Dobre zwyczaje w zaniku…

Pojechałam ci ja na pocztę z paką wielgachną i ciężką. No dobra, taka ciężka może nie była, bo w praniu po ważeniu okazało się, że waga nie przekroczyła pięciu kilo. Ale jak dla mnie, dość anemicznej damy, wystarczająco, aby pod jej ciężarem ugięły się kolana 😉 A tak serio, to była spora, nieporęczna, szczególnie że lewa ręka od jakiegoś czasu odmawia mi posłuszeństwa i jej zakres manewru jest ograniczony.  No, ale do brzegu…Żeby się dostać przed okienko pocztowe trzeba pokonać dwoje drzwi otwierane na zewnątrz, czyli żeby wejść trzeba „ciągnąc” a nie „pchać”.  Z pierwszymi poszło w miarę gładko, bo paczkę oparłam na poręczy przy podjeździe dla niepełnosprawnych, ale w wiatrołapie już było gorzej, więc widok młodzieńca za szklanymi drzwiami gapiącego się prosto na mnie, w pierwszej chwili natchnął nadzieją, że mi te drzwi przytrzyma. Wprawdzie nie wyglądam na zgrzybiałą staruszkę, w ogóle nie wyglądam na staruszkę!!!, no na damę też nie wyglądałam w podartych spodniach i trampkach to jednak kultura, dobry zwyczaj wymaga, aby w takiej sytuacji kobiecie pomóc i te cholerne drzwi przytrzymać!!! Młodzieniec jakby zapadał w stupor, bo stał i się gapił, jak się mocuję z drzwiami, balansując, żeby mi ta paka z rąk nie wypadła. We mnie zaś sklęsła nadzieja na pomoc. Nie wiem, jak długo to trwało, ale dla mnie zbyt długo, więc jak w końcu dostałam się do środka, to wypaliłam: dziękuję uprzejmie, poradziłam sobie sama.

O nieustępowaniu miejsc w komunikacji miejskiej pisać nie będę, bo nie używam. A jak raz mi się trafiło, to moja anemiczna face spowodowała, że od razu ustąpiono mi miejsca, co mnie i zaskoczyło i zaniepokoiło. Ale wiem, że kiepsko jest, bo młodzież- i nie tylko ona- to po wkroczeniu do pojazdu nagle staje się ślepa i głucha.

Tak że tak, dziś kobiecie nie jest łatwo, również ciężarnej. Choć praktycznie nie ma już tasiemcowych kolejek w sklepach, lecz czasem się takie zdarzają i nie ma zmiłuj się, masz stać jak inni, choć inni mają wózki po brzegi wyładowane, a taka ciężarna trzy rzeczy w ręku. Jak się ekspedientka nie zlituje i nie poprosi o przepuszczenie, to żadnej reakcji nie ma. A wtedy już jest- wydawana przez pomruki niezadowolenia. Nawet jeśli kolejka składa się z samym bab…choćby do jedynej toalety na stacji paliwowej. Ba! Jednej się tak mocno chciało, że się wepchała przed ciężarną, kiedy przyszła już na nią kolej.

Dżentelmeni wyginęli, lecz bardziej mnie smuci, czasem przeraża, że kobiety tak często nie potrafią być dla siebie życzliwe, wspomagające. A każdy przejaw uprzejmości, pomocy, kompetencji, to co powinno być normalnością i codziennością jest od razu gloryfikowane. Mam takie wrażenie, że dobro wciąż nas zaskakuje, tak jakby z góry człowiek oczekiwał, że zostanie potraktowany jak intruz, przeszkoda, konkurencja, powietrze…śmieć.

*

Żeby powiedzieć iż jestem zniesmaczona spotkaniem premiera z matkami dzieci niepełnosprawnych w sejmie, to nic nie powiedzieć.  A propozycja „daniny solidarnościowej” wbiła mnie w kanapę i ugruntowała, że premier mojego kraju zaprzecza sam sobie, bo nagle spodobała mu się rola Janosika. Kilka dni wcześniej mówił o cięciu podatków. Taa…

