Leniwiec mną zawładnął…;)

Totalny. Ani ręką, ani nogą nie chce mi się ruszyć. Gadać również. Pisać też…

Zbyt intensywnie było przez te cztery dni. Zaczęło się w lekkich nerwach jeszcze przed samym wyjazdem, bo koło domu Dziecków Starszych był tragiczny wypadek na torach kolejowych, akurat w momencie, kiedy R. wyjeżdżał z domu, szynobus z posesji był tak widoczny, że wyglądało to, iż uderzył na głównym przejeździe, tym przez który miał przejechać, telefonu nie odbierał… a teściowa oznajmiła, że nie dojechał do nich… Szybko jednak się wyjaśniło (Tuśka przeżyła chwile zgrozy), że to był ten przejazd bliżej ich domu (w drugą stronę), a R. jak wyjeżdżał z bramy, to widział moment uderzenia pociągu w auto, więc skręcił w drugą stronę, podjechał kawałek i … pomagał wydostać kobiety i dziecko z auta, które po uderzaniu stoczyło się ze skarpy i koziołkowało. Jedna osoba poniosła śmierć na miejscu, dwie i dziecko zabrano do szpitala- mieszkanki sąsiedniej wsi. Krótka chwila, zbieg okoliczności, błąd- niezatrzymanie się na znaku stop- i czyjeś życie się skończyło. Matki kobiety za kierownicą…

 

Doszłam do wniosków, że nie potrafię już i nie nadaję się do robienia zakupów. Typowy shopping, jaki zawsze uprawiałam, wykorzystując pobyt u Przyjaciół w Niemczech, już nie dla mnie. Czasy się zresztą mocno zmieniły i nie trzeba kupować hurtowo np. butów, bo u nas dostęp jest do wszystkich produktów, choćby przez on-line, ceny mniej więcej podobne… Buty sobie jednak kupiłam i rękawiczki. Taa… buty wygodne do łażenia i prowadzenia auta i faktycznie w dobrej cenie (Timberland), takie do kostki, więc na teraz, a rękawiczki wełna połączona ze skórą, nareszcie dobrze przylegające do dłoni i nie muszę wypychać palców watą ;p Mam nadzieję, że będę je nosić, bo przez to, że pięciopalcowe ze skóry do tej pory zawsze miałam za duże, to nie lubiłam ich zakładać, a ręce grzałam w kieszeniach. Oczywiście najłatwiej robi się zakupy dla najmłodszych, więc dla Zońci dwie sukienusie i buciki (na roczek) zakupiłam bez problemu 🙂 A i cała duża torba (papierowa!) słodyczy z Lindta- tu szalał OM, no ale znaleźliśmy się w ich outletowym  sklepie… ;D Tłumy wszędzie, kawka, kiełbaska- tradycyjnie i do mieszkania, do którego ciągnęło mnie jak nigdy. Chyba mnie też trochę przybiły już świąteczne rzeczy na sprzedaż, uświadamiając, że czas nieubłaganie pędzi…

Kilka godzin bez kontaktu z Tuśką czekając na wiadomość po badaniach z Genetyki, też zrobiły swoje, mimo iż intuicyjnie czułam, że nic złego nie może być, to jednak niepokój zawsze jakiś jest. Szczerze mówiąc, to chyba jak nigdy nie cieszyłam się z powrotu do domu. Trochę przeziębienie, w sumie niegroźne, bo tylko katar, ale mi dokuczało, niewyspanie, bo przecież późnowieczorne pogaduchy, więc decyzja, że po śniadaniu w niedzielę wyruszamy, a nie później bardzo mnie ucieszyła. Marzyło mi się własne łóżko. No, ale najpierw obywatelski obowiązek, więc prosto z drogi zajechaliśmy oddać swój głos na wójta- opłacało się, bo już wczoraj poznaliśmy wyniki- nasz kandydat wygrał. Po drodze spotkaliśmy Tuśkę z wózkiem, która wracała z wyborów, więc zaszła od razu do nas i ledwo przekroczyłam próg domu to już mogłam przytulić uśmiechniętą Zońcię. Ach, ach, ach… ten uśmiech niweluje wszelkie zuo! A potem przyjechał jeszcze Pańcio, więc uścisków nie było końca, który w ogóle nie chciał wracać do swojego domu, tak więc moje marzenie o zaleganiu we własnym łożu mocno przesunęło się w czacie. Szkoda, że Dziecka Młodsze, które były u nas weekend, zdążyły już wyjechać do DM, ale też jeszcze musieli zdążyć zagłosować. Fajnie wracać do domu, w którym na ciebie czekają 😉

