Lato, lato wszędzie…

Lubię miasto latem. Mniej samochodów na ulicach i więcej ludzi w kawiarnianych i restauracyjnych ogródkach. Pysznie było usiąść w takim z Dzieckami Młodszymi na bulwarze przy atramentowym tagliatelle z owocami morza z widokiem na rzekę, którą co rusz przepływały mniejsze i większe łodzie. Czuć wakacje. Arbuzowa lemoniada smakuje wybornie.

Wakacyjne nuty przygrywają mi już od soboty. Najpierw spotkanie w gronie siedmiu Czarownic i trzech kotów, mocno przegadane, przegryzane sałatkami (uparłam się na jedną: buraki, ser kozi, rukola i orzech włoski) oraz zupą meksykańską, zapijane czerwonym winem, wściekłymi psami i piwem bezalkoholowym- to ja 😉 Ale! Moja wyniki trzymają poziom, o czym się przekonałam wczoraj, oprócz krwinek czerwonych. Nie chcą cholery przekroczyć magicznej trójki, nie mówiąc już, o tym, żeby być w normie. I tak sobie pomyślałam, że wyruszę na poszukiwanie czerwonego wina bezalkoholowego. Może ono ruszy je do galopu w górę 😉 Żrę buraki i inne zielska, sezonowe owoce (wiecie, że już śliwki węgierki spadają mi z drzewa? :Ooooo ) co ma odbicie w hemoglobinie, ale czerwone krwinki są nieugięte. Po imprezie zostałam odwieziona do mieszkania dość nietypowo, bo połowę drogi jadąc na kolanach mojej Aliś. Nie pytajcie dlaczego ;pp

Niedzielę zaś całą spędziłam z PT nad morzem. Najpierw sprawnie omijając korek na autostradzie z powodu remontu, jadąc niecały kilometr awaryjnym pasem do zjazdu z niej, żeby potem opłotkami przejechać kilkanaście kilometrów i wbić się już poza korkiem na główną trasę i spokojnie kontynuować podróż. To był dobry wybór, bo przetestowałyśmy alternatywną trasę, jak uniknąć korków na przyszłość. Oczywiście po drodze nie omieszkałyśmy zajechać na przystań w Kamieniu, gdzie serwują pyszną rybę i przede wszystkim pierogi z farszem rybnym, których nie mogłam sobie odmówić. Obok restauracji jest sklepik i można zakupić choćby kiszonego łososia 🙂

Morze przywitało nad dużymi falami, wiatrem i słońcem.

IMG_2196

Wiatr był zimny, ale to nie przeszkadzało wchodzić do wody różnym fariatom i dzieciom. My najpierw zaległyśmy na kawie i pysznym cieście, a potem na leżaczku przy plażowym barze.

IMG_2168

Potem poszłyśmy do auta zrzucić z siebie co nieco- ja przede wszystkim  buty sportowe zamienić na klapki- i wziąć maty i siedzisko, by z dala od głównego zejścia na plażę w miarę w cieniu rozłożyć swoje ciała na piasku.

IMG_2205

Posiedziałyśmy, poleżałyśmy, pomoczyłyśmy nogi i tak czas, który leniwie płynął, dał nam znak na powrót. Zejście było trochę hardcorowe,

IMG_2202

więc, żeby się nie wspinać, to powrót był środkiem plaży po nieubitym piasku. I to był błąd, bo na drugi dzień bolały mnie wszystkie mięśnie, szczególnie uda u nóg. Na dodatek nie mogłam zasnąć, a jak już to się w końcu stało, to obudziły mnie wrzaski…przez domofon. Noszzz… czarny guziczek był wciśnięty, a jakaś grupa młodych ludzi głośno dyskutowała przed drzwiami wejściowymi, wywołując kogoś z mieszkania. Musiałam się zewlec z łóżka, rano byłam nieprzytomna, więc naprawdę z ulgą przyjęłam, że nie muszę tego dnia czekać na piguły. Wczoraj zaś, miałam pobudkę o piątej rano, którą zaserwował mi własny Tato. Ale pobyt w szpitalu był lajtowy, załatwiłam sobie terminy różnych badań, posiedziałam na skwerku z kawą, owocami i gazetą w ręku z dala od oddziału, a jak wróciłam, to już była decyzja o wydaniu mi piguł. Tym razem wyszłam z kompletem wypisów i ze skierowaniem 🙂 Tylko muszę zapamiętać, że wizyta jest za cztery tygodnie we wtorek, a nie w poniedziałek 😉

A teraz czas ogarnąć się i Pańcia, który przyszedł z pytaniem, czy może dziś u nas spać, więc nie ma zamiaru wracać do swojego domku, zerwaną jeszcze wczoraj wieczorem cukinię; porzeczkę czerwoną i czarną już zamroziłam. Borówki zrywane są codziennie. Intensywne dni.

