Trauma?

Rok. Caluśki, jak po raz pierwszy wybrałam się po piguły. Dziś kolejny raz jadę, aby jutro odebrać swoją czterotygodniową porcję. W sumie to nie musiałabym, bo cała jedna buteleczka- porcja na tydzień- stoi sobie w szafce. Jak wyrzut. Ale! Nie ze mną te numery! Nie mam żadnych wyrzutów sumienia, że bez wiedzy, na własną rękę, z takiego czy innego powodu raz jakiś nie wzięłam leku. Ściśle mówiąc, czternaście razy ( nie licząc tych z polecenia lekarza). Procedury są jednak takie, że co 4 tygodnie badanie i wydanie leku albo przesunięcie, jeśli wyniki są kiepskie. Te „zaoszczędzone” na własną rękę piguły, to tak jakby ich nie było. Nawet gdybym się przyznała do  popełnienia zaniechania, to i tak musiałabym przyjechać do szpitala. A ja przecież mam powinnam mieć traumę!!! Rok temu taki wyjazd skończył się tym, że mnie zatrzymano! I przetrzymywano caluśki tydzień, a w tym czasie stary rok odszedł i przyszedł nowy. Mając nadzieję, że nic „dwa razy się nie zdarza”, pakuję walizeczkę (tak na wsjaki słuczaj) i ruszam do DM. A chce mi się…Gdyby nie przy okazji spotkania towarzyskie z przyjaciółkami, to miałabym smętną minę.  Ale tak naprawdę, to serce mi się raduje, bo przecież rok temu to byłam „żywym trupem”, a dziś mogę sama wsiąść i jechać, bez żadnych „alpejskich kombinacji” ;). To nic, że mam wiele ograniczeń, to są uboczne skutki do zaakceptowania.

Odespałam intensywność świąt, śpiąc wczoraj do południa. (Oczywiście- tradycyjnie- z dwoma pobudkami). I nie to, że byłam zmęczona czy niewsypana, ale przez te moje obniżone parametry, muszę często regenerować  organizm, a w święta wolałam być; nawet leżąc na kanapie, wsłuchiwać się  w toczące się rozmowy. Wchłaniać atmosferą całą sobą. Bo dla takich chwili, właśnie warto.

***

Przejedzeni? Lodówka się nie domyka od nadmiaru jedzenia, które zostało po świętach? Jest piękna inicjatywa ” Podzielmy się”, chyba w każdym większym mieście a na pewno w kilkudziesięciu w całej Polsce (można sprawdzić w necie). Zamiast wyrzucać, mrozić, a potem nie pamiętać (rocznie wyrzucamy 9mln. ton żywności), to można oddać dla potrzebujących w punktach odbioru, albo wolontariusze sami odbiorą z naszych domów. Warto o takich akcjach wiedzieć, wystarczy wypełnić formularz na stronie. Akcja niestety jest krótka i trwa do dziś, więc jak ktoś coś, to niech nie zwleka. Następna po Wielkanocy :).

Mnie wzrusza każda taka inicjatywa. Dzięki zwykłym-niezwykłym ludziom, którzy pamiętają o bezdomnych, których w Polsce jest ponad 30 tysięcy, wraca wiara w człowieka. Bo komuś się chce i robi to angażując  innych. Pomagać można na wiele sposobów w miarę możliwości. Czasami sobie myślę, że najtrudniej jest wtedy, kiedy pomoc wymaga nie naszych pieniędzy a czasu.

 

