Ograniczenie… pytanie czy czegoś, czy czyjeś…

Niedziela przeminęła…bez handlu…

Mój stosunek do pracy w niedzielę jest taki, że fajnie mieć jeden dzień wolny w tygodniu. Popieram. Choć nie upieram się, że musi to być wolna niedziela- przymusowo. Jak dziś słyszę, że w handlu pracowników przymusza się do pracy w niedzielę, to mam ochotę popukać się w czoło. Może kiedyś tak było. Dziś, kiedy to praca czeka na pracownika, żadnego przymusu nie ma, a motywacją pracy w niedziele jest PIENIĄDZ!  Również PIENIĄDZ jest wykładnią, czy pracodawcy opłaca się otwierać sklep w niedzielę, czy nie. Zakaz jest złą formą. A zakaz pisowski z pierdylion wyjątkami jest katastroficzny. Przede wszystkim paradoksalnie dla małych przedsiębiorców. Konsumenci się przyzwyczają, choć będą klęli w soboty przed wolnymi niedzielami, stojąc w kolejkach i przeciskając się przez tłumy ludzi,  z obłędem w oczach szukając wolnego miejsca na parkingu, bo naprawdę wielu Polaków nie ma jak robić zakupów w tygodniu. Oczywiście są tacy, którym jest wszystko jedno, bo są na rencie, emeryturze bądź nie pracuje. Jest jeszcze Internet. I owszem, w dużych miastach takie Tesco na przykład dostarcza towar do domu. Super!

Jak słyszę, że rządzący liczą, iż mali przedsiębiorcy powstaną jak feniks z popiołów, a ci, co wciąż funkcjonują, to się w końcu odkują, bo do tej pory konkurencja była nierówna, to mam ochotę tych chłopków-roztropków cofnąć do szkoły podstawowej. Przez lata ekspansji dużych sklepów, mali przedsiębiorcy albo polikwidowali swoją działalność, albo się przebranżowili, a spora ich część nauczyła się funkcjonować  w tej rzeczywistości, a nawet rozwinęła skrzydła. Skrzydła, które zostaną w tej chwili przycięte, a za jakiś czas, być może i brutalnie odcięte.

Weźmy taki przykład nadmorskich sklepów otwartych tylko w sezonie. To już nie są budy jednoosobowe, ale małe, samoobsługowe sklepy z kilkuosobową obsługą. Jak sam właściciel ma stanąć, jeśli w tygodniu to on zaopatruje taki sklep, często robiąc zakupy hurtowe w mieście oddalonym nawet 100 kilometrów, pracując minimum 12/24h  A co, jak ma niejeden punkt handlowy tylko kilka? Sklonuje się? To jest dopiero nierówna konkurencja! Jeśli zakaz ma funkcjonować, to dla wszystkich. Z nielicznymi wyjątkami. Mamy ich zaś tyle, że dzieją się absurdalne rzeczy, takie jak w galerii handlowej w Gdańsku, która już dziś nazywa się dworcową. Mają peron, mają kasy biletowe i co ważniejsze, już dawno zezwolenie na działalność  nazwijmy ją kolejową 😉 Co najmniej pięć Biedronek w kraju, będzie czynnych, bo są usytuowane na dworcach. Duży zawsze sobie poradzi, jak nie tak, to siak…i wyjdzie na swoje. Pisowska chęć dokopania koncernom zagranicznym rykoszetem odbije się i uderzy w polską małą i średnią przedsiębiorczość.

I wiecie, co mnie najbardziej bulwersuje? Nakłanianie ludzi do donosów i nasyłanie kontrolerów. W telewizji na własne oczy widziałam i słyszałam, że uruchomiony zostanie specjalny telefon. I od razu sobie wyobraziłam, jak to jadąc w niedzielę do DM, a raczej wracając z niego, po drodze zobaczę otwarty sklep i zaraz zadzwonię, niech skontrolują czy za ladą stoi właściciel albo ktoś z jego rodziny, czy też nie. Noszzz kulson! Bo jak tego nie zrobię, to nie będę dobrą patriotką i sumienie mnie zagryzie. Jeśli za taką ladą stanie pracownik, to nie z powodu tego, że właściciel go do tego zmusił, tylko dlatego, że chce sobie dodatkowo zarobić. Pytanie tylko, czy pracodawca zaryzykuje. Wątpię. Ale już w tę niedzielę ruszył sztab kontrolerów, bo przecież oni wolnej niedzieli nie muszą mieć. Do tej pory mieli wszystkie wolne, teraz będą mieli zawsze dwie pracujące. Jak widać, „dobra zmiana” dotyka wielu, więc jak słyszę, że mnie polityka nie interesuje- w sensie, co oni tam wyprawiają- a potem podnoszą larum, bo okazuje się, że coś ich dotyka osobiście, to patrzę z politowaniem na takie osoby. Nie żyjemy i nie żyliśmy w kraju, w którym  z pełnym zaufaniem możemy politykę zostawić politykom, bo nie urządzą nam życia na swoją modłę, nie wywrócą go do góry nogami. Taaa… Jeśli się im społeczeństwo bacznie nie przyjrzy, to albo znowu nie pójdzie na wybory, albo jak ten baranek boży zagłosuje tak, że pożal cię boże… bo głosując na partie, które nie mają szans wejścia do parlamentu, marnują głos, a de facto, tak jak w ostatnich wyborach, wzmacniają PIS.

