Niedoskonałości me & dobre wieści…

Jestem głucha a właściwie przygłucha- tak twierdzi Tuśka, która tę rewelację oznajmiła własnemu ojcu. Ale nie ma racji, bo  ja mam inną inszość, a mianowicie szumy uszne  ( dobrze, że nie głosy) mnie zaatakowały. A stało to się podczas chemii w 2008 roku i nie odpuściło, a dwa lata temu się nasiliło. Czasem nieźle mi szumi 😉 Bywają z tym różne śmiesznie i nieśmieszne sytuacje. Nieśmieszne, bo robię za przygłupa, kiedy rozmawiam przez telefon z osobą, która nie dość, że mówi szybko to jeszcze niewyraźnie. Zresztą z taką face-to-face też nie jest lepiej, zmuszona jestem  dopytać, co mówi. A czasem wcale mi się nie chce, więc ktoś peroruje po próżnicy, bo ja albo bezmyślnie ( raczej bezusznie) przytakuję albo odpowiadam od czapy. Kiedy mi nie zależy, co sobie rozmówca pomyśli, ani na wiedzy, którą chciał mi przekazać 😉 Bliskich męczę zaś o powtórzenie, bo chcę wiedzieć, co za uszami moimi gadają 🙂 Tak że tak.

Ostatnio siedzę przy stole w kuchni, a OM jest w pokoju i słyszę jak mówi:

– Buta zgubiłem.

Co zgubiłeś? Buta?

Arbuza kupiłem.

Aaaa, widzę, leży na stole. Tak że tak. Najgorzej jednak jest podczas jazdy samochodem. Szum w uszach, szum auta i muzyka i…nic nie rozumiem, jak do mnie mówią. Właśnie po takiej jeździe Tuśka stwierdziła żem głucha.

Z pamięcią też nie najlepiej, bo żeby nie pamiętać, że mój port wymaga dłuższej igły niż u innych pacjentów? I mogłabym przykładami sypnąć jak z rękawa, gdybym je spamiętała ;p I to nie żart. Ostatnio mówię do OM: zapomniałam, że…i się zacięłam; na co on: co zapomniałaś?…Nie wiem, zapomniałam, co zapomniałam...Serio. I do dziś nie pamiętam.

Permanentnie zapominam, że się pomalowałam. Choć słowo „pomalowałam”, to raczej nadużycie. Bo puder na twarz i kreski na dolnej powiece, to wszystko na co mnie stać.  Przed wyjściem z domu. O kreskach nie pamiętam, bo to nowość dla mnie. Kiedy pierwszy raz sobie je zrobiłam, wychodząc z koleżanką do kina, która bez kresek nie wyszłaby za próg mieszkania, więc mi też je namalowała- miałam 15 lat. Niestety, ja nie wyszłam nawet za drzwi wejściowe bloku, bo po drodze spotkałam ówczesną moją sympatię. Kreski zostały starte, wytarte jego rękoma ze słowami, ze ja się nie muszę malować. No cóż, byłam tego samego zdania i dlatego nie dostał w twarz 😉 I tak sobie zakodowałam te słowa, że prawie zostało mi do dziś, to niemalowanie się, a na pewno kreskowanie. Jednak życie a raczej skorupiak, a dokładnie zwalczanie jego, nie tylko z włosów ofiarę sobie zażyczyło, ale ogołociło mnie również z brwi i rzęs. Z brwiami sobie poradziłam, bo zawczasu Tuśka mnie umówiła do super hiper pani, co mi namalowała permanentne, więc mam. Ale z rzęsami to kicha. Więc kreska namalowana szarą kredką musi wystarczyć. Przeważnie na krótko, bo nieprzyzwyczajona, własnym rękoma ją niweluję. Tak, rzęsy to największy problem, bo  nie wiem dlaczego, nie odrastają do stanu poprzedniego, tak jak to jest z włosami. Więc po każdej skończonej chemii  nie tylko są coraz krótsze, ale też mam ich mniej.

