Włosy już ci rosną! – oznajmił OM z miną odkrywcy- podniecony jakby co najmniej dokonał odkrycia nowego lądu ( pewnego ministra i tak nie przebije) – i wlepionymi oczami ubranymi w szkła progresywne- które wraz z oprawkami kosztowały niemało- w moją gołą czaszkę. Automatycznie przejechałam ręką po głowie ( nie żebym wcześniej tego nie robiła) i, oznajmiłam, że nie bardzo czuję. A ściśle, że czuję wciąż śliskość…OM jednak uparcie twierdził swoje. Spokojnie skończyłam jeść śniadanie, po czym wzięłam patrzałki do czytania – z Rossmanna, bo mają więcej plusów niż te od okulisty- i udałam się przed lusterko powiększające. Wytężając wzrok, skupiona wpatrywałam się we własny czerep jakąś dłuższą chwilę. No rosną! – z wrażenia klapnęłabym na tyłek, gdybym już nie siedziała. Tyle że jakieś takie białe i niewyczuwalne pod ręką…Choć…chwileczkę…Jeszcze raz dotykam dłonią głowę, a właściwie powierzchnią palców muskam delikatnie i…są! Wyczuwalne! 🙂 No bo wiecie, ja z tych, co to jak nie dotkną to nie uwierzą ;p
A co do wzrokowych figli…Okulary używam tylko do czytania. Czasem jednak nie zdejmując ich wejdę do kuchni i…zobaczę jakiś zaciek na szafce, okruch na stole lub plamę…I stwierdzam, że dom jest czyściejszy bez patrzałek na nosie 😉
Odkrywszy, że proces rośnięcia owłosienia został rozpoczęty, zamówiłam odżywkę do rzęs. Mam zamiar rozpocząć używanie we środę- bo środa urody ci doda ;)- pierwszego dnia miesiąca dla łatwości zapamiętania. Pytanie tylko, czy wytrwam w codziennym smarowaniu przed snem. Jakoś wklepywanie kremów w różne partie ciała nie weszło mi w nawyk i robię to w kratkę, a raczej w kratę.
***
Wczoraj miało być radosnym dniem. Było smutne, pełne refleksji, ale też uśmiechnięcia się. Nie potrafiłam od razu odpisać na porannego SMS-a. Nie znajdowałam słów. Dopiero kiedy Tuśka przysłała zdjęcia…wróciła rzeczywistość- piąte urodziny Pańcia. Nie mogłam milczeć, bo życie żyje się dalej…
R. od razu oddzwonił. Wzruszająca rozmowa. To piękni ludzie. Oboje. Miał w sobie siłę, żeby mnie dodać otuchy i zagrzać do boju. Dziękuję losowi, że mogłam ich poznać. Jednak daleka jestem od tego, by dziękować za to skorupiakowi, że gdyby nie on…O nie! Nigdy w życiu nie będę mu za nic wdzięczna!
Bo niby za co???
***
Dla zabawy czasem kliknę, i:
Jesteś zdecydowanie kotem – niezależnym, potrafiącym walczyć o swoje, ale i potrafiącym się dobrze bawić. Fantazji ci nie brakuje, tak samo jak odwagi i zawziętości.
I z tą zawziętością miałam problem, bo zresztą się zgadzam w 100%. Po jakimś czasie stwierdziłam, że jednak ja tę zawziętość przecież przekuwam w determinację, wytrzymałość, dokładność, pracoholizm ( kiedyś ), sumienność; żałuję, że nie w cierpliwość i konsekwencję. Zawziętość jednak ma też negatywne cechy. Myślę, że jedną z nich, którą u siebie posiadam, to gwałtowność( z wiekiem coraz mniej intensywna) i… resztę przemilczę 😉
Upraszam o trzymanie kciuków, cobym jutro wróciła do domu, a nie została w areszcie szpitalnym. Mam obawy co do wyników. Pokonanie domowych schodów znów jest trudniejsze niż było cztery tygodnie temu, jak wróciłam ze szpitala.
