Tymczasowe odroczenie…

Tak jak przewidywałam markery do powtórki. Nie przeskoczysz tego, jeśli badania nic nie wykazały- muszą mieć potwierdzenie, że coś się jednak złego dzieje.  Nie, nie mam nadziei, że następne będą w normie, wręcz przeciwnie, boję się, że będą wyższe, a to może źle wpłynąć na nastawienie Mam, która choć wprost mówi, że ma raka i się denerwuje (tylko w kontaktach z medykami), to jednak jest pełna życia, uśmiechu i… planów. A Profesor ma plan taki, że jeśli to nie była pomyłka (cuda się zdarzają), to da skierowanie na laparoskopię. Wynik za tydzień, choć Misiek podjedzie już w piątek się dowiedzieć (upewniłam się, że mu przekażą), bo jak usłyszałam standardowe „proszę dzwonić” , to się roześmiałam, na co pani się ogarnęła i rzuciła: przecież widzi pani, co tu się dzieje. Widzę, i nie mam pretensji, że nie odbierają telefonów, tylko po co mówią, żeby dzwonić? Problem jest w tym, że wciąż się przenoszą do nowej siedziby w drugiej klinice i doktory w starej przyjmują niestandardowo. Na ten przykład w przyszły poniedziałek od 8-10, a we wtorek nie wiem. Muszę jakoś dotrzeć wcześniej z domu do DM i nie gnać w ciemno. A być muszę, bo Mam z każdego odroczenia cieszy się jak dziecko, które zamiast znienawidzonej kaszki dostało lizaka. No to trzeba przypilnować i w razie czego od razu ustalić termin.

Sama wyszłam z pigułami, choć własnych wyników nie znam, bo nie czekałam na wypis. W przelocie, nie przerywając mi rozmowy telefonicznej z PT, Profesorka z uśmiechem rzuciła, że dostanę,  i tyle ją widziałam. No to jak tylko podpisałam odbiór, to się zmyłam do mieszkania. Wypis odbiorę przy okazji bądź następnym razem. Naganiałam się pomiędzy szpitalnymi budynkami, potem posiedzialam w sali  z pacjentkami, nasłuchałam się, bo m.in. trafiłam na Lilę, która kończy siódmy cykl, a markery nie spadają, więc czekają ją nowe decyzje, i mając już dość szpitalnej atmosfery z ulgą opuściłam szpitalny teren. Jestem szczęściarą, że po kilku godzinach mogę wrócić do spotkań, rozmów z przyjaciółkami, pójść tradycyjnie z Młodszymi Dzieckami do pysznej restauracji na obiad, że te moje wizyty w szpitalu, choć częste i upierdliwe i z wiadomej przyczyny, to jednak wciąż lajtowe do sytuacji, kiedy chemię dostaje się w żyłę.

Jesień mnie zaatakowała zimnym wiatrem i deszczem, ale słoneczko się nie poddawało i co chwilę wyglądało zza chmur. Może jesień jednak nie będzie taka straszna…

38 myśli na temat “Tymczasowe odroczenie…

  1. Cieszę się, że u Ciebie dobrze, smutne, że u Mam powtórka. Bo znowu stres. Wiesz co mnie zastanawia, że i Ty i Mam, genetyka jest niemiłosierna w swojej skrupulatności. Czy nie uważasz, że może warto przebadać dzieci? Choć ja w sumie nie wiem, co lepsze, wiedzieć, że się coś dziedziczy czy nie wiedzieć. Jak Ty na to patrzysz?

    Polubienie

    1. Moje dzieci zostały przebadane już dawno. Tuśka w wieku 18 lat dostała „prezent” w postaci listu z Genetyki, że na mutację( badanie było wcześniej robione, ale dopiero po ukończeniu pełnoletności wynik był dostępny) Jest już po obustronnej profilaktycznej mastektomii z jednoczesną rekonstrukcją, o czym zresztą pisałam. Od 1999 roku moja rodzina jest pod opieką Genetyki. Misiek nie ma mutacji. Jestem absolutnie za wiedzą! Ona może nie jest miła, ale zwiększa szanse na przechytrzenie gada. Pierwsze co, kiedy sama się dowiedziałam, to zapytałam się jak zabezpieczyć córkę/ dzieci a miały wtedy 10 i 6 lat. Moja Mam miała raka 45 lat temu, po drodze miała profilaktyczne usunięcie drugiej piersi i narządów rodnych. Spokój, aż do dziś…

      Polubione przez 1 osoba

      1. Jejku, to rzeczywiście przeszliście piekło. Ale masz rację, lepiej wiedzieć, bo można próbować gada przechytrzyć. Cieszę się, że tak rozsądnie do tego podchodzisz. Emocje na pewno są, ale jednak rozum pozwala na właściwe działania. A to efekty. Trzymam kciuki za Mam, i oczywiście za Was!!

