Miejsce…

Niektórzy szukają je przez całe swoje życie albo przynajmniej przez jego długi okres. Są tacy, co nigdy go nie znajdują, wciąż gnani genem przygody do zmian, niemożliwości osadzenia się w jednym miejscu, w jednym mieście, w jednym kraju… I są tacy, co 3/4 swojego życia spędzają w tych samych murach…

Moi rodzice przeżyli razem ponad 50 lat w tych samych czterech ścianach wieżowca z płyty, w niedużym mieszkaniu na drugim piętrze. Moja mama nigdzie nie chciała się ruszyć stamtąd, choć od czasu do czasu pojawiały się od strony taty sensowne propozycje- najczęściej budowy domu. Bo po pierwsze, osiedle blisko centrum, dobrze skomunikowane, po drugie- bo po pierwsze, czyli wszędzie blisko! Tata swoje zapędy budowlane najpierw zrealizował poprzez pomoc w budowaniu naszego z OM domu, a potem wybudował własny na wsi, do którego miał zamiar wprowadzić się już na stałe na emeryturze. Z Mam. Problem był jednak w tym, że Mam nie chciała zamieszkać na wsi, a Tata, choć emeryturę pobiera już od ponad dziesięciu lat, to wciąż praktycznie na niej nie jest. Dom przez te lata stał się miejscem weekendowym, a w styczniu przeszedł na własność Tuśki.

Mama nic nie mówiła na temat, gdzie by chciała być pochowana. Dużo wcześniej, jeszcze w zdrowiu, mówiła o swoim rodzinnym miasteczku, ale nie jakoś kategorycznie, bardziej chyba z sentymentu. Tę decyzję zostawiła nam. To Tata zdecydował, że pogrzeb nie będzie w DM, tylko u nas, odprawiony przez zaprzyjaźnionego księdza w cerkwi. W pierwszej chwili chciał pochować na naszym wiejskim cmentarzu, ale zaprotestowałam przy poparciu Tuśkowym. Argumentem było to, że Mam nigdy nie chciała mieszkać na wsi, a w pobliskim Miasteczku są groby bliskich OM, w tym ojca. Gdy OM zadzwonił z informacją, że już jest załatwione miejsce, to poinformował mnie, że wykupił dwa…dla nas też; spytałam się, czy dawali w promocji- drugie 50% taniej ;D- że nie mógł się oprzeć, a Tatę poinformowałam, że jak przyjdzie czas, to znowu będziemy wszyscy razem, blisko siebie.

Za wiejskim cmentarzem przemawiała lokalizacja i to, że jest zielonym miejscem, otoczonym drzewami- nieopodal jest las- bardziej przytulnym, co tu mówić, dużo ładniejszym, niż ten w Miasteczku. Ale! Mieszkam na wsi już prawie 30 lat i byłam na nim tylko trzy razy: dwa razy z powodu pogrzebu, raz na spacerze z LP. Nikt z rodziny nie został na nim pochowany, a ja szczerze mówiąc, nie miałam ochoty bywać na nim i spotykać ludzi, którzy mnie znają, a ja ich niekoniecznie.

Wczoraj minął miesiąc… Wracałam z ŚM, akurat wyszło słońce, więc postanowiłam od razu jechać przez Miasteczko, żeby wstąpić na cmentarz, zapalić znicz. Brzydota miejsca mocno mnie uderzyła. Wycięto sporo drzew, a te, które pozostawiono, mocno zostały przycięte- zostały tylko główne pionowe konary. Wiało. Wiatr porozwalał znicze, fruwały nawet wiązanki… Widok jak po apokalipsie… szczególnie w tym miejscu, gdzie jest grób Mam i Teścia, czyli w nowej części, za kaplicą. Okolica wokół cmentarza też nieciekawa, niezagospodarowana, brzydka…

Walcząc z wiatrem, łzami, zapaliłam znicze i… porozmawiałam z Mam. Króciutko, bo nie tylko mnie przewiało, ale i przewróciło, jak kucałam.

Naszły mnie wątpliwości, a raczej żal, że w tak szkaradnych okolicznościach przyrody spoczywa Mam. Tym bardziej, że wracając, przejeżdżałam koło cmentarza wiejskiego… Z drugiej strony, nie zmieniłabym i tak swojej decyzji. Kiedy byliśmy ostatnio z OM na cmentarzu, to spotkaliśmy przy grobie jego taty, ciotkę- dawno już jej nie widziałam, nawet nie widziałam, że przeprowadziła się z naszej wsi do Miasteczka, do bloku. Pomyślałam sobie wtedy, że tu zamiast obcych ciekawskich oczu, będę spotykać rodzinę…  A przede wszystkim, tą decyzją ułatwiłam na przyszłości swoim dzieciom i wnukom opiekowanie się grobami- będą mieć nas wszystkich w kupie 🙂

