Nie za bardzo…

Słoneczny poranek z piejącym kogutem w tle i wspomnieniem magicznej nocy z pomarańczowym księżycem. Dziś przytulę swą wnusię, więc wstaję wcześniej, żeby z OM pojechać do miasta po drobne sprawunki. Schodzę na dół i już na schodach kątem oka widzę żółty pasek na ekranie telewizora, a na nim duże czarne litery.

Wszystko jest takie samo, a zarazem nic nie jest takie samo…

Robię śniadanie zakrapiane łzami, choć z całych sił próbuję je powstrzymać. Przecież są Dziecka w domu. Próbuje wyprzeć czyhające myśli, które chcą mną zawładnąć, zakłócić mój względny spokój. Balonik radosnego podniecenia został przekuty ostrzem żalu? niezgody? Mój punkt odniesienia runął… Kolejny. Mam wrażenie, że zostałam sama na placu boju. Przytulam się do syna, który nagle się pojawił przede mną, a ja nie potrafiłam zapanować nad płaczem.

Jest bardzo, bardzo, bardzo cicho…

Przez moment, bo przecież trzeba łeb do słońca i banan na twarz, a na oczy okulary. Nie ucieknę, choć mogę wyłączyć telewizor, nie wchodzić na fejsa, wyłączyć radio w aucie. To i tak nic nie da. Nie tym razem.

Piguły.

Odliczam poranną porcję, choć przez moment mam ochotę rzucić nimi o ścianę, ale wrzucam je do pudełeczka i zabieram ze sobą, żeby jak zadzwoni budzik, tak jak robię to codziennie o tej samej porze, połknąć. Dzwoni zaraz po wejściu do galerii, więc siadam na ławce, wyciągam butelkę z wodą i łykam jedną, drugą, trzecią, czwartą, piątą, szóstą, siódmą, ósmą. Obok przechodzą ludzie…

Dostaję potwierdzenie, że Dziewczyny wychodzą ze szpitala, więc skupiam się na tym i na prezentach dla Zońci i Pańcia, spędzając godzinę w galerii, kiedy OM załatwiał swoje sprawy na mieście. Powrót. Płyną piosenki Kory, wspomnienia… I znowu oczy mokre za okularami. Pewnie byłby bez względu na własną sytuację, bo dla mojego pokolenia i tego starszego pozostanie na zawsze ikoną wolności, osobą o znaczącym głosie nie tylko artystycznym, potrafiącą wyważyć nie jedne drzwi… Dla mnie osobiście w odpowiednim czasie dzięki jej głosowi otworzyły się na oścież, te dające nadzieję na wydłużenie życia. Nie porównuję, bo nigdy tego nie robię, gdyż to błędne koło z jedną wiadomą. Że w końcu przegrasz, tylko nie wiesz kiedy. Nie szukałam wiadomości, bo wywiady w tabloidach to zwyczajna ściema, więc jak Ciocia do mojej Mam z entuzjazmem mówiła, że Kora czuje się świetnie, to ja wiedziałam swoje. Obie brałyśmy to samo- cudowny lek, który cudotwórcą nie jest; nie ma mocnych, nie ma…. To nie pigułki szczęścia, a cholerna chemia ze swoimi skutkami ubocznymi, a pacjentki to nie cyborgi, tylko osoby, które stoczyły niejedną walkę. Mnie wystarczyły i zapadły w serce  wypowiedziane przez nią słowa: „…u schyłku życia…” Nie jestem zaskoczona, ale to wcale nie mniej boli. Bo to jeszcze nie był ten czas… Kora brała olabarib około dwóch  lat; wierzyłam, miałam nadzieję, że jej się uda dłużej, że magiczne trzy lata zostaną przekroczone… a ja sobie dalej będę mogła wypierać fakt, że z kalendarza ubywają kartki…  Nie, za bardzo nie biorę do siebie. Nie muszę, świadoma jestem od samego początku. Bardziej martwię się o Bliskich…

 

