Czas w szpitalu wbrew pozorom się nie dłużył. Najdłuższa była ostatnia noc, bo czuwałam, żeby kroplówka sączyła się odpowiednim rytmem. Pozostałe panie odłączone zostały już przed drugą w nocy, a ja jak zwykle do rana- po godzinie siódmej. Ale jeśli jest to chemia 24- godzinna, to hallo…nie dam sobie wpompować w ekspresowym tempie. Czas podawania wpływa też na późniejsze samopoczucie, co potwierdziła jedna z pacjentek, która raz miała podane w kilka godzin i wtedy czuła się fatalnie. Ja w każdym razie jeden rzyg już w szpitalu zaliczyłam, jak to ja. Miałam robione usg. brzucha przez panią Doktor, która asystowała przy mojej operacji w 2008 roku, ale co ważniejsze, powiedziała mi, że ona i jeszcze jeden lekarz brali udział w operacji hajpek i mojej i Graszki. Usg. w porządku, to co mnie niepokoiło, najprawdopodobniej jednak jest po drenie- przepisała mi maść- ale…Markery mi zaszalały: jedne spadły do jednocyfrowej wartości, za to drugie podwójnie przekroczyły normę. Nie wiem, co o tym sądzić, a co sądzi moja p. Doktor dowiem się dopiero przy kolejnej wizycie przed chemią.
Jestem w mieszkaniu i walczę ze skutkami ubocznymi, które za chwilę się nasilą. Wczoraj miałam sympatyczną wizytę rodzinną- najmłodsza siostra taty akurat przyjechała z mężem do córki, która uczy się w DM i mieszka w internacie. G. jest ode mnie tylko 4 lata starsza, więc jako dzieci, a potem nastolatki, gdy przyjeżdżałam na wakacje do dziadków, byłyśmy z sobą dość zżyte. Dawno się nie widziałyśmy, więc nawet okoliczności spotkania nie przeszkodziły fajnym wspomnieniom i opowieściom co u nas. Potem przyjechał OM i tak dzień zleciał…Misiek, Aliś w międzyczasie; PT chora, więc czekam, aż się wykuruje… Dziś przejeżdża Tuśka.
Najbardziej dokucza mi świadomość upływającego czasu, w czasie kiedy walczę ze swoją fizycznością. Strach, że to już tak do końca…Bo inaczej się choruje i walczy- z większą wiarą i nadzieją- gdy choroba nas po raz pierwszy dopada. Ale kiedy jest to wznowa po wznowie…Świadomość hamuje optymistyczne zapędy…I nic się na to nie poradzi. Co nie znaczy, że się poddaję. O nie! 🙂
&&&&&
OM wziął się za porządki z sąsiadem (tym od drzew i kompostownika). Od strony urzędowej. Na wysłane pismo przez naszego adwokata, w odpowiedzi dowiedzieliśmy się, że jeśli drzewa rosną na naszej działce, to zapewne za naszą zgodą i wiedzą, a kompostownik jest czasowo- 2 lata już leży pod naszą siatką. Ręce opadają! Facet pewnie sobie wymyślił, że udowodni, iż drzewa, które sam sadził, a które w piśmie określił, że są kilkudziesięcioletnie, posadził jeszcze jego ojciec przy zgodzie wcześniejszych właścicieli działki, czyli moich teściów. Nie przewidział (?), że mamy dokumentacje z budowy wiaty, oraz prywatne zdjęcia, gdy u sąsiadów za naszym płotem rosło zboże, a nie drzewa. Ha! Zresztą kiedy był geodeta, to uznał, że wszedł 2 metry w naszą działkę. A najśmieszniejsze w tym piśmie jest to, że po werbalnych zapewnieniach o tym, że dalej będzie robił nam na złość, w piśmie liczy na dobrosąsiedzkie stosunki :DDD
I żeby było jasne. Nie jestem za wycinką drzew, ale za przycinką, tak, by połamane gałęzie nie wpadały na naszą posesje oraz na dach budynków i wiaty. Oraz za przycięciem przed oknami naszego domu, bo zabierają praktycznie całe światło. I oczywiście sprzątnięcie tego dziadostwa spod płotu pod naszymi oknami.
Jestem z Tobą myślami.
A drzewa potrafią być niebezpieczne i upierdliwe też 🙂
PolubieniePolubienie
Asiu, wiem że jesteś:*
Kocham drzewa i daleka jestem od ich wycinania. To sąsiad jest upierdliwy 😉
PolubieniePolubienie
Roksanna, nie wiem jak to jest mieć wznowę wznowy. Od lat borykam się co rusz z czymś innym. Był glejak teraz mam LCIS, w międzyczasie coś atakowało moje kości ( na szczęście nie było to nic złośliwego). Przydarzyły nam się straszne rzeczy. Niezmiennie musimy w tej słabej sytuacji szukać tych pozytywów. Bo co nam pozostało? Poddać się?
Nie- to nie w naszym stylu!
Ściskam! I jestem- gdybyś potrzebowała! 🙂
PolubieniePolubienie
I oby tak już było, że wiedzieć nie będziesz- innej opcji nie ma!!!
Walczyć mam zamiar do końca, mimo że to walka z inną perspektywą niż dotychczas. Tego nie zmienię, ale zawsze mogę pracować nad podejściem, by nie stać się życiowym smutasem 😉 Wkurza mnie ten stan niemocy i upływu czasu- leczenie jest dla mnie trudne, ale innego wyjścia nie ma.
Obie o tym wiemy- zaprawione w boju:) Dlatego się nie poddajemy!
Dziękuję, że jesteś, bo jesteś SIŁĄ sama w sobie.
Uściski:*
PolubieniePolubienie
Z sąsiadami czasem trudno dojść do porozumienia. Miałam dom i ogród, a w tym ogrodzie rosła sobie wiśnia. Jakieś dwa metry od płotu za którym z jednej strony był trawnik sąsiada, a z drugiej chaszcze na posesji jego siostry.No i ta siostra skarżyła się, że jak moja wiśnia urośnie, to zasłoni jej okno w kuchni, więc mam ją wyciąć. Obiecałem to zrobić jesienią, ale sąsiadka chyba się bała, że drzewko będzie rosło w jakimś
kosmicznym tempie i jej brat wziął sprawę w swoje ręce – chlusnął zza płotu jakimś żrącym płynem. Zniszczył mi kwiaty i trawę, drzewku też się dostało. A sąsiad powiedział, że to nie on, bo on jest leśniczym i na „coś takiego” nigdy by się nie zdobył.
Umówmy się, że to była ostatnia wznowa, że to są ostatnie wlewy i teraz będzie już tylko dobrze! Teraz czeka Cię już tylko powrót do dobrej kondycji i od czasu do czasu badania kontrolne. Resztę czasu wypełni Ci Pancio, lektura i podróże:)
Buziaki:)))
PolubieniePolubienie
Umowa brzmi nieźle a nawet bardzo dobrze i obiecująco, więc zgadzam się bez żadnego ale 🙂
No to faktycznie miałaś „trudnego” sąsiada. My mamy złośliwca, który nie poczuwa sie do niczego. Po każdej większej wichurze na posesji mamy niezły bajzel z połamanych gałęzi a nawet konarów na dachach budynków gosp. Nie mówiąc o śmietniku pod oknami- to właśnie przebrało miarkę.
Buziaki .
PolubieniePolubienie
Sił:*
PolubieniePolubienie
:*
PolubieniePolubienie
Kochana!
Sercem jestem przy Tobie, przytulam i zdrowiej nam 🙂
Pozdrawiam:)
PolubieniePolubienie
Dziękuję Ci za Twoje serce :*
Ściskam 🙂
PolubieniePolubienie
🙂 🙂 🙂
PolubieniePolubienie
Odwzajemniam :):):)
PolubieniePolubienie
Myślami jestem przy Tobie. Po złych dniach przyjdą dobre.
PolubieniePolubienie
Powoli nadchodzą…
Dzięki 🙂
PolubieniePolubienie
Kiedyś w końcu musi przestać padać, nie może być tak cały czas. Bo po prostu nie może i tyle, koniec, nie ma dyskusji.
Mam nadzieję, że papierologią pokonacie tego sąsiada – na legalu i w białych rękawiczkach. Choć patrząc na jego dotychczasowe działania (w sumie żadnych zmian, skruchy ani postanowienia poprawy), chyba się niespecjalnie wystraszył
PolubieniePolubienie
Liczę na to bardzoooo…:)
OM sprowadził naszego prawnika, żeby zobaczył naocznie. Jego reakcja, cytuję: ale cham.
PolubieniePolubienie