*

Niektóre znajomości ciągną się jak………………… (w tym miejscu było coś o zapachu, bynajmniej nie fiołkowym). Wciąż mnie zadziwia osoba, która wchodzi tu i myśli, że cokolwiek nie napiszę, nie udostępnię na FB , to jest kamyk do „jej ogródka”, tak jakby podobnych ogródków w naszym kraju brakowało. Ba! mam w rodzinie i w sąsiedztwie, więc…Ech…W swojej niechęci do mojej osoby, czyta, interpretując po swojemu, wybiórczo, tak jakby blog nie był ciągłością zdarzeń, wyrażeń (za to miejscem naukowych artykułów, zamiast myśli, czasem rwących się, pełnych niedopowiedzeń- dlatego, żeby nie powtarzać w kółko tego samego przy podobnych tematach, a czasem bo autor tak właśnie chce ;)) a ja zwykłą babą, która może wyrażać swoje zdanie. Czasem bardzo subiektywne. Być może nieskładnie, ale pewnie trudno się czyta ze zrozumieniem, jak żółć oczy zalewa…zamiast odrobiny życzliwości i empatii w sercu, co może pozwoliłoby zrozumieć.

Jest taka zdrowa zasada (dobry zwyczaj), jeśli komuś z kimś nie po drodze, to schodzi z tej drogi, a nie tkwi na niej, tylko czyhając, żeby przywalić kamieniem…albo samemu nim dostać (muszę to przemyśleć ;))

Ech…Piszę to tu ku pamięci i przestrodze, że nie zawsze znajomości (blogowe) wychodzą nam na zdrowie. (Szczególnie te narzucone przez innych). Ja swoje szanuję (nie czytam, nie komentuję), a ktoś upierdliwie chce na zawał zejść, czytając mnie. Dałaby sobie spokój…i przy okazji mnie.

Mimo to:

Osobo!

Życzę ci jak najlepiej, dużo zdrowia, spokoju, radości z dnia codziennego, życzliwych osób wkoło, ale przede wszystkim dystansu! Uwierz, że można mieć inne zdanie, różnić się diametralnie bądź tylko w szczegółach na dany temat, ale niekoniecznie od razu trzeba być impertynentką. To tylko mój blog, skrawek mojego życia, ułamek moich poglądów… olej tę głupią babę (mnie) razem z jej blogiem, mówię serio: szkoda zdrowia! 🙂

wdech,

wydech,

Kropka.

 

a zaczytana jestem w tym i serdecznie polecam!:

czyt

„Patrioci” Sana Krasikov 🙂

Miłego! Dużo uśmiechu i życzliwości 🙂

Nawet najdłuższa żmija mija! 🙂

 

 

 

62 myśli na temat “Dobre zwyczaje w zaniku…

              1. Nie okoń ale obok 😁I nie cudo ale chudo. Ja nie wytrzymam. Nie umiem tak czytać i pisać dziwnie. Roksana ratuj

                Polubienie

              2. 😀
                jak piszesz z tel. to nie poratuję.
                pisz w nowym oknie, się połapiemy.
                a jak z kompa, to wiadomo że jak klikniesz w odpowiedź albo strzałkę przy niej to się wszystko rozszerzy i do poczytania i do npaisania
                no system komentowania jest tu chusteczkowy…wrrr

                Polubienie

  1. Ja moim uczniom też czasami pierwsza mówię dzień dobry ( z usmiechem). Co się dziwić, rodzice wchodzą do szkoły, przechodzą koło nsuczyciela i buzia w ciup. Niestety często w spoleczenstwie kultury brak. 😭

    Polubienie

      1. Ekhm… U mnie mówi się dzień dobry kierowcy, wsiadając do autobusu (przednimi drzwiami wyłącznie). A kierowca odpowiada – każdemu, nawet jak wsiada tłum.
        I jeszcze parę innych rzeczy się robi, ale co ja będę… No, jest inaczej. 🙂

        Polubienie

  2. A ja się zastanawiam (już od dłuższego czasu) skąd się to bierze. Skąd to chamstwo. Czy zawsze było, tylko teraz zwracamy na nie większą uwagę, czy jednak coś w wychowaniu całej rzeszy ludzi poszło nie tak i teraz zbieramy tego owoce. Komunikacją jeżdżę nie tak często jak wcześniej, ale jednak i przyznam – niejako ze zdziwieniem, bo ja z tych, co widzą szklankę do połowy pustą – że widzę ustępujących miejsce, pomagających wysiąść starszym czy matkom z wózkami, niepełnosprawnym etc. Ale domyślam się, że gdybym częściej jeździła empekiem, to i tych niefajnych sytuacji widziała bym więcej. Gorzka to teza, ale zakładam, że prawdziwa.

