Mix totalny…

Pierwsze co zrobiłam po powrocie do domu, to ogarnęłam taras i wraz z miską owoców umościłam się na łóżko-leżaku, na które rzuciłam nowe poduchy zakupione- w końcu!- po drodze w Jysku. Z zakupem nosiłam się już jakiś czas-  Myśka lubi sobie poleżeć na moim miejscu, nie zważając na stan czystości swoich łap- ale wciąż  nie było mi po drodze, a ja teraz każdy wypad logistycznie planuję tak, aby się nie zmachać na śmierć. No  i tak sobie poleżałam wygodnie, nie myśląc o niczym i nic nie robiąc prawie trzy godziny; zatapiając się po uszy  w bzyczenie pszczół,  które mają raj, bo kwitnie bluszcz na tarasie, więc jest pożytek…i to ten szum mnie wprawił w błogi  stan…Odsapnęłam, choć spać mi się zachciało, ale to chyba taki dzień, bo nawet Pańcio jak tylko przyszedł, to zasnął na siedząco na podłodze przytulając głowę do kanapy.

Trzy dni w DM mocno intensywne. Wypełnione po brzegi. Przede wszystkim spotkaniami 🙂 I nie mam tu na myśli szpitalnych spotkań, bo o dziwo tylko ze znajomych była Lila- również po piguły. Przegadałyśmy cały czas oczekiwania na wyniki, a tym razem dość długo to trwało, więc jak tylko wiedziałyśmy, że dostaniemy piguły i pokwitowałyśmy odbiór, to nie czekałyśmy już na wypis. Także wyniku na oczy nie widziałam, tyle wiem, że hemoglobina 6,3 ( od 7,7) więc jedzie w dół, ale to akurat odczuwam, no i żelazo jest na granicy, więc dostałam receptę. Więcej nic nie wiem, ale nie może być tragicznie, bo wróciłam z lekami 🙂 Za półtora tygodnia będę na Genetyce, to może się pofatyguję i odbiorę. Najważniejsze, że TK nie na następny raz, tylko za 8 tygodni, co nas obie z Lilą niezmiernie ucieszyło 🙂 Nie uśmiecha nam się być tak często prześwietlane.

Dzień wcześniej zaliczyłam fryzjera i choć mam teraz krótsze włosy niż miałam, to już widać jakiś fryz na mej głowie. Oczywiście po drodze, zajechałam do centrum handlowego, bo nie uśmiechało mi się jechać specjalnie do ŚM do p.Tomka. W ogóle zastanawiam czy do niego powrócę, mimo że ścinał rewelacyjnie. Jeszcze pomyślę 😉 Przy okazji odebrałam Tuśkową paczkę w Zarze, a sama zakupiłam sobie różowe a właściwie w kolorze fuksji spodnie, które rewelacyjnie przypasowały do granatowej koszuli, którą miałam na sobie i granatowych espadryli.  Wprawdzie nie potrzebowałam kolejnych spodni- tych nigdy za wiele!- ale uświadomiłam sobie, że te co mam na sobie mają dziury, a w walizce, owszem, były drugie, ale prognoza pogody na środowy poranek nie zachęcała, aby je ubrać, a z dziurami na kolanach nie chciałam się szwendać po szpitalnych korytarzach ;p ( No dobra to tylko wymówka, bo kolor  nowych portek  mnie zwyczajnie urzekł ;p). Przy okazji zjadłam rewelacyjne włoskie lody w nowo otwartej lodziarni.

Ale co tam lody. Pierogi! Własnej roboty. Z mąki orkiszowej a nadzienie szpinakowe z suszonymi pomidorami i słonecznikiem.  R e w e l a c j a. I robi je moja koleżanka- Raśka. Nie tylko z takim nadzieniem, bo różne. Ale właśnie takimi mnie poczęstowała, jak ją odwiedziłam. Oczywiście zamówiłam sobie u niej dwie tacki na następny raz, bo planujemy się spotkać w szerszym gronie, jak będę następnym razem w DM. A to już niedługo:) Domówię sobie chyba jeszcze ze szpinakiem i kozim serem, bo też lubię; a ten ser, to wytwarzany jest przez kobietę, która posiada kozy, więc wszystko eko i zdrowe ;p Raśka ogólnie ma fioła na temat zdrowej żywności, i zdrowego stylu życia, więc jej pierogi są z najwyższej półki. I nie tylko pierogi, ale i pasztety, paszteciki, ciasta… Znalazła sobie sposób na utrzymanie siebie, kiedy jej dotychczasowe życie uległo rozpadowi i tak naprawdę została bez środków do życia, za to z długami, co gorsza nie swoimi.