Mama dziś u mojej doktor onkolog. Zobaczymy z czym wyjdzie. Na wynik TK czekamy, będzie w tym tygodniu. Wyniki z krwi ma w normie, również te wątrobowe i marker CA19-9 bardzo niski, oprócz  podwyższonego WBC, nic niepokojącego z krwi nie wynika.

Na Fejsie dziś rano u córki mojego brata (kuzyna) zobaczyłam podlinkowanego J. Ziębę wypowiadającego się na temat epidemii odry, z tekstem, że poleca również ” Ukryte terapie” tego pana. Nie wchodziłam i nie słuchałam oszołoma, bo dla mnie to szkoda czasu i nerwów, ale nie mogłam nie zareagować, kiedy ktoś bliski błądzi, więc wysłałam w komentarzu link do posta dr. Ciemięgi. Może dziewczę przeczyta, może coś zrozumie. Nie jestem z tych, co swoje racje forsuje pod każdym postem, nakazując „włączyć myślenie”, bo ktoś myśli inaczej, co zdarza się niektórym, przekonanym, że to oni mają monopol na myślenie, a reszta to idioci zmanipulowani przez firmy farmaceutyczne i całe te szczepienia, epidemie, to wielka ściema… i koniecznie te swoje prawdy objawione muszą przekazać światu. To nie mój styl. Dziewczyna ma sporo znajomych, więc przekaz idzie w świat, więc dobrze jest podać link do kogoś, kto się na tym zna, jest lekarzem- dosadny argument na te bzdury, co twierdzi Zięba. Niech sama wyciąga wnioski, a przy okazji inni. Udowadnianie, że to ja jestem z tych myślących, jakoś mnie nie podnieca ;p Cieszy mnie też fakt, że minister zdrowia w końcu jasno i ostro wypowiedział się na temat szczepień. Jak również główny inspektor sanitarny. Czasem się tak zastanawiam, czym teorie spiskowe na temat katastrofy smoleńskiej różnią się od tych na temat szczepionek. Dla mnie mają zbliżoną genezę…

Miłego tygodnia! 🙂 Aby do piątku- mam zlot Czarownic 🙂

34 myśli na temat “Leniwiec mną zawładnął…;)

  1. Żebyś wiedziała, to ten sam rodzaj spiskowego postrzegania świata
    nie da się tego wyeliminować
    ale trzeba z tym walczyć
    do niedawna wolałam zmilczeć coby nie urazić interlokutora, teraz muszę się tylko pilnować, żeby zbyt emocjonalnie nie podejść do tematu, bo ja taka raczej emocjonalna jestem

    to chyba nie jest łatwe pomaganie ludziom po takim wypadku, może się to śnić po nocach….

    Polubienie

    1. Trzeba, choć dla mnie większość antyszczepionkowców ma mentalność czysto pisowską, więc automatycznie odpadam z dyskusji, bo masz ścianę i rzucanie argumentów typu, jaki to adwersarz jest głupi i daje się manipulować wszelkim koncernom. Ale, kiedy bliscy podpierają się Ziębą, to nie mogę nie zareagować, szczególnie że to rodzina po linii mojej mamy, więc zawsze genetyczny rak jest możliwy. Brat na szczęście ma inne zdanie, ale w rodzinie jest autystyczne dziecko (wnuczka), więc teorie na temat różne.