    Polubienie

    1. Nie wiem…
      Pewnie też było, choć jeśli chodzi o młodzież, to wydaje mi się, ze większa kindersztuba była- patrz choćby na zachowania w szkole.
      Dobrze, że widzisz, to co widzisz, choć ja pamiętam Miśka o kulach dojeżdżającego do liceum, któremu nikt nie ustępował, a jeśli już to rzadko.
      Może to jest tak, że teraz większość dzieciaków jest dowożona do szkól i na różne zajęcia, więc potem w tej komunikacji miejskiej nie potrafią się zachować? Coś jednak zostało zaniedbane, na pewno…

      Polubienie

      1. Dużo, nawet bardzo dużo, ale trudno żeby było inaczej skoro w tv chamstwo, w necie chamstwo, posłowie, którzy powinni pokazywać jakiś poziom nie mają żadnego…

        Polubienie

        1. masz racje,
          przykład idzie z góry…
          mnie w dyskusji najbardziej wkurza to, i dlatego się czepiam i piętnuję, jak zamiast (albo są wplatane) merytorycznego komentarza są „wycieczki osobiste”. Udostępniasz czyjś artykuł, bez słowa własnego komentarza, a ktoś pisze ci komentarz, w którym sugeruje, że nie wiesz co mówisz i żeby to podkreślić, coś ci imputuje… :DD Żałosne.

          Polubione przez 1 osoba

  3. Ja myślę, że niektórzy ludzie żywią się nienawiścią i złymi emocjami
    że jak mogą komus dop. to wtedy sie uśmiechają z satysfakcją i otwierają piwo, żeby oblać swój „sikces”

    nie wszystkich da się lubić, nie wszyscy nas polubią, niektóre znajomości tak w realu jak wirtualne są tylko na chwilę korzystne i trzeba to zaakceptować, zapamietać to co dobre i iść dalej
    a ci, którzy tego nie potrafią, to mają poważny problem, to z nich jest zbudowany trolowo-hejterski świat w internetowym świecie..

    Polubienie

    1. Może potrzebują tej „swoistej adrenaliny”, by funkcjonować…
      ja lubię czytać sensacje, fikcyjną ;p
      a ktoś lubi kontrowersyjne tematy, więc nawet pod news fake zostawi swój „elokwentny” komentarz…

      O właśnie! Pewnie już pisałam o dobrych wspomnieniach, nawet kiedy znajomość, również długa, kończy się zgrzytem- niefajnie- lecz warto o tym pamiętać, o dobrych momentach.
      Wiesz, jak Onet zaczął promować na głównej, to w pierwszej chwili było przerażenie, potem akceptacja i satysfakcja, bo nowi czytacze, nowe znajomości i takie tam… Jednak to uczucie przerażenia wróciło i zaowocowało cenzurą, bo Onet stał się przewidywalny- można było się spodziewać jaki temat i w jaki sposób napisany, zostanie wywleczony na pierwszą i promowany. Potem przyszła ulga jak już przestał. Nie chciałabym się jeszcze bardziej ocenzurować (bo przecież wiadomo, że każdy bloger autocenzurę stosuje), tylko dlatego, że jakiś temat, ktoś osobiście weźmie do siebie, odczyta w taki sposób, jakbym chciała właśnie tej osobie dopiec, czy nie wiem, co tam jeszcze…

      Polubienie

      1. Ojej, jak to trafnie ujęłaś!
        to właśnie też mnie dotyczy, się autocenzuruję, czasem bardziej czasem mniej, ale kurcze gdzieś są granice, dla niektórych już temat o pogodzie jak wiadomo jest powodem do obwiniania mnie o żądzę dokuczenia i wyśmiania kogoś, mnie osobiście się to w głowie nie mieści, jako , że pogoda to temat ogólnie codziennych rozmów i uwagi wileu osób!
        Czasem za przeproszeniem,. dobrze wyjąć kij z dupy, wtedy świat staje się przyjaźniejszy…