Z synem też się widziałam, a jakże ( z Aliś i PT to standard :)), zawiózł mnie do szpitala, bo akurat przyszedł, więc go wykorzystałam. I jak zaczął od tego, że koło śmietnika usłyszał koci płacz, to tylko się zapytałam czy wszystkie koty będzie ratował? Bo oczywiście zabrał nową Kotę do Się i do weterynarza, dał ogłoszenie, ale jak na razie to się z Chelseą zaprzyjaźniają. Tiaa…

Są wakacje, więc telewizorni prawie nie oglądam. Czasem sprawdzę tylko czy nie leci jakiś film, tak jak dziś biograficzny o Hemingwayu, który mam zamiar obejrzeć. Jednak zupełnie oderwana od rzeczywistości nie jestem i rzucił mi się w oczy sondaż, że 51% obywateli wolałoby opuścić UE, żeby tylko nie przyjąć uchodźców. Szczerze mówiąc zatkało mnie…

I jeszcze o czymś chciałam napisać…

Komentowanie przez pryzmat czyjegoś wyglądu, nie dość, że  jest  powierzchowne i niskie, to jak dla mnie pachnie zbyt mocno  zwykłym hejtem. Komuś, kto zostawia komentarz pod czyjąś wypowiedzią i, w dużej mierze odnosi się do jego urody, tuszy, wzrostu…czy zawartości mózgu etc…radziłabym samemu wnikliwie spojrzeć w lustro. Może niektórzy myślą, że są dowcipni, elokwentni, ale zwyczajnie są odrażający, bo pozostawiają po sobie…smród. Wystarczy  przecież merytorycznie odnieść się do sprawy, nawet w ironiczny sposób, a nie sprowadzać komentarz do poziomu: ma świński ryj, więc głupio gada. Tiaaa…a potem ktoś taki pisze o szacunku albo co gorsza sam tego szacunku od innych wymaga.

Zdarza mi się skomentować w towarzystwie wygląd tej czy innej publicznej osoby, jeśli takowy temat jest na tapecie, ale nie w kontekście poczynań czy słów, które dana osoba wypowiedziała. Bo co ma piernik do wiatraka??? No i tak na temat- oczywiście ;)- chciałabym poznać fryzjera Trumpa. Serio. Z podziwu nie mogę wyjść, autentycznego.  Abstrahując od tego czy to, co ma na głowie, to wszystko jego owłosienie, to kolor, stylizacja przyciąga moją uwagę i…rozbawia; a jak do tego jeszcze otworzy usta w charakterystycznym dziobie, to śmieję się jak głupi do sera ;DD

 

25 myśli na temat “Mix totalny…

    1. ja sam nie robię ale lubię 🙂
      Sama to jedynie dodaję na surowo do sałat 🙂
      Tuśka robi często, a ja czasem korzystam ( naleśniki, roladki )

      Polubienie

  1. może zrobię sobie pzrerwe i pierogi popełnię??

    a w tamcie fryzjera – to ja co roku mam stresa, musze farbowac odrosty, i co roku testuję nowego jakiegoś
    za tydzień kolej na najbliższego, hmmmm

    Polubienie

    1. koniecznie! ;p na pierogi zawsze jest dobry czas!
      Mam pytanie: dorwałaś truskawki???

      No tak…ale u Się to masz stałego?

      Dobrym rozwiązaniem jest cover- farba dla facetów, po niej nie ma odrostów typu: ścieżka babuni. W tamtym roku chodziłam co 6 tyg na krótkich włosach, ale bardziej żeby się podciąć niż zafarbować. Jak już wiedziałam, że czeka mnie łysa głowa, to nie poszłam i nie było tragedii z odrostami. Dla mnie rewelacja.

      Polubienie

  2. A jak Ci się podoba gestykulacja D.T.? Bo mnie bardzo! Prawie tak jak fryzura;)
    Sama do fryzjera chadzam rzadko. Farbuję się własnoręcznie, oczywiście z różnym skutkiem, ale jakoś mnie to nie boli. Długość reguluję raz na rok albo i dwa. Mało kobieca jestem.
    Buziole dolnośląskie przesyłam:)))

