Pani jest trup…

We wtorek w końcu przestało padać, ale za to wiało, jakby ktoś się powiesił. Tak gadają w mojejniemojej wsi jak wiatr hula, huczy i tańczy swawolnie. I wyszło słońce, więc podróż była dość przyjemna, o ile ktoś lubi kocią muzykę. Kocia dochodziła z tylnego siedzenia, a z przodu moje (i syna) ulubione Lady Pank i Myslovitz oraz inni. Chelsea nie lubi podróżować, co dała natychmiast wyraz, wypróżniając się i trzeba było zrobić postój 😉

W mojej głowie kołatała jedna myśl: oby tylko się nie rozłożyć na łopatki. OM na antybiotyku, i to końskim, ale jak go Rodzinna w święta zobaczyła, to nie darowała. Misiek zaś z kaszlem duszącym i mega katarem. To i mnie go sprzedali ( katar), więc bałam się ( wciąż się boję), że za gorączkuję i będzie po ptokach. „Po ptokach” o mały włos i tak by było…

Dziś raniutko wzięto ode mnie i mojej współlokatorki butlę z wodą, coby dolać kontrast. Sąsiadce od razu przyniesiono, a mnie poinformowano, że wyniki mam fatalne i tomograf w takim stanie  nie mogę mieć zrobiony. Moja ulubiona p. Pielęgniarka – chyba z powodu mojej nieszczególnej miny- skontaktowała się z moją p.Doktor.  Po chwili, która trwała wieczność a ja w tym czasie trwałam w stuporze, aby się nie rozkleić, zawołała mnie do dyżurki. A tam moja pani Doktor po przywitaniu: dlaczego nie powiedziała pani, że jest trup ;D Zaleciła leki i przetoczenie krwi, ale przede wszystkim wkucie welfronu i picie kontrastu, czyli przygotowania do TK. Odetchnęłam z ulgą, wdzięczna za moją p.Doktor, bo wszystkie moje parametry poleciały na łeb na szyję. Na tomograf zawiozła nas karetka i przywiozła. Miałam jeszcze zrobione prześwietlenie płuc. Gdy p. Pielęgniarka podłączyła mnie do pierwszej jednostki krwi, to prawie twierdząco, ale jednak z nutką zapytania powiedziałam: ale ja dziś wychodzę?  No i tu odpowiedź zawaliłaby mnie z nóg, gdyby nie leżała na łóżku. Mam leżeć co najmniej do piątku. Tak że tak.

Zadzwoniłam do OM mając nadzieję, że nie zdążył już wyjechać do DM, bo chciałam, żeby mi przywiózł parę rzeczy w tym kompiuterek. Był już w ŚM, ale bez problemu (30km) powiedział, że się wróci, co uczynił 🙂 Jadąc S3 mówił, że mijał pewne charakterystyczne auto. Próbował zwrócić uwagę kierowcy na się, ale…Osoba kurczowo trzymała się kierownicy i patrzyła przed się. Zrównał się i nawet pomachał, ale nic…Z uśmiechem powiedziałam, że nawet jeśli, to nie wiem czy by mu odmachała ;p Posiedział u mnie troszkę, potem przyszła Aliś, a teraz czekam na PT. Wynik TK jeszcze jest mi nieznany. Mam tylko nadzieję, że nikt mnie nie będzie tu trzymał w Sylwestra i Nowy Rok, bo stanę na nogi. Własne. Nawet ja się nie spodziewałam (chodząc po ścianach), że jestem żywym trupem ;D

26 myśli na temat “Pani jest trup…

  1. No nie, gdzie nie zajrzę, czytam, że ktoś choruje. Naprawdę coś szaleje w kraju i nie chodzi o orkan… Cudowną masz tę panią doktor, oby wszyscy lekarze tacy byli.

    Dużo zdrowia życzę. I oby 2017 był przywitany w domu, choćby w papućkach i szlafroku 🙂

    Polubienie

  2. No to się porobiło:( Ale trudno. Jak trza leżeć, to trza. Mam nadzieję, że do weekendu Cię podreperują, a i wynik TK będzie dobry.
    Nowy rok na pewno będzie lepszy! Buziaki przesyłam i kciuki trzymam:)))

    Polubienie

  3. Jezusiczku zloty!Myslalam ze idzie ku lepszemu.Byc moze to taki kryzys…..chemia zrobila swoje(ale sie madrze) Ja tez jak bym miala zostac w szpitalu byloby mi ciezko.Ale jak mus……no to co poradzisz?Życze Ci ,ZDROWIA….

    Polubienie

  4. Kochana- przytulam i życzę pomyślnych wyników:)
    A już dziś Tobie i Bliskim wszelkiej pomyślności w Nowym Roku, ale nade wszystko zdrówka, bo bezcenne:)

    Polubienie

  5. Jakiś wirus rozłożył też moją rodzinkę w Święta. Powoli dochodzą do siebie.

    Bądź grzeczną pacjentką, żeby szybciutko przed sylwestrem wrócić do domowych pieleszy. Razem poświętujemy na domówce z wirtualnym szampanem! 😉
    Taki nie powinien nam zaszkodzić! 😉

    Ściskam!

    Polubienie

    1. Epidemia jakaś:( dobrze, że już dochodzą do się.

      Kochana, ja jestem bardzo grzeczna, to moje płytki rozrabiają i uparły stać w miejscu zamiast piąć się w górę 😉

      Z tym wirtualnym szampanem to dobry pomysł, nawet tfu, tfu jeśli miejscówki nie zmienię. Tylko, że jak mi net tak jak dzisiaj zacznie świrować i co chwilę mnie wylogowywać z sieci, to toasty będą przerywane ;P

      uściski 🙂

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do ~Boguśka Anuluj pisanie odpowiedzi