      Nie jest, wrócił do domu i mocno to przeżył. (Córka zmarłej kobiety, w szoku powtarzała: zabiłam matkę, zabiłam matkę…)
      Tuśka też, bo w domu dwójka małych dzieci, nie mogła wyjść dalej poza bramę, żeby się upewnić, że to nie mąż miał wypadek- spłakała się mocno, jak nie odbierał telefonu. Panika. Dopiero widok naszego pracownika, który mieszka bliżej głównej drogi, ją uspokoił, bo przyszła myśl, że gdyby wypadek był na tamtym przejeździe i z udziałem R., to on by przyszedł do niej poinformować…
      Oczywiście znaleźli się zaraz gapie, którzy kręcili komórką…

      Polubienie

      1. u Ciemięgi są historie jak to ludzie zaufali Ziębie w raku i jak to się skończyło, w razie choroby może trzeba podesłać ich świadectwa
        mnie piana idzie uszami jak słyszę peany na jego cześć…

        nawet sobie nie chcę sobie wyobrażać tego stresu\
        kiedyś była katastrofa lotnicza w dniu podróży mojego męża, on też wtedy nie odbierał a ja nie byłam pewna czym miał lecieć, za często latał i nie zawracałam sobie tym głowy
        wszystko dobre co się dobrze kończy

        Polubienie

        1. Wiesz, mnie to zawsze zastanawia, czemu niektórzy „pyskacze”, żeby nie nazwać ich inaczej, nie mają odwagi ze swoimi argumentami wystąpić w dyskusji właśnie u d. Ciemięgi, tylko latają ze swoimi komentarzami tam, gdzie swoimi słowami przyłożą osobiście autorowi, który ma inne zdanie. Już widzę, jak baba bez wykształcenia, pisze do lekarza pediatry „włącz myślenie” na temat, kiedy on się kształcił 6 lat plus doświadczenie :DD

          Myśmy przeżyli katastrofę samolotu do Chicago 1987, leciał nim nasz bliski kolega z klubu. Pamiętam jak dziś, siedzieliśmy w trójkę (ja, OM, i mój Przyjaciel) z moimi rodzicami i czytaliśmy na czarnym ekranie telewizora nazwiska, mając nadzieję, że nie poleciał… wybieraliśmy się wtedy do przyjaciół na imprezę, no i była stypa…

          Polubienie

          1. Straszne przeżycie

            pamiętam jak czytałam nazwiska ofiar katastrofy smoleńskiej i było tam nazwisko biskupa, który 3 tygodnie wcześniej bierzmował nasze dzieci, bardzo to przeżyłam, inne osoby też jakoś były bliskie, ale jeszcze inaczej to jakby był mój kolega czy koleżanka…

            Polubienie

            1. katastrofa smoleńska mocno przytłoczyła, bo przecież coś takiego się nie zdarza i była do uniknięcia.
              ja tak z śmierci znanych osób, choć nieznanych osobiście, mocno przeżyłam śmierć G. Miecugowa
              a potem Kory…

              Polubienie

              1. Jak zmarła A.P. akurat brałam chemię dożylną i leżałam z jej kuzynką- młodą piękną dziewczyną… Spotykałyśmy się jakiś czas na oddziale albo pod gabinetem w przychodni.

                Polubienie

              2. taka dalsza, bo to babcie były siostrami, o ile dobrze pamiętam albo kuzynkami, w każdym razie z Anią jako dzieci spotykały się rodzinnie, na wakacjach.
                tak rak, teraz nie pamiętam czego dokładnie, ale narządów rodnych,
                leczyli z szansą na posiadanie dzieci…

                Polubienie

  2. To takie pocieszno-straszne, kiedy ktoś w takich zażartych dyskusjach prosi (poleca/żąda), żeby włączyć myślenie, podczas gdy sam prezentuje postawę… mocno niemyślącą. Tacy też lubują się w nazywaniu rozmówców zmanipulowanymi.

    Ech, kupowałabym. Buty, płaszcz czy kurtkę na zimę, jeden czy dwa ciepłe swetry. Najlepiej w zagranicznym sklepie – oglądałam ostatnio i tak mi się podobały! – ale… cykam się. Że trzeba podawać numer karty, że się nie znam, że podam za dużo albo że mnie oszukają, wezmą z konta, pobiorą za dużo. Ech, taki paranoik ze mnie 😉

    Nigdy nie widziałam wypadku z bliska. I mam nadzieję, że nigdy nie zobaczę.

    Polubienie

    1. Szczególnie gdy nie dopuszcza i nie rozumie, że uznanie szczepień za jedno z największych osiągnięć medycyny nie jest jednoznaczne, z całkowitą akceptacją np. naszego kalendarza szczepień, czy postawy niektórych lekarzy, którzy nie informują rzetelnie rodziców. Jesteś za- to, jak ten baran idziesz na rzeź, a raczej posyłasz swoje dziecko…no ręce opadają, Zamiast zaufać własnemu pediatrze, to się posiłkują newsami z sieci… Jak Tuśka była mała, w przychodni (w DM) trafiłam na kiepską lekarkę pediatrę i mimo rejonizacji, udało mi się u niej nie szczepić, właśnie z powodu braku zaufania do niej.

      Też mam obiekcje kupować tam, gdzie ściągają należność z karty, jedynie kupuję w jednym sklepie krajowym i ewentualnie opłacam hotele. Ale przymierzam się tam, gdzie moi bliscy robią zakupy i nic złego się nie działo- tu mam na myśli płatności w euro lub dolarach. Nie lubię tych przeliczeń, ale może w końcu się odważę, Najpierw nie sobie, tylko dla Zońci, bo maja takie piękne sukienki :DDD Odstrasza mnie też długie czekanie na przesyłkę, ale sukienusie na lato, więc…;p

      Oby nie. Kiedyś mój tata najechał na taki, zaraz się znalazł u lekarza z powodu wysokiego skoku ciśnienia, od tamtej pory jest na tabletkach…

      Polubienie

    2. Ken, myślalam, że tylko ja tak mam, że jakoś tak jak maja mi z karty brc i w ogóle czasme te płatnosci są tak skomplikowane…. Jak booking czy cos, to Krzychu ogarnia, ja tam tradycyjne sprawy, jak Allegro np:D

      Roksnanna, Zięba wszedzie musi swoje trzy grosze wrzucic, a nuż się wylansuje, jak to on.

      Polubienie

  3. Kochana
    Wiele się działo u Ciebie.
    U mnie „dół psychiczny” spowodowany, a jakże- pracą!
    Nie będę pisała szczegółów, jeśli chcesz, to w e-mailu się otworzę.
    Dużo zdrówka, dobrych wiadomości, uśmiechu i pogody ducha:)
    Buziaczki i gorące pozdrowionka ślę:)

    Polubienie

  4. Kamień z serca, że z Tuśką wszystko w porządku. 🙂 Teraz czekamy na wieści o Mam.
    Na temat leczenia gada witaminą c wolę się nie wypowiadać, bo by były same kropki…

    Polubienie

  5. Wypadki samochodowe kiedy gina ludzie to wielki dramat, gdzies na jakims blogu przeczytalam ze w Polsce w ciagu ostatnich kilku dni (wokol Swieta Zmarlych) zginelo 40 osob, to jest przerazajace, tutaj w Au jest zdecydowanie mniej wypadkow samochodowych smiertelnych.

    Jestes bardzo aktywna stad to zmeczenie, ale najwazniejsze ze tak lubisz, to sie nazywa miec fajny czas, wiadomo przychodzi tez czas ze trzeba odpoczac.
    Pozdrawiam serdecznie.

    Polubienie

    1. I chyba ponad 500 osób rannych, a pijanych ponad 1200 zatrzymanych, Taka jest co roku rzeczywistość . W tym roku była piękna pogoda, więc to brawura, błędy, pośpiech… i alkohol.
      Lubię, lubię być w ruchu, lubię jak się coś dzieje. Nie lubię zalegać, bo jak już to zrobię, to coraz trudniej mi jest się zmusić do działania- taki paradoks tego mojego chorowania…
      Serdeczności 🙂

      Polubienie

  6. Przerażające są te wypadki samochodowe. Jak mój Starszy z rodziną gdzieś dalej jedzie to ja obłędu ze strachu dostaję…
    Może zajrzysz do mnie?
    Bo ja znowu o Krainie Łemków piszę.
    Serdeczności.

    Polubienie

    1. Też się stracham, choć nie panikuję jak gdzieś jadą, ale lubię wiedzieć od razu, że bezpiecznie dotarli.
      Oczywiście, że zajrzę. Zawsze zaglądam i nadrabiam wszystkie zaległości w czytaniu 🙂
      Uściski serdeczne 🙂

      Polubienie

  7. Strasznie się cieszę, że u Tuśki wszystko dobrze!
    Statystyki zachorowalności na odrę mówią same za siebie, że też to nie daje ludziom do myślenia…
    Ale tak to jest kiedy społeczeństwo się odmóżdża, czekając na gotowe rozwiązania przyjmując je choćby bez cienia refleksji.