***

Niedziela byłam pierwszym dniem w miarę normalnym, chociaż jeszcze z kaszlem i katarem. Cholerny katar leci sobie ze mną w kulki. Ugotowałam nawet obiad, ale zanim to zrobiłam, to posiedziałam sobie chwilę na tarasie, wystawiając łeb do słońca, które było troszkę przymglone, ale to nawet lepiej. Myśka mi się położyła na kolanach i obie zanurzyłyśmy się w błogostanie. Chwilo, trwaj! Nie trwała długo, bo przyszły do mnie koleżanki na kawę i zanurzyłyśmy się w rozmowie. Cały dzień drzwi od tarasu uchylone, również sypialne okno. Ptaki już śpiewają, teraz tylko czekać, aż się zazieleni…

45 myśli na temat “Ograniczenie… pytanie czy czegoś, czy czyjeś…

  1. A u mnie chlapa, błoto, słoneczka ani śladu. No a „prykaz” nie pierwszy i nie ostatni. Zbieranie punktów przedwyborczych, może jednak sprowadzić na manowce. I na myśl przychodzi tylko stwierdzenie – „Polska, to dziwny kraj…”. Pozdrówka.

    Polubienie

  2. Wolna od pracy niedziela zaowocowała wysypem rodziców z dziećmi na place zabaw! Serio! Jeszcze tylu osób jednocześnie i przybywających w każdej godzinie nie widziałam! DO tej pory tradycją był spacer po galerii i obiad w galerianej knajpie, a tu proszę… 😉
    Ale abstrahując od tego te „wyjątki” są dla mnie zupełnie nie zrozumiałe. Jak napisałaś – duży zawsze sobie poradzi, ma też „za co sobie poradzić”, a dobra zmiana jak zwykle uderzy w tych najmniejszych i najbardziej poszkodowanych przez Państwo.

    Polubienie

    1. Laila,
      ta niedziela była pierwszą z taką cudowną pogodą, więc nie ma się co dziwić, że place się zapełniły. Pewnie niektórzy dłużej pobyli na powietrzu, jak nie mieli innej alternatywy. Co będzie jak w taką niedzielę będzie zimno i lało? Kij ma zawsze dwa końce, a ludzie powinni mieć wybór.
      A ustawa to BUBEL!
      P.S zaobserwuj w następną wolną, gdy zapowiadają mrozy i opady śniegu 😉

      Polubienie

      1. Jasne, że ludzie powinni mieć wybór! Też był taki czas, że pracowałam w niedzielę. Nasi konsultanci nadal pracują i w święta, i w sylwka…bo przeciez ludzie w święta zlecają przelewy i mają tysiąc bankowych pytań, które nie mogą poczekać do poniedziałku 🙂

        Obserwacje nie wynikają tylko z tej niedzieli. Wróciłam do letnich niedziel z tamtego roku. Złożyłam dwa do dwóch i tak wyszło, ale oczywiście to uogólnienie i może właśnie ten pierwszy dzień ciepła tak ludzi wyciągnął z domów na powietrze. Oby!

        Polubienie

        1. Nieważne co, pogoda czy zamknięte sklepy, ważne, że ludzie wyruszyli rodzinnie w plener. I to był fakt, tej ostatniej niedzieli :)) Ja osobiście jestem zwolenniczką spędzania niedzieli w taki sposób, a nie w galeriach, ale niech będzie wybór.
          Nie porównywałabym jednak do letnich niedzieli, bo wtedy kto żyw ucieka z miasta nad wodę albo jest na wakacjach 😉
          Zaś dane zebrane z ostatniej niedzieli, pokazują, że 2,1% mniej poszło do kościoła, w porównaniu z innymi niedzielami w skali roku. Dziwne, nie? ;ppp

          Polubienie

          1. No proszę, do takich danych nie dotarłam! 😀

            Też jestem zwolenniczką świeżego powietrza zamiast murów galerii! Trudno mi ogarnąć, że ludzi to fascynuje i sprawia przyjemność 😉

            Polubienie

            1. Ja od razu byłam przekonana, że liczba spadnie, przynajmniej w tych kościołach blisko marketów ;ppp

              Że fascynuje to nie, ale rozumiem że może sprawić przyjemność, wszak zakupy poprawiają nastrój, szczególnie gdy są udane i nie chodzi mi o zakup cukru w promocyjnej cenie 😉
              I pewnie promil zwolenników niedzielnych, rodzinnych zakupów, robi to w każdą niedzielę, A nawet śmiem założyć, że nie ma żadnej rodziny, która każdą niedzielę spędza w galerii…
              Ale fakt, niektórzy mają taki, a nie inny styl życia.