A na dworze upał. I susza. Wieczorem planowana kąpiel w basenie.

*

Lipiec. Środek tygodnia. W stolicy manifestacja w obronie sądów. W Strasburgu premier udawania jak w Polsce się im udało. O tak! Podzielić społeczeństwo, zdeptać konstytucję, być poza prawem. Gdy pada kolejne stwierdzenie o uszczelnieniu ściągalności vatu, to nerw mnie bierze. Nie z powodu  ściągalności, bo chwała im za to!, ale z nowego nakazu, który właśnie wszedł w życie. Każdy przedsiębiorca musi posiadać odrębne konto vatowskie, na które wpływa vat albo jest z niego wypłacany należny do US. Innej możliwości bezpośredniego uruchomienia tych środków nie ma. Są zamrożone, a raczej obraca nimi państwo. I to jest dowód, że rządowi zaczyna brakować pieniędzy. Owszem, można wystąpić do Urzędu Skarbowego z wnioskiem o wypłatę, ale ten na zgodę ma czas 8 tygodni. Taa… Teoretycznie vat to podatek, który w całości należy się państwu, więc o co to halo? Ano o to, że taki przedsiębiorca w ciągu miesiąca mógłby obrócić tymi pieniędzmi, a tak mu podcięto skrzydła.

 

 

 

 

43 myśli na temat “Lato, lato wszędzie…

  1. Odpoczywaj, odpoczywaj
    i wsuwaj tatara, on też dobrze na te krwinki ponoć wpływa

    A ztym Vatem to zdaje się bedzie można dobić wiele małych firm…

    Polubienie

    1. chciałabym, chciała,
      ale dziś tylko 2,5 godziny leniuchowania przy basenie…
      zarobiona jestem, bo mi wszystko rośnie,
      zbiorą, przyniosą do domu, ‚a ty se rób z tym co chcesz ;P
      dziś przehandlowałam cukinię za posmażonego dorsza 😀
      teraz mam przerwę na piguły, a jeszcze ogórki na małosolne mi zostały…normalnie koca nie widać ;p

      wsuwam, wsuwam, mam zawsze polędwice wołową zamrożoną, ale ostatnio jakoś mniej mam ochotę na mięso.

      otóż to, duży zawsze się wybroni…

      Polubienie

  2. Duzo sie dzieje u Ciebie, nie ma to jak morze, lubie szum morza, zapach, zawsze takie rzeskie powietrze.
    Ciasto na talerzyku wyglada bardzo smakowicie a o kiszonym lososiu nigdy nie slyszalam.

    Polubienie

    1. I ja o kiszonym łososiu nigdy nie słyszałam, choć kojarzy mi się jakoś z tymi słynnymi szwedzkimi śledziami kiszonymi z puszki ;;PP (tymi co sam zapach zabija)
      U nie też okres zbiorów, tzn dzisiaj wyszłam trochę dalej za taras i nazbierałam wielki kubek borówki, oraz (niestety) stwierdziłam, że dzisiaj muszę (mimo, że strasznie się nie chce) oberwać jedyny krzak czarnej porzeczki. Ma on duże i przepyszne owoce, palce lizać. Tylko nie lubię tego robić, bo przecież w tych krzakach pełno robactwa siedzi i na pewno na mnie czekają….potem sięgasz ręką w głąb krzaka i nagle czujesz, że ktoś ci po ręce biega; aaaaaaaa!!!! czasem nawet pająk:-Oooooooo
      Ach, jak super z pigułami, że tak szybko i lajtowo; prawie jakbyś je z marketu odebrała ;;)) No i jaki piękny sabat Wam się udał nawet pogoda nie odważyła się niczym pryskać.

      O polityce ani słowa, bo tylko na bluzgi zasługuje, a wolałabym grzecznie i kulturalnie się u Ciebie zachowywać:)) Przeraża mnie świadomość, do czego ten mały, chory z nienawiści człowiek jest w stanie doprowadzić….i mocno oburza brak mądrej, konsekwentnej i przemyślanej odpowiedzi zjednoczonej opozycji.

