Każdy może …

…Na chwilę się zatrzymać. Gdzieś po drodze w pędzie ku lepszemu, w wirze obowiązków tych prawdziwych i tych wydumanych, zakładanych sobie jak kajdany, bo tak trzeba, wypada, należy… Uruchomić zewnętrzny STOP.  Na chwilę oddechu. Przemyślenie. Spojrzenie łaskawszym okiem na otaczający nas świat. Na siebie. Na innych. Nieśpieszenie się przez moment, zanim  znów się włączy piąty bieg.

Obowiązkowość to cecha godna podziwu, powiązana z rzetelnością, w niektórych przypadkach może być jak przysłowiowa kula u nogi. Albo kula śnieżna, która z czasem  całkowicie nas pochłania, że zatracamy widzenie tego, co jest w danej chwili  najważniejsze. (Wypruwamy flaki, żeby wszystkim dogodzić wkoło, zapominając o własnych potrzebach). Zatrzymanie się- krótsze, dłuższe- pozwala na reset, który jest konieczny do  funkcjonowania i odbierania bodźców, jakie przekazuje nam otoczenie.  Bardziej świadomie, życzliwiej, z większą energią.

***

Słońce na niebie wyciągnęło mnie z domu bardziej ochoczo, niż się spodziewałam, choć i tak miałam w planach  pocztę (w tym miejscu muszę pochwalić naszą Panią z poczty, która nie jest żadną pindą- wręcz przeciwnie-  za pomoc w zrobieniu paczki na miejscu), więc nawet gdyby lało, to spięłabym pośladki i wyszła z domu. Samo to, że  odpaliłam Julka (do poczty mam 3 km ) a na niebie piękne słoneczko, to zachęciło mnie, żeby pojechać dalej, choćby  do Miasteczka i poszukać dorodnej, białej gwiazdy betlejemskiej. (Własny syn mnie zmobilizował informacją, że w tym tygodniu kupuje choinkę, i telefonem czy przypadkiem nie zostawił lampek, które sobie uszykował do zabrania jak ostatnio był w domu). Gwiazdy nie znalazłam (po prawdzie szukałam tylko w dwóch miejscach) ale za to udałam się w przeciwnym kierunku niż dom i zatrzymałam się nad miejskim jeziorem. Zostawiłam Julka na parkingu, a sama poszłam się kawałek przejść. Zrobiłam to po raz pierwszy. Po raz pierwszy spacerowałam w tym miejscu nad wodą, mimo iż wielokrotnie tą ulicą przejeżdżałam, jadąc do biblioteki, czy przy innych okazjach, choćby do Starszych Dzieci, które przez jakiś czas mieszkały naprzeciwko, zanim się wybudowali na wsi.

W  drodze powrotnej zajechałam do LP na kawę.

Zwykły dzień. Jak kiedyś. I tak fajnie męczący 😉

22 myśli na temat “Każdy może …

  1. Codziennie mijamy w pośpiechu wiele miejsc wartych odkrycia – uliczek, podwórek, widoków. Trzeba o tym pamiętać.
    Zdjęcia – cudo! Można pomyśleć, że to wiosna:)))
    Uściski:)))

    Polubienie

    1. Gdyby nie przenikliwy wiatr to i tę wiosnę byłoby czuć, nie tylko widać 🙂
      Czasami próbuję patrzeć „okiem turysty” na miejsca dobrze mi znane.

      Buziaki :)))

      Polubienie

  2. Masz rację- warto się zatrzymać, bo w tym pędzie omija nas wiele przyjemnych rzeczy! Ja co prawda ostatnio zatęskniłam za chwilowym pędem, za pracą, za wyzwaniami, ale zamieniłam je na domowe wyzwania.

    Normalny dzień, jak kiedyś….pięknie! Wezmę z CIebie przykład! :*

    Polubienie

    1. Jak się nie ma tego co się lubi…Ja już wiem, że do pędu nie powrócę…
      Lailuś, jeszcze będzie u Cię normalnie i pięknie, choć pięknie to i tak jest, boś Ty piękny człowiek 🙂

      Polubienie

  3. Może na przynętę i sama za tobą poczłapie? Nie wiem tylko, czy usiądzie na komodzie – tu może być problem. Ale gwiazdą jest bez wątpienia, i to taką z wyraźnym parciem na szkło… O! To może na jakimś szklanym stoliku ją posadź, co?
    😀 😀 😀

    Polubienie

    1. No nie wiem…ja się takich bojam …gwiazd ;p Jak szła ku mnie to uciekłam bo mi się z gęsią skojarzyła, którą goniłam a potem ona przejęła inicjatywę i goniła mnie. Jedynym rozwiązaniem to zrobienie stawu na posesji :)))

      Polubienie

  4. pięknie nad tym jeziorem, nawet gdy wietrznie. Mój STOP, uziemił mnie skutecznie na niższych partiach nieboskłonu. Nadszedł czas intensywnego czytania. Pozdrawiam.

    Polubienie

  5. O istnieniu mojej Bożenki już wiesz. 🙂
    Bożenka pierze dywany i miewa klientów w takich dziwnych miejscach, że właściwie powinna lekkim czołgiem jeździć…. 🙂 A że jest ciekawa świata, to przy okazji rozgląda się „gdzie to mnie właściwie zaniosło i co tu jest w okolicy?” No i tą metodą ona, importowana w „moje rejony” w wieku lat 30, czasem mnie wyciąga z domu, żeby pokazać takie miejsca, których nigdy na oczy nie widziałam. A ciekawych miejsc u nas sporo, bo najpierw Wermacht, a potem Armia Czerwona miały tu swoje rewiry, do których przez dziesięciolecia nikt nie miał dostępu. Ze starego zbiornika ppoż w głębi stuletniego lasu zrobił się urokliwy stawek… jaskinia wcale nie jest jaskinią, tylko starym bunkrem… przez wielkie zbocze pełne paproci wiodą tajemnicze schody donikąd… itp.
    Naprawdę warto się zatrzymać i rozejrzeć 🙂

    Polubienie

Dodaj komentarz