              Polubienie

  3. Ha i się cieszę, że po raz chyba pierwszy mam inne zdanie niż Ty, bo już podejrzewałam, że jesteśmy jakimiś klonami :PP
    Jest to dla mnie jedna z nielicznych (eeee, chyba druga po tej o ochronie zwierząt) niekoniecznie zła ustawa. Słyszałam rozmawiające 3 młode dziewczyny, pracujące w sklepie i one były bardzo zadowolone. Jedna mówiła,że przynajmniej z dzieckiem i mężem będą mogli coś razem zaplanować a tak ona miała wolny dzień jak mąż był w pracy.Nie sądzę, żeby wszystkie osoby pracujące w sklepach tak chętnie pracowały w niedzielę, kiedy cała rodzina ma wolne. Pewnie byli też tacy, ale czy było ich na prawdę dużo ?
    Jakoś nie słychać nawet o najmniejszym proteście pracowników handlu, raczej politycy tylko podkręcają temat.
    Mieszkam w Niemczech, tutaj też wszystkie sklepy są zamknięte- a PIS nie rządzi :PP Podobnie w Holandii, Belgii(przynajmniej parę lat temu tak było) i we Francji częściowo- to znaczy w niedzielę otwarte były tylko niektóre sklepy spożywcze ale bardzo krótko, do 13. Nie wiem czy nadal tak jest, ale w ubiegłym roku jeszcze te zasady obowiązywały. U nas jeszcze parę lat temu, nawet w soboty sklepy zamykane były o 13.00 i w niedziele nieczynne, no i jakoś ludzie żyli 😉 A może rzeczywiście skutkiem tej ustawy będą bardziej pełne place zabaw, kina (w tym seanse przedpołudniowe dla dzieci) baseny czy lodowiska.Może w niektórych domach znajdzie się nagle czas na pogadanie, wyciągniącie zakurzonej planszówki czy odwiedzenie rodziców, dziadków.
    Nie wiem jaki będzie efekt zamknięcia sklepów i nie jestem wrogiem tej ustawy a widzę w niej szansę (nic więcej tylko szansę) na to, że może przyniesie więcej korzyści niż strat i myślę, że warto było spróbować.
    Roksanno, tam gdzie mieszkam w Polsce, jest maleńki sklepik w domku jednorodzinnym i oni na pewno skorzystają. Wczoraj wyjeżdżając chcieliśmy kupić jeszcze wodę mineralną, ale jak zobaczyliśmy ten sznur samochodów na parkingu, to zrezygnowaliśmy-od lat tylu ludzi tam nie widziałam (to typowo rodzinny interes).
    U mnię też słonecznie i 15 stopni :)) tylko kondycja po chorobie ….no brak kondycji całkowity i 15 minutowy spacer wykańcza :p
    I znów mi się napisało :-O
    Buziaki :**

