A co mnie to obchodzi…

A jednak. Mimo że nie powinno, bo cudem by było, gdybym się doczekała. Nawet tej cofniętej o siedem lat, co w moim przypadku realnie wyniosłoby minus cztery z haczykiem. To i tak za długo- no, chyba że się uprę, zaprę i bukwico! – bo to wciąż długi czas. Jednak temat emerytur mnie obchodzi. Bo podejście do tego niewydolnego systemu (ZUS podaje, że w przyszłym roku na wypłatę emerytury zabraknie 47,5 miliarda złotych) przez rządzących, tak naprawdę rzutuje na wszystko.

Może to nie jest typowy skok na kasę, to co proponuje prezes wraz ze swoim ministrem, ale kiedy słyszę o wykorzystaniu pieniędzy zgromadzonych w OFE na państwowe projekty, tak, aby pracowały dla swoich obywateli, a nie leżały odłogiem- to zaczynam się bać. Bo tak naprawdę, może to się skończyć dofinansowaniem górnictwa albo dołożeniem do 500+, bo wiadomo, że kasy brakuje. Prezes ma plan skąd ją wziąć- od nas, obywateli. Prezes, który nie odróżnia milionów od miliardów, gadający w wyborach o bilionie- dla mnie jest ekonomicznym ignorantem. „Balcerowicz musi odejść”- wciąż żywe, budzi mój śmiech i niedowierzanie. Bo to dobitnie świadczy o tym, jaką peerelowską propagandę uprawia naczelnik państwa. Prezes otwiera usta, a z giełdy wyparowują pieniądze- ostatnio 15 miliardów. I nie zatrzymają tego „polityczni komisarze” obsadzeni prosto z ław poselskich w spółkach państwowych typu  PKO PB, PZU…Biznes państwowy upolityczniony, wykorzystany do spełnienia obietnic a nie do wzrostu gospodarczego, może być znamienny w skutkach dla kraju, dla kolejnych pokoleń.

Wracając do emerytur. Państwo jest gwarantem ich wypłacania. Jednak kiedy w  kasie brakuje, to…to należy skądś wziąć. Skąd? Od nas! Jednak dopóki nie sięgnie bezpośrednio do naszych kieszeni, to zaślepiony wyborca, będzie uważał, że to krwiopijca bankowiec, handlowiec, ubezpieczyciel, etc…wysysa z niego ciężko zarobione pieniądze. Bo przecież rządzący dali, dali a nie zabrali jak poprzednicy! Brak świadomości, że ustawami, uchwałami, regulacjami wyciągają kasę poprzez pośredników, jest kluczem do tego, że poparcie tej całej hucpy jest wciąż wysokie. Plus propaganda niczym z PRL-u i mamy to, co mamy. Ale! Do rzeczy…czyli emerytur. Szczęśliwi ci, co już je mają, bo ci przyszli emeryci, to niewiele dostaną i w końcu trzeba to głośno i wyraźnie powiedzieć, a nie obiecywać gruszki na wierzbie. Prezes zachęcający obywateli do oszczędzania, zapomniał powiedzieć, że zwiększy składki zusowskie, a pieniądze z nich wcale nie są obywatela, tylko państwowe. I znowu rząd i każdy kolejny, będzie z nich mógł korzystać do woli, łatając dziury. Jeśli obywatel nie zacznie oszczędzać na swoim prywatnym koncie, inwestować, to może pożegnać się z godziwym życiem w wieku emerytalnym. Taka jest rzeczywistość. Smutna.

Nikt mnie nie musi przekonywać, że system emerytalny jest zły. Ale dlaczego aż 35 miliardów złotych zgromadzonych w OFE ma wziąć sobie rząd? (Bo co? Bo poprzedni wziął?) Nie jestem naiwna, sądząc, że  zgromadzone tam pieniądze są obywateli, nawet jeśli raz w roku dostają sprawozdanie, ile na swoim subkoncie posiadają zgromadzonych środków. Jednak nie wierzę, że te pieniądze nie będą przejedzone…Oficjalnie na rozwój gospodarki. Tyle że prezes nad gospodarką stawia władzę- własną.  A tę, żeby utrzymać, należy rozdawnictwo kontynuować, a po cichu, „rękami innych” ściągać kasę do budżetu. Nieświadomy lud to kupi. Niestety.