      Ciebie niezmiennie pozdrawiam i ściskam 😉

      Polubienie

      1. :DDD
        no nie, zapach nie zabija, smak może nie powala na kolana, ale jest smaczny; mnie najbardziej smakuje w sałatach.
        Ty mi nie mów o zbiorach! Mnie się już po nocach śnią! Rwą, zbierają i przynoszą pod nos, ale mnie zostaje, żeby to wszystko ogarnąć. Czerwoną i czarną porzeczkę zamroziłam. W piątek Misiek przyjedzie i zerwie resztę, a Tata nastawi wino, Ja się porzeczek nie tykam, nie ze względu na robactwa (brrr), ale z rozsądku, bo kiedyś przy zrywaniu dostałam uczulenia od krzaków, tak potwornego, że miałam prawie 40 stopni gorączki, przy 30, stopniowym upale. No!

        Sabat był cudny, wyjazd nad morze również, no i ja preferuję jednak chłodniejsze i bardziej pochmurne dni, żeby po krzakach się nie chować ;p
        Mnie się smutno zrobiło na tę całą szopkę jaka się dzieje… Bo wiesz, jak czasem pokazują, co i jak politycy mówią do swoich wyborców, to stwierdzam, że jednak mamy przygłupie, niedouczone społeczeństwo…ech…I tak samo premier przemawiał w PE.

        Uściski :***

        Polubienie

    2. Wiesz, nigdy nie byłam na rajskiej plaży, bo te greckie (nawet laguny) takimi nie są, ani te na WK, czy inne Morza Śródziemnego, pewnie byłabym zachwycona, ale…no właśnie, nasze morze i nasze plaże kocham miłością bezgraniczną…o ile są puste ;ppp
      Było pyszne, bardzo owocowe, a o kiszonym łososiu wiem od kwietnia, jak nas Starsze Dziecka wywiozły tam na obiad 🙂 Dobry jest do sałat, na kanapki 🙂

      Polubienie

  3. Też lubię miasto latem, a już w aktualnych warunkach (basen!) szczególnie. W lecie nigdzie się nie ruszamy, niech sobie jadą ci, którzy muszą akurat wtedy, czyli posiadacze potomstwa w wieku szkolnym. My sobie przedłużymy lato we wrześniu – wtedy nad morzem z kolei będzie cisza i spokój. 🙂
    Na krwinki dobrze też robi czerwone wino in statu nascendi, czyli ciemne winogrona. 🙂
    A pokazywanie fotek takiego ciasta powinno być karalne, jako dywersja i sabotaż…

    O tych wymysłach dla DG powiem jedno – 2500 km odległości jest cudowne! Nawet jeśli tutejsi księgowi nie są gigantami swego zawodu i oprócz płacenia, trzeba jeszcze patrzeć im na ręce dosyć pilnie… wrrr.

    Polubienie

    1. Też preferuję wyjazdy poza sezonem dzieci szkolnych na wakacjach 😉
      Basenu pod nosem to zazdraszczam nieustająco.
      Właśnie znalazłam sieci sklep z winami bezalkoholowymi i jest tam wino z winogron szczepu Merlot uprawianych w Hiszpanii, ale wyprodukowane w Niemczech. Chyba się skuszę, bo jest wytrawne.
      Hmmm…no całkiem Cię rozumiem, bo jak je zobaczyłam w gablocie to już nie odeszłam, musiałam je mieć. A dziś powiedziałam koleżance, że jak następnym razem przyjdzie na kawę, to bez domowego ciasta nie wpuszczę ;p
      Ha! U nas też trzeba patrzeć na ręce, nie ma tak lekko…

      Polubienie

      1. Może mam fuksa, ale przez ostatnie 20 lat nie musiałam patrzeć na ręce – to raczej mnie patrzono na ręce i op*** soczyście w razie W, z hasłem „a teraz to odkręcaj, a robi się to tak:…”. Również tutaj, przez cały poprzedni rok. No ale zachciało mi się przeciętnych cen, nie z najwyższej półki, to mam… i muszę sama szczekać. 😛
        Za to tutejszy US wstrząsnął moją ukształtowaną w Polsce jaźnią… 😀 Bo zwrot PIT dostałam po tygodniu od złożenia rocznej deklaracji, choć teoretycznie mają czas do końca roku…

        Polubienie

        1. Ostatnią księgową mieliśmy wprawdzie krótko, ale potrafiła wysłać stary PIT ;p Teraz niby jest okej, ale kto inny w biurze zajmuje się podatkami, a kto inny wystawia listę płac i te wszystkie ZUS-e sprawy, i zdarzają się błędy.
          W Polsce przede wszystkim tak jest tworzone prawo, że urzędnik potrafi je różnie interpretować, więc…No, ale my mamy w naszym powiatowym takich asów, że księgowy z DM, który niejedną batalię stoczył w sądzie, za głowę się łapie. On nie wierzył w nasze opowieści do pierwszej konfrontacji, a teraz w ciągu tych 4 lat ma dowody na głupotę w czystej postaci.

