Szatan wrócił do łask…

Najpierw była rozmowa na temat, która pobudziła myśl o zmianie, a ta by pewnie sklęsła w zarodku- jak wiele razy wcześniej- gdyby nie wiekopomne odkrycie, że posiadam niezbędne rzeczy do przeprowadzenia rewolucji w wieloletnim nawyku i upodobaniu.

Odkryłam w szafce opakowanie dobrego gatunku, które dostałam jakiś czas temu i  jakimś cudem się uchowało, bo nie zdążyłam sprezentować komuś, kto dawno by z niego zrobił użytek. I już chciałam sama użyć, ale okazało się, że bez odpowiedniego sprzętu, to mogę co najwyżej pozgrzytać zębami, ewentualnie zaangażować nos i obyć się smakiem. Miałam mgliste pojęcie, że gdzieś powinnam mieć przedmiot aktualnego pożądania- dość archaiczny, pochodzący jeszcze z państwa, którego już nie ma, czyli NRD- i że  nie uległam podszeptom pozbycia się go, więc dobrze schowany oraz zadomowiony, tkwi upchnięty niewiadomogdzie. Poszukiwania nie trwały długo, mimo że nie od razu trafiłam z lokalizacją. Zadowolona z sukcesu nie od razu przystąpiłam do realizacji, bo dopiero na drugi dzień. Sprzęt zadziałał perfekcyjnie, mimo długoletniego nieużywania i już po chwili mogłam poczuć ten specyficzny aromat, a potem smak…zaparzonej świeżo zmielonej kawy! 🙂

Całe wieki takiej nie piłam, bo po kawie z ekspresu przerzuciłam się na kawę rozpuszczalną z mlekiem. Bez cukru. A od trzech dni piję czarną jak smoła, zawsze świeżo zmieloną, bez żadnych dodatków i w końcu czuję, że piję kawę, a nie jej substytut. Fakt, że  mleka to ja niewiele dodawałam nawet wcześniej, nie rozumiejąc kompletnie, że można lubić kawę latte, a właściwie traktować tę kawę jako kawę, a nie napój kawowy. Zresztą to samo tyczy się dodanej sporej ilość mleka do każdej kawy, bo tak naprawdę zmienia ono diametralnie jej smak. Ale każdy pije to, co lubi 😉

Zmuszona ograniczyć ilość filiżanek, stwierdziłam, że czas na powrót do dawnego, ulubionego, zapomnianego smaku. Tym bardziej że w tej chwili panuje trend, że kawa jest zdrowa- 1-2 filiżanki dziennie- a najmniej zdrowa jest kawa rozpuszczalna ;p I może taki „szatan” w końcu podwyższy mi ciśnienie, które dziś  po zmierzeniu miałam 78/63…

A Wy jaką lubicie?

***

Piątek mieliśmy wraz z Pańciem tak intensywny, że w sobotę oboje- każde w swoim łóżku- odsypialiśmy prawie do południa. Najpierw pojechaliśmy do pobliskiej wioski, gdzie w jednym z  gospodarstw są hodowane konie, a właścicielka prowadzi lekcje jazdy konnej, aby zobaczyć jak jeździ Wnusia LP, i czy Pańcio widząc konie, zapała chęcią. Zapałał, więc w przyszłości umówimy się na pierwszą lekcję. Potem udaliśmy się do pobliskiego miasta powiatowego na plac zabaw (teraz te place są tak pięknie i pomysłowo zrobione, że i dorosły ma uciechę ;)),  pizzę, lody (coraz więcej miejsc, gdzie sprzedają lody tradycyjne, tylko w 2-5 smakach- przepyszne) i z wizytą u rodzinki LP. I tak spędziliśmy kilka godzin na świeżym powietrzu, szalejąc podczas zabawy i odpoczywając podczas krótkich przerywników. Smyk dzień wcześniej był w berlińskim ZOO, dzielnie  przemierzając kilometry pośród zwierząt, więc tym bardziej podziwiałam, że ma siłę na kolejny intensywny dzień. Wieczorem jednak oboje byliśmy padnięci, a Pańcio nawet zasnął w samochodzie w drodze powrotnej. Mogłam sobie pozwolić na taki wypad, bo była ze mną LP, więc ogarniała towarzystwo w postaci trójki dzieci 🙂

A teraz muszę się zebrać, spakować i wyruszam do DM. Dziś spotkanie w szerszym gronie we włoskiej knajpce- towarzystwo mieszane, z którym znam się od 15. roku życia 🙂 Ostatni raz w poszerzonym składzie widzieliśmy się trzy lata temu; z dziewczynami mam kontakt częstszy- pojedynczo bądź grupowo 🙂  Jutro zaś, badania na Genetyce.

Słoneczne, miłej  niedzieli!