Świadomy lud oszczędza na swoją emeryturę sam, nie wierząc w tę państwową. Tyle że sama świadomość nie wystarczy, potrzebne są jeszcze środki. Najlepiej płatnicze.

 

Przypominam, że 500 plus jest na kredyt. Zadłużyliśmy się o dodatkowe 20 mld zł, bo chcemy promować dzietność. Jesteśmy we własnym gronie i nie musimy mówić sobie tylko pięknych słów – powiedział wicepremier. Delikatnie mówiąc, Morawiecki nie wydawał się nim zachwycony. – W dłuższej perspektywie to nam nie zbuduje PKB. Państwu bardziej niż konsumpcja potrzebne są inwestycje i oszczędności – mówił. To cytat z portalu, według którego, ten przypływ szczerości- jak sami podają- dopadł ministra na spotkaniu z sympatykami PIS-u otwartym dla mediów. A teraz strona  rządząca na czele z ministrem, od kilku dni  tłumaczy się z tych słów, zaklinając rzeczywistość i kolejny raz biorąc obywateli za matołków.

No dobra…

W tej chwili to ja mam ważniejszy problem na wokandzie. Zostałam strażniczką! Wagi. Własnej. I czuję, jakbym weszła na ścieżkę wojenną sama ze sobą. Bo jak nie ulec pokusie? Ale! Do rzeczy…Trzy a może cztery tygodnie temu zostałam zważona i zmierzona przez p.Profesor w celu ustalenia dawki leku. I nic w tym dziwnego, bo zawsze ważą przed podaniem każdej chemii, a mierzą tylko raz- w końcu urosnąć albo zmaleć nie da się, jeśli jest się dorosłym człowiekiem. Z wagą bywa różnie, przeważnie skacze sobie raz w dół raz w górę. Moje wartości zostały zapisane. Skrupulatnie, bo odliczyła nawet nic nieważące spodnie zwiewne i przewiewne, cienką bluzkę i bieliznę. Wyszło 55,5 kg x 1,62 cm = cała ja! No i właśnie dotarło do mnie, że muszę się tego trzymać! Stanęłam na wagę i…odetchnęłam z ulgą, bo pokazała 55,6 kg, ale na wszelki wypadek odstawiłam lody, inne słodycze i…zaczynam już cierpieć 😦 Fakt, słodyczy ostatnio i tak mało jadłam, bo wystarczyła mi słodycz owoców, ale z ulubionych miętowych w czekoladzie pomadek trudno mi zrezygnować 😉 I walczę teraz z pokusą! Szczególnie w taki dzień jak dziś, kiedy to miałam…ho…ho …ho, a nieustający od nocy deszcz wszystko zniweczył. Leje, leje, leje…

Nie zalewa Was przypadkiem?

 

 

18 myśli na temat “A co mnie to obchodzi…

  1. Oj, zalewa, zalewa. I to nie tylko dzisiejszy deszcz. Ale coby nie zalewało za często, unikam oglądania wszelkich wiadomości dotyczących działań aktualnie nam panujących władz z prezesem wszystkich prezesów na czele.
    Ja emeryturę już mam, ale mój mąż jeszcze musi popracować. Już dawno zrozumiał, że składkę trzeba odprowadzać minimalną, a resztę ładować do skarpety, czyli na osobiste konto, bo to jedyna gwarancja chleba z masłem i herbaty z cukrem na stare lata.
    A tak chciałam choć kilka lat pożyć w normalnym kraju…

    Ze słodyczową pokusą walczyłam kilka tygodni, aż pokusa zniknęła. Od wszystkiego można się odzwyczaić;)

    Serdeczności serdeczne:)

    Polubienie

    1. A ja się zastanawiam, czy właśnie nie należy uważnie śledzić, co poczynają, bo zanim człek się obejrzy, to nie tylko rzeczywistość zmienią, ale i historię.
      Mam coraz większe obawy, że zrobią wszystko, aby utrzymać się przy władzy, a to się źle skończy. Poczucie bezpieczeństwa coraz mniejsze, bo jeśli się nie zatrzymają to gruchnie to, jak w przypadku Gierka. A wtedy to nawet oszczędności w banku nic nie pomogą, bo je inflacja zeżre.