    Polubienie

    1. Oj tam, oj tam… Jak miałam długie włosy to raz na jakiś czas szłam podciąć grzywkę, farbować też się sama farbowałam…
      Z krótkimi więcej zachodu, bo ja mam grube i sztywne mimo że po chemii ciut struktura się zmienia, ale potem znowu są takie jak były. Teraz obserwuję, że nie mam tak gęstych jak miałam, i myślę, że to ta anemia i piguły robią swoje.
      Do tego się nie maluję. Z biżu jak coś ubiorę to nie zdejmuję miesiącami, chyba że do TK ;pp
      Paznokcie u dłoni maluję dopiero od kilku lat, a z dwa lata miałam przerwę, ale Tuśka ma sprzęt i się naumiała hybrydę robić, więc mam i ja 🙂 Tak że tak 😉

      Gestykulacja również przyciąga mą uwagę i bawi ;))W ogóle uważam, że to zabawna postać ( jeśli chodzi o mimikę, gesty,wygląd), nadająca się do parodiowania.

      Buziaki 🙂

      Polubienie

  3. No, mix totalny. Stanowczo nie powinnam czytać takich mixów o tej godzinie, bo głowa ma nie ogarnia. Niechcący wyobraziłam sobie Trumpa w spodniach koloru fuksji, który po zjedzeniu lodów trafił do szpitala. W szpitalu czekał na wyniki… sondażu i bardzo się zdziwił opinią Polaków o uchodźcach. Tak go to zmęczyło, że postanowił odpocząć na tarasie, a dla poprawy humoru poszedł do fryzjera, skąd przytargał samotnego kota i planował przemycić go do Chelsea… To może ja już się położę spać… Pozdrawiam gorąco i dobranoc:)

    Polubienie

  4. Tez bylam u fryzjera, ja tylko obcinam, tak zupelnie na chlopaka, najkrocej jak mozna, na 1cm. Dopoki bylam zdrowym czlowiekiem mialam zawsze dlugie wlosy,kiedy pojawily sie choroby od razu musialam zmienic swoj wyglad, no i scielam wlosy.
    Pierogi uwielbiam a najbardziej ruskie, sama nie robie bo to trudne, ale mam tutaj polska knajpe o nazwie ‚Kluska’ maja pyszne pierogi.

    Polubienie

    1. Postanowiłam już nie dać się nikomu namówić na zapuszczanie, choć ja nie mam łatwych włosów na krótką fryzurkę. I chyba nie będę też farbować, bo choć mam siwe włosy to w moim kolorze gdzieś się pochowały.

      Ja pierogowa jestem odkąd pamiętam. Mnie robić ciasto nauczyła moja babcia od strony taty, a ja mamę. Najbardziej lubię z kapusty i grzybami, potem ruskie, z mięsem…W sumie tradycyjne. Ale każde nowe nadzienie próbuję i w większości akceptuje. Sama rzadko, ale czasem popełniam. I zawsze mam pierogi zamrożone- te mamine :))

      Fajnie, że masz gdzie zjeść dobre pierogi :))

      Polubienie

  5. Witaj ,muszę nadrobić wieloletnie zaległości blogowe ,ale to potrwa więc dzisiaj tak;cudne ,cudne muszą być te spodnie fuksjowe! Też chcę takie i będę szukać.Podobnie jak Ty ,uważam ,ze spodni nigdy nie za wiele .
    A odnośnie wyglądu ,która ładniejsza to jestem za Melanią T.
    Twoje bieszczadzkie wpisy przepiękne.
    Pozdrawiam ciepło.

    Polubienie

    1. O mateczko! masz zamiar w archiwum się zanurzyć? ;pp
      Bardzo mi miło, że jesteś! :))

      Powodzenia w szukaniu! Kolor odkryłam jak kupiłam piżamę; koszulka jest właśnie w kolorze fuksji a spodnie granatowe, i tak mi się ten nocny zestaw spodobał, że postanowiłam skopiować go na dzień ;))
      A co do spodni, przy okazji kupiłam i drugie, do pary ;pp także tak to u mnie wygląda.

      Dziękuję!
      Serdeczności 🙂

      Polubienie

  6. Pana prezydenta mam aktualnie po kokardki, bo żyłam nim – przymusowo – przez całe dwa dni, a i dziś nim co nieco oberwałam. Odsapuję właśnie przy „Zabójczych umysłach”.
    Hmm, pierogów też mam po kokardki.
    Rany, czy jest coś, czego nie mam dość? ;))

    Polubienie

    1. Tanyu,
      jak miło :))
      Mnie też bliskie jest odreagowanie przy sensacji nawet krwawej ;p
      W prawdzie jest mi łatwo zrozumieć, że można mieć p. prezydenta dość- każdego- ale pierogów? To jak bób w sezonie;pp

      Polubienie

  7. Ciekawe,czy kupiłyśmy takie same spodnie:) Ja też fuksjowe,typu rurki w Zarze:) Za namową córki:) W tym sezonie to już trzecia para z Zary – wszystkie bardzo fajne:)
    Moim zdaniem – Trump ma kiepskiego specjalistę od wizerunku,dość groteskowo wygląda w całości:)Fakt,że to już mocno starszy facet,ale pewnie by się jeszcze dało coś zrobić:))
    Pozdrawiam,Roksano,dobrego i smacznego czasu Ci życzę.

