Uuuuuuu…Spoko!

I kolejny raz mam miejscówkę przy oknie, z widokiem na drzewa, w czteroosobowej celi sali z łazienką:) Oprócz mnie są jeszcze dwie panie- jedna z nich jutro wychodzi, a przynajmniej ma taką nadzieję. Druga, od razu mnie poinformowała, że moje łóżko jest pechowe: dwie panie je opuściły bez operacji…Jeśli nie nogami do przodu, to raczej miały moce w sobie, pomyślałam, a głośno zapytałam: dlaczego? Okres dostały. Banan zakwitł mi na twarzy 😀 Dzięki ci Losie za okresy innych, przynajmniej mam  najlepszą miejscówkę w tej sali 😀 Moje łóżko nie dość, że przy oknie, to jeszcze samodzielnie stoi, bo pozostałe trzy są na przeciwległej ścianie. Miejsca mam nawet na salsę ;p

Do DM przyjechałam z Miśkiem, bo tak było logistycznie najlepiej. Mogłam również z Tatą, ale ten po drodze zbaczał na budowę. Że niedziela?- nie ma żadnego znaczenia; widok budowy- bezcenny! Mogłam z OM, tylko że bez sensu uruchamiać trzeciego kierowcę, jeśli dwóch pozostałych i tak wracało do DM. OM musiałby wrócić do domu.

Najpierw zajechaliśmy do Mam, bo jak to baba ze wsi, wiozłam: jaja, cukinię, borówkę- zerwaną przez Miśka-, książki 🙂 W zamian -o godzinie jedenastej -zjedliśmy kotlety cielęce z kością ( mniam!) i buraczki na ciepło 😀 A to wszystko popiłam kawą. Dostałam też na wynos 🙂

Przy rejestracji pani przyjmująca prowadziła monolog: pani na chirurgię, pewnie na zabieg, bo co innego by  pani robili na tej chirurgii…Po czym spojrzała na skierowanie, potem na mnie i: uuuuuuuuuuuu.  Zawtórowałam: uuu! 😀 Potem już prawie było gładko, ale trudno było pani zrozumieć, dlaczego mieszkam tam, gdzie mieszkam, a do funduszu należę innego. Jej problem! Na koniec zmierzyła mi ciśnienie z pytaniem, czemu takie niskie- 100/60. To dowód, że przyjęcie do szpitala nie powoduje u mnie skoku wzwyż- spoko! Ani wypite dwie kawy. Na izbie spędziłam 2,5 godziny łącznie z czekaniem na rozmowę z doktorem-chirurgiem- nie moim. Potem jeszcze na górze odczekałam swoje, zanim Pani Pielęgniarka wezwała mnie do siebie. W międzyczasie odesłałam Miśka do domu, bo nie było potrzeby, żeby ze mną czekał na łóżko, kolejne półgodziny- grunt, że z grubsza wiedział, gdzie się zamelinowałam 😉

Pani Pielęgniarka  wkuła mi się w żyłę, bo igłę do porta muszą zamówić. ale bardzo się ucieszyła, że mam 🙂 Potem robiąc wywiad, popłynęłam szeroką rzeką…Pani chciała wiedzieć, bo kuzynka właśnie…Pani jest nadziejąusłyszałam. Jak również to, że trafiłam w bardzo dobre ręce- p. Chirurga- mojego.

Z wywiadu wnioskuję, że najwcześniej pokroją mnie we wtorek, co potwierdził dyżurny doktor, bo ze względu na niebezpieczną chemię, technicznie cała operacja jest skomplikowana. Tak że tak… Zjadłam kotlecika, zagryzając papryką, zajadam się borówkami a czereśnie czarne jak smoła, czekają aż się do nich dobiorę, i piszę 🙂 Mam już dzwoniła kontrolując, czy mam łóżko i nie jestem głodna 😀 PT- będąca w stolycy- dzwoniła jeszcze zanim dojechałam do Mam, z OM też już rozmawiałam, tłumacząc pięćset któryś, że w dniu operacji nie ma po co przyjeżdżać. Odpisałam na wszystkie emilki, SMS-y, i wiadomości na messengerze i whatsAppie- ku pokrzepieniu serc-a- mojego 😀 Nawet zwykłe machanie łapką z rana na dzień dobry (wirtualne), odebrałam, jak dodanie mi otuchy.

Od serca. Bezcenne.