Pochylam się nad naszą Księżniczką, dziwiąc się, że jest taką kruszynką, bo ze zdjęć to nie było takie oczywiste. Zapomniałam jakimi maleństwami są noworodki. Na chwilę mogę zapomnieć o rzeczywistym świecie. Na chwilę, bo gdy trzymam ją w ramionach, siedząc na kanapie, ból mnie chwyta niespodziewanie. Znajomy. To skutki uboczne „hajpeku”, tak sobie sama zdiagnozowałam, bo pojawia się od operacji. Zaciskam zęby, tylko OM zauważa, że jest coś nie tak, ale nie oddaję Zońci, bo to ja jeszcze rządzę, a nie skorupiak. Zastanawiam się tylko, czy kiedyś nie skapituluję i nie trzeba będzie wezwać karetki, bo mi się jelita całkiem przekręcą. Ale! Dopiero we wtorek kolejna weryfikacja  dostępu do piguł. Przejdę. Bo muszę. Bo to jeszcze nie ten czas! Do Zońci szepczę: Kocham cię kochanie moje…

 

 

 

 

45 myśli na temat “Nie za bardzo…

  1. No,nie mogłam do czytać do końca jednym podejściem, te wstrętne łzy.Roksana Kora była od Ciebie starsza , na pewno jej organizm był przez to słabszy.Ty jesteś Ty, nie oglądaj i nie porównuj się do nikogo .Masz swój cudowny cel -rodzinę i maleńką księżniczkę, wsuwaj piguły i ponarzekajmy trochę na upał , na deszcz ,na zimę, jest cudownie, bo jesteśmy.Krystyna

    Polubienie

    1. Pisałam i też mi się lały, taka mientka się ostatnio zrobiłam.
      Wiesz, nie porównuję, a przynajmniej staram się tego nie robić, choć czasem analogia bije po oczach.
      Tak, ja mam swoje zadania do wykonania, i na tym się skupiam, aczkolwiek, to nie jest tak, że pewne rzeczy nie dotykają bardziej, bo dotykają. Aby nie zwariować, trzeba nauczyć się czasami żyć złudzeniami.
      Serdeczności🙂

      Polubienie

  2. I ja Ci dzisiaj zanucę to samo:
    „Kocham cię kochanie moje
    Kocham cię, a kochanie moje
    To polana w leśnym gąszczu schowana ”
    i wiem, że już za chwilę pozwolisz odpłynąć tym mrocznym myślom, nie zatrzymasz ich na dłużej, a malutka Księżniczka Ci w tym z pewnością pomoże.
    Przytulam :**

    Polubienie

    1. ❤️❤️❤️💚💚💚
      No przecież spychologię niechcianych myśli mam dobrze opanowaną😉
      Tak, moje szkraby i skupienue się na nich mi to ułatwia. Ciut mnie stresuje jutrzejszy wyjazd, ale bardziej z powodu gorączki jaką ma w tych dniach zafundować pogoda i obaw jak przechowam w piekarniku -czytaj mieszkaniu -piguły, niż sam fakt, że muszę do szpitala.
      Buziaki😘😘😘

      Polubienie

  3. Każdy z nas jest samotną wyspą, każdemu inny los jest pisany, każdy kiedyś odejdzie. Kiedy jesteśmy zdrowi, nie utożsamiamy się z tymi, którzy chorują, tak jakby nas nas ten ostateczny koniec nie dotyczył. Paradoks, prawda? A jednak tak jest.
    Dlatego też nie powinniśmy utożsamiać się z tymi, którzy odchodzą przed nami. Tak jak nie utożsamiamy się z ofiarami wypadków drogowych, choć codziennie jeździmy samochodem.
    Kora miała swoje życie, swoje przypadki, a Ty masz swoje. Więc głowa do góry i szczęśliwego babciowania! 🌞🌞🌞

    Polubienie

    1. Wszystko się zgadza!
      Wiesz, to chyba nie jest utożsamianie się, choć po części może tak wyglądać, bo jednak siłą rzeczy człowiek zwraca uwagę na skuteczność leku, szczególnie kiedy wie, że ma on czasowe ograniczenia. W chorobach onkologicznych czas od samego początku jest kluczowy dla pacjentów, każde, jego wydłużenie w przeżyciu, daje nadzieję innym, nie odbiera sensu walki na samym początku drogi, dlatego tak ważny jest kolejny wydarty rok, miesiąc, tydzień przez tych przed Tobą. To takie punkty odniesienia… sama też nim jestem dla innych.