***

Stanęłam dziś na wadze (55,8), jak przed każdym wyjazdem do szpitala, bo się pytają, więc ważę się raz na 4 tygodnie. Obżarstwo świąteczne nie miało na wynik wpływu. Od roku  jem bardzo regularnie (to zawdzięczam pigułom), a dzień rozpoczynam szklanką wody, nie zawsze z cytryną, czasem rozpuszczam witaminę C, czasem to jest woda mineralna, ale zawsze pierwszym „posiłkiem” jest woda! Zaraz po niej jem choćby pół bułki z czymś tam, bywa, że tylko jakiś owoc- banan- a kolejny posiłek ( obfity z dodatkowymi słodkościami do kawy) jem po 3 godzinach. I taki odstęp czasowy do kolejnych posiłków mam przez cały dzień. Ostatni posiłek o 20-21 i waga się trzyma bez żadnych wyrzeczeń, bo jem wszystko! A i szaleństwa okazyjne, czyli długie siedzenie przy stole i zajadanie tuczących potraw, nie mają wpływu na wagę! Fakt, od roku w każdy dzień pobudka i pierwszy posiłek jest w tych samych godzinach i w ciągu pół godziny od obudzenia. Czasem na totalnym śpiku ;). Ten rytm wymusiły piguły. Ale za to udowodniłam na sobie, że regularność posiłków i przede wszystkim ten pierwszy zjedzony do godziny po przebudzeniu, daje gwarancję, że człowiek jedząc normalnie nie przytyje  i obca mu jest trauma związana z ważeniem się po świętach ;)))

 

 

 

32 myśli na temat “Trauma?

  1. Roksanno! Czytam wszystkie Twoje wpisy, rzadko wręcz b. rzadko komentuję.
    Niejednokrotnie popłaczę przy nich.
    Jedź po piguły , spotkaj się ze znajomymi i wracaj do domu… Sylwester przed Tobą .
    Bezpiecznej dobrej podróży życzę .Czekam na nowy wpis jeszcze w tym roku… buziaki dzielna kobieto!!!!

    Polubienie

    1. Och! Jaką mi radość sprawiłaś, że się odezwałaś- pamiętam! I dziękuję! Że jesteś i czytasz 🙂
      Zbieram się pomalutku, za oknem niepokojąca aura, boję się, że będzie ślisko, ale dam radę!
      I oczywiście napiszę, wracam w sobotę, więc zdążę jeszcze w tym roku 🙂
      Wszystkiego dobrego!
      Buziaki 🙂

      Polubienie

  2. I w Poznaniu jest ta akcja, słuszna zresztą i miałam w planach jak jedzenie zostanie, zadzownić i oddać, ale zostało tak mało, że bez sensu byłoby kogokolwiek po nie fatygować. Niemniej jednak pomysł bardzo trafiony i zasługujący na pochwałę, bez dwóch zdań!

    Polubienie

  3. Kwestię wagi omówiłyśmy wczoraj u Rybki 🙂 Mi też nie zaszkodziło obżarstwo, choć w moim wykonaniu ciężko o nim mówić. Żołądek pilnuje, żebym nie przesadziła 😉

    Lodówka zamyka się z echem—hula po niej wiatr! 😀 cały zestaw jedzenia zanieśliśmy do teściów 🙂 To znak, że czas się wybrać na zakupy!

    No i w tym roku grzecznie wracaj świętować Nowy Rok w przyjemniejszych warunkach niż te szpitalne :*

    Polubienie

    1. Lailuś,
      w planach mam powrót i w noc sylwestrową wygodną kanapę u Przyjaciół 🙂 Tak że tak!
      Ja się objadłam bardzo, i czuje to na żołądku, po raz pierwszy w życiu- chyba znak, że jednak choróbsko i piguły odcisnęły swoje piętno. Do tej pory nie miałam „zakazanych produktów”, chyba czas to powoli zmienić albo przynajmniej ograniczyć 😉

      A o regularności w posiłkach warto mówić, bo to działa!

      Buziaki.

      Polubienie

  4. Tak siedzę i mysle czy znałam Cię rok temu.. I nie wiem 😉
    Roksanno wracaj szybciutko z tych wojaży kochana!
    (już trudno, jakoś te Twoja (niedo) wagę przeboleje :PP
    Buziaki :**

    Polubienie

    1. Martwi mnie to Twoje niejedzenie 😦
      W naszym przypadku najważniejsze to nie tracić na wadze.
      Dojechałam bezpiecznie, choć droga uciążliwa a w ssamym DM zakorkowana- koło Radissona, czyli rzut beretem od bloku rodziców.
      Buziaki

      Polubienie

        1. Dotarłam szczęśliwie do mieszkania i odpoczywam przed jutrzejszą jazdą. Siadłmi troszkę nastrój i zmęczona jestem szpitalem. Reniu,niech ten rok nas zaskakuje tylko pozytywnie, niech szczęście nas nie opuszcza!❤️

          Polubienie

  5. Pamiętam tę Twoją końcówkę ubiegłego roku i cieszę się, że teraz jest lepiej. Za rok będzie jeszcze lepiej! Przekonasz się!☺

    Kiedyś robiliśmy sylwestry na 60 osób i zawsze zostawało mnóstwo jedzenia, które rano w Nowy Rok mąż zawoził do schroniska dla bezdomnych. Jedzenie po prostu nie może się zmarnować.