No popatrz! Wiosna idzie, włosy rosną, Pańcio dorośleje – same plusy. A i ta zawziętość ma swoje dobre strony, bo jak się człowiek zaweźmie, to góry może przenosić. Czego Ty jesteś najlepszym przykładem 🙂
Ściskam Cię mocno i trzymam kciuki za Twoje wyniki, a Pańciowi życzę wszystkiego najlepszego!
PolubieniePolubienie
🙂 Na razie to zima sypneła śniegiem;)
Ale plusy widzę, coraz bliżej wiosny!
Po prawie 3 godzinnej batali w izbie przyjęć, czekam teraz na wyniki.
Dziękuje bardzo rownież w imieniu Pańcia 🙂
PolubieniePolubienie
Ja pół roku bez chemii a czuje sie jabym ja brala.Moze przez ta wznowe.Humorzasta jestem strasznie …a tak wogole najchetniej bym sie nie odzywala….. ksiazka ,krzyzowka ….i mnie nie ma .Ale tak po zastonowieniu sie .mysle ze jednak jestem twardziel……..taki czasami ze łzami ale twardziel.Jutro glowa do góry i do przodu! Bo kto jak nie MY!
PolubieniePolubienie
Kochana, oczywiście, że jesteś twardziel! Walczysz! A, ze czasem łzy lecą, nawet najwięksi twardziele płaczą! Mnie dziś i na izbie i potem w dyżurce poleciały. A teraz czekam leżąco na werdykt…
Ściskam serdecznie.
PolubieniePolubienie
Kiedy jeszcze nie umiałam rozmawiać z osobami zdrowiejącymi (tak tak, przed operacją się choruje a potem się zdrowieje więc nie ma sensu pisać „chorymi”) to bałam się pytać o to wypadanie włosów. Bo czy wszędzie wypadają? To i nóg nie trzeba golić i bikini, ha, więc są jakieś plusy!
I przechichrałyśmy z tą koleżanką trzy godziny czekania pod gabinetem onkologów.
PolubieniePolubienie
…wypadaja wszedzie………..Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Dystans i śmiech nieraz ratuje życie 😉
Klatka, ja przed operacjami byłam zdrowa! Chorowałam i choruję w trakcie leczenia- to taki paradoks.
PolubieniePolubienie
już w domku? Dzielna jesteś dziewczyno! Ta Twoja siła i pozytywny upór udzielają się nie tylko osobom ze skorupiakiem. Ja to wiem. Najlepszego Wnusiowi. Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Jeszcze nie, ale już poza murami szpitala czekam na OM.
Dziś ten upór bardzo mi się przydał , dzięki niemu wyszłam.
Dzieki Sofi :* od Was też czerpię swoją siłę.
Serdeczności.
PolubieniePolubienie
Pierwszy meszek?? Wow to już coś! Nawet jeśli można go wypatrzeć tylko prze szkło powiększające! 🙂
Czy areszt szpitalny już się zakończył ?
Buziaki!
PolubieniePolubienie
Już. Omały włos a bym zostalła;)
Buziaki
PolubieniePolubienie
To cieszymy się!! 🙂
Odpoczywaj, chłoń domowy spokój 🙂
PolubieniePolubienie
Dom spokojny ( już jestem w łóżku :)), ale we mnie spokój względny… Zakłócony niespodziewanymi rozmufkami ( niespodziewany telefon)…Mętlik w głowie; może się poukłada po kolejnej, na którą własnie czekam…
Ale banan jest:D
PolubieniePolubienie
Dobrze, że jesteś już w domu:)Dobrej nocy i dobrego dnia:)
PolubieniePolubienie
Nocka trochę krótka ( 2,5 h rozmowy skończonej po północy) , a dzień, mam nadzieję przyniesie dobre wieści.
Miłego!
Buziaki.
PolubieniePolubienie