    Polubienie

    1. :)) Ja lubię, jak Ci się pisze :)*
      Nie musimy się zgadzać przecież we wszystkim 🙂 Szczególnie że ta ustawa, po wielu poprawkach nie byłaby taka zła, jak teraz. Aczkolwiek ja jestem za regulacją kodeksu pracy, w tym ograniczenia godzin w handlu w niedzielę.
      Wiem jak było w Niemczech, bo mam bliską tam koleżankę. Tyle że tam handel wyglądał tak już od lat, a teraz nawet go wydłużyli. Widzisz, u nas jest całkiem inna mentalność, w Niemczech jest bardzo mało (najczęściej tureckie) sklepy rodzinne i tam nikt ich nie oblega, tak samo stacji paliwowych. ( W moim DM już jedna wstawiła ladę chłodniczą z mięsem, i zastanawiają się jeszcze czy poszerzyć o nabiał). U nas Galerie to forma spędzania czasu, przede wszystkim dla przyjezdnych. I teraz podam przykład, że nikt z dzieckiem nie pojedzie do kina 30-50 km jak do tej pory, bo wcześniej zrobił przy okazji zakupy. Takie rodzinne sklepy, za dużo nie odczują, a to są wyjątki, jak ktoś ma tylko jeden sklep- bo gdy nastały markety, to nie był się w stanie utrzymać. W naszej niewielkiej gminie, przynajmniej 5 właścicieli ma 2-3 sklepy. Nie sklonują się. Często, to już starsze osoby, gdzie dzieci się usamodzielniły i wyjechały. Patrzę przez pryzmat własnego podwórka i słyszę jak ekspedientka do szefa dzwoni, czy może być jego rodziną :p Ona w tym dniu miała o 100% wyższą dniówkę i premię w postaci % od utargu.
      Widzisz, gdyby ten zakaz wprowadzono, jak wpuszczono do nas markety, to sytuacja małych przedsiębiorców, którzy dają pracę kilkunastu osobom, teraz byłaby inna, bo dalej prowadziliby swoje rodzinne interesy, a nie konkurując z marketami rozwijali się, pójściem choćby we franczyzę,
      I jak to zwykle bywa, jedni skorzystają inni, nie. Jako konsumentka, to wkurza mnie, że nagle teraz mówią mi, co mam robić w niedzielę, ale nie widzę żadnego problemu, iż sklepy są zamknięte. Z punktu widzenia pracodawcy, widzę, że ten zakaz jest niesprawiedliwy, bo tak jak pisałam wcześniej, ale również wielu z nich ma swoje sklepy, w centrach handlowych, więc też są wyautowani.
      Żeby być dobrze zrozumianą, to ci wielcy nie odczują tego zakazu, ale mali już tak (Żabki, Małpki i inne) a skorzystają nieliczni plus rodziny osób pracujących w niedzielę w handlu.
      A tak naprawdę, to trzeba co najmniej pół roku do roku, żeby zobaczyć, co wniosła za sobą ta ustawa. Albo i więcej, bo przecież z każdym rokiem tych niedziel handlujących będzie mniej…
      Dlatego ja jestem za regulacją kodeksu pracy, nawet takim, że pracownik może pracować tylko jedną niedzielę w miesiącu.

      Buziaki ;*** się rozpisałam, powtarzając w kółko to samo ;p

      Polubienie

  4. CO do wolnych niedziel, to przynajmniej te biedne kasjerki w sieciówkach odpoczną… Choć słyszałem w tv, że i wśród nich opinie są podzielone, są i takie które mają żal, bo stracą tą dniówkę, a dla nich to spore pieniądze są… Sam osobiście zakupów w niedziele nie robię, mam trzy osiedlowe sklepiki w pobliżu i one są i w niedziele czynne a do najbliższego dużego sklepu (Biedronka w Szczebrzeszynie) mam 4km i pojawiam się tam od święta. Czas pokaże czy ta ustawa miała sens…Wolny dzień to mniejsze zarobki, coś za coś…

    Polubienie

    1. No właśnie, podzielone są;
      wczoraj była u mnie koleżanka na kawie, na co dzień pracuje w Inter-Marche, i powiedziała, że ona akurat lubi pracować w niedzielę- brak dostawców, większy luz i większe pieniądze. Dziewczyna, po 40., dzieci już dorosłe i samodzielne. Takich osób na tych kasach jest więcej, niż młodych matek. Młode matki siedzą w domach, bo im się nie opłaca pracować, bo stracą 500+

      Polubione przez 1 osoba

  5. A ja, inaczej niż Aida, zgadzam się z Tobą w 100%. 🙂
    U nas nie ma zakazu – kto chce, pracuje w niedzielę, kto nie, to nie. Jest taka wielka sieć spożywcza, Mercadona, co to na każdym rogu ma sklepy, od małych po hipermarkety, i ona w niedzielę jest zamknięta, bo taką mają fanaberię – wolno im. A taki Carrefour ma swoje hipermarkety otwarte 365/365, i też im wolno. Cała reszta się zamyka na 6 dni w roku, niektóre na 7 – i też im wolno, skoro tak im wynika z kalkulacji zysków i kosztów, bo za pracę w niedzielę muszą dać ludziom wyższą wypłatę i 2 dni wolnego. Pełny luz…. W sumie tylko dentystów, banki i Mercadonę stać na to, żeby w niedzielę nie pracować w ogóle. Kraj dalej usiłuje się wygrzebać do poziomu sprzed kryzysu, i nawet nieźle mu idzie, bo ludzie zapierniczają świątek-piątek i niedzielę bez żadnego oporu – ale prawo pracy jest prawem pracy i jak czegoś chcesz od pracownika, to musisz mu coś dać w zamian. Logiczne i rozsądne. 🙂
    U nas pogoda w weekend była kompletnie do d*** – 18 mm deszczu w 24 h w sobotę, a w niedzielę dla odmiany niby przejaśnienia, ale lodowaty wiatr w porywach do 100 km/h. Felix przechodził z zachodu na wschód przez Biskaje, i nas lekko zahaczył. 😦 Za co jest mu pewnie wdzięczna nasza lodówka, bo dzięki niemu staruszka się pozbyła ze 2 kg lodu i łatwiej się jej oddycha. A nam znacząco wzrosło spożycie grzańca. 🙂