      Tak! Mam zamiar skupić się na babciowaniu i dziękuję losowi, że jest mi to dane, bo nie mogę się rzucić w wir pracy, żeby się odciąć od myśli – tak jak to było kiedy zachorowałam i skończyłam leczenie. Praca była ratunkiem, teraz są Dzieciaczki- zaraz do nich jadę😀
      Buziaki😗😗😗

      Polubienie

  4. Gdy na pasku zobaczyłam wiadomość o Korze od razu pomyślałam o Tobie.To była twa „siostra w walce” i jak piszesz -punkt odniesienia. Każdy jednak jest inny ,co często podkreślasz.Może to Ty jesteś dla kogoś takim filarem porównawczym.Walcz dalej,szukaj siły w rodzinie,licz na nasze czarodziejskie moce.Wszystkiego dobrego Roksanko.

    Polubienie

    1. Zosiu jak miło ( dawno Cię nie było)
      Jestem. Wiem o tym, bo sam fakt jak ktoś dopiero zachoruje, a rokowania są delikatnie mówiąc poważne, to jak słyszy,.że wznowę miałam po 6 latach i walczę już 10, a wcześniej też miałam skorupiaka, to daje mu to nadzieję, że wszystko jest możliwe, szczególnie kiedy do tej pory słyszał, że rak to wyrok i kilka miesięcy życia…
      Na oddziale najdłużej biorę piguły i wiem, że każdy kolejny raz, gdy je dostaję jest motywacją dla pozostałych dziewczyn i promykiem nadziei. Bo każda z nas jest świadoma, ale chce żeby cud trwał jak najdłużej, a cud jak każdy inny musi być udokumentowany, bo inaczej nikt w niego nie uwierzy😉
      Kora nie tylko dla mnie była takim swoistym punktem odniesienia ( chodzi o piguły), ale i dla moich Bliskich… I nagle czar piguł prysnął… To tak jak 10 lat temu Tuśka zrozumiała, że Genetyka, profilaktyka nie zawsze uchroni przed zaawansowanym stadium. To bolesna świadomość, ale dobrze wiedzieć, bo wiedza często ratuje życie.
      Od Was moce mają szczególną moc ❤️💚
      Dziękuję.

      Polubienie

  5. Roksanko ❤️❤️Piszę i kasuję bo nie wiem co powiedzieć. Z całych sił trzymam za Ciebie kciuki. Cieszę się że jesteś i że piszesz, bo czytanie Twoich wpisów to uczta.
    Wzruszona jestem Twoim malutkim Szczęściem które pojawiło się na świecie i cieszę się z tego Szczęścia razem z Tobą. A malutka i Pancio to farciarzem, że mają taką babcię jak Ty.

    Polubienie

    1. Pańcio do kuzyna swojego: ja mam tyle babć (z prababciami 4), a ty tylko dwie, i tylko jedną fajną- tę wspolną😆)
      Dziś od rana zajął moje myśli i czas- jak dobrze gdy w rodzinie są małe dzieci, bo przy nich nie ma miejsca na smutek, który zostaje wyparty, bo życie toczy się dalej.
      Dziękuję❤️❤️❤️

      Polubienie

  6. pamiętam jak umarłą Magda Prokopowicz
    mi właśnie odrastały włosy, zostały mi tylko wlewy z Herci, zaczęłam patrzeć na świat optymistyczniej a tu bum!

    od kiedy bierzesz O?

    ocieram Twoje łzy wirtualnie…

    Polubienie

      1. Ja doskonale to znam
        to odnoszenie doświadczeń innych do siebie
        i wiem, że to nie do końca ma sens
        młoda koleżanka z wielkim guzem w cycku, trójujemny, żyje i ma 2 dzieci
        wbrew wszystkim innym do swiadczeniom – patrz Ksena…

        ale oczywiście, będąc na Twoim miejscu – bym odnosiła!

        ciągle jestem u tulam!

