Nie drążę…

Na razie. Ale wciąż zagwozdka jest nierozwiązana, choć „zagwozdka” to może niekoniecznie adekwatne słowo.

Nie wiem co mam sobie myśleć, więc staram się nie myśleć, ale i tak z tyłu głowy niepokój próbuje się rozpanoszyć i zaburzyć równowagę.  Przegadałam „problem” z PT, ale obie stwierdziłyśmy, że bez „czarno na białym” to żadne słowa już mnie nie uspokoją.  A te rzucane do tej pory  tylko zwiększyły mą podejrzliwość.  Zazwyczaj nie doszukuję się drugiego dna na siłę, jakoś tak intuicyjnie wyczuwam, czy jest, czy nie.

To była dziwna rozmowa, raz, że nie doczekałam się obiecanego telefonu zaraz po odebraniu tak ważnego wyniku, dwa, że miałam wrażenie, iż rozmawiam z kimś, kto myślami jest zupełnie gdzie indziej. Nieobecny. A udzielane informacje nie do końca trzymają się kupy. W końcu już podenerwowana rozmową jak z „potłuczonym” spytałam się, czy jest dobrze, czy źle. Raczej dobrze– usłyszałam. I wcale mnie to nie uspokoiło. Bo gdzieś tam w rozmowie padło: mogło się rozsiać. Wmówiłam sobie, że ze zmęczonym i wyrwanym ze snu trudno się rozmawia przez telefon,  i stwierdziłam, że poczekam na lepszy moment.

Momentu lepszego nie było, bo weekend intensywny i raczej mijający się, a na moją prośbę pokazania wyniku usłyszałam wymijającą odpowiedź, że został wraz z teczką z pozostałą dokumentacją medyczną. Być może.  Nie drążyłam…Mam tylko nadzieję, że to tylko moje takie dziwne odczucie nie do końca zrozumiałego zachowania, a nie umyślne oszczędzanie mnie. W każdym razie odetchnę dopiero wtedy, jak dorwę wynik do ręki.

Tuśki wyniku wciąż nie ma! Naprawdę idzie zwariować z tej niepewności!

***

Słuchałam expose nowego Premiera- osoby- ministra, który najbardziej mnie rozczarował, bo liczyłam, że w  rządzie stworzonym  w większości z nieudaczników i szkodników, będzie kompetentnym,  racjonalnym, rozwojowym. A tu kulson, doopa! Wizje to on ma, nie powiem…I ambicje i parcie do władzy. A raczej prestiżowego stanowiska, bo w tym rządzie władzę ma tylko jedna osoba. A może i dwie, bo przecież latają do biznesmena Rydzyka (ponad 73 miliony przekazane w ciągu dwóch lat rządzenia przez „dobrą zmianę”) i padają na kolana.  Nowy Premier  będzie rechrystianizować  Europę, ale pewnie zacznie od Polski- to mu się marzy.  Mnie nie. Ja chcę świeckiego rządzenia! Świeckiego państwa!

Popłynęły obietnice z mównicy gładko i z rozmachem- zresztą jak zawsze, obojętnie kto jest premierem i z jakiej opcji.  Mówienie dziś nic nie kosztuje, a ludzie lubią bajek słuchać. Tyle że po dwóch latach rządów obecnej opcji, niektórych obietnic, to ja się zwyczajnie boję, bo przekonałam się, że za słowami „zreformujemy,” „zmienimy na lepsze”, kryje się chaos  i destrukcja.

Cyrk z zamianą się stołkami nazwali rekonstrukcją rządu. A dla wielu jest to wymiana jednej pacynki na drugą.

W Sejmie burza oklasków, kwiaty, uściski.  Szopka. W końcu zaraz mamy święta. Pod Sejmem demonstracje… A za oknem szara rzeczywistość i przyszłość niepewna…

***

I cały wtorek przez to, że to potworek- za oknem wiało tak, że drzewa tańczyły rock’n’rolla odstawiając takie wygibasy, że zastanawiałam się, czy aby się nie ewakuować – przebimbałam w łóżku.  Obudził mnie zatkany nos ( wcześniej budzik) i w rezultacie wylądowałam przy muszli…ale piguły wzięłam.  Kole 15. zwlokłam się, aby coś wszamać na ciepło- wczoraj ugotowałam gar leczo  jak dla wielopokoleniowej i wielodzietnej rodziny a powinnam  jak dla opuszczonej, biednej, chorej żony, matki i kochanki – po czym stwierdziłam, że już  nie opłaca się oporządzać, bo zaraz zrobi się ciemno ;). No to wróciłam z powrotem do łóżka. Dziś mam zamiar bardziej pożytecznie aktywnie spędzić dzień. Uda się albo i nie 😉

Słońce świeci! I przestało wiać. O tyle fajniej! Trzydzieści sześć lat temu mieliśmy prawdziwą zimę, głuche telefony a o 10. zamiast „Starego Kina”, na które specjalnie budziłam się tak wcześnie w niedzielę,  był „śnieg” w telewizorze.  Na ulicach czołgi (niektóre się nie wyrabiały na zakrętach i rozwalały domy) i wojskowe samochody. Stan wojenny! Oby już nigdy się nie powtórzył!

 

 

 

 

16 myśli na temat “Nie drążę…

  1. Może ta po drugiej stronie słuchawki już w myślach lepiła pierogi czy planowała kolejne kroki przedświąteczne :/

    No i przez Twój post odbyliśmy właśnie z Przemkiem burzliwą dyskusję na temat tego, czy stan wojenny był koniecznością. A praca leży 🙂

    Polubienie

    1. O ranciu,
      albo się nie dobudziłaś, albo- co bardziej oczywiste- tak napisałam, że nie wiadomo o kogo chodzi ;D

      Wiesz, z perspektywy czasu wydaje mi się, że nie był, ale też pewności nie mam. Patrzą w tej chwili na to co Putin robi z Ukrainą, to wciąż mam wątpliwości.

      Polubienie

      1. A wszystko możliwe 😉 Piszesz o rozmowie „jak z potłuczonym”, to i ja mogłam czytać jak potłuczona 😉 Pierwszy dzień wolnego prześpię w całości, nie ma innej opcji 😉

        Co do stanu wojennego, myślałam o tym wielokrotnie i coraz bardziej chylę się ku stronie, że nie było innego wyjścia. Maleńki krajek przy gigancie, co mogliśmy zrobić? Stłumiliby bunty w każdej konfiguracji – albo brutalnie albo trochę mniej brutalnie. Ratlerek może co prawda obszczekać owczarka, ale zrobi to bezkarnie tylko, jeśli owczarkowi nie będzie chciało się go pacnąć. Bo raczej ratlerkowego szczekania się nie wystraszy :/

        Polubienie

        1. Może tak byś całą nockę w końcu przespała 😉

          Jak się patrzy przez pryzmat śmierci- tylu zginęło- to automatycznie nasuwa się niezgoda na to, co nastąpiło. I zaraz nasuwa się pytanie czy na pewno zapobiegło to czemuś większemu. Mnie nurtuje odpowiedź na pytanie, czy jakby ówczesna władza poszła już wtedy na kompromis „okrągłego stołu”, to udałoby się zapobiec…

          Polubienie

  2. Wtedy byłam wściekła, rozgoryczona, … Z upływem lat coraz bardziej rozumiem, chociaż nie popieram, a wykonanie było jak zwykle do d***. Polacy są z natury nadgorliwi, kiedy chcą (a zwykle chcą0 się przypodobać waaadzy – jakiejkolwiek. W piekle też ściągają za nogi do kotła. 🙂
    A czy nie powtórzy się? Pewnie nie w tej formie, ale… poczytaj. Zimno mi się robi. 😦
    http://natemat.pl/225129,bedzie-mozna-przyjsc-na-marsz-niepodleglosci-z-pistoletem-w-kieszeni-przez-sejm-przechodzi-nowa-ustawa-o-broni
    W tym świetle (oraz sądów) zamiana pacynek to dla mnie pikuś malutki.

    Polubienie

    1. Zanim doczytałam do końca już sobie wyobraziłam ile to powstanie nowych stowarzyszeń a inne zmienią swe statuty i poszerzą swą działalność. Mam wrażenie, że ludzie nie mają wyobraźni! A dzisiejsza sondażownia podaje, że PIS ma 50% poparcia! PIS to jednak tylko partia, może przeminąć- wszystko przemija nawet najdłuższa żmija- ale co z tymi co ich popierają? Ślepi, głusi- ja zaczynam się bać o ten kraj z takim społeczeństwem! Ludzie wyłączyli myślenie!

      Polubienie

  3. U nas wiatru zero. Wczoraj była wiosna, dzisiaj wiosenna zima. Jutro ma być gorzej- czuję w kościach 😉

    To jakaś porażka, że wyniku Tuśki do tej pory nie ma! A co do Twojego- może to tylko dziwny zbieg okoliczności. Nie daj się zepchnąć szarym myślom w kąt. Kiedy będziesz mogła odebrać wynik?

    Polubienie

    1. Jak na razie pogoda niezimowa. Mnie akurat brak zimy nie przeszkadza 😉
      Nie mam siły już myśleć, zdawałam sobie sprawę, ze czeka się długo, ale to już jakaś masakra.
      No dziwnie mówił, wiem że nie jest wszystko okej i nie obędzie się bez leczenia, ale nie wiem na pewno że to nierakowe, a to najważniejsze. Wraca za tydzień a w weekend będzie.

      Polubienie

  4. Czekanie na wyniki i wszelkie „chyba” i ” trudno jednoznacznie stwierdzić” jest po prostu paskudne, ale zawsze w takiej sytuacji przyjmuję najbardziej optymistyczny wariant. Nie ma sensu martwić się na zapas!!!

    Pogody ducha życzę, bo na tę za oknem chyba nie ma co liczyć!

    Polubienie

  5. Ta zmiana premiera to rzadna zmiana. Nic się nie zmieni, bo przecież ktokowliek w tym rządzie by premierem nie został- i tak bedzie marionetką w rękach Sama Wiesz Kogo.

    Polubienie

    1. Wiem.
      Na tego gościa liczyłam na samym początku, ale szybko się okazało, że z jego ideologią nie bardzo mi po drodze, choć czasami trudno nie przyznać racji. No, ale już pokazał ile tak naprawdę może- nic bez akceptacji. Wizyta w Toruniu zaraz po desygnacji, a po zaprzysiężeniu gadka o słuszności poczynań ministrów, choćby Szyszki- mówią same za siebie.

      Polubienie

Dodaj komentarz