A co do dobrych wieści, to wszystko wskazuje, że 6 cyklem zakończymy tę bitwę. Musi potwierdzić to kolejne TK, ale wynik obecnego: nie wykazuje uchwytnych zmian. Oprócz pogrubiałej opłucnej i włóknistych zmianach w obu płucach nic rewelacyjnego w tym wyniku nie ma. Ufff…

Wojna wciąż trwa. To nie będzie zawieszenie broni.  Mam nadzieję, że wdrożą mi nowe, kolejne strategie by czas remisji jak najdłużej utrzymać…A ja to zniosę…Do końca…

P.S. Jeszcze nie czuję się najlepiej. Ale jak wiecie, wszystko mija…

22 myśli na temat “Niedoskonałości me & dobre wieści…

  1. – Zrobić ci herbate?
    – tak
    -jaka?
    – malinową

    to zrobilam malinowa, a ten oburzony ze miala byc bananowa. Zamiast „moją nową” uslyszalam „malinową”. A nowa była właśnie bananowa 😛

    Nas, głuchych jest wiecej:P

    Polubienie

      1. Ciesze sie ze wynik w miare dobry .Ja na swoj czekamdo 15 grudnia.Ze sluchem mam podobnie.Jestem w trakcie badan laryngologicznych ale juz mi doktorka powiedziala ze to od chemii.Pamiec jeszcze dobra! Pozdrawiam serdecznie

        Polubienie

        1. Kochana,
          a czy można coś z tym zrobić? Bo ja sobie odpuściłam, wiedząc, że to chemia spowodowała, a może jest jakieś antidotum.

          Serdeczności 🙂

          Polubienie

  2. Witaj w wirtualnej przestrzeni.Fajnie ,że na 6 serii zakończysz walkę z tymi truciznami.Teraz powolutku musisz ich się pozbyć i nabrać sił.Rzęskom pomoże olej rycynowy ( smarować nie pić).U mnie nie możemy się zdecydować czy też raczej przyznać ,kto ma większy problem ze słuchem.
    („Ja słyszę dobrze tylko ty niewyraźnie mówisz”)

    Polubienie

    1. Kochana,
      OM też czasem nie słyszy, to już chyba taki wiek ;P

      Do rzęs i brwi jest specjalny preparat opracowany dla osób po chemii. Nigdy go nie stosowałam i to chyba był błąd, bo rzęsy nigdy nie odrosły mi do stanu poprzedniego. Teraz mam taki zamiar i mam nadzieję, że w tym postanowieniu będę konsekwentna.

      Polubienie

  3. wiem że to marna pociecha ale ja chemii nie miałam nigdy a na łbie włosów prawie nie mam, brwi wyglądają jakbym je depilowała po pijanemu i po ciemku a rzęsy takie że nie ma na co kłaść tuszu,
    i co z tego, serce mam dobre 😀

    Polubienie

    1. :DD
      rozbawiłaś mnie 😀 Serce jest najważniejsze!!! jesteś Wielka!

      Ja nawet nie mogę powiedzieć, że zaoszczędzę – w ramach szukania plusów- na kosmetykach, bo wcześniej sporadycznie ich używałam ;p

      Polubienie

  4. No to może jaki klub głucholców stworzymy 😀
    …dzwonie do mamy i mówię; -kup mi (słownie)ksylożel.
    -jaki świniożel?
    -ksylożel mamo! Do nosa na katarrr (xylogel)
    -to się nazywa świniożel?!
    Pja pierdziele! to ja wyślę Ci esemesa lepiej… :)))

    …moja mama podobno nie ma kłopotów ze słuchem 😛

    Polubienie

  5. Takie niedosłyszenie czy też słyszenie czegoś innego jest także wynikiem nerwicy. Miałam tak kiedyś przez ponad pół roku. Na szczęście mi przeszło jak się sytuacja unormowała i nerwica wyprowadziła ode mnie.
    Wszystkiego dobrego Najmilsza.
    🙂

    Polubienie

    1. Oj, jak dobrze, że nerwica nie jest już Twoją codzienną towarzyszką. Szumy w uszach mają kilka, zdrowotnych przyczyn. Choć moje są z powodu chemii, to być może są jakieś inne również. Nie wiem. Trochę się przyzwyczaiłam, uznając, że nic na to nie poradzę…

      Dziękuję Kochana Stokrotko 🙂

      Polubienie

      1. Może być jeszcze nadciśnienie…moja otoskleroza.
        Wbrew przekonaniom, dobry aparat słuchowy można kupić już od 1700 zł. A to że firmy chandlujące naciągają ludzi na modele za kilka tysięcy to już inna bajka.
        Pomyślcie o tym…coby Świniożelu se nie robić 😛

        Polubienie

        1. Marta,
          nie sadzę, ze mi to ustrojstwo jest potrzebne- może sie mylę – bo ja nie muszę podgłaśniać niczego, zeby usłyszeć. Mam tylko zakłócenia na lini ;p

          Polubienie

Dodaj komentarz