    Polubienie

    1. :)))
      Ech, toż to mówię, że wszystkim rządzi pieniądz, a na pewno ekonomią! Zyski i straty, a ty musisz wyjść na swoje, więc podejmujesz taką a nie inną decyzję: otwierasz albo zamykasz. I dobry kodeks pracy! Rynek reguluje podaż, a nie zakazy.
      Dziś mało kto pracuje od Pn-Pt i ma wszystkie weekendy wolne. Dlatego, jak słyszę „biedne kasjerki”, to śmiem twierdzić, że to już było i przeminęło z wiatrem- wyzysk przez markety, Handel zawsze był ciężką i niewdzięczną pracą, więc… ( teraz w każdą sobotę przed wolną niedzielą do późnych godzin będą miały zapieprz) a jeśli „biedne” w kontekście niedzieli, to może tak zajrzymy w inne zawody, gdzie niedziele nie są dniami wolnymi od pracy.

      Hi, hi, widzisz, zawsze są jakieś plusy z zaistniałej sytuacji, U na było cudnie, ale już też nie jest i nie będzie w najbliższych dniach.
      🙂

      Polubienie

      1. Myślę, że te kasjerki po paru takich sobotach też dojdą do wniosku, że już lepiej było w niedzielę pracować luźniej, niż umierać po sobocie… Słyszę, że w sobotę były pełne obsady kas zamiast częściowych, czyli ci, którzy normalnie mieli wolne soboty („dla rodziny”) już ich nie mają. Osobiście nie widzę różnicy między pracą w sobotę czy w niedzielę, jak już i tak połowa weekendu idzie się paść, natomiast widzę dużą różnicę pomiędzy +/- normalnym ruchem klientów a zapie.przem takim, że nie ma czasu iść na siku. Ale to tylko moje osobiste zdanie… 🙂

        Polubienie

          1. Z tymi stacjami paliwowymi to wiesz… Pamiętaj, że Orlen jest państwowy w 27,5%, a Lotos w 53%, czyli kto najbardziej skorzysta na dodatkowych zyskach ze sprzedaży masła i bułek? Oprócz podatków, jeszcze dywidenda…
            Cffaniaki cholerne…

            Polubienie

  6. Zgadzam się z Tobą, że ten zakaz jest do niczego. Kasjerki i pracownicy marketów już od dawna mieli dwa weekendy wolne od pracy, a za sobotę i niedzielę pracującą mieli wolne w inny dzień tygodnia. Sama pracowałam, więc wiem. Dlaczego wyjątkiem od tej ustawy są sklepy z dewocjonaliami, zakłady bukmacherskie i wiele innych. Tam ludzie pracują świątek piątek. Nie ma tego, że święto, 1,3 maja; 6 styczeń, Boże Ciało. Mają tylko 6 dni wolnych świątecznych w roku, gdzie całkowicie są zamknięci. Czy, to nie paranoja???

    Polubienie

    1. Powiem tak,
      że jak słyszę, ze przecież w Niemczech ( ten przykład przez PIS jest stale powtarzany) zakaz handlu w niedzielę funkcjonuje, to albo ktoś nie zna realiów Niemiec, albo Polski, albo jednych i drugich…Dodam tylko, ze Niemcy nie handlowali w niedzielę od wojny… A jak im pozwolono (NIE NAKAZANO) handlować dłużej w sobotę, to skwapliwie to wykorzystali, a przecież nie musieli, A tu się zmienia przepisy w trakcie gry. Na dodatek dziwacznie, bo za chwilę w CPN będziemy mieć mydło i powidło, a tankujący się do kasy nie dopchają.
      Wkurzają mnie te wszystkie argumenty płynące od rządzących i Solidarności. Bo to obłuda i nic więcej.Oczywiście nie umniejszam plusów- tych rodzinnych- ale to się bierze też z tego, ze jak ktoś nie chciał pracować w niedzielę, to nie pracował, ale pod koniec miesiąca widział różnicę w wypłacie i szlag to trafiał, że kolega/ koleżanka ma więcej, Teraz i ci, którzy chcą pracować i mogą, to nie zarobią. Ot, i sprawiedliwość!

      Jak zakaz to obejmujący wszystkich i już!