        Polubienie

        1. Bo nie ma,
          bo nie da się 1 do 1 odnieść,
          bo póki życie, to wszystko się może zdarzyć.
          Zawsze to mówię, szczególne tym, którzy zaczynają wątpić w leczenie, wręcz je negują, bo w rodzinie mieli przypadki…
          ale byłabym nieuczciwa, gdyby przemilczała własne, odczucia na daną chwilę. Czaruję rzeczywistość na potrzeby codzienne, bo tak łatwiej żyć, każda chwila jest ważna; nie myślę o końcu, ale o celach, są jednak momenty, gdy świadomość dotyka bardziej, a nawet zaczyna krzyczeć. Po czym wszystko wraca do „normy”, bo w strachu nie da się żyć, To wie każdy. Nie każdy potrafi, jak go ciężar choroby przygniata. I choć w tle żyję ze skorupiakiem, to z tyłu głowy mam życie, bo nic więcej oprócz niego nie mam do stracenia. A za życia nie mam ochoty go tracić…
          Wiem, że rozumiesz,
          a ja mogłabym przemilczeć i przejść słowami do radosnych stron życia, pokazać tylko tę swoją silną stronę, a przecież też jest inna. Chwilami, ale jest. I myślę, że to daje też siłę innym, gdy sami mają chwile zwątpienia, gdy się o nie obwiniają, a przecież mają do tego prawo. Każdy ma. Bo każdego takie chwile dopadają na różnych etapach, niezależnie od ciężaru jaki przychodzi im dźwigać. Dlatego porównania choć wyznaczają pewien kierunek, to nie przekładają się na rzeczywistość, bo ta kształtowana jest przez wiele czynników.

          Dzięki:*

          Polubienie

          1. Mąż o śmierci Magdy P dowiedział sięwcześniej i przemilczał, wiedzia, że będę przezywać
            i tak było
            dla mnie to, czego ona osiągnęa nie bardzo mając sznsę na przeżycie, było ważne…

            a co do siły – moja lekarka jedna ostantnio powiedziałą mi ważne slowa – nie musi być pani zawsze taka dzielna…

            Polubienie

              1. to moja reumatolożka, powiedziała mi to po kolonoskopii na zwo, znając moją onkologiczną historie
                chyba sobie nie zdaje sprawy, jakie to dla mnie ważne słowa były…

                Polubienie

              2. może nie, a może tak
                ale czasem człowiek mówi niby coś tak oczywistego, a drugiemu otwierają się oczy albo serce… bo czasem trudno odpuścić, przestać (przede wszystkim) sobie i innym udowadniać swoją siłę, bo w ten sposób chcemy chronić i siebie i bliskich. Dlatego tak ważne dać sobie przyzwolenie na chwilowe słabości i niech bliscy się przyzwyczajają, że człowiek ma swoje emocje, strachy i lęki.
                Wiesz o co chodzi, żeby od razu nie myśleli, że jak coś przeżywasz, bo właśnie się dzieje, to znaczy, że zaraz wpadniesz w czarną dziurę. No nie można udawać na siłę bohaterstwa 😉 Po łzach przychodzi uśmiech!

