śmierci nie każdy potrafi podjąć rozmowę na tematy ostateczne, zrobić „porządek” wokół siebie, szczególnie gdy chorowanie pochłania całą jego energię, a jej resztkami trzyma się nadziei na wyzdrowienie. Dla niektórych jest to jak przekroczenie granicy… Strach. Zaklinanie. Wyparcie. Jednak najczęściej jest tak, że postęp choroby nagle przyspieszy i zabraknie czasu. Zaskoczy.

Nie zawsze da się wszystko przewidzieć, ze wszystkim zdążyć, czasem okoliczność nie pozwolą, innym razem zmiana prawa zaskoczy. Warto jednak pomyśleć zawczasu co i komu chce się pozostawić po sobie.

 

 

40 myśli na temat “Zdążyć za życia…

  1. Oj tak, ja to przerobiłam, kiedy tata umierał. Nie miał firmy, ale brak pełnomocnictwa lub brak testamentu, wszystko utrudniało i wydłużało działanie. Cały proces zamykania taty spraw trwał o wiele dłużej niż gdyby nie trzeba było czekać na uprawomocnienie się decyzji co do spadku.

    Polubienie

    1. Nie zawsze łatwo jest wprowadzić takie uprawnienia, żeby zostać z automatu właścicielem po śmierci. Tak jest z upoważnieniami do konta firmowego. Tata chciał, żeby nowy wspólnik miał takie samo prawo jak on, a bank, że wystarczy przecież upoważnienie, co jest nieprawdą. Niechętnie, ale mają przygotować odpowiednie zmiany.

      Polubienie

        1. To jest skrótowe myślenie, no bo np. jeśli upoważniona osoba jest osobą, która w pierwszej linii dziedziczy, to po co? Tylko że środki dopóki się nie przeprowadzi spadku są zamrożone. I o to im chodzi, tym bankowcom. Niechętnie mówią drobnym druczkiem😉Dobrze wiedzą, że w razie śmierci upoważnienie nie wystarczy. (Tata chce zabezpieczyć płynność finansów w firmie)

          Polubienie

  2. Nauczona doświadczeniem załatwiania spraw spadkowych najpierw po śmierci Mamy, a niespełna rok później Taty wszystko co można załatwiłam jakiś czas temu.
    Zaskakujące jest to, że oboje Rodzice byli prawnikami, a swoich spraw nie mieli uporządkowanych. Nie rozmawiali o śmierci przez delikatność. Ja już tak subtelna nie jestem i mam „w papierach” porządek.

    Pozdrawiam serdecznie i życzę Ci, żeby wreszcie wyjrzało słonko!🌞
    Na razie ciągle ☔☔☔

    Polubienie

    1. Na szczęście Mam przynajmniej miała wszystkie dokumenty pięknie posegregowane, akty i takie tam. Zdążyli też dom przepisać na Tuśkę, chcieli też mieszkania, ale to już zrobimy ( ja z Tatą )w swoim czasie.
      U nas bez deszczu, ale pochmurnie. Może jutro w końcu się pokaże, choć w prognozie nie widać, ale od czego jest wiara 😉

      Polubienie

  3. Oj tak
    Krąży się wokół tematu i każdy się lęka
    Ja dopiero teraz sobie uświadomiłam, że muszę wiedzieć, co będzie jak któreś z nas odejdzie przedwcześnie…

    Niech się te sprawy prostują

    Polubienie

    1. No niełatwo o tym rozmawiać na poważnie i każdy myśli, że jeszcze ma czas, nawet w chorobie.
      Ja się odgrażam testamentem, ale jeszcze nawet jednego słowa nie spisałam 😎

      Niech!

      Polubienie

  4. Oj, masz rację, Roksano. My ostatnio z dziećmi na ten temat rozmawiamy, one wreszcie dorosły do tego, ze nie przerywają, mówiąc: A o czym Wy gadaciecie? W rodzinie mielismy przypadek, ze po nagłej smierci jednego z małzonkow sprawy sie tak bardzo skomplikowały, ze szkoda słów:( Teraz cała rodzina, szczegolnie młodzi, patrzą na pewne sprawy inaczej. Takie jest życie, ze przychodzi czas, aby o wszystkim rozmawiać, bo nie znamy dnia ani godziny, tym bardziej jesli choroba nie odpuszcza… Zeby zdązyć za życia-jak piszesz.