      No i mamy pierwszych donosicieli, tfu, sygnalistów- szkoda słów! 300 osób wczoraj dyżurowało przy telefonach, o ich rodzinnej niedzieli ktoś pomyślał. Bo kontrolerów, to akurat mi nie żal, to ich normalna praca ;p

      Polubienie

      1. Roksanno ale to nie tylko Niemcy nie handlują w niedzielę 😛 W Niemczech nie wolno w niedzielę, jest zakaz. W Austrii też wszystko było zamknięte. Ciekawa jestem w ilu krajach się handluje a w ilu nie wolno.
        Może rzeczywiście rozwiązanie hiszpańskie jest najlepsze (?)
        No i myślę, że znalazłabyś równie dużo osób, które nie chciały a musiały pracować w niedzielę.
        Donosiciele to inna para kaloszy; oburzające i paskudne, nasuwają się jak najgorsze porównania.
        No i tak samo zabronione powinno być kombinowanie ze stacjami benzynowymi i innymi peronowymi nowomarkietami.

        Polubienie

        1. 8 z 28 państw, jeśli chodzi o UE, ale tylko Niemcy i Austria mają tak restrykcyjne ograniczenia, reszta (Belgia, Francja ,Grecja, Lux, Holandia mają częściowe ograniczenia, a Węgry się wycofały.

          Wierzę, że sporo osób pracujących w handlu, cieszy się z wolnych niedziel. I na pewno jest ich więcej, niż tych, którym niedzielna praca nie przeszkadzała, dając możliwość wyższego zarobku.

          Słuchałam dziś socjologa (chyba) i on uważa, że rodzinne wyjście do galerii nie jest niczym gorszym, niż inne formy spędzania wolnego czasu. Grunt, że razem, podawał nawet przykłady, czego uczy i w jaki sposób scala rodzinę-
          chodzi o wspólne zakupy, planowanie, oszczędzanie…Oczywiście, ludzie się przyzwyczają wypełniać ten wolny czas inaczej, więc katastrofy nie ma. Trzeba jednak pamiętać, że nawet nie pracując w handlu rzadko dwoje rodziców ma wolne soboty, więc te wspólne zakupy w ogóle odpadną.
          Podam jeszcze jedną ciekawostkę, że 93% pracowników w galeriach deklaruje, że ma możliwość decyzji wyboru w jakie dni pracuje, a 2/3 z nich decyduje się na pracę w weekendy.
          I wspomnę, że w badaniach ponad 60% obywateli, chce handlu w niedzielę, a niecałe 30% nie, reszcie jest to obojętne.

          W Polsce, choć życie się bardzo poprawiło, to jednak sporo rodzin nie posiada auta, a mieszkając na wsi do dużych sklepów, nie mam tu na myśli tylko spożywczych, ale odzież, sprzęt agd, budowlane, mają oddalone o kilkanaście, kilkadziesiąt kilometrów. Osobnik z autem w rodzinie pracuje na zmiany w sobotę, więc tylko niedziela zostaje, by takie zakupy poczynić. A w niedzielę zamknięte.

          Mój zięć, właściciel firmy, pracuje 12 godzin w tygodniu, w sobotę krócej, ale najczęściej wtedy odpoczywa. Taka Ikea, Castorama (mają dom, duży ogród) to zawsze w niedzielę, przy okazji obiad i jakaś inna atrakcja dla Pańcia, bo spożywczych zakupów rodzinnie nie robią. I oczywiście nie w każdą niedzielę, ale wtedy, jak potrzebują, to mogą spokojnie zrobić „grube” zakupy do domu. I takich rodzin jest wiele. Oczywiście R, jest w lepszej sytuacji, bo jest szefem, i zawsze będzie mógł się z roboty urwać…gorzej będzie pracownik, w podobnej sytuacji, który pracuje 6 dni w tygodniu,
          Tu nie chodzi tylko o zakup chleba i jabłek, bo jakby tylko o to chodziło, to żaden problem, bo zawsze znajdzie się otwarty sklep w okolicy.
          Zwiększy się być może zakup w sieci, już nawet do nas docierają kurierzy w sobotę.

          Jeszcze było NRD jak jeżdżę do Hannoveru i najczęściej na dłuższy weekend, więc zakupy w sobotę, tylko ciuchowe albo coś do domu. Ilość ludu w tym dniu jest porażająca, odkąd u nas jest większość tych samych sklepów, ja przestałam chodzić na zakupy podczas wyjazdu, a na pewno nie w soboty.
          U nas w soboty będzie, tak jak przed każdymi świętami, ludzie się umordują- i sprzedawcy i konsumenci. Pewnie z biegiem czasu mentalność powoli się będzie zmieniać, i wszyscy się przyzwyczaimy. Tyle że ja mam duże wątpliwości, czy to będzie do dobrego.
          Ja pamiętam czasy kiedy u nas na wsi sklep był otwarty do 14-15 w soboty, ale wtedy nie było handlu wielkopowierzchniowego… i mało kto pracował na swoim, a ci najczęściej pracują 6 dni w tygodniu nie 5.