    Polubienie

    1. Na bank te same! :))
      Ja lubię portki z Zary, mogę kupować w ciemno 🙂 Do tych dokupiłam z nowej kolekcji, bo w końcu były bez dziur, przetarć itp…:) jeśli chodzi dżinsy rzecz jasna.

      No postać amerykańskiego prezydenta po całości groteskowa. Do tego kłamca i seksista…sympatii mej nie jest wstanie wzbudzić.

      Dziękuję i wzajemnie :)*

      Polubienie

  8. Ale się u Ciebie działo! 🙂

    Zakupy – nowe spodnie- Z Twoją piórkową figurą we wszystkim Ci ładnie, ja się muszę namęczyć, żeby dobrać coś dla siebie i wyglądać w tym porządnie 😉

    U fryzjera byłam jakiś czas temu. Odkryłam nowego i chyba zostanę na dłużej 🙂

    A fryzura Trumpa od zawsze wzbudzała mój podziw 😀

    I teraz nie będę mogła spać przez te pierogi! Uwielbiam takie z suszonymi pomidorami! 🙂

    Polubienie

    1. Waga może i piórkowa ale z obciążnikami ;p Z dołem nie mam problemu ale z górą już tak. Biust mały, za to w ramionach się rozrosłam przez piguły i nie wszystko pasuje, niestety.

      Piórkową to ma moja Tuśka, która w Zarze kupuje spodnie na 11-12 lat, kiedy ja Pańciowi ostatnio kupiłam koszulkę na 7 :))) a ma 5 i pół niecałe.

      Ale widziałam Cię i nie wiem z czym Ty się tak męczysz? Wybrednaś żeś jezd ;p

      A widzisz, ja z suszonymi pomidorami jadłam po raz pierwszy.

      Polubienie

  9. Roksa ,zanurzam się w archiwum..prawie pół soboty czytałam.
    Z radością ,żalem i bólem.Tak ze tak ;cieszę się ,ze mogę być wśród Twoich znajomych ,cieszę się ,ze poznałam Rybkę.
    I jakże trafnie piszesz ,że życie to rzecz dla dwojga.
    W samotności taka walka miałaby mniej szans.
    Wzruszasz mnie pozytywnie.
    Ps.Może dzisiaj udam się do Zary,chociaż nie jestem piórkowa.Moje córki za to są;młode to i lekkie.
    Pozdrawiam Cię ,Roksanko

    Polubienie

    1. Livia, ‚bardzo, bardzo dziękuję z te słowa.
      I jestem pełna podziwu i wdzięczna, że chciałaś i poświeciłaś swój czas na moje literki 🙂

      Co do piórkowej figury to Laila przesadziła ;p

      Serdeczności :)*

      Polubienie

  10. no ja to będę musiała jeszcze doczytać nie przeczytane. Zapuściłam krople do oczu i mam nadzieję, że jakoś minie ta moja nowa przypadłość oczna. Chyba podłapałam jakiegoś dodatkowego bakcyla ?
    Moje życie w spodniach różnej długości, trwa i trwa. Nawet nie wyjmuję do wierzchu spódnic i sukienek. Nie jestem „malutka” ale tak już mam i to już jest nieuleczalne.
    A pierogi? Kochana! Namroziłam całą szufladę z truskawkami i czekam na dobre jabłuszka, bo z jabłkami też są wspaniałe. Trzeba tylko dobrać jabłka i do każdej cząsteczki odrobina słodkości i odrobina cynamonu.

    Polubienie

    1. Jadłam z jabłkami raz, zrobione przez Ciocię. Pyszne były.
      Wczoraj zaś, będąc w restauracji zamówiłam z serem i borowikami na przystawkę- super! Podane były z pysznym sosem pomidorowym z oliwkami. Naprawdę nadzienie do pierogów to może być niekończąca się historia ;)))

      Zawsze wolałam spodnie od kiecek i tak mi już zostało.

      Niech Ci oka zdrowieją!

      Polubienie

Dodaj komentarz