      Leje i lać nie przestaje.
      Mnie się wydaje, że łatwiej się przyzwyczaić niż odzwyczaić;) a z miłością a raczej uzależnieniem od słodyczy „walczę” bezskutecznie 😉

      Cieplutko pozdrawiam 🙂

      Polubienie

      1. Historię już zmieniają, ale na szczęście lud nie jest aż tak głupi. Poza tym żyją świadkowie historii, a w dzisiejszych czasach ludziom trudno zamknąć buzie.

        Też nie mam poczucia bezpieczeństwa, które potęguje poczucie absolutnej bezradności.

        A oszczędności najlepiej trzymać za miedzą. Niestety.

        Pozdrawiam bezdeszczowo:)

        Polubienie

        1. U nas dziś od rana słoneczko 🙂

          Co do oszczędności, to prawda.Jak zwykle Szwajcaria na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o bezpieczeństwo środków płatniczych, bo strefą euro może nieźle wstrząsnąć.

          Tak, dziś jest dużo łatwiej o prawdę historyczną, w dotarciu do niej. Chichotem historii będzie, że kolejny raz władza będzie miała swoją.
          Słonecznego weekendu!:)

          Polubienie

  2. Zalało mnie dzisiaj w drodze z pracy. Jak zwykle nie miałam ze sobą parasola, mimo, że doskonale znałam prognozy.
    Ale jakoś tak nie lubię gdy mi coś zajmuje ręce! 😉

    A co do emerytury… do mojej jeszcze daleko. Od dawna nie liczę na Państwo i coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że mam rację.

    Pozdrawiam!

    Polubienie

    1. Z rękami mam to samo, a parasol mam w aucie…do którego ani suchą głową, ani suchą nogą nijak nie mam dojścia. Na podwórku mam wciąż – mimo że przestało padać- ocean. Gdzieś w domu jest więcej parasoli, pytanie, gdzie?;P

      Ja mam kilkanaście lat- jeśli utrzymają status quo- wprawdzie nie do 67, ale do 64 z kawałkiem. Na państwo w tej kwestii nie ma co liczyć, ale ja się boję, że przy nieodpowiedzialnych rządach mogą i nasze oszczędności się rozpłynąć.
      Serdeczności 🙂

      Polubienie

  3. Deszcz mnie po prostu wcozraj dobił bardzo…ale juz wole jak jest chlodniej niz upalnie…z uwagi na moj stan w sumie, ale za duzo deszczu to tez niefajnie…dziś juz bylo epiej bo tyle nie padłao i oby tak zostało, jak najdluzej…
    i dziś tylko o pogodzie, bo na powaniejsze tematy nie mam dzis nastroju..
    ;*

    Polubienie

    1. kapryśne mamy lato. Ja się łapię na tym, że często wydaje mnie się, że to już jego końcówka a nie połówka 😉

      Dobrego i pogodnego nastroju!

      Polubienie

  4. U mnie dziś deszcz trochę odpuścił i całe szczęście! Ja osobiście nie odczuwam żadnych deszczowych rewolucji mieszkając w bloku na 3 piętrze a blok na górce. Ale wiem że ludzie przeżywają tragedie. Moja dobra koleżanka mieszka koło rzeki Kwisy; niepokojąco wczoraj wyglądała.

    O emeryturze nie myślę; nie chcę dodawać sobie kolejnych kosmatych myśli , przez które spać nie można. Wystarczy to, co mam 😛

    Polubienie

    1. Koleżanka czy rzeka?
      Patrząc na relacje z kraju, to aż serce ściska i człowiek się cieszy, że tylko ocean (który w obecnej chwili już wysycha) ma na podwórku bez żadnych szkód.
      Starsze Dzieciaki wczoraj pojechały do Gdańska, który został zalany; obawiałam się, czy będą mieli dojazd do hotelu.

      Zanim Ty osiągniesz wiek emerytalny, to może być tak, że państwo da po równo ;p

      Polubienie

Dodaj komentarz