    Polubienie

    1. Och,
      teraz już tak będzie, co pól roku… strach i ulga.
      Trzeba jeszcze potrafić myśleć, a nie zacietrzewiać się w swojej słusznej opcji, opartej nie na rzetelnej naukowej wiedzy, ale co jedna matka drugiej matce i hochsztaplerzy medyczni opublikowali…

      Polubienie

  8. Ha, ha to jeszcze i ręce nas „łączą” 😉 Na wypychanie watą nie wpadłam , w związku z czym (bardzo nieliczne) pięciopalcówki straszą sflaczałymi końcówkami ::pp
    Raz kupiłam dziecięce ale ciasne dość były i przez to niezbyt ciepłe. Zresztą w prawdziwe zimy (czyli jak temperatura 0 i mniej ,brrrr) to i tak mi ręce strasznie marzną. Ciekawe bo stopy mam dużo wytrzymalsze na zimno( nawet zimą potrafię z psem albo autem na zakupy bez skarpetek ; byle śnieg do butów nie wpadał :p)
    Biedna Tuśka , przeżyłam kiedyś coś podobnego… inne okoliczności , może mniej dramatyczne ale dłużej trwało , bo kontaktu nie miałam 6 godzin- godzin , które wydawały się przysłowiową wiecznością.
    Za dobre wyniki TK i dobre wieści od Twojej onkolog , zaciśnięte ofkors!
    Antyszczepionkowcy i Zięba porażają niemyśleniem; tzn wróć , Zięba myśli chyba całkiem nieźle , jak zbić fortunę
    na naiwności i desperacji ludzkiej. Przyznaję , że sama słuchałam jego paru „wykładów” na YT ; oczywiście zdarzają się w tym bełkocie , rozsądne zalecenia , no ale w większości to głupoty , że słabo się robi od słuchania.
    Pozdrawiam dzisiaj już z całkiem letniego (właściwie powinno się używać latowego :P) mojego DM
    ….i w tym momencie za oknem rozśpiewał się jakiś ptak , rozumiem , że przesyła swoje melodyjne pozdrowienia:(
    miłego :**

    Polubienie

    1. 🙂
      no wiesz, pomysł na wypychanie watą sklęsł w zarodku, więc nawet jak brałam ze sobą rękawiczki, to chyba tylko po to, żeby je pilnować aby nie zgubić ;p
      W takich okolicznościach to każda sekunda trwa wieczność, więc te kilka godzin- trudno nawet to sobie wyobrazić. Choć mi tak synek raz z radaru zniknął, ale była opcja, że śpi (do 15.) i ma rozładowany telefon, co okazało się faktem 😉
      Na tym chyba polega problem, że Zięba dokładnie wie, jak manipulować swoim przekazem, tak, żeby go uwiarygodnić. To tak jak z naszą partią rządzącą- diagnoza słuszna, ale leczenie o kant tyłka rozbić. A zwolenników nie ubywa, ani jemu, ani im.

      :)))
      u mnie dziś nic nie śpiewało :((( Choć ptaszki widziałam, coś jakieś milczące 😉
      Buziaki :***

      Polubienie

  9. No, taaaa. W jednym zdaniu, że butów już nie trzeba kupować jak kiedyś, a w następnym… że jednak sobie kupiłaś 😛 😀
    Czy Timberlandy są tam tańsze niż tu?
    Co do Zięby to ostatnio było o nim bodajże w Uwadze… A ja w związku z tym też mam parę przemyśleń i chyba się z tobą podzielę, jak je zbiorę do kupy. Ale już w e-mailu.

    Polubienie

    1. Kochana,
      no jak kiedyś, to minimum trzy pary! No i jak miałam się nie skusić, jak trafiłam na Outlet i były za 50 euro a przy kasie kolejna obniżka i zapłaciłam 36- no jak za darmo ;p
      W necie o Ziębie stale głośno, mnie osobiście podsuwano jego terapie, tyle że ja jakaś asertywna jestem i od razu mówię nie i nawet nie dyskutuję, jedynie jak mi w rodzinie herezje opowiadają to tak, bo w razie wu, gryzłoby mnie sumienie.
      Pisz!

      Polubienie

Dodaj komentarz