Podwójna okazja…

Kolejna wrześniowa kartka w kalendarzu, a ja patrzę z niedowierzaniem, że to już tyle czasu minęło. Jak dziś pamiętam ten dzień, a właściwie dwa w odstępie roku- oba ze szczegółami, oba radosne i przepełnione miłością, często wspominane przez te wszystkie minione lata.

Ślub i narodziny. Osobisty i pojawienie się naszej Pierworodnej.

Dziś Tuśka kończy… 30 lat. Córka, siostra, żona, mama dwójki cudownych dzieci. O matko i córko! Jak to możliwe? Przecież dopiero co mój tato nosił ją na rękach śpiewając „aaaa kotki dwa”, a ona wtórowała po swojemu, a potem to „a” dodawała przed wszystkie wyrazy i wychodziły „apotki” i „akenie”. A jeszcze wcześniej, kiedy obie leżałyśmy w szpitalu (11 dni), będąc zawodowo w Czechosłowacji, zdobył mięciutki, milutki niebiesko-biały kocyk, który ekspedientka słysząc polski język, nie chciała sprzedać, więc tato zagadał „po swojemu” i tak Tuśka została obdarowana tym cudem- jak na tamte czasy- trudnym do zdobycia. Pięknie pasował do granatowego wózka rodem z NRD.

Prawie 20 lat temu, w nocy w szpitalnej sali przed czekającą mnie operacją ratującą mi życie, patrzyłam w ciemne okno rozświetlone tylko latarnią i połykając łzy, zastanawiałam się, czy będzie mi dane uczestniczyć w jej dorosłym życiu, widzieć jak je sobie ułożyła. Dziś już mogłabym spokojnie patrzeć w przyszłość, szczęśliwa, że los był dla mnie łaskawy, bo mimo kłód, jakie co chwile rzuca, to oferuje też koła ratunkowe, z których potrafię korzystać; zdążyłam wychować dzieci i doczekać się wnuków. Jednak z tyłu głowy czai się natrętna myśl, że córcia wraz z przekroczeniem progu z trójką z przodu musi być jeszcze bardziej czujna i dbać o swoje zdrowie. Bo i matka i babcia zachorowały, ledwo przekroczywszy trzydziestkę. To taki bagaż, którego pozbyć się nijak nie można. Bagaż świadomości i doświadczenia.

Dziś patrzę na tę piękną młodą kobietę, której życie się dobrze ułożyło, która tak naprawdę ma wszystko (syn, córka, mąż, praca, dom z ogrodem, pies, kot…), to życzę tylko zdrowia i aby zawsze była otoczona miłością. Bo wszelkie trudności, które się pojawiały i pewnie pojawią, są do pokonania, gdy zdrowie dopisuje i ma się wsparcie wśród bliskich. W życiu wiele rzeczy jest ważnych, ale to rodzina i najbliżsi dają poczucie bezpieczeństwa, pozwalają rozwinąć skrzydła, a kiedy świat się wali na głowę, pomogą go odbudować. Ten mikro.

 

Genetyka odhaczona; nie spodziewałam się złych wieści, ale i tak diagnoza zbiła mnie z pantałyku: cycki do wymiany! I co ja mam z tym fantem zrobić? Normalnie to nawet bym się ucieszyła na nowy biust, ale w mojej rzeczywistości przechodzić kolejne operacje? Bez gwarancji, że będę się nim cieszyć tak długo jak obecnie, czyli 16 lat. Muszę to przemyśleć, a na razie zwariowałam i kupiłam sobie… dwie sukienki. Chyba się starzeję ;p

*

I tak jeszcze z narodowego podwórka, czyli z kraju, który z ruiny, a nie bo to tylko taka wyborcza retoryka- sam premier to przyznał, dla nie idiotów powstał z kolan, dzięki obecnemu rządowi, który m.in. zatrzymał wysprzedawanie polskich zakładów, które poprzednicy oddawali w obce kapitalistyczne ręce. No to ja się pytam, jak ma się do tego sprzedaż 100% udziałów największego producenta soku jabłkowego Chińczykom. No iście swoista depolonizacja, tak hucznie zapowiadana.