 

 

38 myśli na temat “Miejsce…

  1. Ja dosadnie powiedziałam rodzinie, że moje kości nie mogą spocząć w obcej ziemi i to jedyne wytyczne
    wiem też, że mąż nie chce kremacji, ja też wolę nie, ale do żywych należą decyzje dotyczące zmarłych

    moja mama umierając na delikatnie postawione pytanie tylko się uśmiechnęła i powiedziała, że to już nie będzie jej problem

    Polubienie

    1. Też myślę, że do żywych, i choć ja jestem za kremacją jak najbardziej, i uszanowaniem woli, to ostatnio to przemyślałam i jeśli nie spełnią, to nie będę ich straszyć ;p
      Mądre słowa.

      Polubienie

  2. Bardzo podobają mi się wiejskie cmentarzyki. Kiedy lata temu organizowałyśmy pochówek wujka, ucieszyłam się, że jego miejsce jest w pobliżu dużej brzozy. Jakoś wydawało mi się przez to milsze. Potem w tym samym grobie spoczęła mamcia. I znów miałam podobne myśli związane z tym drzewem. Kocham brzozy.

    Polubienie

  3. Miejsce, powiadasz… No więc z naszym miejscem jest tak, że jest prawie lasem, a za cmentarnym murem jest przepiękny, stary park. Dęby w parku mają ze 200 lat, kasztanowce ze 100, buki… rododendrony, azalie… Wszystko porządnie opisane na tabliczkach, bo okazy bywają rzadkie i egzotyczne.
    A nasze własne miejsce jest na zakręcie ścieżki, więc ma kształt wachlarza. Na „uchwycie” wachlarza rośnie stara brzoza, obok wielki klon, z którego „dziećmi” walczymy co roku, a na górnej krawędzi wachlarza ogromna lipa. No i brzozy wszędzie, świecą białą korą wśród świerków, cyprysów i reszty… Liści co roku wynosimy kilkanaście worków, ale nikomu nie przychodzi do głowy zniszczyć to piękno. 🙂
    Na bocznych krawędziach „wachlarza” w czerwcu szaleją lekko zdziczałe piwonie, sadzone ręką mojej mamy ze 30 lat temu, a wnętrze porasta gąszcz paproci – z tego samego źródła. 🙂 Z tymi paprociami wiecznie walczymy o dojście do grobów moich rodziców i dziadków (dziadkowie po prawej, moi rodzice po lewej), ale jesteśmy na przegranej pozycji. I tylko róże już dawno się poddały w tym tłoku… za to czasem (zależnie od pogody w danym roku) udaje się wkraść niezapominajkom.
    Owszem, trochę dzicz, ale jaka piękna dzicz… 🙂

    Polubienie

    1. O ranciu… od samego czytania można się zachwycić- toż to brzmi i pewnie wyglada jak tajemniczy ogród😊

      Dziś ludzie jakby nie lubią drzew, szczególnie liściastych- za dużo roboty. A mnie to dziwi i smuci…

      Polubienie

      1. Nie da się ukryć, że kocham to miejsce, choć tak rzadko tam bywam… W ostatnich latach Młoda pełniła honory domu. 🙂
        A w ogóle, to odbierz pocztę. Ciekawa jestem… 🙂

        Polubienie

  4. Roksanno, nie martw się, bo to naprawdę nie ma znaczenia. Ważne jest zupełnie co innego, i ty wiesz co.
    A żeby zakończyć na wesoło: pracowałam kiedyś z taką Martą. Fajna, pogodna dziewczyna. Byłyśmy wtedy krótko po trzydziestce. Marta miała tendencje do krótkich, acz burzliwych fascynacji. Np, raz wpadła do pracy z błyskiem w oku bo właśnie przeszła na dietę-cud, i wszyscy przez tydzień słuchali o tym niesamowicie niesamowitym wynalazku, raz wleciała na skrzydłach radości, bo zapisała się na kurs klejenia protez i – jak wyżej. W końcu przepełniona szczęściem oznajmiła z samego rana, że spełniło się jedno z jej marzeń, bo… zaklepała sobie miejsce na cmentarzu. Tak, to tyle…

    Polubienie

    1. Ha, ha…
      No, ja jak OM zakomunikował, że wykupił nam miejscówkę obok, twierdząc, że będziemy teraz mieć więcej miejsca przy grobie Mam, to powiedziałam, że posiejemy trawkę, rozpalimy grila i zrobimy imprezę 😜

      Wiem,
      nie martwię się, ale trochę mi przykro, że to miejsce nie jest ładne.