          o mateczko, znowu popłynęłam ;ppp

          Polubienie

          1. Wg mapy, Hiszpania jest wśród krajów z ograniczeniami handlu. 🙂
            Co polega na tym, że prawo decyzji mają poszczególne prowincje. Tyle że żadna nie jest taka głupia, żeby zabronić ludziom pracować. 😛 No ale na mapie Hiszpania jest na żółto (ograniczenia), co bardzo odpowiada apologetom zakazu…. We Francji parę razy spędzaliśmy wakacje w różnych regionach, i nigdy nie było większego problemu z zakupami w niedzielę – więcej sklepów jest zamkniętych niż w Hiszpanii, bo Francuzom się zwyczajnie nie chce pracować w niedzielę (stać ich na to najwyraźniej), ale na jakiegoś Intermarche, Carrefour Expressa, Totala czy inne U-coś-tam albo Trzech Muszkieterów zawsze można było liczyć, czyli zakazu jako takiego nie ma. W UK, gdzie mieszka moja młoda, jest to samo, co we Francji – a na mapie też ograniczenia… Więc ten… 😛

            Polubienie

            1. Ha!
              dziś przeczytałam, że i w Niemczech kilka dużych sieci jest otwartych…na Dworcach! I nie jest tak, ze w całych Niemczech jest ścisły zakaz.
              Sklepy przygraniczne, przynajmniej te z Polską dostały pozwolenie , i tak kiedy u nas było wszystko zamknięte, to w takim Locknitz markety ( Netto) były otwarte od 11-16, a z centrum Szczecina jedzie się tam półgodziny. Teraz zamiast Niemcy u nas, to my u nich będziemy robić zakupy ;p Przynajmniej mieszkańcy Szczecina, Świnoujścia…taaa no dobra zmiana, jak nic!

              I jeszcze jedno, od 2009 roku w Niemczech toczy się batalia o zliberalizowanie przepisów…

              Będąc w Genewie, przejechaliśmy granicę i we Francji, w niedzielę w markecie, chyba Carrefour zrobiliśmy zakupy. Ci co wprowadzili zakaz u nas, argumentując go tym, że w wielu krajach on jest, manipulują faktami. I tyle…

              Polubienie

              1. Roksanno,od lat jeździmy do Francji na wakacje -czasem 2 x w roku (jestem frankofilką !) i we Francji tylko sklepy spożywcze i do godziny 13 może 14. Wszystko inne zamknięte, więc i tam nie można by takich zakupów o jakich piszesz. Holandia ma sklepy zamknięte,przynajmniej tutaj od strony z Niemcami.
                Co do Niemiec-tak wyłączone z zakazu są miejscowości turystyczne, np nad morzem nawet Aldi czy Lidl są czynne. W „normalnych” miastach od paru lat tylko piekarnie rano w niedzielę pracują (nie wszystkie ofkors)
                Nie chcę być zrozumiana jako wielka orędowniczka tej zmiany, raczej jestem wśród tych,którym wszystko jedno i jako że wykonuję zawód w którym praca niedzielno- świąteczna jest oczywistością, potrafię zrozumieć, że duża część pracowników handlu jest jednak zadowolona.Bardziej martwi mnie, że rozłożono sądy i to jest dopiero problem o którym coraz mniej się mówi w mediach :-O
                Miłego wtorku:**

                Polubienie

              2. Ależ ja o spożywczym hipermarkecie pisałam 🙂 Nigdzie nie napisałam, że inne też.
                Jak również przygraniczne w Niemczech, były otwarte tylko spożywcze. i to duże sieci, jaką jest choćby Netto- dostali prawo do handlu, niedawno, bo wiedzieli, ze u nas będzie jego zakaz. Do Czech już są podstawiane autokary dowożące klientów do ich sieciówek spożywczych.

                Jest jeszcze inny aspekt- pracujących studentów, bo 20% (z wszystkich pracujących) z nich właśnie dorabiało sobie w weekendy w handlu, a tylko 3% w gastronomii.
                I też rozumiem, że wielu pracowników może być zadowolonych,
                Mnie chodzi o co innego. Jeśli zakaz, to bez wyjątków, bez szerzenia patologii albo z ograniczeniami, ale dla wszystkich jednakowymi. Dla mnie ta ustawa to kolejny bubel i nie z powodu samego zakazu. Uwierz, też bym chciała, żeby mój OM miał wolną niedzielę, bez zastanawiania się, że jak nie będzie pracował, to konkurencja go wykosi. No i się nie sklonuje.