27 myśli na temat “Szatan wrócił do łask…

  1. No, ja niestety tę rozpuszczalną z mlekiem właśnie… Ale pewnie dzięki temu mogę ją pić o różnych porach dnia (i nocy), bo pobudzających właściwości ma tyle, co japoński dramat wojenny.
    Że tak się wyrażę i bez brzydkich skojarzeń – lodziara z ciebie, co? Masz swój jakiś ulubiony smak albo rodzaj? Ja tylko kręcone (śmietankowe) i gałki (stracciatella).
    W dzieciństwie bałam się koni, ale teraz marzy mi się przejażdżka po plaży o zachodzie słońca…
    Cudownie spędzasz czas, aż się miło czyta:)

    Polubienie

    1. Właśnie z tego powodu kiedyś przerzuciłam się na rozpuszczalną, żeby nie pić tyle czarnej z ekspresu, i przez lata się przyzwyczaiłam:)

      Tak! Lubię lody 🙂 najbardziej miętowe z kawałkami czekolady, czekoladowe, orzechowe, stracciatella ale jak mam okazję jeść tradycyjne, to sięgam po sezonowe owoce: jagodowe, malinowe…te ostatnie to był y mascarpone z czarną porzeczką.

      W dzieciństwie jeździłam na oklep, już wieki nie siedziałam w siodle…

      Korzystam na ile mogę i odbijam sobie zeszło roczne lato 😉

      Polubienie

  2. Zwykle piję rozpuszczalną z mlekiem, ale najbardziej smakuje mi świeżo zmielona kawa Dallmayr bez cukru, z odrobiną mleka. Moja synowa robi przepyszną kawę z miodem i mlekiem.
    Niestety, kawa nie podnosi mi ciśnienia, za to często powoduje hertzklekoty. Coś za coś, niestety.

    Dobrze Ci się zaczyna ten tydzień, więc niech cały będzie pogodny i radosny:)))
    Buźka!

    Polubienie

    1. Z powodów hercklekotów wywołanych kawą wzywałam pogotowie do OM- od tamtego czasu kawy nie pije, a minęło już ponad 20 lat.
      Kiedyś u koleżanki piłam kawę ucieraną z cytryną- nie pamiętam przepisu- była bardzo dobra,; w czasach, kiedy i o kawę i o cytrynę nie było łatwo.
      Buźka 🙂

      Polubienie

  3. Ja całkiem niedawno przerzuciłam się na parzoną, ze względu na problemy z porannym bólem brzucha, jak się później okazało, odpowiedzialna za to była kawa rozpuszczalna. Z dodatków to mleko i miód 🙂 Cukru się oduczyłam, choć jakiś czas temu było to dla mnie nierealne. 🙂

    Polubienie

    1. A u mnie właśnie odwrotnie – prawdziwa kawa wywoływała sensacje trawienne, rozpuszczalnej mój organizm nie zauważa, więc piję jej sporo, z mlekiem i śladem cukru.
      No nie nadąży człowiek za tą zwariowaną fizjologią… :))))
      Chociaż podejrzewam, że w tych zamierzchłych czasach chodziło raczej o jakość produktu sprzedawanego jako kawa naturalna – trudno, przepadło, zdążyłam się rozleniwić.

      Polubienie

  4. No rozpuszczalna nigdy

    Rano najbardziej lubię mocna z ekspresy przelewowego, z mleczna zimna pianką:)
    A najważniejsze – kawa musi byc GORONCA!!! Dlatego najpierw wrzątkiem zalewam kubek:))

    Polubienie

      1. Jak Wy to robicie, że Wasza śluzówka nie buntuje się przeciwko wysokiej temperaturze? Macie ją sztuczną??? Moja mówi „45 C max., bo inaczej Cię załatwię na 48 h!” Ustępuję przed przemocą… 😦

        Polubienie

        1. Iza,
          nie wiem…zupy też lubię gorące i nie siorbię ;p
          owszem, poparzę się jak chlusnę tak od razu, ale tylko z kubka termicznego, bo jakoś tak nie wygodnie. Normalnie z filiżanki czy kubka mogę pić od razu po zaparzeniu.

          Polubienie

  5. Ups….to ja z tych co piją napój kawowy! ;P
    Niestety po kawie parzonej, z ekspresu strasznie boli mnie żołądek, więc od dawna piję rozpuszczalną z dużą ilością mleka, i najwyżej jedną dziennie 🙂

    A jak udało się spotkanie? 🙂

    Polubienie

  6. Witaj kochana !
    Kawę uwielbiam od 15 roku życia. Wtedy były kryzysowe czasy, ale mieszkałam na Śląsku, gdzie wszystko było, kawa także. Zawsze ziarnista, mielone ręcznie w drewnianym młynku- zapach nieziemski!
    Niedawno zakupiłam porządny ekspres do kawy i taka kawa smakuje mi najlepiej. Jestem wierna- czarna, bez dodatków.
    Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę zdrówka i uśmiechu 🙂
    Ja odliczam dni do wesela…

    Polubienie

    1. Tak, zapach mielonej kawy jest magiczny…niektórych- znam takich- od razu kieruje do toalety ;p Ja tam go uwielbiam 🙂

      No to ja właśnie wróciłam do korzeni o wieloletnim „błądzeniu” 🙂

      O ranciu, ja do dziś pamiętam ile to emocji i wzruszeń dostarcza ślub własnej córci.
      Myślami jestem z Tobą!
      Buziaki.

      Polubienie

  7. Lubie tylko zapach kawy, jakos nie polubilam zeby pic regularnie, czasami jak jestem w towarzystwie w kawiarni to wypije do ciastka, a w domu herbaty w roznym wydaniu.

    Polubienie

    1. Dawniej piłam więcej, dziś jedna czasem dwie, a zdarza się dzień bez kawy. Lubię dobrą kawę, ale herbatą też lubię i właśnie różne 🙂

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do ~Asia Anuluj pisanie odpowiedzi