        Polubienie

        1. Ja do tej wiedzy dążyłam jeszcze zanim sama zachorowałam, bo najpierw mama rak piersi jak miałam 9 lat, a potem babcia rak jajnika gdy mialam 16 lat, więc moja świadomość była duża i jako młoda osoba biegałam na usg. i miałam robioną mammografię. A gdy sama namacalnie odkryłam guza, to już znalazłam się na Genetyce, gdzie 5 lat wcześniej usłyszałam, że nie jestem w grupie ryzyka i nie zrobiono mi wtedy badań. Wiesz, oprócz wiedzy trzeba mieć tez sporo szczęścia, żeby wykryć w odpowiednim momencie, bo gady są przebiegle. Ja go mam, bo bujam się z nimi już prawie 2O lat, ale i trochę zabrakło,bo ten drugi okazał się niewyleczalny. Dobrze, że wciąż udaje się go trzymać w ryzach- i to zawdzięczam postępowi w medycynie.
          Dziękuję❤️

          Polubione przez 1 osoba

          1. 20 lat!! Ale to oznacza, że jednak można. Szczęście też na pewno trzeba mieć. Cieszę się, że tak spokojnie a wręcz bardzo optymistycznie opowiadasz swoją historię. Buziaki!! ❤️

            Polubienie

    1. O ranciu,
      nie tak miało to zabrzmieć. Profesorka jest okej, naprawdę. A ja nie potrzebowałam żadnej rozmowy i miło mi było, że sama się odezwała, bo piguły wydają pielęgniarki- mogła przejść na operację bez żadnego słowa, widząc, że sama jestem zajęta rozmową. Tak że tak. Ona się bardzo cieszy, kiedy mnie widzi i zawsze się pyta jak się czuję, bierze osobiście na badania jak uzna, że trzeba mimo częstego TK. Jestem tam dobrze zaopiekowana, choć oddział ma okropne warunki. I bywa tam smutno.

      Polubienie

  2. Roksana, ate markery to jakie ? w sensie – jakie nowotwory powodują wzrost tych konkretnych markerów?
    Trzymam kciuki za cuda, w sumie sama jesteś chodzącym takim:)

    Polubienie

    1. My od lat mamy robione jajnikowe tylko, nie wiem dlaczego nie robią cyckowych i jelitowych jak na początku- to na Genetyce, bo wszystkie trzy mamy mutację BRCA 1 i 2. Na oddziale też jajnikowe Ca-125 i He-4
      Dzięki❤️

      Polubienie

        1. No Mam tez tego pojąć nie może. Teraz tylko trzeba zdiagnozować gdzie. Profilaktyczne usunięcie nie daje 100% pewności, że raka nie będzie- to wiemy od zawsze. Tak jak szczepionka przeciw brodawczaka HPV ( Tuśka szczepiona) nie zapobiega przed rakiem szyjki macicy, bo nie tylko brodawczak wywołuje raka- to oczywista oczywistość, ale jest on przyczyną większości.
          Dobrze, że pytasz, bo niektórzy się nie orientują i myślą, że jak usuną narządy i się zaszczepią, to unikną skorupiaka danego narządu. Niestety tak to nie działa, ryzyko tylko jest zmniejszone. Weź pod uwagę, że genetyczni mogą też mieć raka niegenetycznego.

          Polubienie

            1. To prawda.
              Dla mnie szokiem była wznowa po 13 latach. Nie że nowy gad atakuje, tylko stary – nie u mnie, ale u spotkanej osoby. Dzięki nowym lekom remisja może być coraz dłuższa.
              Z jajnikiem miałam złe doświadczenia, bo u babci diagnoza i trzy miesiące życia. Owszem, były wcześniej dolegliwości, tak mniej więcej od roku, ale leczona była na żołądek. Na blogu często poruszam ten temat i podkreślam ile lat już żyję ze skorupiakiem w tle, bo wiem, że dla kogoś kto dopiero zachoruje albo ktoś mu bliski, to jest bardzo ważne. To daje nadzieję, taki namacalny przykład. Mnie taką dała moja bliska znajoma, która ze skorupiakiem żyła 6 lat i Basia (Miriam- blogerka), przeżyła 8 lat i obiecałam Basi (w duchu, bo zachorowałam jak już odeszła), że będę żyć dłużej 🙂

              Polubienie

  3. Przeczytałam notkę, już miałam byłam pisać coś mądrego, weszłam w komentarze, poczytałam… i teraz mogę napisać tylko tyle, że przesyłam Wam obu wielkie uściski i dużo dużo mocy z całego serduszka, skrytego pod grubym golfem. Bo ziiimnoooo!

    Polubienie

  4. Kochana!
    Życzę tylko dobrych wiadomości, a nade wszystko zdrówka dla Ciebie i bliskich:)
    U mnie jesień rozpoczęła się paskudnymi bólami stawów. Szukam prywatnie dobrego reumatologa.
    Pozdrawiam:)

    Polubienie

  5. Roksanno trzymam mocno kciuki za te wyniki.
    cieszę się, że mogłaś uciec ze szpitala- ludzie siedząc w szpitalnej sali od razu gorzej się czują – u mnie to urosło wręcz do olbrzymich rozmiarów, dlatego zawsze szybko staram się uciec :*

    Polubienie

    1. mimo żartów, uśmiechów, zawsze jest garść goryczy, smutku, bo to miejsce ma tyle przygnębiających historii… Wiesz, człowiek cieszy się na czyjś widok i jednocześnie smuci, ot taki paradoks.
      Dzięki ;***

      Polubienie

  6. Żyję, żyję, odpisałam. ❤
    Obie ćwiczymy cierpliwość w stanie odroczenia / zawieszenia… Nic to, damy radę, bo kto, jak nie my? 😀
    A jesień MA być piękna, i tyle. Liście powoli zaczynają opadać, ale jeszcze wychodzę z domu rano (po 7:00) w letnich sukienkach – choć długo to już pewnie nie potrwa.

    Polubienie

    1. Żeby chociaż cierpliwość była moją mocną stroną, to byłoby łatwiej 😉 Oczywiście, że damy radę! 🙂
      Chyba Cię jednak zamorduję… za te letnie sukienki!!! Ja we własnym domu zamarzłam!!! Chyba o tym napiszę ;p
      Córcia PT podsyła zdjęcia ze słonecznej farmy oliwek, a teraz Ty mi, że o 7 rano… kiedy u mnie o 10 było zaledwie 10 stopni, jutro ma być o tej porze 13- normalnie szał ;pp Nie wspomnę już o tych egipskich ciemnościach, które jeszcze są o 7am i już są o 7 pm.

      Polubienie

      1. Jakichś dziwnych słów używasz… Co to jest „cierpliwość”, bo nie znam? 😛
        Wiesz, z tymi temperaturami to jest tu dziwnie. Bo niby rano tylko 15 C, a jest po prostu ciepło. Jakieś 1,5 roku temu na majówkę było też tylko 15 C (w dzień), a moja Młoda w tej temperaturze regularnego udaru słonecznego dostała. I chodziłyśmy w T-shirtach, bo ciepło było, odczuwalna znacznie wyższa.
        Nie morduj, bo się zmęczysz…. :))))))

        Polubienie

        1. Jak wychodzę rano, to też ciemno, ledwo na wschodzie coś się delikatnie zaczyna… Za to wieczorem jasno. 🙂 Hiszpania jest nawet dalej niż Londyn, powinna być w strefie czasowej GMT, no ale nie jest…

          Polubienie

        2. Ty nie znasz, ja nie znam, to dlatego nas tak życie tresuje w tej materii 😉
          Bo słońce mocno grzeje, U nas jak wyjdzie, to od razu cieplej się robi. Tyle że ostatnio to chmurnie jest, a nie słonecznie, I wiatry zimne wieją,
          hi, hi, no masz szczęście, bo bardzo nie lubię się męczyć, za to lubię Cię :*

          I macie dłużej jasno, zimą też, nawet po zmianie czasu.

          Polubienie

Dodaj odpowiedź do roksanna Anuluj pisanie odpowiedzi