P.S. Na obiad szpitalny się nie załapałam, co było z góry do przewidzenia. Na kolację również- bo pani Kuchenna stwierdziła, że da, jak jej zostanie. Podziękowałam, bom na dziś zaopatrzona. Kuchni samodzielnej tu brak. Jak żyć? ;D

&&&&&&&&&&&&&&&&&&

P.S.1 PONIEDZIAŁEK  10.10.

Za sprawą dwóch maleńkich różowych tabletek spałam jak zabita. Cokolwiek w nocy się działo, nie byłam tego świadoma 😉 Szpitalne śniadanie na bogato: zjadłam dwie rzodkiewki z ciemnym pieczywem 😀 (dobrze, że wcześniej posiliłam się kotletem; Mam już dzwoniła, w kwestii obiadu :)) Na wizycie mojego Chirurga nie było, ale przyszedł niedawno i porwał mnie na …wagę. I…jestem WŚCIEKŁA!  Moja domowa waga zawyża, więc niepotrzebnie powstrzymywałam się od jedzenia lodów. Ile mnie to kosztowało, to wiem tylko ja 😉 Z tej wściekłości- radości zjadłam od razu 2 czekoladowe cukierki, które podebrałam z mieszkania Mam- miały być tak na zmianę smaku;) Za oknem siąpi, wiec zaplanowany wypad po kawę i JAGODZIANKĘ nie wypalił.

Mam potwierdzenie, że operacja pod kryptonimem HAJPEK odbędzie się jutro. Pan Chirurg zapowiedział, że jeszcze dziś do mnie przyjdzie. Zobaczymy, bo zakręcony jak słoik ;D  Na razie idę na poszukiwania pani Kuchennej, bo chce mi się gorącej herbaty BEZ CUKRU!

P.S.2

Wiadomości z domu są takie, że OM wiezie do szpitala w ŚM swoją Mamę. Niestety, wymagana jest hospitalizacja. No i teraz nic więcej nie słyszy jak: już nie wrócę do domu. Teściowa ma 79 lat. Tak że tak…Na szczęście OM bywa w ŚM  nawet kilka razy dziennie, a w szpitalu pracuje siostrzenica, czyli wnuczka.

Mnie przed chwilą przetrzepano- jak powiada Bania-  a jak wróciłam na salę, to p. Chirurg przyszedł do mnie- a jednak- i zaprosił na rozmowę. Jutro, raczej wcześniej niż później;  z uśmiechem poinformował mnie, że wrócę na inną salę- z dwuosobowej zrobią mi jedynkę 🙂  Dlatego nie rusza mnie, że znów jesteśmy we trójkę, bo mamy nową współspaczkę- sympatyczną jak na pierwszy rzut oka  i kilka chwil rozmowy 🙂  Sam pobyt zanosi się na kilkudniowy, o ile nie będą mi wycinać więcej, niż w tej chwili jest zaplanowane. Pan Chirurg lubi OTWARTYCH pacjentów 😀  Dopóki pacjent jest zamknięty, niczego nie można zakładać. W sumie racja.

Mam nadzieję, że nie znajdę się w 3-9% zejścia około operacyjnego!

Podpisałam cyrograf.

P.S.3

Pani Anestezjolożka- młoda i sympatyczna- skomplementowała mnie wpisując w swoje arkusze wszystko to, co było moim udziałem z powodu skorupiaka. Imponujące- powiedziała i uzasadniła tym, jak fizycznie i psychicznie wyglądam 😀

46 myśli na temat “Uuuuuuu…Spoko!

  1. Witaj ,jakbym tam byla ….takie procedury mam co 3 tygodnie .Badania, przyjecie przez pielegniarke obraczka i na oddzial ,Tam czekanie na wyniki ,badanie przez moja doktor albo asystenta czekanie na lozko …czasami po 3,4 godziny .Normalaka .KOchana , trzymam kciuki .Juz nie sciskam zbyt mocno.Moje mysli beda z Toba !

    Polubienie

    1. Rutyna. Ale nie przyzwyczajają sie 😉 Jeszcze jedna i KONIEC! Mocno w to wierzę.

      Dziękuję za myśli i kciuki. Ślę również do Ciebie ciepłe i serdeczne!