        Polubienie

        1. Bo tak to właśnie czuję i odbieram…ech.
          Och, Kochana, pogoda już dawno nie jest bezpiecznym tematem ;ppp tak naprawdę nic nie jest, bo osoba z napastliwym charakterem zawsze znajdzie coś, żeby się czepić. Ludzie nie powinni brać wszystko do się, bo nie są pępkiem świata. Uwaga drugich nie skupia się tylko na nich, ba! czasem w ogóle się nie skupia.
          Chyba obie mamy zbyt małe głowy, bo dużo nam się w nich nie mieści ;ppp

          Z kijem święta racja! 😀

          Polubienie

          1. małe ptasie móżdżki mozna powiedzieć!!
            chyba rzeczywiście niektórym się wydaje, że wszystko kreci się wokół nich
            a tu figa z makiem

            swoją drogą własnie sobie uświadomiłam, że znowu napisałam u siebie o pogodzie, bo się zanosi na burzę!
            i prawie chciałam skasować!
            to chore jest!!

            Polubienie

              1. na to ani Ty, ani ja nie mamy wpływu.

                ja za to staram się nie być „burakiem” i nie wyrzucać kogoś za burtę (co najwyżej do dalszych znajomych- niestety z blogiem się tego nie da), wierząc, że jak mu ze mną nie po drodze, to na moje ścieżki nie wejdzie, tak jak ja nie wchodzę na jego,

                Polubienie

  4. tu pisze, bo tam sie nie mieszczę:))

    jesteś optymistką, to jak myslenie, że rak sie wycofa, bo przecież jak zabije zywiciela to sam zginie

    ale metafora,cnie??:pp

    oczywiście życzę Ci, żeby wszystkie mendy dały sobie spokój i szukały dla siebie hejtowego miejsca gdzieś indziej, albo może palnęły się w łeb i zmądrzały!

    Polubienie

    1. :)))
      no my takie mundre bo rakowe przecież ;ppp

      Powiem tak,
      po niektórych to faktycznie niewiele się można spodziewać. Ale przynajmniej otworzyli mi oczy, maski opadły…Jeśli masz inne zdanie, przestajesz być klakierem, to od razu stajesz się wrogiem. Szkoda tylko że osobistym i muszą to wyrażać publicznie w napastliwy sposób.
      Przykre jest to, że w dobrych chwilach i takich do potrzymania na duchu ich nie ma. Siedzą w ukryciu. Z dobrym słowem nie przyjdą, Za to jak wyczują krew od razu się przysysają. Wtedy znajdują ścieżkę dostępu. w imię czego? Dawnej znajomości? To ich upoważnia?
      dla mnie to chore, I perfidne. Zlituję się i nie napiszę dlaczego.

      i teraz się wyzłośliwię, ale wysłałabym takie osoby na psychoterapię!

      uff też mam swoje granice. Jeśli ktoś je przekroczy, to się zjeżam okrutnie!

      Polubienie

      1. albo owszem, niby wspierają, ale w jedyny słuszny wg nich sposób!! Przechodzenie trudnych chwil tylko wg zasad tego pana albo tej pani, inaczej jesteś debilem

        normalny cz lowiek otrzepuje sandały i idzie dalej, jeżeli coś mu się nie podoba
        tylko źli ludzie szukają ciągle zaczepki i dowodu na to, że mają rację zawsze i wszędzie

        Polubienie

        1. albo oszustem!
          AMEN!
          niech sobie piszą (jeśli piszą) na swoich profilach, co im się żywnie podoba. Nich się grzeją łącza telefoniczne na mój temat i grzmią messengery, jaka to jestem głupia, zła i okrutna. Na zdrowie! Nikomu niczego nie zabraniam. Ale jak pisze u mnie, do mnie, to trudno powstrzymać się od reakcji. Choć już wczoraj stwierdziłam, ze spuszczę na to kurtynę milczenia, i nie dam się już więcej bezpośrednio sprowokować. Ja naprawdę chcę mieć już spokój od tych osób. I szczerze, nie żywię negatywnych uczuć, choć ktoś może takie wysnuć wnioski. Ja jestem ROZCZAROWANA! a raczej byłam…sobą również, że z wiarą dałam się wkręcić w te znajomości.