          Polubienie

          1. To ja się nie dziwię, że była krótko… Uszła z życiem, czy dostałaś zawiasy za szczególne okoliczności czynu i właśnie jesteś na warunkowym? 😀
            Moje dziecko (płace i zusy) wczoraj mnie uświadomiło, że to się oficjalnie nazywa „niedopatrzenie”. 😀 Świeżo nabytą wiedzą należy się dzielić, nie?

            Polubienie

            1. 😀
              Chemia mnie uratowała od popełnienia czynu zakazanego😜
              Niedopatrzeniem to było wzięcie tej kobiety- z polecenia😬
              Że OM nie wyłysiał (siwych mu na pewno przybyło) to cud, a instynkt morderczy tłumił w sobie, bo wiesz, wie że ma do zapłacenia, a tu nagle na koncie ma przypływ gotówki i to nie małej, a wszystko to w czasie trwającej kontroli urzędu😂
              Zresztą różnych kwiatków było wiele.

              Polubienie

  4. Odpoczynek dobra rzecz. Właśnie dzisiaj spędzałam lato w mieście, może o tym coś skrobnę. O polskiej polityce nie chce mi się już słuchać, wylatam z tego kraju za tydzień. Góry tu lubię i moje miejsce, to wszystko.

    Polubienie

    1. W takich momentach żałuję, że kiedyś podjęłam inną decyzję. Dziś żyłabym sobie spokojnie zza oceanem i polityka by mnie nie obchodziła. Za rok mają tam zalegalizować marihuanę, więc tym bardziej ;p

      Polubienie

  5. Buraki i kozi ser uwielbiam. Do sałatki dodaję jeszcze awokado i gruszkę, pestki słonecznika, a oprócz rukoli jeszcze roszponkę. Sos robię do tego winegret, ale z dodatkiem miodu. Dobre jest.

    Polubienie

  6. Kiszony łosoś? Hm… brzmi… dziwnie dość 😉

    Niech te krwinki tak nie kapryszą, bo się inaczej z nimi porozmawia.

    W polityce zaklinania rzeczywistości ciąg dalszy. He, nie piszę więcej, bo jeszcze mi się co wypsnie spod palców, a po co.

    Polubienie

      1. Ale wiesz, jak człowiek szuka pozytywów, to znajdzie. 😀
        Ja w tym wszystkim znalazłam Tanię González Peñas – ta reprezentująca Hiszpanię w PE dziewczyna (ledwo 3 lata starsza od mojej najstarszej, więc dziewczyna 🙂 ) jak dla mnie jest uosobieniem tej Hiszpanii, którą znam. I tak pięknie umie grillować… 😀

        Polubienie

  7. Lato wszędzie,a Stasiek znowu zapierdzielać będzie… 🙂 Fajnie że chociaż Ty masz się z czego cieszyć, możesz nacieszyć oczy całym tym pięknem… Szczerze zazdroszczę, bo u mnie za niewiele ponad dwie godziny znowu zacznie się tyranie… Cóż, miłego dnia i wypoczynku Ci życzę 🙂

    Polubienie

  8. Pierogi z farszem rybnym… Nie miałam przyjemności. A chętnie, chętnie spróbuję. Spróbuję, łobeżrę się, a potem to już tylko sturlanie się tym hardcorowym zejściem na plażę 😀

    Polubienie

    1. Cały ten tydzień był intensywnie cudowny, a tu za chwilę kolejny wyjazd…
      Zatrzymaj słońce w Muszynie, bo dla nas prognozy dość mokre, choć temperatura jak dla mnie idealna będzie, to mimo iż pragnę deszczu jak kania dżdżu, to TU u się, a nie tam, gdzie będę ;P
      Ech, ciekawe, czy ja dam radę, jakąś zaliczyć, najpierw przymierzam się w Wysowej wejść na Jawor…
      Zaliczaj, zaliczaj, ładuj akumulatory :***

      Polubienie

Dodaj komentarz