*

TU tak trochę nostalgicznie, złapane przez Julkowe okno podczas powrotu do domu. I mogłam dziś do tego domu nie dotrzeć, bo jakiś kretyn dostawczym autem skosił zakręt. Całe szczęście, że choć w miejscu zalesionym, gdzie zakręt pogania zakręt i jest ograniczenie do 70 km/h była wysepka, wprawdzie nieasfaltowa, ale mocno utwardzona i Julek nie stracił przyczepności, a ja nie straciłam zimnej krwi. Ale moje serce o mało co nie wyskoczyło, bo o jedno skręcenie kierownicą mniej i znalazłabym się na drzewie.

 

 

 

44 myśli na temat “Podwójna okazja…

  1. Tak to pięknie napisałaś o Tuśce, że aż mi łzy w oczach stanęły. I dużo dużo szczęścia, zdrowia, uśmiechu jej życzę.
    U nas też tak wariaty jeżdżą, ciężko przez ulicę przejść. Nieraz byłam świadkiem bezmyślnego ścinania zakrętu albo wyprzedzenia. Mało brakuje do dramatu.

    Polubienie

    1. Piękne podziękowania w imieniu Tuśki:*
      Przede wszystkim brakuje wyobraźni i poczucia odpowiedzialności!
      Sama jestem z tych, co mają ciężką nogę, a raczej miałam, ale w terenie zabudowanym, czy właśnie w takich miejscach, gdzie jest ograniczenie prędkości, to noga z gazu. I przede wszystkim nie stwarzać zagrożenia dla innych. Nie znoszę kierowców niewłączających kierunkowskazów i takich, co nie trzymają się swojego pasa i idiotów jadących lewym, kiedy prawy pusty. I dla mnie pieszy, choć czasem bywa „świętą krową”, to ma zawsze pierwszeństwo!

      Polubienie

  2. Serdecznosci dla Corki:-)
    Kiedy sie pojawia choroba, oparcie w rodzinie jest najwazniejsze. Mamy wtedy poczucie bezpieczenstwa, masz racje. Ja i najblizsi to wiemy I wiemy tez, ze kiedy nie ma zdrowia, wszystko inne schodzi na drugi plan.
    Co do jazdy oszolomow, kierowcow bez wyobrazni, pisalam u Rybki, szkoda slow!
    Szkoda mi tez komentarza na to wszystko, co dzieje sie w kraju:(

    Polubienie

    1. Dziękuję! 🙂
      Choroba, szczególnie przewlekła przetasowuje wszystko, co wcześniej już zostało wypracowane, bo trzeba się dostosować do nowych okoliczności. Nie każdy potrafi temu sprostać, a jeśli nawet, to bywają przecież trudne momenty. Znasz to, łatwo wcale nie jest.
      To prawda, oszołomów nie brakuje, widać to po statystykach. Choć ja odnoszę wrażenie, że jest ciut lepiej niż kiedyś, tyle że w ostatnich latach jeżdżących mocno przybyło, więc zawsze się ktoś trafi na drodze, co tworzy niebezpieczną sytuację.

      Polubienie

  3. Kochana!
    Piękny, refleksyjny post, bo ten o bliskich zawsze takim jest 😉
    I u mnie wiele się dzieje, zwłaszcza u Dzieci: Córka i Zięć budują dom, już rosną ściany ( sami wszystko załatwiają, starają się o fachowców i kasę, bo tak chcą), najmłodszy 21- letni Syn ma swoją działalność, kupił auto, rozpocznie wkrótce studia. Najstarszy natomiast, nareszcie trafił na „porządną” dziewczyną ( jest zbyt łatwowierny, wrażliwy), pracuję, ma wymarzony pojazd, jest mu dobrze, jest szczęśliwy.
    Cóż ja mogę chcieć więcej.
    Tobie i Twoim najbliższym życzę: zdrówka, uśmiechu i tylko dobrych chwil w życiu:)
    Pozdrawiam milutko, przytulam:)

    Polubienie

    1. Ojej, super! Niech mury pną się do góry! Cieszy bardzo, jak dzieciom się układa, bo przecież nawet jak już są dorosłe, to chcemy dla nich jak najlepiej.
      Mam nadzieję, że te Twoje 1/2 etatu też przynosi pozytywne skutki- mniej cierpienia i fizycznego i psychicznego.
      Dziękuj Kochana :*

      Polubienie

  4. Normalnie czasem naprawdę dziw, że człowiek cało wychodzi z tych drogowych opresji!
    Widać Ci długie życie pisane

    A czemu bjust do wymiany??

    I sto lat dla Tuśki
    Ona mądra kobieta, wyedukowana, zadbana, przełamie złe tradycje rodzinne
    Teraz tylko trzeba zadbać o Zosię,. ale jak ona będzie miałą 3 dychy, to raka już dawno na świecie nie będzie:)

    Polubienie

    1. taki jeden z oczu wyczytał, że do 80. pociągnę ;p robię wszystko, aby udowodnić, ze się nie pomylił ;p

      Normalnie implanty powinno się wymienić po 10 latach, ale ja nie miałam do tego głowy, bo mnie skorupiak zaatakował. No i na usg. wyszło, że się pofałdował, szczególnie lewy. Wizualnie mnie nie przeszkadza, ale nie wiem, czy nie zaszkodzi.

      Dzięki!
      Rak to może będzie, ale skutecznie spacyfikowany! O!

      Polubienie

          1. postęp nie jest szalony, ale jest
            gdyby moja mama zachorowałą na takiego raka jak ja miałąby pewnie wyciętego cycka i mniejsze szanse – bo nie było herceptyny
            zawsze coś

            Polubienie

            1. To prawda.
              Oprócz postępu jeszcze muszą być odpowiedni specjaliści. U mojej Mam mamografia niczego nie wykryła, biopsja również, a lekarz postanowił usunąć to maleństwo, które okazało się złośliwe w ostatnim stopniu w skali. A były to wczesne lata 70, więc tym bardziej szczęście, że trafiła na dobrego lekarza.

              Polubienie

              1. Nie do wiary, ile miała szczęścia!!

                Moja nie była zbyt mądra, jak znalazła guz w piersi to już nie wróciłą do lekarza co kazał jej to przebadać, uwierzysz????
                Na szczęście to nie było nic złego

                Niestety wiele lat później podobnie zlekceważyła inne objawy..

                Polubienie

              2. Nie uwierzysz, ale szczęścia miała całe tony, bo guzek wykryty przez się, a raczej przez tatę w listopadzie, a operacja dopiero w kwietniu, bo ja miałam wypadek i dwa miesiące leczenia w tym miesiąc w szpitalu. No i bez chemioterapii, bo węzły czyste! I dziś się raduje prawnukami 🙂

                W takich przypadkach jak Twoja mama to żal ze złością się przeplata, ze zlekceważyła własne zdrowie.

                Polubienie

              3. Strach wciąż rządzi. I niedobór wiedzy.
                Ja zawsze w myślach mam Magdę P. która przez doswiadzczrnia rodzinne- mama- sama siebie zaniedbała, nie widząc sensu w terapiach. Jak widzę, a przecież non stop spotykam takie dziewczyny na oddziale, jak potrafią walczyć o każdy kolejny tydzień dla życia, mimo świadomości, że w końcu polegną, ale zanim to się stanie, to wyrwą dla siebie ile się da, bo są świadome własnej sytuacji i możliwości leczenia.

                Polubienie

  5. Pozdrawiam zycze szczescia……Masz orzech do zgryzienia ,ja niebawem sie dowiem co jest grane ale czuje wielki lek,Porocz tego czeka mnie wizyta w Zus-ie Boje sie myslec co dalej?

    Polubienie

    1. Dziękuję :*
      Reniu,
      przytulam serdecznie i oby było zadowalająco! Nie rozumiem tylko czego jeszcze od Ciebie chce ZUS?