          Polubienie

          1. mnie też negatywne uczucia omijają tak naprawdę
            po pierwsze uważam, że spotykamy ludzi na chwilę czasem na dwie, rozstanie gudbaj i wystarczy
            po drugie: ci co chcą, zawsze Ci obrobią dupę
            po trzecie: każdy sądzi wg siebie – wyciąga wnioski takie ten, kto sam takie by wyciągnął

            oj, grzmią komunikatory za moimi plecami,.oj

            ja chyba coraz rzadziej się rozczarowuję, a jeśli nawet to na chwilę…

            Polubienie

            1. Tak naprawdę to boli, jak rozczarowuje cię ktoś naprawdę bliski, więc ten tego…
              Teraz rozczarowana jestem tym, że wciąż te osoby się mną interesują.
              Za całą tę „aferkę” odpowiadam też ja, a raczej mój zeżarty musk chemią i wrażliwość na cienkim postronku- trzeba było być asertywną od samego początku, zdrowiej bym na tym wyszła, okazuje się teraz.
              Ale, nie ma co się użalać i lać łez krokodyli 😉 w końcu były też fajne chwile, i takie za które zawsze będę wdzięczna.
              I nawet jad żmii nie jest w stanie tego zmienić.

              Polubienie

  5. Kochana!
    O kulturze osobistej i savoir-vivrze u mnie na blogu było sporo, zatem moje zdanie znasz w tej kwestii.
    U mnie w życiu smutnawo ostatnio, zatem znikam, aby Cię nie „zarazić” moim nastrojem.
    Przytulam, nieustannie zdrówka życzę 🙂

    Polubienie

  6. Cóż….ja jestem taką „młodą”, na którą z kolei nieco starsze panie patrzą wilkiem, bo usiadłam w autobusie i nie ustępuję. Cóż…z szalejącym na zakrętach błędnikiem i bolącą nogą ustępuję, kiedy widzę kobietę w ciąży czy kogoś z kulami. Niestety, właśn ie dlatego, że młodo wyglądam, nikomu do głowy nie przychodzi, że mogę mieć problem z ustaniem w komunikacji.
    Ale dzisiaj i mnie ustąpiono 🙂 Z czego bardzo się cieszę 🙂

    Polubienie

    1. Dawno już temu nauczyłam się nie oceniać ludzi po wyglądzie🙂 Nigdy nie „szokowało” mnie duże dziecko w wózku, bo w głowie miałam, że każdy może być na coś chory, co uniemożliwia mu poruszanie się, stanie, schudnięcie, przytycie. Młoda osoba, na oko zdrowa może akurat się w danym dniu czuć źle. Podam taki przykład: z ekranu po oczach bije łysa głowa dziennikarza. Pada tekst: a temu co odbiło, że się zgolił na łyso. U mnie już zapaliła się kontrolka: rak. Co się potwierdziło.
      Nie zakładam z góry złej woli i braku wychowania, choć czasem bije ono po oczach, że trudno o inny wniosek.

      Laila,
      mogę tylko się domyślać jak niekomfortowo się w takim momencie czujesz, pod obstrzałem wilczych spojrzeń.👀
      ❣️

      Polubienie

      1. Tak jest niestety.
        Czuję się mocno niekomfortowo, zwłaszcza, że dla mnie jest oczywiste, że te miejsca powinni zajmować inni ludzie. Trudno mi się pogodzić z faktem, że teraz też należę do tej grupy, w tym wieku.

        Polubienie

  7. Bo każdy, kto wchodzi na blog powinien zostawić odcisk krawata. Klient w krawacie jest mniej awanturujący się. 😀
    Ale co z kobietami? Tego Bareja nie wyjaśnił…. Chociaż co do kobiet… Jeśli chodzi o chamstwo komunikacyjne to po części wynika z braku empatii. Prędzej kobieta ustąpi kobiecie w ciąży lub z dzieckiem, niż facet. To samo widzę na przejściach dla pieszych. Gdy stoję z Tamalugą to zazwyczaj kobiety się zatrzymują i pozwalają nam przejść.

    Głowa mnie dzisiaj boli, bo się na burzę zanosi, ale coś ta burza nie nadchodzi… U was też?

    Polubienie

    1. Kapelusz?
      wszak każda dama powinna go mieć, choćby tylko słomkowy 😉
      Faceci mylą równouprawnienie z brakiem kultury i dobrym wychowaniem, no bo czy to baba, czy facet miota się z paką, to drugiej osobie niezależnie od płci, korona z głowy nie spadnie, jak je przytrzyma, no!