      Polubione przez 1 osoba

  5. Wszystko sobie sama zorganizowalam, moje cialo bedzie poddane kremacji, dokonalam wszelkie oplaty pogrzebowe, no i znalazlam, maly, przytulny cmentarzyk, wsrod drzew eukaliptusowych, ale w ogrodzie rozanym,
    wykupilam miejsce a Ex zaraz zrobil to samo i tez wykupil miejsce obok mnie.

    Polubienie

  6. Nie wiem czy to takie ważne gdzie chowamy naszych bliskich, bo najważniejsze by chować ich w naszych sercach… U nas nie ma tego typu rozterek,większość rodziny pochowana jest na cmentarzu w Szczebrzeszynie i o ile nie zabraknie wolnych miejsc sam kiedyś też tam powędruję 🙂

    Polubienie

  7. To prawda ,najważniejsze jest to,co w sercu..:) ale mam czasem taką potrzebę,że ni z tego,ni z owego w powszedni zwykły, dzień jadę (prawie 100 km) sama na grób rodziców,porozmawiać..posiedzieć na ławeczce,którą tata kazał zrobić na kilka lat przed swoim odejściem,bo nie mogł już za długo stać przy grobie mamy..Teraz, siadam ja:)
    Będę miała ładnie,na górce,w cieniu drzew..w rodzinnym grobowcu;),Ale jeśli córka zmieni moją decyzję,też ich straszyć nie będę:)
    A poki co,cieszmy się wiosną!:)
    Serdeczności,Roksano

    Polubienie

    1. Do tej pory unikałam cmentarzy, teraz mam wewnętrzną potrzebę bywania i zadbania o maminy grób, i żal, że nie jest to urokliwe miejsce… Żal mi też drzew; nie rozumiem wycinania ani tak radykalnego przycinania, że sterczą tylko kikuty…
      Dziś był już bardzo słonecznie wiosenny dzień, a to cieszy!

      Serdeczności 🙂

      Polubienie

    1. Tez bym wolała być tylko prochem, gdzieś tam…
      Rzadko bywałam na cmentarzach, w wiejskich pogrzebach nie uczestniczę, tak jak jest tu w tradycji… Próbuję się oswoić z nową sytuacją, bo mam potrzebę bywania u Mam. Wolałabym, żeby to było ładniejsze miejsce…

      Polubienie

  8. Dlatego I my pochowalismy rodzicow tam, gdzie dziadkowie, zeby byli „w kupie”, a ze jedna siostra mieszka blisko, tô jest sie gdzie zatrzymac, odwiedzajac Ich. Maly cmentarzyk, piekne miejsce, ale ja mam daleko, a tez poszlabym do mamy pogadac czasami…
    Dzieciom natomiast powiedzialam, ze chce byc skremowana I lezec tam, gdzie mieszka syn, ale jesli zrobia inaczej, nie bede miala zalu.
    Kiedys czlowiek o tym nie myslal, nie mowil, teraz czasami rozmawiamy o tym z dziecmi, taka kolej rzeczy…

    Polubienie

    1. Ani się obejrzymy, jak taki czas nadchodzi…

      W rodzinnym miasteczku Mam (od nas 300km), tam gdzie spoczywają dziadkowie i jeden z jej braci, mieszka bratowa i trzej moi kuzynowie. W sumie to na ich barkach spoczywa opieka nad grobami, mimo finansowania przez Mam… Nie wyobrażałam sobie, mieć tak daleko do Mam, a w DM, no cóż, to też wyprawa, nawet jak się jest dość często. Tu jest większa cześć jej najbliższych, stąd taka decyzja.
      Miłego Dnia Wiosny! 🌺

      Polubienie

        1. Rozumiem;
          przy chorobach przewlekłych ciężko o hurra optymizm. Jednak teraźniejszość jest taka ulotna, jeśli tylko skupimy się na tym, co nam doskwiera, to życie, codzienność wyssie z nas całą energię. Warto dostrzegać dobre, słoneczne chwile- dla równowagi. 💕

          Polubienie

  9. Niby zasmuca, niby wprawia w zakłopotanie, a to jednak bardzo – nomen omen – życiowe pytanie. Praktyczne, powiedziałabym. Choć nie zaprzeczę, że w dzieciństwie przerażało mnie, kiedy widziałam, jak babcia pieliła chwasty na swoim własnym grobie. Po latach okazało się, że i tak pochowano ją obok, ale to już inna historia…

    Polubienie

    1. Przez pomyłkę, czy był inny powód?
      Unikamy wielu pytań i odpowiedzi…

      Kurczę, wyciągnęłam ten komentarz z kosza, nie wiem jakim cudem się tam znalazł i jeszcze dwa wcześniejsze…wrr… Ostatnio piszę więcej na tel. niż laptopie, a dopiero na komputerze mam możliwość sprawdzenia spamu i kosza. Przepraszam za WordPress!

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do Melodia Ulotna Anuluj pisanie odpowiedzi