                Polubienie

  7. Kochana!
    Ludzie odchodzą, i Ci znani także. Pamięć o nich pozostaje głęboko i na zawsze w sercu.
    Ciesz się wnusią każdym dniem, chwilką:)
    Buziaczki ślę, przytulam mocno i serdecznie, będzie dobrze:)

    Polubienie

  8. Roksano,przytulam:) i Cię rozumiem..oraz,że mądrze piszesz 🙂
    Cudnie,ze mała księżniczka już w domu.Ja tez doskonale pamiętam ,jak bardzo malenka wydala m się moja wnusia,zwlaszcza,jak ja polozyli w łóżeczku:) Łóżeczko olbrzymie,a ona taka kruszynka..I naprawdę niewiadomo kiedy, ta kruszynka tak urosła,ze łóżko trzeba było zmienić :))Serdeczności,Roksano

    Polubienie

  9. Piszesz tak szczerze, tak uczciwie, wzruszylam sie, zamyslilam, rozne mysli nachodza, bo jak sie jest zdrowym i nie ma zadnej historii powaznej choroby, to tak latwo sie zyje, nawet latwo, lekko mowi sie o smierci, bo przeciez kazdy wie ze kiedys umrze, my mamy inaczej, tyle juz razy bylam calkiem blisko konca,..moze wlasnie dlatego to zycie tak kochamy.

    Polubienie

  10. Nie ma dwóch identycznych przypadków.Sobie też to mówię, bo zaczynały się porównania.
    A żniwiarz wybiera według tylko sobie znanych kryteriów.
    A my tu mamy kochać,pracować, pomagać, wierzyć.Niech to będzie nasze credo.
    Nie wszystkie piosenki Kory lubiłam, ale ogólnie to bardzo, bardzo.
    U mnie w bliskiej rodzinie też jest Zosia,śliczne,ognistowłose, czteroletnie stworzonko.

    Polubienie

    1. Nie ma. Możesz podlegać tylko pod schemat, wcale mu nie ulegając.
      I to pięknie robimy Livio, bo szkoda czasu na nieżycie!
      Nie wiem, czy wszystkie piosenki znałam, wydaje mi się, że tak, ale pewnie się mylę. Dla mnie to zawsze była/jest poezja.
      Och! miałam ( małą) sąsiadeczkę; rudowłosa, piegowata z zielonymi oczami- dla mnie kwintesencja dziewczęcej urody. Myślałam wtedy, że fajnie mieć taką córcię;Tuśka ma tylko oczy zielone, choć był czas, ze i piegi się pojawiały :DDD

      Polubienie

  11. Tak to pięknie napisałaś, że każdy komentarz jaki wymyślę i tak wypadnie blado.
    Dużo wiesz o Korze…?
    Kochana, nie ma tak łatwo, dopiero zostałaś ponownie Babcią, a to zobowiązuje,. Przed tobą wiele lat babciowania. A przed OM wiele lat… nie, w wersji męskiej nie brzmi najlepiej.

    Polubienie

    1. Nie, tyle co było opublikowane- jej wywiady w TV i czasem w jakiejś gazecie, ale te autoryzowane, nie w stylu: Kora powiedziała….
      Wiem dużo o pigułach. Dlatego sceptycznie podchodziłam do hura optymizmu, wiedząc, że umysł, serce się wyrywa do działania, ale ciało codziennie podtruwane się buntuje i tak naprawdę zagrożenie życia jest realne.

      Hi, hi, no nie brzmi, ale w tej kwestii dziadowanie jest jak najbardziej cudne ;ppp

      Polubione przez 1 osoba

  12. Powiem Ci ze tez przezylam szok jak rano sie dowiedzialam ….mysli takie same mamy.teraz sie ciesze ze zrezygnowalam z ostatniej chemii.Trudno wole jescze troche pozyc.A smieci sie boje ….okrutnie Pozdrawiam

    Polubienie

    1. Renatko,
      przytulam najserdeczniej.
      Trudno mi znakeźć odpowiednie słowa, bo kiedy finisz staje się realny, to wszystko staje się banalne i człowiek jest samotny jak nigdy przedtem ze swoim strachem, bólem. Żadne słowa tego nie ukoją.
      Też się boję. Choć wmawiam sobie, że przyniesie ulgę, bo ten gad cholerny na koniec, potrafi mocno uszczypnąć.
      Niech to Twoje trochę trwa jak najdłużej! ❤️💚

      Polubienie

Dodaj komentarz