    Polubienie

    1. Nam się wydawało, że się zabezpieczyliśmy, a jednak nie do końca tak było.
      Trzeba rozmawiać, choć to wcale łatwe nie jest, gdyż człowiek z natury nie lubi rozmów o rzeczach ostatecznych, ale też warto począć odpowiednie kroki, żeby uprościć dziedziczenie.

      Polubienie

  5. Jak dobrze, że Wam się udało w końcu! Mogę się tylko domyślać, jak bardzo to Was wszystkich obciążało psychicznie, a Tatę przede wszystkim. ❤ Ufff…
    I niech Ci się jeszcze zrobi piękna wiosna – wtedy wszystko jest łatwiejsze do zniesienia. Podobno.

    Polubienie

    1. Teraz tylko jeszcze trzeba przekształcić spółkę, żeby w przyszłości już nie było takich „kwiatków”, ale tu już terminy nie gonią. Szczególnie Tatę, a my wszyscy się martwiliśmy o niego jeszcze bardziej przez to.
      Kapryśna ta nasza wiosna wciąż. Ale boćki mi przeleciały przed oczami, jak jechałam autem- nisko, pod samym nosem 😉
      😘

      Polubienie

  6. Wszystkim to powtarzam – uporządkujcie sprawy majątkowe za życia,spokojnie,z głową i… z notariuszem:) Nasz poukładany,pedantyczny wręcz tata zadbał o wszystko dużo,dużo wcześniej,trochę to trwało,bo trzeba jeszcze było sądownie ‚postawić kropkę nad i” w sprawach spadku po dziadkach.
    My mamy łatwiej,bo mamy jedno dziecko,dodatkowo zorientowane w tych sprawach z racji swojego zawodu:)
    Powracając jeszcze do taty – nasz akuratny tata zadbał o wszystko – w szafie w pokrowcach wisiały dwa eleganckie garnitury – jeden ciemny „na wszelki wypadek” jak mówił,a drugi zestaw – granatowa marynarka plus jasne spodnie – przypuszczamy,ze to był stroj na 90 -tkę,której nie doczekał…..
    serdeczności,Roksano

    Polubienie

    1. Ooo z notariuszem! Otóż to!
      U nas niby wszystko proste, bo tylko Rodzice i ja- parę lat temu Tata był/ rozmawiał w sprawie dziedziczenia i wyszedł uspokojony. Chyba nie przewidział, że śmierć przyjdzie jak będą jeszcze oboje czynni zawodowo (Mam tylko w teorii), do tego doszło niekompetentne doradztwo w sprawie s.c. i… zabrakło jednego aktu, żeby być spokojnym. Na szczęście była furtka i czas.
      Na garnitury w szafie nie mam co liczyć 😉
      Serdeczności.

      Polubienie

  7. Mój testament leży w szufladzie od dawna.
    Zerkam do niego co jakiś czas, żeby upewnić się, że właśnie w takiej formie ma pozostać.
    Był pierwszą myślą kiedy dowiedziałam się o raku.

    Polubienie

  8. Problem w tym że nigdy nie wiadomo,że się tak wyrażę, za którym zakrętem jest meta a sytuacje w rodzinie są różne… Jeżeli panuje zgoda to łatwiej to po ogarniać za wczasu, gorzej gdy tej zgody brak… Miłego weekendu 🙂

    Polubienie

  9. Kochana
    Nie zawsze się myśli o śmierci, kiedy jest się młodym i zdrowym. Mam na myśli papierologię.
    W rodzinie czasem uchodzi za nietakt pytanie o spadek, czy formalności prawne w razie czego.
    Milutko pozdrawiam wiosennie i zdrówka życzę:)

    Polubienie

  10. Boszsze, jak to wszystkiego trzeba dopilnować samemu… Jakiś kruczek, jakaś luka, niedopatrzenie. Tak było po śmierci Tomka mamy, bank zataił ważną informację, a bez tej wiedzy przepadłyby pieniądze. Zbiegiem okoliczności ktoś Tomka ojcu to powiedział, na kilka dni przed upływem terminu. Czasami aż wierzyć się nie chce, ilu oszustów i złodziei dookoła. Człowiek myśli, że skoro zawsze był w porządku, a teraz jeszcze w obliczu straty, to będą go traktować ulgowo…

    Polubienie

    1. Banki, ZUS i inne instytucje liczą, że człowiek się nie orientuje i nie zwróci się do nich, bo tylko na tym korzystają. My się dowiedzieliśmy, że ostatnia emerytura Mam powinna być oddana, dzięki zakładowi pogrzebowemu- oni to załatwili.

      Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz