Państwo kontra Kościół, czyli pić czy nie pić…

Państwo, czyli nasi rządzący dumają nad tym, czy w czasie ŚDM  nie wprowadzić prohibicji. W kontrze do Kościoła, bo jakoś ten o prohibicji nic nie wspomina. I chyba dobrze to  o nim świadczy, wszak to jest specyficzne święto, gdzie każdy młody człowiek powinien  sprawdzić  się w swej wierze, pobożności jak również trzeźwości. Z drugiej strony, Państwo nie uznając ŚDM jako imprezy masowej, nie bardzo ma instrumenty, by taką prohibicję wprowadzić. Ale! Może pan Zbyszek coś wymyśli. Pytanie tylko, czy zechce się narazić Kościołowi? 😉

Dziwne wcale nie jest, że ŚDM nie są  imprezą masową, mimo że wciąż szacuje się  około 2 mln uczestników. Nie jest, bo gdyby były uznane za takową, to wtedy koszty takiej imprezy w całości musiałby ponieść organizator. A tak Państwo może dorzucić ze 190 mln z budżetu centralnego, kilkadziesiąt milionów dorzuci miasto Kraków, a resztę pokryje organizator. Pozornie, bo rządzący znajdą sposób, aby Kościołowi te „straty” zrekompensować. Tylko czy sami nie popłyną z długami z tego powodu, bo jak się okazuje, to organizacja wszystkich poprzednich Światowych Dni Młodzieży wiązała się z ogromnymi stratami finansowymi, idącymi nawet w setki milionów dolarów. Według mnie wszystkie koszty powinien ponieść Kościół łącznie z Watykanem. Państwo i tak już ponosi koszty w związku  z zapewnieniem bezpieczeństwa. Oczywiście Kościół może, a nawet powinien szukać sponsora, tyle że niekoniecznie w sektorze państwowym.

Nie chcę dywagować nad sensem organizacji czegoś, co narazi na straty nie tylko Państwo, ale i samego organizatora- Kościół. Bo oprócz aspektów finansowych są przede wszystkim te duchowe. Być może  one przeważają wielokrotnie. Być może zaprocentują. Serio. No może prawie serio. Ale już na serio: zawsze jak oglądałam relacje w TV z tych dni, to widząc  radość tak wielu młodych ludzi, również i mnie się ona udzielała. No cóż, ja się szybko wzruszam…Z drugiej strony, jak sobie pomyślę, gdyby te setki miliony, zamiast w igrzyska to na chleb poszły…Dla młodzieży…To szerzej się uśmiecham. No cóż, bardziej  praktyczna niż uduchowiona jestem, chyba.

Trudno też nie brać pod uwagę…wzmożonego zagrożenia terrorystycznego, kiedy w kraju odbywa się taka masowa chrześcijańska impreza. Tym bardziej, gdy minister obrony jest p. M.- człowiek przez wielu postrzegany jako niezrównoważony. Jego różne wypowiedzi powodują różne atrakcje- reakcje. Innymi słowy, drażni lwa. Niejednego! Ja rozumiem, że powinniśmy solidarnie włączyć się w walkę z ISIS, jako sojusznik natowski, bo w końcu terroryzm to sprawa wspólna, ale…Ogłaszając z pompą, że Polska wysyła dwa kontyngenty (nieważne, że tylko z misją szkoleniową) do walki z ww. przed czekającymi nas ŚDM, uważam za mało roztropne…

Ciekawa też jestem, jak Państwo i po części Kościół ustosunkuje się do słów papieża Franciszka, który od samego początku głosi, że uchodźców należy przyjmować i im pomagać, uważając, że osoby nieprzyjmujące potrzebujących nie są chrześcijanami. Jak wiadomo, w tej kwestii mocno zgrzyta…W końcu według niektórych ( bardziej boskich od papieża), chrześcijaństwo nie polega na tym, by być dobrym człowiekiem. Hmm…

16 myśli na temat “Państwo kontra Kościół, czyli pić czy nie pić…

  1. Dawno żem się nie zetknął z tekstem, pod którem bym się tak niemal całkowicie był obydwiema rękami podpisać gotowy (może za wyjątkiem tej o uchodźcach kwestii, bo tum myśli Autorki nie do końca pewny, zatem jej ze swojemi konfrontować nie myślę). Stan zapaści finansów krakowskich jest mi znanym poniekąd z drugiej ręki, ale i tego starczy, by się przerazić… A wszystko dopiero przed nami… No i rozumiem, że przez ten dopust boży na gród zesłany, chyba Kościołowi idzie o jakie odwrócenie się wiernych od niego, bo innych skutków podobnie jawnej manipulacji i narzucenia nam nawet nie wiadomo czy chcianej przez większość (po doświadczeniach z referendum w sprawie olimpiady przezornie woleli nikogo nawet o zdanie nie zapytać!) katastrofy, to trudno się spodziewać… W sprawach dotyczących ma się rozumieć ogółu, bo prywatnie już wiem, że mi nie będzie dane na chleb przez pół miesiąca zarabiać (takie mam klauzule we wszystkich wygranych już dawno temu przetargach, że mamy zejść z budów na czas drugiej lipca połowy), za to kosztów mi dojdzie od czorta… I że do własnych Rodzicieli, staruszków z górą ośmdziesięcioletnich, co w inszej dzielnicy pomieszkują, dojechać nie będę mógł, jakoby im było jakiej potrzeba pomocy… A jak będzie z chlebem, wodą etc, to dopiero obaczym…
    Kłaniam nisko:)

    Polubienie

    1. Dlatego, że narzucona, uważam, że Watykan powinien dorzucić kasę.
      Pewnie ktoś na tym zyska, ale tych, co stracą prawdopodobniej będzie więcej. Branża budowlana nie jest mi obca, więc mogę sobie wyobrazić te koszta. Ludzi można wysłać na przymusowy urlop, ale…Szkoda słów, bo scyzoryk się otwiera…
      I jeszcze, ten dojazd uniemożliwiony do Rodziców.
      Oby straty były jak najmniejsze!

      P.S.Co do uchodźców: Od początku jestem za pomocą, tyle że modyfikuję swoje spojrzenie na to jak pomagać, z powodu tego, co się dzieje. Jak odróżnić tych naprawdę potrzebujących i uciekających przed kulami, od zwykłych migrantów socjalnych? I obawiam się bezradności państwa w tej kwestii…

      Polubienie

    2. podepnę się pod komentarz Wachmistrza bo dotyka nas to samo – też przymusowy urlop i trudności z komunikacją. Ja naiwna jak dziecko myślałam sobie, że skoro w mieście i wokół miasta klasztory i plebanie a każda plebania obszerna i prawie pusta to można tam urządzić miejsca dla pielgrzymów, nawet zapytałam u nas w parafii o to bo apelują plakatami o noclegi choćby w domowym ogródku pod namiotem. I co – skądże – plebanie nie przyjmują. Jeden z księży się tłumaczył, że nie ma się kto tym zająć bo nie mają gosposi. Ha! Ja też nie mam gosposi i co to będzie?

      Polubienie

      1. Mnie dziwi takie stwierdzenie, bo przecież na ten czas, można by było zatrudnić gosposię w parafii albo jakiś wolontariat. A tu jak zwykle, najlepiej na barki parafian i z ambony ogłosić a plebanie przed pielgrzymami zamknąć na klucz.

        Polubienie

    1. Dla mnie całkiem bezsensowna by nie była, ale jak poczytałam sobie z jakimi stratami finansowymi się wiąże, to…W Brazylii nawet Kościół wysprzedaje swój majątek, by zwrócić długi…Te pieniądze mogłyby dużo trafniej spożytkowane…

      Polubienie

  2. Niestety, nie ma takiego odważnego, który by głośno powiedział „nie” organizowaniu ŚDM na swoim terenie. I to chyba nie tylko w Polsce. Kościół zawsze dążył do pokazania swojej władzy i potęgi, choć robił to w przeróżny sposób. Dziś, gdy w wielu krajach ludzie odchodzą od wiary i Kościoła, ten usiłuje sprawować rząd dusz nad młodzieżą, bo w niej nadzieja. Młodzi , jeszcze plastyczni, bardziej emocjonalni, są szczególnie podatni na wszelkie manipulacje, a o to przecież chodzi. Myślę jednak, że nie tędy droga do zapełnienia kościołów. Ale to już temat na inną dyskusję.
    Wydaje mi się, że ŚDM w Krakowie przyniosą miastu i jego mieszkańcom więcej strat niż pożytku. Czy przyniosą jakieś korzyści? Pewnie tak, tylko nie jestem pewna w jakim wymiarze – duchowym czy materialnym.
    Uściski:)

    Polubienie

    1. W Polsce szczególnie, bo przecież pomysłodawcą był Jan Paweł II.
      Straty będą na pewno dla miasta, państwa, ale jak się okazuje również dla poszczególnych obywateli, nie mówiąc o utrudnieniach w komunikacji. Na pewno też będą tacy, co zyskają, a nawet może już są. Nieliczni. Na pewno to będzie ogromne duchowe przeżycie dla wielu młodych ludzi- uczestników. Pytanie tylko czy zaprocentuje, czy zostanie na dłużej…
      Buziaki 🙂

      Polubienie

  3. Słucham: jasne, że papież Franciszek, jasne, że w Polsce tylko 10% chrześcijan i że trzeba pomagać uchodźcom, ale są na to różne sposoby. I że znajomy pracował z takimi zagranicą i pracowali do uzyskania socjalu i sprowadzenia rodzin, a potem to…

    spokojnie stwierdziłam, że nie każdy Polak to pijak i złodziej…

    po chwili ciszy – no, ale ja chyba tak.

    w każdym razie rozmówca był po piwie i poprosiłam, żeby idąc na spacer niczego nie ukradł 😀

    Polubienie

    1. 😀
      się ubawiłam, choć rozumowanie takie u wielu, wcale śmieszne nie jest…a raczej jego brak.
      A z uchodźcami i pomocą dla nich, to nie taka jednak prosta sprawa. Od samego początku burzy się we mnie, jak wszystkich wrzuca się do jednego wora i od czci i wiary i takie tam…
      Wciąż się nie bojam i jestem za przyjęciem tych, co to poprzedni rząd się zobligował, ale też całym sercem i rozumem jest za tym, by tę falę napływająca do Europy powstrzymać!
      P.S,
      Syryjczycy mają pyszną kuchnię 🙂

      Polubienie

  4. Witaj. Ja mimo, że nie mieszkam w Krakowie, ani nawet w pobliżu, jestem tym wszystkim przerażona. Przecież Kraków, za tą imprezę będzie musiał wydać horendalne pieniądze, które przydały by się zupełnie w innym miejscu. Sami ludzie mieszkający tam będą dostawali w cztery litery i jeszcze niemożność dojazdu do domu, pracy lub duże utrudnienia w tym. Nie wiem, czy to jest warte tego?

    Polubienie

Dodaj komentarz