      Polubienie

  2. żyć na „wynosie” od Mam

    Banany zazwyczaj mają już dawno za sobą kwitnięcie 😀 ;P – mógł Ci się ewentualnie popisowo zakrzywić…

    Polubienie

    1. Słuszna uwaga: zazwyczaj. Mój zakwitł bo nie był zwyczajny 😀 i przede wszystkim się absolutnie nie zakrzywił, ani nie wykrzywił jak inne banany- zakwitł a nawet rozkwitł. Musisz to sobie wyobrazić 🙂

      Polubienie

  3. Miły widok za oknem, łóżko w dobrym miejscu i byle by panie-współspaczki nie chrapały w nocy, a już da się wytrzymać.
    Dobrego tygodnia Ci życzę! :)))

    Polubienie

    1. Małpy mawiają „my tylko banany i banany”.
      Tak będę myśleć o Tobie mocno…aż będziesz miała koszmary z moją osobą…jak to czereśniaki Ci wyjadam…koszmar normalnie 😛

      Polubienie

      1. Czereśniaki wciąż są! Ilość nie do przerobienia w jeden dzień, ale dziś już znikną w moim żołądku ;P
        Ty i koszmar? to jakieś nieporozumienie .D

        Polubienie

    2. Chrapania, jeśli takie było- nie słyszałam bo spałam snem sprawiedliwym 🙂 Jedna współspaczka już wychodzi do domu- szczęściara!:)
      Chciałam wyleźć do zielonego, ale sama widzisz co za oknem.
      Uściski 🙂

      Polubienie

    1. Jak zawsze, gdy jestem w swoim rodzinnym mieście 🙂

      Właśnie wybiła godzina zero: zero jedzenia!

      Czekam na cudowne tabletki, żeby odpłynąć.

      Dzięki wielkie!:)

      Polubienie

  4. Kryptonim brzmi przyjaźnie, dobrze zwiastuje.Duety szpitalne to u Ciebie norma (zestaw inny).Jutro z rana ciepłe i uśmiechnięte myśli oraz zaciśnięte kciuki tylko dla Ciebie.

    Polubienie

    1. Serdeczne dzięki 🙂
      Wszelkie moce, myśli i kciuki wskazane, bo człowiekowi od razu raźniej 😀
      Ubranko już mam w kolorze blue i rozmiarze L 😀 Jutro szorowanie płynem odkażającym, głupi jaś i sruuuu

      Polubienie

  5. Jutro pogoda jeszcze gorsza niż dziś, więc spokojnie możesz przespać dzień;) Będzie dobrze, a mnie prawdopodobnie kciuki odpadną, Ale co tam kciuki!
    Pan Chirurg wygląda na zakręconego, ale to pozory. To świetny fachman!
    POWODZENIA, KOCHANA!!!

    Polubienie

    1. Pochmurno.
      Już jestem gotowa – nawet spakowana- i czekam. Wierzę w mojego Chirurga, więc z nadzieją, że się obudzę 🙂 A potem odeśpię i odsapnę.
      Uściski serdeczne i ogromne podziękowania:)
      P. S. Z kciukami ostrożnie, żebyś na chirurgi nie wylądowała;)
      Buźka

      Polubienie

      1. Już trzymam – za Ciebie, Twój spokojny sen, pewną rękę Chirurga i skuteczność hajpeka. Moje kciuki wytrzymają. A jakby co, to zawsze się znajdzie jakiś przystojny Chirurg;) Przyjemnego przebudzenia!

        Polubienie

  6. Ja też czekam z zaciśniętymi kciukami! I czekam, i czekam, i czekam, jak my tutaj wszyscy.

    Ale jedzenie przebogate, to fakt. Każdego wysyłają na dietę…

    Polubienie

    1. Roksanno jak dobrze,że już po…
      Podglądam co trochę czy jest wpis od ciebie i już się zaniepokoiłam.Jesteś……. wysyłam ci pozytywną energię.
      Zdrowiej i wracaj…..do nas…..Buziole wielkie………

      Polubienie

    2. Aaaa! No! Zaglądam tu co jakiś czas, kukam i kukam, a jednak przegapiłam w tym gąszczu komentarzy. Sił dużo życzę, energię masz od nas wszystkich 🙂

      Polubienie

  7. Dzięki za sygnał „między rzyganiem a kroplówkami”. Teraz z każdym dniem będzie tylko lepiej! Nawet nie wiesz,jak się cieszę, że już jesteś „po”, że się odezwałaś, że zdrowiejesz! Buziaki z Pomorzan:)))

    Polubienie

Dodaj komentarz