      Mnie też pobolewa, a burzy nie widać, nie słychać, za to zaraz chyba lunie, wszak okno miałam dziś myte ;ppp

      Polubione przez 1 osoba

  8. Fajnie się czyta wymianę twoich poglądów i komentujących. Można się sporo nauczyć i wyciągnąć wnioski. Co do młodych ludzi, nie chciałabym generalizować, ale naprawdę wydaje mi się, że niestety poziom kultury bardzo się obniżył. Ja w tej chwili poruszam się tylko środkami komunikacji miejskiej, więc niestety mam okazję zaobserwować jak się zachowują. Zresztą w innych miejscach publicznych też. Ostatnio miałam bardzo przykre zdarzenie na moim osiedlu. Moja psinka na spacerze oszczekała dużego psa prowadzonego na smyczy przez młodego człowieka. Gość tak się wkurzył, że chciał swoim psem poszczuć moją jamniczkę. Zasłoniłam ją sobą mówiąc grzecznie: „pan żartuje”. Facet zwyzywał mnie od szmat. Teraz wszystkich młodych ludzi na spacerze z psami omijam szerokim łukiem. Może nie powinnam się uprzedzać, ale boję się „powtórki z rozrywki”.

    Polubienie

    1. O matko! no i jak tu się nie uprzedzać, nie unikać? Skąd się bierze tyle agresji, w sumie bez powodu? Przecież wiadomo, że pies szczeka, obszczekuje., jego pies tego nie robi? Ech…gówniarskie zachowanie, dla którego brak słów. A najgorsze jest to, że człowiek jest bezradny wobec takiego chamstwa!

      Polubienie

      1. Ano właśnie. Nie rozumiem takiego zachowania. Gość zachował się po chamsku, a ja czułam się upokorzona. Nawet ryzyko ostrzej zareagować, bo można dostać w twarz. Po takim kimś można się wszystkiego spodziewać.

        Polubienie

        1. a wydawałoby się, że na osiedlu wszyscy „psiarze” są sobie życzliwi, znają się, pozdrawiają i wymieniają poglądy o swoich pupilach…
          tak sobie pomyślałam, że gościu mógł być na jakiś dopalaczach…bo to nie jest normalne zachowanie.

          Polubienie

          1. Ze starego pokolenia tak. Dzięki mojej psince poznałam wiele fajnych osób – właścicieli piesków. Niektóre pieski już odeszły do psiego raju, a znajomości zostały. On nie wyglądał na podjaranego. Po prostu zero kultury osobistej i już. To pewnie jeden z tych, co muszą osobiste frustracje wyładować na najbliższym otoczeniu.

            Polubienie

  9. nie zmienimy ludzi. Możemy tylko próbować, lub omijać co niektórych szerokim kręgiem. A młodzi? Jeżeli nawet, to musimy najpierw poprosić. Sami od siebie, jakoś tak nie specjalnie wyrywni…zwłaszcza tam, gdzie potrzeba. I nie mam na myśli, tych „upiornych” i zawsze opornych. Pozdrówka.

    Polubienie

  10. Pod sejmem znowu trwa przepychanka słowna, dalszy ciąg rozmów z rodzicami niepełnosprawnych dzieci. Słyszę przez okno „hańba!” Ale czy dzisiaj rzucone, nawet wielokrotnie, słowo hańba zrobi na kimś wrażenie?

    Polubienie

    1. Ooo to jesteś prawie w samym sercu wydarzeń…
      Mam właśnie włączony telewizor, widzę i słyszę… Mam trochę mieszane uczucia, bo nie potrafimy już dyskutować…wysłuchać drugiej strony, nawet jeśli cała racja jest po naszej stronie.
      Słowa coraz rzadziej mają swój wydźwięk, jakiego oczekujemy, wypowiadając je…

      Polubione przez 1 osoba

  11. Ja właśnie dlatego nie cierpię polityki. To jakiś koszmar, gdy zaczyna się polityczny słowotok, niby wykształceni ludzie a zachowują się na posiedzenia, na spotkaniach, jak dzikusy. To pieniactwo chyba mamy tak mocno zakorzenione w narodowych genach, że potem wyłazi kiedy chce i jak chce.

    Polubienie

Dodaj komentarz