                Rydzykowy sklep (prowadzący przez jego fundację) był otwarty, mimo iż dewocjonalia to ułamek towaru, reszta to książki i różne ziółka i inne takie. A Rydzyk grzmi jaki to grzech w niedzielę pracować. Wkurza mnie to zakłamanie i ta ideologia jaką nas przy okazji tego zakazu częstują,

                I mnie również bardziej martwią sądy i szkolnictwo, niż ten zakaz. Tu się przyzwyczaimy, jedni zyskają, inni stracą, drudzy się zamkną całkowicie, ktoś tam starci pracę, ale przy dzisiejszym niskim bezrobociu, to przecież żaden problem. PIS żadnej ustawy nie przeprowadził, żeby czegoś nie spieprzył. Nawet 500 plus, które powoduje, że zatrudnienie kobiet spada. Wystarczyło zmienić kryteria i nie byłoby patologii, czyli kombinowania.

                Dziękuję i wzajemnie:*** U mnie miło, bo mam osobistego jubilata ;p

                Polubienie

  7. Podpisuję się pod Twoim postem.Ta ustawa to kwintesencja kuriozalnej zmiany.Nie chcę się powtarzać – tak przeżyjemy, bez problemu,ale ja juważam siebie za dojrzałego obywatela,nie ma powodow,aby państwo decydowało,jak mam spędzać niedziele.I czemu tylko rząd „robi dobrze” jednej grupie zawodowej???

    Oraz ,że wcale nie jestem zdrowa.:) I prosiłam dziś o obsłuchanie;) wygląda na to ,że to „tylko” gardło:)
    Mimo ogromnej sympatii do młodzieży,jakoś mam większe zaufanie do „doktórki” w moim wieku:)
    W związku z tym pojechałam do sąsiedniego miasta:).A jutro się lenię czyli pracuje w domu.:)
    Pozdrawiam,Roksano

    Polubienie

    1. Dlatego wieje obłudą i hipokryzją, a ustawa ma dziury, więc jest bublem.

      Oj, to niedobrze! U mnie zepsuł się OM, i teraz jak ja wychodzę, to on zaczyna…
      Leń się zdrowo! I zdrowiej!

      Polubienie

    1. Zgadzam się.
      W całej Polsce było ich po kilka, kilkanaście. Inspektorzy są rozczarowani, bo cały batalion był przygotowany na to, że ich zasypią, a wtedy muszą reagować i sprawdzić.

      Serdeczności 🙂

      Polubienie

  8. Nienawidziłam pracować w niedzielę, powiem więcej, niedzielny klient był najbardziej bleee 😛
    Cieszy mnie wiosna, nie mogę doczekać się spacerów 🙂 Na razie nie chodzę, bo podwórko tonie w błocie 😛

    Polubienie

    1. Asia,
      dlatego zmieniłaś pracę ;p Miałaś wybór. I niech każdy go ma. Od pracodawców, którzy zmuszają kogoś do pracy w niedzielę, nie przestrzegając kodeksu pracy, trzeba wiać. I tyle…
      Ale swoją drogą to mnie zaciekawiłaś tym, niedzielnym klientem, co mu nagle w dzień święty różki wyrastają ;p

      Dużo słoneczka, niech błotko znika!!! 🙂

      Polubienie

  9. Ciekawe, czy nie udałoby się tego tak rozwiązać ustawowo, że kto chce pracować w niedzielę, to niech pracuje, a kto chce mieć wolne, to niech ma. Utopistka ze mnie – nieprawdaż? Przy okazji tej ustawy dla mnie idiotyzmem jest to, co wymyśliła dla swoich pracowników jedna z sieci handlowych (chyba Biedronka). Czy ktoś, kto będzie pracował w sobotę do 24-ej, albo zaczyna pracę 15 min. po niedzielnej północy będzie mieć chęci i siłę na rodzinną integrację?

    Polubienie

        1. Padłam!
          Niech ta zmiana już niczego nie zmienia!!!
          Wprawdzie to się wydaje niemożliwe, ale przy tych oszołomach, co to nie wiedzą, co uchwalają, drudzy, co podpisują, wszystko jest możliwe.
          Pakuję walizki i zwiewam stąd! Tyle że za swoją rentę to ja nigdzie się nie utrzymam 😦

          Polubienie

              1. Ja też. Gdy jak dziecko jeździłam na wakacje na wieś, największą frajdą było spanie w stodole na sianie. Dziś uważam, że najlepszym, najukochańszym meblem w moim domu jest kanapa na której śpię.

                Polubienie

              2. Zawsze na wyjeździe, nawet wtedy, gdy jest to luksusowy pokój w hotelu, to tęsknię do swojego łóżka! 🙂
                a kiedyś człowiek tęsknił za namiotem, byle gdzieś wyjechać ;p i nie było ważne gdzie i jak, tylko z kim ;)))

                Polubienie

Dodaj komentarz