      Eee, no trochę tak, tyle że ja się tym biustem najmniej przejmuję, choć z drugiej strony nie wiem, czy dla zdrowotności nie trzeba będzie jednak. Ne uśmiecha mi się szpital.
      Ściskam! wiesz, że myślę cały czas o Tobie i moc sił wysyłam.

      Polubienie

  6. I Wam, i Tuśce gratuluję i życzę wszystkiego najlepszego!🎂🌹🎉
    To takie budujące, że idziecie przez życie razem, całą kochającą się i wspierającą RODZINĄ. Pańcio i Zońcia nawet nie mają pojęcia, jakimi są szczęściarzami!
    Buziaki dla Was!!!😘😘😘

    Polubienie

    1. Serdecznie dziękujemy! :***
      Bywamy też i kłócącą się na ostro, ale o duperele 😉 Pojęcie za to ma Tuśka i Misiek- szczęściarze mający wciąż kochających ich i wspierających dziadków.
      Buziaki :***

      Polubienie

  7. Fajnie jest patrzeć, jak dorosłe dzieci sobie radzą i są szczęśliwe. 🙂 🙂
    Ja nie na wszystkich odcinkach mam ten spokój… Niby wiem, że w razie W będzie komu przejąć trzymanie parasola ochronnego, ale wolałabym, żeby wcale nie był potrzebny… No nic, jest jak jest, mogło być gorzej, czyli nie ma na co narzekać. 🙂
    Na drodze niektórym się wydaje, że airbagi i reszta załatwią im nieśmiertelność, więc mogą się śpieszyć bez konsekwencji. Parę lat temu żonie mojego dobrego kolegi też się wydawało, że na pustej drodze może ścinać zakręty, bo do dzieci (3 i 5 lat) jej się śpieszyło, żeby utulić przed snem. Nie utuliła… 😦

    Polubienie

    1. To prawda. Choć zawsze jest jakaś łyżka dziegciu w tym miodzie. U nas się tak złożyło, że dotyczy to zdrowia, sprawności i Miśka i Tuśki, więc tym bardziej cieszy, że w innych sferach się jak na razie układa. Ale obaw bez liku, sama wiesz, jak to jest, kiedy rodzina na DG.

      Straszne. Dawno temu sprawdziłam trasę, którą jeżdżę do DM i to jest plus minus 15 minut niezależnie od tego, czy docisnę gaz czy nie. Piętnaście minut na trasie 120km to jest ułamek czasu, więc nie warto gnać na złamanie karku. Nie mam nic przeciwko szybkiej jeździe, ale swoim pasem, bez stwarzania zagrożenia.

      Polubienie

  8. Wielką sympatią darzę Twoją córkę:) Jest prawie rówieśnicą mojej ,bo ten rok czy półtora różnicy już w tym wieku nie ma znaczenia:)) tak myślę..Moi młodzi tez mają wszystko:) i czesto mi imponują tym,jak swietnie sobie radzą,jak sprawnie ogarniają rzeczywistość – wychowanie dziecka,życie zawodowe,dwa koty,ogrod i dom:) Czasem wkurzają też ..rzecz jasna:))Ja w ogóle myślę,ze w tej naszej polskiej wciąż bardzo różnej (delikatnie mówiąc) rzeczywistości,wyrosło nam pokolenie wspaniałych młodych ludzi.Dobrze wykształconych,otwartych,fajnie wychowujących swoje dzieci.I bez kompleksów:)

    Mnie najbardziej żenuje to nasze „wstawanie z kolan” ,odnoszę wrażenie,ze pisowska władza robi wszystko,by nas uwolnić od Unii.I boję się,że im się to uda,bo są zdeterminowani ,skoro takie bzdury plotą, jak prezydent wczoraj w Leżajsku (śliczne miasteczko nota bene).

    Roksano,wszelkiej pomyślności dla Twojej córki – zdrowia dla wszystkich!

    Polubienie

    1. O dziękuję za miłe słowa 🙂
      Też mam takie zdanie o młodych ludziach. Patrząc na swoje dzieci i dzieci w rodzinie czy przyjaciół i znajomych, to większość radzi sobie świetnie.
      Słyszałam i uszom nie wierzyłam. A potem pisowcy latają po mediach i twierdzą, że nikt z Unii nas nie chce wyprowadzić. Jasne. W końcu nas wyrzucą.
      Dziękuję serdecznie!!! 🙂

      Polubienie

  9. Dla Tuśki samych najlepszości! Mądra z niej Kobieta, z pewnością zadba o siebie właściwie.

    Nowy biust? i co z tym fantem zrobisz? Będziesz wymieniać? Jeśli tak to będą okazje to zakupu koronek 🙂 Marzycielka jest w tej kwestii specjalistką 😉

    Polubienie

    1. Mam taką nadzieję, bo inaczej przełożę przez kolano i stłukę jej tyłek 😉

      Laila, nie wiem. Prędzej położyłabym się do szpitala z powodu przepukliny i zrostów po hajpeku, bo to mi dokucza i ból łapie np. jak karmię Zosię, a pani Onkolog uważa, że zbyt obciążająca dla mnie by ona była, ale w razie W to gnać do chirurga, więc ten biust to mi tak wyskoczył jak filip z konopi… A co do koronek, hi, hi, ja tam wole gładziutkie push-up ;p

      Polubienie

  10. No, popatrz ile w tym wrześniu jubileuszów! Jeśli mnie przyjmiecie pod swoje skrzydła to jeszcze i ja się dorzucę z urodzinami 😀
    Cudowną masz tę rodzinę. A, właśnie, zięcia lubisz? Lubiłaś od początku? Dobrze się dogadujecie?
    Śledząc myśl lotną naszego Prezydenta, który pociesza, że skoro zamknęli zakłady to otworzą następne – nie ma co się martwić. Sprzedali soki Chińczykom? Wyciśniemy sobie nowe. Właściwie to już z powodzeniem wyciskają ze społeczeństwa, także… Jestem dobrej myśli. Choć może nie takiej lotnej 😀
    Co ja miałam jeszcze… Ach! No ci walnięci kierowcy! Nie wiem, co to się wyprawia (pełnia?) ale tylko w zeszłym tygodniu fartem uniknęłam 4 wypadków, w tym dwóch jako piesza, na przejściu!
    Za to w szok wbił mnie młodociany kierowca BMW, z otwartym oknem, z którego dolatywało swojskie umpa umpa – jechał przepisowo i zatrzymał się przed pasami przepuszczając mnie! Myślałam, że to Kossakowski prowokacje…

    Polubienie

    1. Oczywiście, witaj w klubie! Jeszcze jest mój tata, który w sobotę kończy 75 lat! I bardzo bliska koleżanka jeszcze ze szkoły podstawowej.
      Oli, zadajesz trudne pytania ;P Lubiłam od początku, bo ja się nie nastawiam negatywnie do ludzi. Ja z tych, co w życie dzieci się nie wtrącam, ale reaguję, jeśli tego potrzebują. Był czas kiedy mi podpadł, ale sama wywodząc się z typowej włoskiej rodziny ;), wiedziałam, że nie zawsze to co na języku to i w sercu, więc… I tak naprawdę to liczą się czyny a nie słowa, nawet jeśli potrafią zaboleć. Dogadujemy się- ma poczucie humoru i jest bardzo pracowity, a te dwie cechy u mnie są na podium.

      😀 pocieszyłaś mnie, na szczęście mam kilka jabłonek, jabłka już spadają, więc może soków narobię 😉
      ha, ha, no mogę sobie wyobrazić Twoją minę, ale może koleś chciał, żebyś podziwiała wnętrze- nie jego, ale auta, więc się zatrzymał ;p

      Polubienie

        1. Kochana,
          bo słowa są ważne! I mają swoją moc rażenia. Wszystko zależy od okoliczności, czyli kto i kiedy je wypowiada. Są takie nie do wybaczenia! Ale niektóre z nich spowodowane są złością, bezsilnością. hmmm… dziś miałam telefon od Mam, że ojca zamorduje i pójdzie siedzieć, tak że tak w kontekście cudownej rodziny 😂 Poradziłam, żeby poczekała do soboty 😉 I od razu zrobimy stypę😜
          Moja PT twierdzi, że my się wszyscy bardzo kochamy, ale kostropatą miłością, i coś w tym jest, bo z dziubków nie spijamy sobie, choć starsze dziecka gadajom do się „dziubek” 😀

          Polubienie

  11. A propos zaskoczeń na drodze i przepuszczania pieszych, to tutaj przepuszcza 99%. Jak już naprawdę leziesz jak pijana krowa, to na Ciebie trąbną, i to byłoby na tyle… Przy czym przechodzenie na czerwonym – o ile nie prosto w sznur pędzących aut – nie zalicza się do kategorii „pijana krowa” i mandatu za to nie dostaniesz, nawet jeśli robisz to pod nosem policjanta. Ta kategoria obejmuje wyłącznie działania faktycznie niebezpieczne.
    Natomiast przełączanie przyciskiem świateł na zielone przy normalnym ruchu, zamiast odczekania na lukę, jest w bardzo złym tonie… egoizm, wywyższanie się ponad resztę użytkowników dróg itd. Dozwolone społecznie wyłącznie w godzinach szczytu, bo wtedy grzeczne czekanie nic nie daje i wszyscy o tym wiedzą. Poza godzinami szczytu – olać światła, ważne, czy można przejść bezpiecznie.
    Czyli co kraj, to obyczaj. 🙂

    Polubienie

    1. W moim DM przy CH w centrum wyjazd z parkingu był niemożliwy inaczej jak popychanie ludzisków maską, centymetr po centymetrze posuwanie się do przodu, bo tłumy szły w jedną i drugą stronę, w ogóle się nie zatrzymując. Po rozbudowaniu centrum, zrobili światła i w końcu jest normalnie.

      Polubienie

      1. Właśnie wczoraj szliśmy w centrum taką uliczką, która zasadniczo jest dla pieszych plus służby miejskie, czyli np. taxi. A taksówek multum, bo to spory skrót do Prado. Pieszych też, i tak ze 300 metrów tej koegzystencji… I nic, spokój i zen, popychanie maską, ewentualnie cichutkie trąbnięcie, jeśli pieszy się wlecze. Trąbnął na mnie, obejrzałam się, zeszłam na bok, zyskał dwa metry… i spokojnie przepychał się dalej. Live and let live. 🙂

        Polubienie

        1. Trąbnięcie jak ludzie na pasach to jednak przegięcie by było, więc to zawsze bylo takie wyrywanie się do przodu wykorzystując lukę w strumieniu idących, a jeszcze trzeba było wbić się w ulicę spod porządkowanej, więc nie muszę opisywać spojrzeń niektórych jak się na tych pasach utknęło i musieli auta obchodzić, bo raczej nie czekali, aż odjadą. Te pasy traktowali jak ciągłość chodnika. Kierowcy byli na przegranej pozycji.

          Polubienie

  12. Taaa, i jakoś mnie nie dziwi że moja córka też wrześniowa i urodziny obchodzi parę dni później😊
    A w ogóle pozdrawiam z wakacji i mocno ściskam dzisiaj i Ciebie i Jubilatkę 😘😘

    Polubienie

    1. 😀
      Wrzesień rządzi!
      Myślami Cię ściągnęłam z tych wakacji 😉 My dziś hucznie świętujemy- ja krótko, bo mam dyżur nocny u najmłodszych.
      Pięknych wakacji i odpoczynku na maksa!
      Dziękujemy 😘😘😘

      Polubienie

  13. To Ci się na wspominki wzięło 🙂 Ważne żeby jak najwięcej było pozytywnych! Swoją drogą, jestem 3 lata starszy od Twojej pociechy i jestem wrześniowy, co już za dwa dni obwieszczę na blogu w nietypowym wpisie 🙂 🙂

    Polubienie

Dodaj komentarz