    Waga… Moja zmora. Może kiedyś i ja osiągnę sukces i będę na niej stawała raz na miesiąc?

    Dobrego weekendu 👍😘

    Polubienie

    1. To piękne co robiliście.
      Na świecie tyle żywności się marnuje a wciąż jest wielu, którzy głodują. Grzechem byłoby wyrzucać do kosza.
      Co do wagi własnej to najlepiej zaakceptować i już, o ile to nie jest chorobliwa otyłość 😉
      Buziaki i niech będzie dobrze!

      Polubienie

  6. Wracaj, wracaj:) Jak wylegiwa..c sie , to na zaprzyjaxnionej kanapie:) Rok temu Cie jeszcze nie znałam* czego bardzo załuję), ale doczytałam, co mnie ominęło i juz jestem zTobą:)) Pozdrawiam!

    Polubienie

  7. 🙂 Szybko mija czas. To już ponad 3 lata, jak weszłam na Twój blog, co prawda długo czekałam, żeby się odezwać, że jest ktoś, kto Tobie kibicuje, że trzyma kciuki. 🙂

    Polubienie

    1. Za szybko!
      I Sprawiłaś mi tym ogromną radość❤️ Dziękuję za każde wsparcie, za każdą Twoją obecność😘

      P.S Przyszły już wyniki Twojej Mamy? Bo ja cały czas mam zaciśnięte kciuki.

      Polubienie

      1. Jeszcze nie, ale podjadę we wtorek, to już może będą. Im dłużej nie zawiadamiają, tym lepiej, bo mówili, że jak by coś znaleźli, to będą dzwonić. Bądźmy dobrej myśli…:-)

        Polubienie

  8. W środę kupowałam baterię (do wagi kuchennej).Pani kasując rzuciła -po co wchodzić na wagę po świętach?Pośmialiśmy się,że faktycznie ,powinno być zakazane.Mi też się nie przytyło.Od wielu lat staram się jeść rytmicznie o stałej porze.W związku z tym w drugi dzień świąt po popołudniowej kawie zabrakło już miejsca w żołądku.Kolacyjki niet .Teściowa zdziwiona -przecież dużo nie jadłaś.Jak to nie dużo? Od kiedy ja tyle jem np. na śniadanie? No i w gościach -choćby odrobinę tego i owego.W sumie za dużo. Mój żołądek zdecydowanie nie lubi świąt.W tym roku mój warszawski „słoik „po świętach prawie z marszu wyjechał na narty i nic w słoiczkach nie wywoził.Nigdy nic nie wyrzucałam,a dzisiaj było super zjeść rozmrożone pierogi. Dopiero solo pokazały swój smak.Wszystkiego naj naj naj naj…

    Polubienie

    1. Osobiście lubię najeść się jedną potrawą, tak aż do wypęku, poczuć smak na dłużej. Dlatego przez całe święta jem uszka, pierogi, karpia i barszcz – w tym roku zgrzeszyłam dla królika 🙂 I oczywiście ciasta! Mój żołądek się zbuntował i pobolewał, ale z jedzenia nie zrezygnowałam. Wciąż mi jest jakoś nie tak- ciężko- i marzą mi się jakieś lekkie potrawy, a tu kolejne sylwestrowe szaleństwo:) Bo jak już stoi coś na stole, to mnie jest trudno się oprzeć 😉 Na szczęście w lodówce już nic nie ma świątecznego! Ale dziś u Mam jeszcze jadłam kaszę z sosem grzybowym.
      Szczęśliwego Nowego Roku! 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz